Rozdział 4

Inko wiedziała, że to irracjonalne, ale czuła, że zawiodła swojego syna. Na razie jednak odsunęła swoje zmartwienia; jej własne wady nie były teraz najważniejsze. Jej słodki chłopczyk, który przylgnął do niej, jakby miała zniknąć, był tym, który teraz potrzebował jej uwagi. Przechyliła głowę na bok, tak że spoczywała na kręconych włosach Izuku.

— Przepraszam, że nie powiedziałem ci wcześniej — szepnął do niej cicho. — Nie chciałem… nie chciałem być ciężarem.

To było łamiące serce przyznanie się do tego, jak oceniał się jej syn, który tak bardzo pragnął być samowystarczalny, żeby nie musiała się martwić. Ale to zmartwienie nie należało - nie powinno należeć – do niego.

Była więc tylko jedna odpowiedź, której Inko mogła udzielić. Zmieniła ich pozycje, by móc delikatnie chwycić podbródek syna i spojrzeć mu w oczy. Chciała, żeby jej syn dokładnie usłyszał, co powie w tej chwili. Oboje płakali, cicho i delikatnie. Łzy zostawiały pasujące srebrne smugi na ich policzkach.

— Nigdy nie będziesz ciężarem, Izuku. Jesteś moim synem. A jeśli kiedykolwiek zobaczę All Mighta, dam temu człowiekowi porządnego liścia za to, że kiedykolwiek ci to powiedział.

Izuku wydał z siebie ochrypły szloch i rzucił się w jej ramiona. Wszystko, co Inko mogła zrobić, to trzymać go blisko siebie i przypomnieć sobie, jakie to szczęście, że miała tak silnego syna. Jakie to szczęście, że nigdy nie obudziła się w cichym mieszkaniu bez syna; jak blisko była, aby ta nawiedzająca pustka stała się jej życiem.

— Tak się cieszę, że jesteś ze mną, Izuku — szepnęła w jego włosy. — Tak bardzo cię kocham.

Izuku płakał mocniej, ale jeśli było coś, co Inko znała, to był to jej syn, nawet jeśli tak wiele przegapiła przez ostatni rok. Wiedziała, że on również ją kocha.

W końcu rozdzielili się, a Izuku cofnął się lekko, więc znów siedział na podłokietniku, a nie na kolanach Inko. Tęskniła za ciepłem, ale nie mogła powstrzymać lekkiej ulgi, kiedy nie opierał się na niej - Izuku był teraz ciężki, wszystkie te mięśnie w jego zwartej formie. Izuku zauważył jej wyraz twarzy i zaśmiał się lekko.

— Przepraszam, wiem, że jestem ciężki.

Inko tylko zmierzwiła mu włosy.

— Nigdy nie przepraszaj za to, że na wpół zmiażdżyłeś swoją biedną matkę — zbeształa go żartobliwie i została nagrodzona lekkim uśmiechem. — Dziękuję, że mi powiedziałeś — rzekła, ponieważ Inko wiedziała, że Izuku wciąż nie był pewien, czy dobrze zrobił zwierzając się jej. — Nosisz na barkach więcej niż powinieneś i jako twoja matka mogę ci pomóc. Cieszę się, że mam teraz informacje, których potrzebuję, aby to zrobić.

Izuku ponownie wybuchnął płaczem, co również wytrąciło emocjonalnie Inko, ponieważ byli nie tylko emocjonalnymi ludźmi, ale także współczującymi płaczkami. Przed dom Midoriya przechodziło wiele paczek chusteczek.

Trwało to jeszcze kilka minut, ale Inko i Izuku w końcu przestali płakać. Inko obdarzyła syna wodnistym uśmiechem, delikatnie kciukiem ścierając ślady łez na jego twarzy.

— Jestem z ciebie tak dumna, Izuku — powiedziała cicho.

Izuku spojrzał na nią i uśmiechnął się promiennie.

Kilka chwil później Inko zauważyła Yamadę-san (Present Mica!) wychylającego głowę do salonu. Wzięła oddech, żeby się uspokoić.

— Wybrzeże jest czyste — zawołała do niego z małym uśmiechem. — Możesz powiedzieć swojemu mężowi, że łzy się skończyły. — Nie dało się tego inaczej określić.

Zawodowy bohater zaśmiał się, ciągnąc swoją cichszą drugą połówkę z powrotem do pokoju.

— Midoriya-san, jesteś absolutnie cudowna — powiedział jej radośnie mężczyzna.

Proszę, nie zachęcaj go — poprosił Aizawa-san, błagając ją swoimi ciemnymi oczami.

Zamiast odpowiedzieć, Inko uśmiechnęła się do niego błogo. Była zadowolona, gdy ciemnowłosy mężczyzna wziął to za groźbę, jęcząc i chowając twarz za swoimi rozczochranymi włosami. Naprawdę powinien się bardziej postarać…

— Mamo! — krzyknął Izuku, zgorszony, a Inko zakryła usta dłońmi.

O nie, powiedziała to na głos. Biedny Aizawa-san zaczynał wyglądać, jakby rozważał ucieczkę przez okno, więc Inko pospiesznie zamaskowała swoje towarzyskie faux-pas.

— Bardzo dziękuję wam obu za opiekę nad moim synem! — Inko ukłoniła się siedząc.

Wstałaby i zrobiłaby to prawidłowo, ale podejrzewała, że Aizawa rzuci się przez okno, jeśli by tego spróbowała. Dlatego poszła na kompromis.

Mężczyzna westchnął.

— To nasza praca — powiedział bez ogródek, po czym skrzywił się, gdy Yamada-san (Prezent Mic!) szturchnął go łokciem.

Inko musiała ukryć nostalgiczny uśmiech - czasami tęsknota za Hisashi'm była fizycznym bólem, ale mężczyzna wyjechał do Ameryki, gdy ich syn miał sześć lat, nie oglądając się za siebie.

— Sho miał na myśli, że to nic takiego — powiedział blond włosy bohater.

— Mimo to — powiedziała Inko — wyobrażam sobie, że to zupełnie inna sytuacja niż ta, do której jesteście przyzwyczajeni.

Yamada-san zaśmiał się lekko.

— To prawda — zgodził się — ale jesteśmy zawodowymi bohaterami i nauczycielami w szkole średniej; bezprecedensowe sytuacje to nasz chleb powszechny.

To sprawiło, że Inko poczuła się trochę lepiej. Zwłaszcza, że mówił to Present Mic. Nie chciała być stronnicza, ale Inko była jego fanem od czasu jego debiutu. A kiedy zaczął swoją audycję radiową? To była jedyna cholerna rzecz, która mogła skłonić Izuku do siedzenia bez ruchu przez godzinę (była winna temu mężczyźnie więcej, niż kiedykolwiek się dowie) i zanim się zorientowała, została zauroczona przez charyzmatycznego bohatera. Dlatego Present Mic był zdecydowanie ulubionym bohaterem Inko, a ona zdecydowanie nie próbowała ignorować faktu, że siedział na jej kanapie, która była starsza niż jego kariera zawodowa.

— Czy to, o czym rozmawialiśmy dziś rano, nadal obowiązuje? — Izuku wtrącił się cicho.

Jego oczy były szeroko otwarte i pełne niepokoju. Inko zaciekle stłumiło w sobie instynkt macierzyński, by nie pozwolić sobie zdusić swojego syna i nigdy więcej nie wypuszczać go z domu. Taka postawa nikomu nie pomoże.

Aizawa-san wymienił spojrzenie z Yamadą-san, a następnie skinął głową.

— Tak — powiedział dość sucho zdaniem Inko. — Sesje dotyczące kontroli darów są teraz jeszcze bardziej potrzebne. Hizashi dołączy, ponieważ ma doświadczenie z destrukcyjnymi darami. — Potem mężczyzna westchnął. — Oczywiście, tak jak planowałem, będziemy musieli użyć siłowni Gamma zamiast Bety na placu treningowym.

Inko coś przegapiła.

— Czy miejsce jest istotne?

Izuku zrobił się czerwony.

— Siłownia Gamma ma dach — wyjaśnił, a Inko zakryła usta dłońmi, zdając sobie sprawę, dlaczego było to ważne. Potem popatrzyła na syna z tym błyskiem oku, który jak Izuku wiedział, zawsze oznaczał kłopoty.

— Czy mam odszukać twoją starą dziecięcą smycz?

— Mamo! — zaprotestował Izuku. — Nie, definitywnie nie!

Inko widziała, że Yamada-san bardzo dzielnie powstrzymywał się przed roześmianiem się, podczas gdy Aizawa-san pochylił głowę, by ukryć swoje usta.

— To nie byłby zły pomysł — powiedział Aizawa-san chwilę później. Inko była pod wrażeniem jego śmiertelnie poważnego tonu, gdy chwilę później dodał: — Nie udostępniają cywilom broni do przechwytywania. — Och, ten mężczyzna był zabawny. Inko go aprobowała. — Ach mówiąc o tym — dodał nagle Aizawa-san, pocierając kark. — Midoriya-kun, zamiast brać udział w lekcjach bohaterstwa, dołączysz do mojego osobistego ucznia i do mnie na treningu.

Izuku milczał przez chwilę, nie poruszając się. Inko widziała zmieszanie i strach w jego oczach.

— Czy mogę zapytać dlaczego, sensei? — spytał cichym głosem.

Aizawa-san usiadł prosto i czekał, aż Izuku napotka jego spojrzenie. Inko doceniała to, jak ten szorstki mężczyzna tak bardzo starał się dla jej syna.

— Jest kilka powodów i żaden z nich nie dotyczy tego, że nie jesteś wystarczająco dobry na kurs bohaterstwa. Jesteś wyjątkowym uczniem i masz doskonałe stopnie ze wszystkich przedmiotów. To powiedziawszy… — po czym Aizawa-san zamilkł. Przez chwilę wyglądał na skonfliktowanego. Na jego twarzy przez chwilę było widoczne wahanie. Inko uważnie obserwowała, jak nauczyciel jej syna podejmował świadomą decyzję o kontynuacji. — To powiedziawszy, uważam, że przebywanie w pobliżu All Mighta dłużej niż to konieczne będzie dla ciebie szkodliwe. A ponieważ kurs bohaterstwa koncentruje się na treningu darów, wolałbym, żebyś uczył się w środowisku, w którym istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że przypadkowo skrzywdzisz siebie lub kogoś innego. Mogę zapewnić, że dotrzymasz kroku swoim kolegom z klasy i że będziesz przy tym bezpieczny. — Nos Aizawy-san zmarszczył się. — All Might może być bohaterem numer jeden, ale brakuje mu właściwego zrozumienia, co oznaczał "powściągliwość".

Inko i jej syn poświęcili chwilę na przetrawienie wypowiedzi Aizawy-san. Kobieta nie mogła powstrzymać ulgi, jaką odczuwało na to, że nauczyciel jej syna tak wyraźnie troszczył się o bezpieczeństwo Izuku, nie tylko fizyczne, ale także psychiczne. Trzymanie go z dala od człowieka, który głęboko go zranił, choć nieumyślnie, był doskonałym pomysłem. Zadowolona Inko kiwnęła głową z aprobatą.

— Ro… rozumiem — powiedział Izuku, a serce Inko bolała, gdy słyszała tak załamany głos swojego syna. — Czasami mnie przeraża.

To było straszne przyznanie się do winy, a Inko zauważył, jak Yamada-san na chwilę zamknął oczy, jakby cierpiał. Wyraz twarzy Aizawy-san się nie zmienił, ale Inko wydawało się, że widziała głęboką wściekłość płonącą w tych ciemnych jak węgiel oczach. Rozumiała to, sama to czuła, ale przede wszystkim Inko była mamą. A jej syn miał dość jak na jeden dzień.

Na szczęście bohaterowie, będącymi jednocześnie nauczycielami, siedzący na jej wysłużonej kanapie również zdawali się to dostrzegać. Aizawa-san szybko dopił resztki swojej herbaty, a następnie ukradł kubek od Yamada-san, wypijając zawartość przy żartobliwym oburzeniu blondyna, który uderzył lekko złodzieja w ramie. Kiedy herbata została dobita, Aizawa-sana równie gwałtownie jak wczoraj, wstał aby wyjść ciągnąc za sobą Yamadę-san.

— Doceniam to, że poświęciliście czas, aby ze mną o tym porozmawiać — powiedziała Inko. — Zwłaszcza, że ktoś tutaj — zmierzwiła mocno włosy Izuku, kiedy wstała, a on uniknął delikatnej nagany — nie jest dobry w mówieniu. Cóż, przynajmniej nie o ważnych sprawach.

— Będziemy nad tym pracować — poinformował ją Aizawa-san, a potem rzucił Izuku surowe spojrzenie, ale Inko widziała ukrytą pod tym cichą sympatię.

Była pewna, że Izuku, który został zmuszony z najgorszych z możliwych powodów do zwracania uwagi na każdy szczegół podczas rozmowy, również to zauważył. Jej racja została udowodniona, kiedy jej syn entuzjastycznie pokiwał głową, a determinacja była widoczna w każdej napiętej linii jego ciała.

Inko odprowadziła swoim gości do drzwi, a Izuku zniknął w swoim pokoju z nieco stłumionym pożegnaniem do swoich nauczycieli. Inko pozwoliła mu odejść, pomimo jej oburzonego instynktu gospodyni. Izuku potrzebował teraz czasu dla siebie, żeby przetrawić wszystko, co się wydarzyło.

— Czy jest coś, co mogę zrobić, żeby wam podziękować? Wiem, że mówicie, że to wasza praca, ale mimo to — powiedziała nie spokojnie.

Obaj mężczyźnie pokręcili natychmiast głowami, a Inko zmarszczyła lekko brwi. Ale wtedy zauważyła zamyślony wyraz twarzy Aizawy-san i wykorzystała przeciwko niemu swoją najlepszą błagalną minę - Izuku uczył się od najlepszych.

Aizawa-san spojrzał na nią i westchnął jak człowiek wysłany na szubienicę.

— Jeśli naprawdę nalegasz, aby coś zrobić, żeby nam podziękować — powiedział zmęczonym głosem — to jak nazywa się ta herbata?

Inko zamrugała zdziwiona. Nie… nie tego się spodziewała. Zarumieniła się intensywnie.

— Ach, to domowa mieszkanka — wyjaśniła z zakłopotaniem.

Zupełnie zapomniała podać swoim gościom kupioną w sklepie herbatę zamiast swojej głupiej, małej, hobbystycznej mieszanki. Mężczyzna wyglądał na niego rozczarowanego, kiedy to powiedziała.

— Ach — mruknął. — W takim razie to nic.

Inko wahała się przez chwilę, po czym zdecydowanie kiwnęła głową.

— Proszę poczekać — powiedziała i wbiegła do kuchni, chwytając słoik z mieszanką liści. Nadal był prawie pełny, ponieważ w weekend przygotowała nową porcję. Wróciła do drzwi i wepchnęła go w ręce Aizawy-san, gdy ten skończył zakładać buty. Wyglądał na zaskoczonego. — To prezent — powiedziała Inko. — Nalegam, byś go przyjął. — Posłała mu zdeterminowane spojrzenie, które mogło rywalizować z jej synem i ostatecznie Aizawa-san pochylił głowę w porażce.

— Doceniam to — powiedział. — Jest bardzo dobra. — Potem spuścił głowę i uciekł z jej mieszkania.

Yamada-san, który stał przy drzwiach przez cały ten czas, uśmiechnął się szeroko, patrząc na Inko, po czym pomachał jej wesoło i pobiegł za mężem z wrzaskliwym:

— Zaczekaj, Sho!

Inko widziała w tym momencie, dlaczego Izuku tak bardzo lubił swoich nauczycieli. To była ulga, że po tylu latach jej syn będzie miał sieć wsparcia, która nie składała się jedynie z jego matki. Miał przyjaciół, a teraz nauczycieli, którzy pomogą mu zostać najlepszym bohaterem, jakim mógłby być. To… to było cudowne, pomyślała Inko, a potem poczuła, jak łzy spływają jej po policzkach. Wytarła je z roztargnieniem i patrząc na wilgotne palce uśmiechnęła się. Tak, to były łzy szczęścia.

(Inko zaraz pójdzie do syna, ale na razie miała chwilę dla siebie. Jej ulubiony bohater był przed chwilą w jej domu! Present Mic! Był. W. Jej. Domu! I myślał, że jest cudowna! Mała, stara Midoriya Inko!)

Koniec