Rozdział piąty: Kłopoty z dziećmi


Hermionę obudził zapach bekonu, jajek i naleśników smażących się na dole o siódmej trzydzieści. Przeciągnęła się w łóżku i ziewnęła, szukając wzrokiem szlafroka, by nie schodzić na śniadanie w koszuli nocnej. Zauważyła jeden na kufrze i wstała z łóżka, by go zabrać. Zastanawiała się co się dzieje. Kiedy weszła do kuchni, zobaczyła Severusa stojącego w drzwiach, z rozpiętą koszulą i rozpiętą marynarką, rozglądającego się z oszołomieniem po pokoju. Doprawdy, widok warty zobaczenia.

- Dzień dobry, proszę pan... to znaczy Severusie - powiedziała Hermiona z lekkim rumieńcem.

- W porządku, dziecko - powiedział krótko Severus.

- Eee, czy muszę się przygotować do dnia, proszę pana? Zauważyłam, że jest pan już ubrany i chcę się upewnić, że robię wszystko tak, jak powinnam. Jestem bardziej niż szczęśliwa, mogąc iść i się przebrać.

Severus odwrócił się, by na nią spojrzeć.

- Nie, Hermiono, nie musisz. Kiedy trochę podrośniesz, wolałbym, żebyś była gotowa do dnia, zanim zejdziesz na śniadanie, ale skoro masz jedenaście lat, chyba mogę zrobić wyjątek.

Hermiona zwróciła uwagę na miejsce, w które patrzył Severus.

- Proszę, Mały Mistrzu, gotowanie to moja praca, musisz usiąść i dać mi dokończyć. Mistrz będzie na mnie wściekły, jeśli tego nie zrobię, mały mistrzu, proszę, to moja praca - Lucinda prawie zawodziła, szarpiąc swoje uszy.

- Panie Potter, czy nie jest pan świadomy pracy skrzata domowego? - wycedził Severus. Hermiona mogła powiedzieć, że miał burzliwy temperament i wślizgnęła się za nim do stołu. Nie pochwalała sposobu, w jaki Severus się zwracał do Lucindy, ale wiedziała dobrze, że nie mogła nic powiedzieć.

Harry odwrócił się z zaskoczonym, ale nerwowym wyrazem twarzy.

- To moim zadaniem jest gotować, proszę pana. Powinienem pracować, by zarabiać na swoje utrzymanie i wykonywać prace domowe, zwłaszcza teraz, gdy mam pokój. Będę musiał robić dwa razy więcej prac domowych i pracować jeszcze ciężej, żeby cię zadowolić i zatrzymać pokój. To mój obowiązek robić śniadanie i muszę je dobrze przygotować.

Severus westchnął. To miało być ciężkie.

- Panie Potter, dlaczego właściwie pan nie odpoczywa? - zapytał Severus.

- Hm - zaczął Harry - nie byłby pan ze mnie zadowolony, gdybym spędził poranek na leniuchowaniu, zamiast zajmować się swoimi obowiązkami. Świry, takie jak ja, muszą nadążać za obowiązkami domowymi, aby zarobić na swoje utrzymanie, w przeciwnym razie mnie pan wyrzuci.

Oczy Severusa błysnęły.

- Harry, co powiedziałem wczoraj wieczorem o zasadach? - zapytał Severus. Serce Harry'ego zamarło. Miał zostać pobity za nazwanie siebie świrem. Ledwo tu przyjechał a już narobił sobie problemów.

- Nie nazywać siebie świrem - wymamrotał Harry.

- Dokładnie, Harry. Po śniadaniu zaprowadzę cię do biblioteki. Będziesz przepisywać zdania - rzekł Severus. - Teraz usiądź i pozwól Lucindzie dokończyć śniadanie.

Harry oddał łyżkę Lucindzie, Skrzatce Domowej i chciał usiąść na podłodzie, lecz przypomniał sobie zasady Severusa. „Będziesz siedział na meblach" odbiło się echem w jego głowie i pośpiesznie usiadł na krześle po drugiej stronie stołu od Severusa.

- Harry, Hermiono, będziecie codziennie dostawać małe zadania do zrobienia w ciągu dnia, ale żadne z nich nie będzie tak obszerne, jak te pana Pottera, które otrzymywał na Privet Drive. Na przykład, dzisiaj pościelicie łóżka, odsłonicie zasłony w pokojach i zrobicie listę rzeczy, które będziecie potrzebować z Ulicy Pokątnej. Jutro się wybierzemy po wasze rzeczy do szkoły.

Teraz, jak jesteście tutaj obydwoje, wyjaśnię wam kim jestem i kim wy jesteście. Nazywam się Severus Snape. Jestem Mistrzem Eliksirów w Hogwarcie, Szkoły Magii i Czarodziejstwa, a wasza dwójka ma magię we krwi. Harry, jesteś czarodziejem, a ty Hermiono - czarodziejką. Niedawno uchwalono prawo, które czyni was moimi podopiecznymi. Będę waszym opiekunem i będziecie ze mną mieszkali do momentu w którym ukończycie siedemnaście lat.

Hermiona skinęła głową. Harry wyglądał niepewnie. W tym momencie Lucinda weszła z garnkami i patelniami wyładowanymi śniadaniowym jedzeniem i zniknęła z trzaskiem.

- Nie ma wątpliwości, że oboje przypadkowo używaliście magii przed przybyciem tutaj, szczególnie ty, Harry - rzekł Severus, kiwając na Harry'ego.

Hermiona nie mogła dłużej powstrzymywać ekscytacji i wybuchnęła całą masą pytań do Harry'ego.

- Więc, Harry! Jestem Hermiona i Severus myśli, że jest moim tatą i ma zamiar cię adoptować. Też się cieszysz, że potrafisz czarować? I że pojedziesz do Hogwartu i będziesz się uczyć o magii? I że jutro ruszymy na magiczne zakupy? Ja chciałam cały dzień spędzić w bibliotece i czytać o tym nowym świecie. Czy mogę iść jak skończymy wykonywać obowiązki? Chcesz iść ze mną?

- Hermiono, pytania? - ostrzegł Severus.

- Przepraszam pana - powiedziała Hermiona, rumieniąc się.

- Ee, proszę pana, myślę, że ma pan złego Harry'ego, ja nie mogę być cz-czarodziejem, jestem tylko dziwolągiem Harrym.

- Nie, Potter, naprawdę jesteś właściwym Harrym - powiedział Severus z uśmieszkiem. - Jesteś czarodziejem i za kilka tygodni, pierwszego września, pojedziesz do Hogwartu razem z Hermioną. W Hogwarcie będziesz się uczyć magii przez siedem długich lat. Przypadkowe zaklęcia, które ja wykonywałem przed Hogwartem były całkiem imponujące. Mogłem unosić kamienie w powietrzu, a kiedy byłem wściekły, eksplodować słoiki w kuchni.

To zabrzmiało znajomo dla Harry'ego. Spojrzał śmielej na Severus, gdy mówił.

- Ale jeśli mnie pan nie okłamuje, to znaczy że nie jestem dziwakiem? Rzeczy, które zrobiłem, jakie jak eksplodowanie naczyń, kurczenie swetrów gdy nie chciałem ich ubierać i odrastanie włosów jak zostały zgolone? To jest magia? - zapytał Harry, wątpiąc w każde słowo, które mężczyzna wypowiadał, ale w tym samym momencie chcąc w nie wierzyć.

- Przypadkowa magia, ale magia. Dzisiaj wieczorem, przed pójściem spać, przyjdę i wytłumaczę ci dlaczego byłeś zostawiony z ciotką i wujem.


Harry szedł za Severusem do biblioteki. Był bardzo nerwowy i pewny, że Severus sprawi mu lanie za zamkniętymi drzwiami. Gdy Severus wskazał Harry'emu fotel, na którym miał usiąść, jego serce gwałtownie przyspieszyło. To było to. Czuł jaki straszny Severus stałby się podczas karania. Severus usiadł na przeciwko Harry'ego, przy stole.

- Proszę. Będziemy pracować nad twoim charakterem pisma z użyciem pióra i pergaminu. Chcę, żebyś napisał pięćdziesiąt razy „nie jestem świrem i nie będę się tak nazywać" - powiedział Severus, patrząc w zmartwione oczy Harry'ego. Podał mu arkusz pergaminu i pokazał jak prawidłowo trzymać pióro. Delikatnie manewrował dłonią Harry'ego, aż zrobił to dobrze.

- Teraz zacznij pisać. Będę grzebać w książkach, gdybyś czegoś potrzebował - powiedział Severus.

Harry zaczął pisać linie, patrząc na Snape'a z niedowierzaniem. Czy to naprawdę miała być jego jedyna kara? Był w szoku. Po dziesięciu minutach był na linii dwudziestej szóstej i jego ręka zaczęła boleć. Po kolejnych dziesięciu minutach skończył pisać i bawił się piórem, niepewny, czy powinien się odezwać.

- Hm, proszę pana - powiedział Harry. - Skończyłem z moimi liniami. Kiedy nastąpi kolejna część mojej kary?

- Kolejna część? - Severus wyszedł zza półek z książką do eliksirów w ręce. - Co masz na myśli? Nie ma następnej części. Możesz iść poszukać Hermiony i sporządzić listę na jutro.

- Ale proszę pana, moje kary nie są kompletne bez bicia. Gdzie mam się po nie udać?

Harry zachowywał się przy tym tak uprzejmie, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. Prawdopodobnie kojarzył w swoim umyśle karę z biciem. Severus westchnął, opadł na kolana, by znaleźć się na wysokości jego oczu i spojrzał na dziecko.

- Pamiętasz, co ci wczoraj powiedziałem o twoich karach?

- Tak, proszę pana. Powiedział pan, że będę musiał pisać linijki za karę, albo zostanę uziemiony, lecz nie będę bity - powiedział Harry, patrząc w ziemię.

- Dokładnie - powiedział łagodnie Severus. - Obiecałem, i obietnicy dotrzymam, że nigdy cię nie uderzę, nieważne co się stanie. Harry, powinieneś wiedzieć, że bicie jest złe. Ktokolwiek, kto to robi, szczególnie dziecku, jest potworem. Czy wyrażam się jasno?

Uderzająco zielone oczy Harry'ego wypełniły się łzami, gdy kiwał głową Severusowi.

- Dlaczego nigdy pan tego nie zrobi? Wujek mówił, że zasługuję na to przez wszystkie dziwne rzeczy, które się dzieją wokół mnie. Nigdy nie byłem wystarczająco dobry.

- Nie zasługujesz na to, Harry. Nikt nigdy nie zasługuje na to, przez co przeszedłeś.

- Skąd pan może wiedzieć? - zapytał oskarżycielsko Harry.

- Sam byłem na twoim miejscu, kiedy byłem chłopcem. Nie miałem nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić. Ale ty będziesz mieć mnie i Hermionę. Chcę, żebyś mi mówił codziennie wieczorem jedną rzecz, którą Dursleyowie ci robili. Będziemy o tym długo rozmawiać i uwierz mi, będziesz się czuć lepiej. Nie mówię, że to będzie łatwe, lecz musi być zrobione.

Harry skinął głową. Zaczynał ufać temu dziwnemu, nowemu mężczyźnie.

- Bardzo dobrze. Idź poszukać Hermiony i zróbcie listy.

Na szczęście Hermiona właśnie wpadła do biblioteki, więc Harry nie musiał daleko szukać. Gdy usiadła, Severus poszedł do swojego laboratorium. Szedł szybko, wiedząc, że ma mało czasu, podczas gdy jego podopieczni byli zajęci w bibliotece. Ufał im, że nie będą psocić, gdy będą sami.


Szybko zebrał składniki. To była stosunkowo prosta mikstura, ale dosyć rzadka, więc nie robiono jej często. Wykonanie zajęło mu tylko około godziny. Dodał muchy siatkoskrzydłe, łzy hipogryfa, które ukradł podczas jednej z eskapad z Hagridem lata temu, i na koniec kolce skrzydlic. Eliksir gotował się kolejnych pięć minut po wyłączeniu ognia. Gdy eliksir skończył się chłodzić, wyrwał sobie jeden włos i wrzucił do środka. Wziął zakraplacz i upuścił kilka kropli eliksiru na kawałek pergaminu. Płyn zaczął się rozgałęziać, wraz z formowaniem imion. Gałąź obok jego imienia była oznaczona jako Lily Potter.

Zgodnie z oczekiwaniami, imię Hermiony pojawiło się poniżej. Zaczął zwijać pergamin, ale nagle zobaczył coś jeszcze. Powoli rozwinął pergamin i wpatrzył się w niego z oszołomieniem.

Miał nie jedno, ale dwoje dzieci z Lily Potter. I oba mieszkały pod jego dachem.