Od tej pory rozdziały będą pisane (głównie) z perspektywy chłopaka (głównego bohatera tej historii jakby nie patrzeć).

Przyjmuje komentarze, krytykę i propozycje na dalsze rozdziały. Zachęcam do pisania co mogę poprawić w historii i jak wcześniej napisałem, pomysły, które może tak, może nie zostaną wykorzystane w tym opowiadaniu. Z góry dzięki.

I ostatnie, ale nie mniej ważne. Dzięki za komentarz Markens.


Propozycje? Był ciekawy, jaką propozycje mógł mu złożyć, stojący przed nim starzec. Bo na pewno zachowywał się jak starzec. Tak mu się przynajmniej zdawało. Nie pamiętał, żeby spotkał kiedy kol wiek jakiegoś innego staruszka. Więc teraz czekał aż starzec zacznie mówić dalej.

"Would you like to stay with us for a while? At least until you get your memory back. [Chcesz zostać z nami na chwilę? Przynajmniej dopóki nie odzyskasz pamięci z powrotem.]" Nie wiedział, co o tym myśleć. Propozycja nie zdziwiła go, wydawała się nawet... Jakby to powiedzieć? Dobra? Odpowiednia? Miła? Nie... te słowa... dobrze opisywały tę propozycję... ale to nie ich szukał. Teraz to starzec wpatrywał się w niego w oczekiwaniu na odpowiedź. Role się odwróciły. Tyle że na jego zielonej twarzy widniał uśmiech.

Przez chwile chciał wzruszyć ramionami. Rozmyślił się. Zamiast tego pokiwał głową w odpowiedzi.

"You must be hungry, right? What am I saying? Of course you are. Anyone in your place would be hungry. [Musisz być głodny, prawda? Co ja mówię? Oczywiście, że jesteś. Każdy na twoim miejscu byłby głodny.]" Widział jak starzec odwraca się do opartej o ścianę dziewczyny. Normalnie miałby problemy z rozpoznaniem czy była dziewczyną, czy chłopakiem. Na szczęście, jeszcze na korytarzu, odezwała się. Głos miała dziewczęcy. Nie było szans, żeby się pomylił. Powiedział coś do niej w innym języku, którego nie rozumiał. Odpowiedziała coś szybko, szybko się prostując. Po czym szybko wyszła z pokoju. Nie wiedział, o co chodziło.

"Young Tigress will bring you something to eat soon. [Młoda Tygrysica zaraz przyniesie ci coś do jedzenia.]" Usłyszał odpowiedź jeszcze zanim zdążył zadać pytanie. Tigress? To oznaczało [Tygrysica]. Dziwne imię. Zaburczało mu lekko w brzuchu. Poczuł lekkie zażenowanie, zielony staruszek jedynie się uśmiechną szerzej na chwile. Zapadła cisza. Gdy spróbował pomajtać nogami, po plecach przeszedł mu niemiły dreszcz i lekki ból. Zasyczał cicho. Podniósł nogawki spodni. Nie zauważył niczego. Dotknął ostrożnie kolana. Ku swojemu zdziwieniu poza swoim palcem nie poczuł niczego. A spodziewał się, że zaboli. Nie zabolało.

"What happened to my legs? [Co stało mi się w nogi?]" Nie pamiętał co się stało. Zapytał w nadziei, że starzec znał odpowiedź na to pytanie.

"I don't know. [Nie wiem.]" Nie widział twarzy staruszka ciągle wpatrując się w swoje gołe kolano. Gdy się obudził, nogi (tak jak teraz) go nie bolały. Dopiero gdy próbował na nich stanąć, poczuł ból. Ból nie był duży, był z to bardzo irytujący, ale tylko tyle. Jednak musiał się skupiać z całych sił, żeby nogi nie zgięły się pod jego własnym ciężarem. Nie wiedział, co o tym myśleć. 'Z czasem się poprawi.' Pomyślał. Nie bolało, a to znaczyło, że nie mogło być to nic poważnego.

Chwile później do pokoju wróciła dziewczyna. Wyciągnęła w jego stronę ręce, w których trzymała trzy jabłka. Odebrał je, dwa kładąc obok siebie, z czego jedno zaczął jeść od razu. Spojrzał na dziewczynę. Miała pomarańczowe futerko w ciemne wzorki. Wzorki na rękach układały się w poziome paski a na twarzy... kształt wzorków był... ładny. Nagle usłyszał głos. To ona coś do niego mówiła. Podrapał się po policzku niczego nie rozumiejąc. Staruszek znów coś do niej powiedział. Dziewczyna ukłoniła się, łącząc dwie dłonie, z czego jedna była zaciśnięta a druga otwarta z wyprostowanymi palcami, szybko się wyprostowała i wybiegła z pokoju jeszcze szybciej. Gdy wybiegała, wyglądała jakby była zmartwiona. Przynajmniej odniósł takie wrażenie.

"Did something happened? [Coś się stało?]"

"Don't worry, child. Young Tigress is just a little late for her training. [Nie martw się dziecko. Młoda Tygrysica jest po prostu lekko spóźniona na swój trening.]"

"Training? What is she training for? [Trening? Co trenuje?]" Powiedział, przeżuwając ostatni kęs pierwszego jabłka.

Staruszek uśmiechnął się szerzej. Jedna z jego dotychczas opuszczonych rąk powędrowała ku górze wraz z wyprostowanym jednym... palcem? Pazurem? Jego palce bardziej przypominały pazury.

"She trai in the art of kung-fu. [Szkoli się w sztuce kung-fu.]

Nie wiedział, co to jest Kung-fu, ale nie chciał pytać. Nie mogło być to takie ciekawe skoro trenowała to dziewczyna. Niedługo potem zjadł wszystkie trzy jabłka. Staruszek miał racje co do tego, że był głodny. Na początku nie czuł się głodny, ale po kilku pierwszych kęsach pierwszego jabłka jego uczucie głodu nie malało a rosło. Dopiero wtedy zrozumiał jak bardzo był głodny. Tak bardzo, że ogryzki po jabłkach, które odkładał na bok, też w końcu zjadł. Ciągle był trochę głodny, ale nie narzekał.

"Yaaawn" Ziewnoł przeciągając się. Nagle poczuł się lekko senny.

"Powinieneś iść spać, dziecko. Twoje ciało potrzebuje dużo odpoczynku, jeśli chcesz się zregenerować. [You should go to sleep, child. Your body needs plenty of rest if you whant to recover.]" Nie chciał iść spać. Ciągle miał kilka pytań.

"I'm not sle- Yaaaawwn" Ziewną, mimowolnie po raz kolejny. Tym razem ziewnięcie było dłuższe, przy którym odważył usta tak szeroko, że poczuł jak skóra naciąga mu się w kącikach ust. W kącikach jego oczu pojawiły się łzy. Gdy tylko skończył ziewać i przetarł oczy, które nagle stały się ciężkie, gotowe, aby same się zamknąć. 'A short nap won't hurt. [Krótka drzemka nie zaszkodzi.]'

Gdy tylko ułożył się wygodnie na łóżku, zasnął. Tak szybko, że nawet nie zauważył kiedy.

BOOONG! Do jego uszu dotrł nagły, niespodziewany dźwięk wybudzając go ze snu w którym się znajdował. Słysząc nagły dźwięk, wystrzelił z łóżka ostatecznie lądując na podłodze. Twarzą do ziemi. Odkleił głowę od podłogi i potarł bolący nos. Przetarł zaspane oczy i rozejrzał się. Z początku zdziwiony faktem, że nie rozpoznaje miejsca, w którym się znajdował przestraszył się. Strach nie trwał długo, bo szybko zaczął przypominać sobie wydarzenia, zanim poszedł spać. W pokoju nie było nikogo oprócz niego samego. 'Ciekawe gdzie podział się Staruszek.' Czuł się lekko niespokojnie na myśl, że go tutaj z nim nie było. Jak do tąd Staruszek pokazał mu jedynie dobro. Wstał, otrzepując ubrania w których zasną z kurzu. Z zadowoleniem zauważył, że nie potrzebował już wkładać tyle wysiłku w utrzymanie się na nogach. Poza tym Staruszek miał bardzo miły uśmiech. Usłyszał dźwięki dobiegające z korytarza. Podszedł powoli do drzwi, po czym rozsunął je. Na początku na tyle, aby móc wystawić głowę. Nie uspokoił się gdy zobaczył, że przed nim stała dziewczyna którą poznał niedawno. Stała sztywno wyprostowana z rękoma ułożonymi we wzdłuż tułowia.

"Ahem." Usłyszał z boku. Spojrzał w stronę, z której dochodził dźwięk. Trochę dalej zobaczył Staruszka, który ciągle przyjemnie się uśmiechał w jego stronę. Rozsunął bardziej drzwi i wyszedł przed pokój. Podniósł rękę na wysokości ramion i pomachał Staruszkowi na przywitanie. Staruszek odmachał.

"Ahem ahem." Usłyszał ponownie. Zdziwił się myśląc, że dźwięk wydawał Staruszek, aby zwrócić na siebie jego uwagę. Jednak nie mógł być to on. Przeniósł wzrok niżej zaraz przy sympatycznym Staruszku. Zobaczył kogoś nowego. Nowa osoba była niższa od niego samego i patrzyła na niego wzrokiem surowym a twarz, miała niezmienną niczym z kamienia. Poczuł jak po plecach spływa m zimny pot a serce staje się cięższe niż do tej pory. Nie wiedział, dlaczego ale nieznajomy wzbudzał w nim strach. Strach na tyle duży, że jedyne co chciał teraz zrobić to odwrócić się i puścić się biegiem. Byle jak najdalej od tego spojrzenia. Od tego oceniającego

"You don't have to be afraid of him, boy. He may look scary, but I assure you he is harmless. [Nie musisz się go bać, chłopcze. On ,może wyglądać groźnie, ale zapewniam, że jest niegroźny.]" Spojrzał na Staruszka gdy tylko usłyszał dźwięk jego głosu. Zamrugał kilka razy oczami. Wierzył Staruszkowi. Widząc jego uśmiech, uspokoił się lekko. Powoli zaczął przenosić wzrok na nowo poznaną osobę. Tym razem przygotowany na ponowną falę strachu. Na ponowną chęć ucieczki. Gdy ich spojrzenia się przecięły, z ulgą stwierdził, że nie czuje tak strachu jak wcześniej. Strach był, owszem, ale nie taki jak sprzed chwili. Nie wiedział, czy powodem tego były zapewnienie Staruszka, czy to, że wyraz twarzy nowej osoby się zmienił. Teraz patrzył na niego pytająco z uniesioną jedną brwią.

"This is Shifu, my friend and former student. [To jest Shifu, mój przyjaciel i były uczeń.]" Mówiąc to, Staruszek poklepał... Shifu po plecach. Tym razem nie spojrzał na Staruszka. Nie odwracał wzroku od Shifu ciekawy jego reakcji. Ten odwrócił się do Staruszka mówiąc coś. Staruszek odpowiedział równie niezrozumiale. Shifu musiało nie spodobać się co usłyszał, bo zrobił niezadowoloną minę. Ponownie spojrzał na niego... tylko po to, aby odwrócić się do niego plecami i powiedzieć coś głośno, prawie krzycząc. W pierwszej kolejności pomyślał, że mówi do niego a głos, podążającej za Shifu Tygrysic,y dobiegający z jego prawej strony nie rozwiał jego wątpliwości. W niemal prośbie o pomoc w zrozumieniu sytuacji spojrzał na Staruszka, który jako jedyny, poza nim, pozostał na swoim miejscu.

"Follow me, child. [Choć za mną, dziecko.]" Tak jak Shifu, tak i Staruszek obrócił się i ruszył wolnym krokiem wzdłuż korytarza. Posłusznie podążył za nim. Nie starał się wyrównać marszu ani wyprzedzać. Szedł za plecami Staruszka.

"Where are we going? [Gdzie idziemy?]" Zapytał gdy mijali miejsce, gdzie spotkał Staruszka po raz pierwszy. Jego i dziewczynę z fajnymi wzorkami.

"You will see. [Zobaczysz.]" Usłyszał krótką odpowiedź. Ta odpowiedź mu nie wystarczała. Pomimo tego nie zadał kolejnego pytania. Gdy tylko wyszedł z budynku, uderzyło w niego chłodne powietrze. Zadygotał, łapiąc się z ramiona. Jego ubrania nie dawały tak dużej ochrony przed chłodem jak powinny. Staruszek odwrócił się w jego stronę.

"Are you cold? [Zimno ci?]"

Odwrócił głowę lekko zażenowany po czym pokiwał głową a z jego gardła wydostało się ciche "mhmm". Nagle poczuł na sobie nowy ciężar. Zauważył na ramionach nowy, brązowy materiał.

"Sorry. My memory isn't what it used to be. I forgot you don't have fur or feathers. [Wybacz. Moja pamięć już nie ta, co kiedyś. Zapomniałem, że nie masz futra czy piór.]" Materiał, w który do tej pory był ubrany Staruszek, znikł, odsłaniając wszystko, co zakrywał.

"Thank you. [Dziękuje.]"

"Let's move on. [Idźmy dalej.]" Nie widział wiele. Dookoła panowała bardzo gęsta mgła. Kilka razy musiał przyśpieszać, aby nie zostać w tyle na tyle, aby Staruszek nie znikł we mgle, zostawiając go samego. Gdyby jednak zgubił Staruszka, to powinien wrócić bez problemu. Przez większość czasu podążali lekko wydeptaną ścieżką, przez resztę czasu schodzili w dół kamiennymi schodami, choć ta część nie trwała długo.

Nie wiedział ile czasu szli, ale był już zmęczony. Nie tylko samą przebytą droga, ale też tym, że materiał, który miał na sobie (choć dobrze chronił przed chłodnym powietrzem) to był ciężki i zbyt duży na niego, przez co ciągnął go po ziemi. Jego nogi także nie pomagały. Najwyraźniej będzie potrzebował więcej odpoczynku.

"Ugh" Jęknoł kiedy zauważył, że ścieżka, którą najwyraźniej będzie musiał przejść, jest zastępowana przez kamienne schody. Nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że tym razem schody nie prowadziły w dół tylko w górę dla odmiany. Jednak ciągle starał się nadążyć. Z każdym pokonanym stopniem, ku swojemu niezadowoleniu, dyszał coraz bardziej.

"Huf huf huf"

"Just a little longer, boy. [Jeszcze tylko trochę, chłopcze.]" Wziął głęboki wdech i wydech. Powtórzył czynność jaszcze kilka razy, zanim ruszył ponownie. Trzy stopnie dalej schody się skończyły. Spojżał na Staruszka którego wyminął na tych trzech ostatnich schodach. Spodziewał się, że będą szli dalej. Ucieszył się kiedy zobaczył jak Staruszek siada na ziemi. Nie wiedział, co myśleć kiedy zobaczył, w jakiej pozycji usiadł. Plecy wyprostowane, kolana zgięte do środka, aby stopy mogły się stykać. Dłonie złączone były ułożone na nogach. Kiedy podszedł to zobaczył, że oczy miał zamknięte. Był jeszcze bardziej skołowany kiedy usłyszał, że mówi coś cicho. Brzmiało to tak... jakby powtarzał w kółko ciągle te same słowa. Nie wiedział, co w tej sytuacji zrobić. Powinien jakoś zwrócić na siebie jego uwagę? Przypomnieć, że cięgle tu jest? Może Staruszek potrzebował odpoczynku? Nie wiedział. To, co wiedział to to, że siedział przed drzewem. Postanowił rozejrzeć się. Na początek obszedł drzewo, nie znajdując niczego ciekawego. Oddalił się kilka kroków od Staruszka tylko na tyle, aby ciągle mieć go w zasięgu wzroku. Mgła się trochę przerzedziła na szczęście. Zrobił kolejny krok, nie spuszczał oczu ze Staruszka ciągle powtarzającego pod nosem te same słowa. Zrobił kolejny krok. Staruszek przestał mówić. Nie słyszał tego oczywiście. Zobaczył, że jego usta przestały się ruszać.

"Why don't you sit with me? Maybe I can teach you something about meditation, boy? Do you want to learn? [Może usiądziesz ze mną? Może nauczę cię czegoś o medytacji, chłopcze? Chcesz się nauczyć?]" Gdy usłyszał głos Staruszka, zatrzymał nogę lekko nad ziemią. Postawił stopę z powrotem na ziemi, w dokładnie tym samym miejscu, z którego ją podniósł. Wrócił i usiadł po prawej stronie Staruszka. Usiadł po swojemu, aby było mu wygodnie. Ciągle był obserwowany.

"Try sitting like me? This is the appropriate meditation position. [Spróbuj usiąść tak jak ja? To jest odpowiednia pozycja medytacji.]" Usłuchał. Spróbował skopiować pozycje, w jakiej siedział Staruszek. Nie obyło się bez uwagi co do ułożenia jego nóg.

"This position is called the Lotus position. In this position, your spirit and your chi travels gently through your body like clouds in the sky.
[Ta pozycja nazywana jest pozycją Lotosu. W tej pozycji twój duch i twoje chi podróżuje przez ciało łagodnie jak chmury po niebie.]" Staruszek mówił, a on słuchał. Zauważył, że nie usłyszał jeszcze od Staruszka tak długiego zdania. Musiał lubić medytować.

"But the body itself is not everything. Just like your body, your mind must be relaxed and calm. Let your thoughts come and go. [Ale samo ciało to nie wszystko. Tak jak ciało tak też i twój umysł musi być rozluźniony i spokojny. Pozwól, aby twoje myśli przychodziły i odchodziły.]" Nie wiedział, jak tego dokonać. Wiedział, co zrobić, ale nie wiedział jak. Na początku wystarczyło, żeby dobrze usiadł, ale teraz miał też rozluźnić umysł? Tym bardziej że jego ciało nie było rozluźnione. Stopy miał założone na uda co aby wykonać musiał pomóc sobie rękami. Ale mógł przynajmniej spróbować. Tak jak wcześniej zamkną oczy. Niestety nie wiedział co słowa, które wypowiadał wcześniej Staruszek znaczyły więc je pominął. Siedział i czekał. I czekał. I czekał. I cze-

"Yaawn" Ziewnął. Pomimo swoich starań, aby Staruszek nie usłyszał, to i tak poległ. Wiedział, że poległ, słysząc jego cichy chichot. Powrócił do medytacji. Nie wiedział nawet czemu miała ta medytacja służyć. Koniec końców jedyne co robili to siedzieli w miejscu. W dodatku zauważył, że medytacja była strasznie nudna. Na tyle nudna, że-

Podskoczył kiedy coś szarpnęło jego ramieniem. Rozejrzał się szybko i jeszcze szybciej spojrzał w bok tylko po to, żeby zobaczyć uśmiechniętą, zieloną twarz.

"Next time maybe don't relax your mind so much. [Następnym razem może nie rozluźniaj umysłu tak bardzo.]" Odwrócił wzrok zawstydzony. Miał nadzieje, że nie Staruszek się nie złościł n niego.

"Get up, boy. It's time to go back. How about a cup of warm tea? [Wstań chłopcze. Czas wracać. Co powiesz na kubek ciepłej herbaty?]" Powiedział, prostując się. On tak samo wstał z ziemi. Nie wiedział ile czasu mineło, ale po mgle nie było już śladu. Gdy staruszek go mijał ,spojrzał za niego. Przypadkiem, kątem oka. Zobaczył przepaść. I uświadomił sobie coś natychmiastowo. A ta myśl go przerażała.

"Are you coming, boy? [Idziesz, chłopcze?]" Nie odpowiedział na pytanie. Nie czół, aby była taka potrzeba kiedy ruszył za Staruszkiem. Postanowił zapomnieć o dzisiejszej sytuacji. Jeżeli nie zapomni to nie będzie miał innego wyboru i będzie musiał mu podziękować. Myśl o powiedzeniu prostego "dziękuje" sprawiała, że w jego klatce piersiowej pojawiał się jakiś niewidzialny ciężar, który utrudniał mu zaczerpnięcie oddechu. Z drugiej strony myśl o nie podziękowaniu, nieodwdzięczeniu się nie poprawiała jego stanu. Będzie musiał coś wymyślić. Patrząc na pozytywną stronę tej sytuacji, teraz wiedział z pewnością, że mógł Staruszkowi ufać.

"Thanks. [Dzięki.]" Podziękował kiedy Staruszek nalał gorącej wody do stojącego naprzeciw niego kubka z liśćmi herbaty, po czym tak samo zalał swój kubek. W obu była herbata jaśminowa. Staruszek odstawił czajniczek i przysiadł się do stołu. Siedzieli i milczeli. Staruszek powoli popijał herbatę ze swojego kubka. On sam gdy spróbował napić się herbaty ze swojego kubka to prawie poparzył sobie usta, więc teraz czekał, aż herbata w jego kubku ostygnie. Siedzieli i milczeli. Upił ostrożnie, troszeczkę herbaty. Była lekko kwaśna. Podczas gdy smak nie powalał to, pachniała bardzo dobrze i był pewien, że mógł pić tę herbatę wyłącznie po to, żeby znów mógł poczuć ten zapach.

"How do you like your tea? [Jak smakuje ci herbata?]" Podniósł wzrok na siedzącego po przeciwnej stronie stołu Staruszka. Uśmiech nie opuszczał jego twarzy.

"It tastes good. [Smakuje dobrze.]"

"Only good? [Tylko dobrze?]" Choć widział, że Staruszek zadał pytanie z uśmiechem to i tak się lekko speszył.

"B-but the smell is very pleasant. [A-ale zapach jest bardzo przyjemny.]" Dodał szybko, mając nadzieje na... nie wiedział na co. Po prostu miał nadzieje.

"I'm glad to hear that. [Ciesze się słysząc to.]" Ponownie zapadła między nimi cisza przerywana jedynie cichym siorbaniem herbaty. Dopiero gdy kubki ponownie zostały zalane gorącą wodą, usłyszał pytanie.

"Did some of your memory come back during our meditation together? [Czy wróciło ci trochę pamięci podczas naszej wspólnej medytacji?]"

"No. [Nie.]" Czy to właśnie temu miała służyć medytacja?

"As I thought. [Tak właśnie myślałem.]" Trudno było mu uwierzyć, że siedzenie w miejscu mogło mu, w jaki kolejek sposób pomóc w odzyskaniu pamięci. Z drugiej jednak strony nie wiedział, czy cokolwiek mogło mu pomóc. Skrzywił się jednak. Siedzenie było ostatnią rzeczą, która przyszłaby mu do głowy.

"Don't make that face, boy. [Nie rób takiej miny, chłopcze.]" Dotychczas oparty o blat stołu z głową centralnie nad kubkiem, aby łatwiej i lepiej czuć zapach herbaty na te słowa się wyprostował.

"I know it's hard to believe, but meditation can help you, if not with your memory, then with something else perhaps. [Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale medytacja może ci pomóc, jeżeli nie z twoją pamięcią to być może z czymś innym.]"

"It's n-not that I don't be-believe, it's just... I find it hard to believe? [To n-nie tak że nie wi-wierze tylko... trudno mi w to uwierzyć?]" Staruszek pokiwał powoli głową. Dobrze. To znaczy, że nie był urażony jego brakiem wiary w sposób, w jaki próbował mu pomóc. Nawet jeżeli sposobem tym było siedzenie. Rozluźnił się trochę.

"So... what now? Is there any other way to restore my memory? [Więc... co teraz? Czy jest jakiś inny sposób na przywrócenie mi pamięci.]"

"Even if there is another way, I am afraid that time is the best healer. [Nawet jeśli jest inny sposób, to obawiam się, że najlepszym lekarzem jest czas]"

"Oh."

"I'm sorry I can't help you in any other way. I know it must be hard for you. [Przykro mi, że nie mogę Ci pomóc w inny sposób. Wiem, że musi ci być ciężko.]"

"Why? [Dlaczego?]" Teraz to on patrzył jak na twarzy staruszka pojawia się zdziwienie.

"Because... Let me ask. Does it bother you that you lost your memory? [Ponieważ... Pozwól mi zapytać. Nie przeszkadza ci, że straciłeś pamięć?]" Zastanawiał się przez chwile, drapiąc się po policzku.

"I do not think so? I wish I could regain my memory, but... [Ja... nie sądzę? Chciałbym odzyskać pamięć, ale...]" No właśnie co? Nie wiedział, dlaczego, ale nie czuł żadnej potrzeby odzyskania utraconej pamięci. Nie rozumiał. Po prostu tak było. I nie miał zamiaru tego zmieniać. Po co miałby chcieć?

"But? [Ale?]"

"I just don't feel... any need to get my memory back. I know it's weird, but... that's just how it is. [Ja po prostu nie czuje... żadnej potrzeby odzyskania swojej pamięci. Wiem, że to dziwne, ale... tak po prostu jest.]"

"That's true. That IS weird. [To prawda. To JEST dziwne.]" Nie dopowiedział już niczego. Uważał, że zostało powiedziane wszystko. Pozatym czół się dziwnie mówiąc tyle w tak krótkim czasie. Coś jakby... Nie wiedział, jak nazwać to uczucie. Znowu zapadła cisza. Upił trochę herbaty. Wystygła. Chłodna smakowała gorzej niż jak była ciepła.

"Can I have a request? [Czy mogę mieć prośbę?]"

"I'm listening, boy. [Słucham cie, chłopcze.]"

"Could you - if it's not a problem. Could he teach me to speak your language? [Czy mógłbyś- jeśli to nie problem. Czy mógłby nauczyć mnie mówić w waszym języku?]" Staruszek uśmiechnął się znowu, ale w przeciwieństwie do innych uśmiechów, jakie widział na jego twarzy ten, był... inny. Bardziej... prawdziwy?

"Do you know where we are, boy? [Czy wiesz gdzie się znajdujemy, chłopcze?]" Chciał odpowiedzieć, że nie wiedział ale zanim zdążył otworzyć usta, Staruszek zaczął mówić dalej.

"We are in the Jade Palace. In a place that holds a huge amount of knowledge. In a place that gave birth to some of the greatest. You're in my home, boy. You can learn much more here. [Jesteśmy w Jadeitowym Pałacu. W miejscu skrywającym w sobie ogromną ilość wiedzy. W miejscu, które zrodziło jednych z najwybitniejszych. Jesteś w moim domu, chłopcze. Możesz się nauczyć tutaj o wiele więcej.]"