Rozdział trzeci: Ratowanie Pana Pottera

TW: przemoc fizyczna


- Ale dlaczego? Dlaczego dyrektor pana zdradził?

- Nie mam pojęcia Hermiono, ale to dzięki niemu walczę dla Czarnego Pana. Czarny Pan obiecał, że nigdy nie zabiłby Lily i ukazał mi swoje prawdziwe intencje, pozwalając na spenetrowanie jego umysłu. Moją jedyną radą dla ciebie jest, być nigdy nie ufała staremu głupcowi. Nigdy nie patrz mu w oczy dłużej niż sekundę, jeśli nie chcesz, by twój umysł został zaatakowany. Koniec rozmowy, jeśli pozwolisz - powiedział Severus, w końcu patrząc jej w oczy.

Hermiona skinęła głową i uśmiechnęła się, obejmując Severusa w pasie.

- Dziękuję za piękny pokój proszę pana. Jak mam się do pana zwracać?

- Proszę pana lub Severus będzie w porządku, dopóki nie poczujesz się na tyle swobodnie, by nazywać mnie tatą lub ojcem. Jakiekolwiek postanowisz mnie nazywać, będę szczęśliwy. Bardzo się cieszę, że mogę być twoim ojcem, dziecko.

- W porządku proszę... Severusie - powiedziała Hermiona z uśmiechem. - Jakie mamy plany na dzisiejszy wieczór?

- Cóż, zjemy obiad, a później będę musiał spotkać się z Harrym Potterem, bo on również będzie z nami mieszkał. Muszę aportować się do jego miasta, Little Whinging. Chciałabyś iść ze mną i poznać swojego nowego brata? Chociaż gardzę jego ojcem i bez wątpienia jest zepsuty, będąc Chłopcem, Który Przeżył, muszę adoptować bachora, inaczej Dumbledore będzie mi skakać do gardła przez kolejne 7 lat.

Hermiona posłała ojcu zdezorientowane spojrzenie.

- Chłopiec, który przeżył? Dlaczego go tak nienawidzisz?

Severus westchnął, po czym zaczął opowiadać jej historię o Jamesie Potterze, jednocześnie prowadząc ją na kolację.

- Pamiętasz wzmiankę o Jamesie Potterze? Tak? Cóż, był zaręczony z Lily Evans, która była twoją matką. Traktował mnie potwornie w szkole. On, Syriusz Black, Peter Pettigrew i Remus Lupin traktowali mnie jak śmiecia, ciągle mnie upokarzając. Dumbledore nigdy nie zareagował. Ponieważ byłem z Slytherinie, nikt nigdy nie zrobił nic, by mi pomóc. Nie ma wątpliwości, że odkąd Potter - ten, którego wkrótce zobaczymy - będzie rozpieszczany przez ciotkę i wujka, ponieważ jest zbyt wyjątkowy. Najlepiej będzie, jeśli nauczy się, że świat nie kręci się wokół niego.

Hermiona tylko skinęła głową, czując, że najlepiej będzie siedzieć cicho. Po skończeniu kolacji, na którą podano cudowną pieczeń z marchewką, ziemniakami, cebulą i selerem oraz ciastem truskawkowym na deser, Severus i Hermiona aportowali się do zaułka w Little Whinging.

Severus zapukał do frontowych drzwi Dursleyów. Minęło zaledwie kilka chwil, nim otworzyła im koścista kobieta. Wyglądała jak koń, a może żyrafa z tą śmiesznie długą szyją.

- Ty! - ryknęła, przed zatrzaśnięciem im drzwi przed nosem.

Severus był jednak dla niej za szybki i uderzył ręką w drzwi, żeby się nie zamknęły. Wprowadził Hermionę do środka i wcisnął się, zanim drzwi się zatrzasnęły.

- Tak, Tunio, to ja. Mężczyzna, którym gardzisz, mężczyzna, z którym twoja siostra miała romans i stworzyła ten mały klejnot - wskazał na Hermionę, cały czas szyderczo się uśmiechając. - Gdzie jest chłopiec Pottera? Muszę adoptować tego małego bachora.

- Och, mały bachor jest odpowiednim określeniem! W końcu coś, z czym się z tobą zgadzam. Jednak myślę, że tu ma dobrze. Dyscyplinujemy go wystarczająco i mamy wszystko pod kontrolą - powiedziała Petunia, brzmiąc nagle na zdenerwowaną.

Jako szpieg od razu wiedział, że coś jest nie tak.

- Co tu się, do cholery, dzieje? - wrzasnął grubas, wtaczając się do salonu.

- Najdroższy Vernonie, próbują porwać chłopca.

- Dziwoląga? Och, tak, jego. Nie lubi towarzystwa - powiedział Vernon, roztaczając woń alkoholu.

- Pozwól mi się z nim zobaczyć. Jestem profesorem w Hogwarcie, do którego ma uczęszczać tej jesieni. Muszę go adoptować, więc pozwól mi go zobaczyć.

- Nie, odmawiam. A teraz proszę wyjść, nie wolno panu tu przebywać. Bez wątpienia twój fioletowooki kruk też jest dziwolągiem - rzekł wychodząc z pokoju i waląc w szafkę z maniakalnym śmiechem.

Hermiona cofnęła się za ojca, a w jej oczach zabłysły łzy. W szkole zawsze dokuczano jej z powodu wyglądu, zwłaszcza jej bujnych włosów, ale miała nadzieję, że to się zmieniło ze zmianą wyglądu. Oczywiście, że nie. Jej ojciec mocno chwycił różdżkę i podszedł do szafki pod schodami, otwierając ją zaklęciem. Drzwi otworzyły się gwałtownie i zobaczyła jak oczy jej ojca rozszerzają się w szoku.

Hermiona podkradła się i zajrzała do środka. Mały chłopiec w jej wieku leżał zwinięty w kłębek na małej macie ze zjedzonym przez mole kocem i maleńką poduszką. Zamrugał przez jasne światło wpadające do szafki. Smród był okropny, a chłopiec był pokryty ranami i siniakami. Włosy chłopca były ogolone, z wyjątkiem grzywki, ale wydały się odrastać do pokaźnej długości.

Miał tylko kilka koszulek i spodni. Jego ubrania były o wiele za duże i wydawało się, że zwinął się w jeszcze ciaśniejszy kłębek, jak Severus nad nim stanął.

- Merlinie, co się stało - Hermiona usłyszała mamrotanie Severusa.

Severus natychmiast się odwrócił i rzucił zaklęcie na dwójkę Dursleyów, zamrażając ich na miejscu. Następnie odwrócił się do chłopca i rzucił na niego rozgrzewające zaklęcie. Ostrożnie wyciągnął go z szafki, uważając, by nie uderzyć jakąkolwiek jego częścią o drzwi lub framugę.

- Możesz być pewna, że wrócę, Tunio. Twoja siostra byłaby bardzo tobą zawiedziona. Masz szczęście, że jej tu nie ma. Zamordowałaby cię - warknął Severus.

Aportowali się do Dworu Prince'ów, Severus trzymając lekkiego i nieprzytomnego chłopca.

- Lucindo? - zawołał. - Zabierz Hermionę do jej pokoju, po czym przynieś mi miskę gorącej wody i czyste szmatki. Ten biedak był bity i głodzony przez wujostwo. Przemyję jego rany, zaaplikuję eliksir przeciwbólowy i nasmaruję maścią siniaki. Kiedy jego stan będzie już stabilny, chcę, żebyś się nim opiekowała. Muszę odwiedzić potwory, które mu to zrobiły.

Pożegnawszy Hermionę na dobranoc, pobiegł do drugiej sypialni gościnnej, która, jak zdecydował, miała stać się pokojem Harry'ego. Harry był bezwładny w jego ramionach. Zanim dotarł z nim do pokoju, Lucinda już tam była, ustawiając miskę i ściereczki. Severus delikatnie położył Harry'ego na kołdrze, zrzucając z niego ubrania, ale zostawiając bieliznę. Na widok biednego chłopca w za dużej bieliźnie, śmierdzącej i obwiązanej sznurkiem, szybko zdjął ją też. Zrobił mentalną notatkę, żeby wybrać się na Ulicę Pokątną po nową garderobę dla chłopca jak wyzdrowieje. Przywołał własną parę, którą skurczył, by pasowała na młodszego chłopca. Severus zanurzył szmatkę w wodzie, po tym wykręcił i zaczął od brzucha Harry'ego. Wkrótce woda w misce zabarwiła się na rdzwy kolor, a Severusowi została ponad połowa ran Harry'ego.

- Lucinda?

- Tak, proszę pana? Co Lucinda może zrobić, proszę pana?

- Wymień tę wodę, proszę, jak widzisz, jest już brudna - westchnął Severus, pocierając skronie.

- Tak proszę pana, natychmiast, proszę pana, wszystko, co pomoże Młodemu Paniczowi - powiedziała Lucinda, po czym się aportowała.

Skrzatka wróciła w minutę z ciepłą, świeżą wodą. Severus chciał oczyścić resztę nacięć, ale wcześniej cofnął się na widok znaków, świadczących o biciu, które Harry zniósł. Na jego plecach były blizny, pomarszczone od nieprawidłowego gojenia. Severus poczuł się winny, gdy przypomniał sobie swoje wcześniejsze wypowiedzi skierowane do córki na temat Harry'ego. Musiał przeprosić ją i Harry'ego, kiedy się obudzi.

Severus ponownie wezwał Lucindę, tym razem pytając, czy zostanie z Harrym, podczas gdy on pójdzie po maść i eliksir przeciwbólowy. Severus ruszył w stronę swojego laboratorium, zarówno zasmucony, jak i wściekły. Chłopiec, Który Przeżył, Zbawiciel Czarodziejskiego Świata nie powinien być traktowany jak zwykły muł! Nie, chwila, mułysą traktowane lepiej niż Harry Potter. Nie miał wątpliwości, że chłopiec potrzebuje bezwarunkowej troski i trzeba mu pokazać, jak to jest mieć prawdziwego opiekuna. Mógł tylko przypuszczać, że nigdy nie miał dla siebie niczego nowego.

Zanim zdążył zarejestrować dokąd idzie, znalazł się w laboratorium, w roztargnieniu zbierając eliksir i maść, których potrzebował. Severus otrząsnął się z ponurych myśli i wrócił do pokoju Harry'ego. Szydząc z siebie, zauważył, że od nazwania go „chłopakiem Pottera" do „Harry'ego" minęło mniej niż sześć godzin.

Delikatnie nałożył maść na ramiona, klatkę piersiową, nogi, plecy Harry'ego i wszędzie tam, gdzie były nawet lekkie siniaki. Zanotował sobie w pamięci, żeby Poppy zbadała Harry'ego, kiedy za kilka dni przybędą do Hogwartu. Zanim skończył, był wyczerpany, ale wiedział, że ma jeszcze kilka rzeczy do zrobienia, zanim będzie mógł pomyśleć o spaniu. Spanie, jednakże, nie było nawet rzeczą o której myślał. Głowę zaprzątało mu przesłuchanie Dursleyów i opieka nad Harry'm.

- Mogłabyś go popilnować przez kilka godzin, Lucindo? Mam kilka rzeczy, które muszę załatwić. Jeśli będziesz mnie potrzebować, będę pod numerem czwartym na Privet Drive w Little Whinging. Przybądź, jeśli Harry się obudzi lub zacznie denerwować, albo jeśli trzeba będzie cokolwiek robić, do czego mnie potrzeba. Zrozumiano? - powiedział Severus, wyglądając na spokojnego, ale czującego się dokładnie na odwrót.

Severus aportował się, znając swój cel.