Rozdział dziesiąty: Podróż do Hogwartu


Dzisiaj był dzień, w którym mieli udać się do Hogwartu. Ostatnie tygodnie upłynęły szybko Harry'emu i Hermionie. Świetnie się dogadywali i wydawało się, że mieszkają razem całe życie. Draco ich odwiedził kilkukrotnie i chociaż był nadętym snobem dla wszystkich, obecność Harry'ego i Hermiony trochę go zmiękczyła. Był jeszcze dość niegrzeczny i pretensjonalny, ale coraz łatwiej się z nim rozmawiało.

Właśnie mieli wychodzić na stację King's Cross by poznać rodziców Hermiony oraz Malfoyów. Była dziesiąta trzydzieści. Severus stał niecierpliwie przy drzwiach wejściowych. Byli gotowi do wyjścia pięć minut temu... lecz wtedy Hermiona przypomniała sobie o płaszczu, który chciała mieć w pociągu. Potem Harry zapomniał sowich przysmaków.

- Harry Potterze, wychodzę za minutę, jeśli tu nie zejdziesz! - Severus ryknął w górę schodów, zaskakując Hermionę, ponieważ milczał przez ostatnie pięć minut.

Harry zbiegł po schodach, oddychając ciężko.

- Jestem, Severusie - powiedział Harry sapiąc i wkładając przysmaki do kufra.

Severus skurczył kufer i schował do kieszeni. Wyciągnął ramię.

- Będę raczej krótko na stacji. Nie bierzcie tego do siebie. Teraz chwyćcie moje ramię i nie zawstydźcie mnie upadkiem - powiedział Severus.

Szybko chwycili go za rękę i aportowali się. Żadne dziecko się nie przewróciło, co uradowało Severusa. Znaleźli się w alejce obok King's Cross. Złapał ich za ramiona i pchnął w kierunku stacji, mamrocząc wskazówki gdy szli. W końcu dotarli do barierki między peronami dziewiątym i dziesiątym, gdzie znaleźli stojących Grangerów.

- Mama! Tata! - powiedziała Hermiona, biegnąc w ich stronę.

Severus przewrócił oczami, chociaż poczuł ukłucie w piersi. On był ojcem Hermiony i potajemnie chciał, aby ten tytuł należał do niego. Jednakże, stłumił emocje i potrząsnął głową. W rzeczywistości, była to sztuczka, aby Grangerowie dostali się na peron. Hermiona miała wbiec na nich i przepchnąć przez ceglaną ścianę, by dostali się na peron 9 ¾. Sztuczka zadziałała. Grangerowie i jego córka dostali się na peron bez problemu i nikt ich nie zauważył. Gdy Hermiona i jej rodzice przeszli na peron, Severus zaczął iść z Harrym, pogrążonym w rozmowie. Severus zatrzymał się przed barierką, kładąc na niej rękę i pomagając sobie drugą ręką wyrazić nonsens, na którym było skupione mamrotanie do Harry'ego. Szybko rozejrzał się po peronie, upewniwszy się, że żaden mugol nie patrzy i przepchnął Harry'ego przez barierkę, szybko podążając za nim.

W końcu, czerwona lokomotywa, z której unosiła się para, stała na torach. Szczęka Harry'ego opadła.

- Nie stój tak, gapiąc się jak ryba, Potter. Odsuń się od barierki, a ja powiększę twój kufer. Hermiona pomoże ci wnieść go do pociągu - warknął Severus.

Usta Harry'ego zacisnęły się, gdy odwrócił się w stronę Severusa. Mężczyzna wyjął kufry i powiększył je do normalnych rozmiarów. Harry spojrzał nerwowo na Hermionę. Nie chciał przerywać ich szczęśliwego momentu. Severus spojrzał na Harry'ego i wydawało się, że rozumie jego dylemat. Na twarzy Harry'ego można było zobaczyć zazdrość, a Severus wiedział dlaczego. Harry nie miał rodziny, która by go pożegnała, jak rodzina Grangerów wyprawiała Hermionę.

Zamiast tego, jego ojciec zachowywał się chłodno i z dystansem, kiedy wolałby robić wszystko, tylko nie to.

- Granger - wycedził Severus. - Czy możesz się odsunąć na minutę, żeby wpakować kufer do pociągu.

- Tak, proszę pana - pisnęła Hermiona, po czym szepnęła do rodziców - Nie przejmujcie się, nigdy taki nie jest gdy jesteśmy w domu.

Hermiona i Harry wnieśli swoje kufry do pustego przedziału w pociągu. Szybko zauważyli Dracona i chociaż mu nie pomachali, on skinął im głową, mówiąc im, że ich widział i planował z nimi usiąść. Jego kufer i sowa spoczywały na wózku, który został zabrany.

- Draco, spróbuj przestać zadawać się z plugastwem - wycedził wcześniej, podchodząc do Severusa.

Hermiona, Harry i Draco wnieśli kufer Dracona do przedziału, który planowali dzielić. Hermiona podbiegła do rodziców, ściskając ich i obiecując pisać listy. Draco rozmawiał z ojcem o zajęciach. Harry stał cicho i niezręcznie obok Severusa. Wkrótce nadszedł czas, by wsiąść do pociągu. Pociąg miał odjechać za dziesięć minut. Severus zwrócił się do Harry'ego.

- W każdym z waszych kufrów czeka na was niespodzianka. Możesz to potraktować jako przekąskę. Muszę teraz iść, gdyż zapowiedziałem się w Hogwarcie na dwunastą. Zachowuj się w pociągu. Nie chcę, by ktoś mi doniósł o twoim niewłaściwym zachowaniu. Czy wyrażam się jasno?

- Jasno jak słońce, proszę pana*. Do zobaczenia w Hogwarcie - powiedział Harry i zobaczył jak jego tata odwraca się do Hermiony, by powiedzieć jej to samo.

Harry wsiadł do pociągu, nawiązując kontakt wzrokowy z Severusem. Severus mrugnął i skinął krótko głową, po czym zniknął za ścianą. Hermiona, która w końcu pożegnała się z rodzicami, również wsiadła do pociągu. Draco dołączył do nich chwilę później. Hermiona wystawiła głowę przez okno, machając rodzicom na pożegnanie, podczas gdy Draco i Harry zamknęli drzwi przedziału i rozsiedli się. Podróż do Hogwartu była długa, więc Draco natychmiast wyciągnął talię kart do gry w Eksplodującego Durnia i Czekoladową Żabę dla każdego z nich.

- Ojciec dał mi je, żebym się z wami podzielił - powiedział Draco. Hermiona odmówiła gry w Eksplodującego Durnia i zamiast tego wyjęła Historię Hogwartu. Czytała ją już piąty raz, jednak uznała ją za tak interesującą, że czytała ją w kółko. Nie wiedziała, że Severus był zadowolony, że tak dużo czytała.

- Ech, znowu mam Dumbledore'a - powiedział Harry, starając się być zabawny. - Och, spójrz. Bla, bla, bla, jest stary. Bla, bla, bla, pracował z inną starą osobą. Bla, bla, bla, kolejny stary człowiek, który jest sławny, bo stworzył Eliksir Życia.

Hermiona zachichotała.

- Harry, możesz go nie lubić, ale musisz przyznać, że dokonał wspaniałych rzeczy - powiedziała Hermiona, wciąż chichocząc.

Harry otworzył usta, by coś powiedzieć, ale przerwała mu czarownica pchająca wózek ze słodyczami. Harry poderwał się i kupił Fasolki Wszystkich Smaków Bertiego Botta i paczkę likworowych pałeczek. Hermiona uprzejmie poprosiła o dyniowego pasztecika i podziękowała. Draco kupił jeszcze jedną Czekoladową Żabę i Kociołkowego Pieguska*. Podziękowali czarownicy z wózkiem, która zamknęła drzwi i ruszyła do kolejnego przedziału. Grupka cieszyła się słodyczami, śmiejąc się i rozmawiając, gdy drzwi do ich przedziału nagle się otworzyły. Stał tam wysoki, chudy, rudowłosy chłopiec z dwoma innymi chłopcami za nim.

- Cześć - powiedziała niepewnie Hermiona.

- Cześć - powiedział chłopak. - Jestem Ron Weasley. To jest Dean Thomas i Seamus Finnegan. Chcemy zostać przydzieleni do Gryffindoru, najlepszego domu, oczywiście. Kim jesteście? W jakich domach chcecie być? Może się zaprzyjaźnimy.

- Jestem Hermiona Granger. Dowiedziałam się, że jestem czarownicą miesiąc temu i naprawdę interesuję się wszystkim w świecie czarodziejów. Czytałam Historię Hogwartu i przeczytałam wszystko, co można było o domach w Hogwarcie. Nie sądzę, abym pasowała do Hufflepuffu. Może Ravenclaw lub Slytherin. Nie wydaje mi się, żebym była wystarczająco odważna, aby być w Gryffindorze. Kocham książki i jestem bardzo zaradna.

- Aha - mruknął Ron, nie wyglądając na specjalnie zainteresowanego. - Kim wy jesteście? Jakie domy?

- Harry Potter - powiedział Harry, podnosząc rękę. - I prawdopodobnie Slytherin lub Gryffindor.

- Malfoy - powiedział Draco z uśmieszkiem - Draco Malfoy. I zdecydowanie Slytherin.

Ron zachichotał.

- Wiesz, Harry, jestem zaskoczony, że się z nimi zadajesz. Chłopiec, Który Przeżył zasługuje na przyjaźń z lepszymi ludźmi od nich. Wiem-To-Wszystko mugolaczka, która przerażająco za dużo wie o naszym świecie. I Malfoy, który będzie cię traktował jak szumowinę spod buta, tak jak każdego, kto nie jest czystej krwi. Dziwi mnie też że mugolak zadaje się z Malfoyem. Nazwałeś ją już szlamą, Malfoy? - gdy Ron mówił, wzrok Hermiony wlepiony był w podłogę. Jak skończył, głowa Hermiony podskoczyła. Czoło Draco zmarszczyło się z wściekłości, a Hermiona i Harry wstrzymali oddech. Hermiona ściskała książkę tak mocno, że pobielały jej knykcie. Napięcie wisiało w powietrzu. Dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale nie chciała pogarszać sytuacji.

- Dla twojej informacji, Wesley - warknął Harry. - Ci dwaj byli moimi najbliższymi przyjaciółmi przez ostatni miesiąc i byli dla mnie bardzo mili. A po drugie, ty ich teraz traktujesz jak szumowiny na spodzie buta, kiedy najgorszą rzeczą, jaką zrobili, było pokonanie mnie w Gargulki.

Ronald Weasley uniósł brew.

- Zobaczymy co się stanie, jak zostaniesz przydzielony do Gryffindoru, tak jak ja. Wtedy zostawią cię i przybiegniesz z powrotem do mnie, błagając, bym został twoim przyjacielem.

- Och, buu - zadrwiła Hermiona, wyglądając dziwnie podobnie do Severusa. - Nasze życie, nasze wybory. I naszym wyborem jest, żebyś sobie poszedł.

Hermiona wypchnęła ich z przedziału. Ron wzruszył ramionami, uśmiechnął się kpiąco i zaczął odchodzić.

- Pożałujesz tego, Granger - powiedział Ron, odwracając się z powrotem w stronę Hermiony.

- Swoją drogą, masz nos czymś ubrudzony, wiedziałeś? - krzyknęła za nim Hermiona, po czym zatrzasnęła drzwi przedziału.

- Cholera, Hermiono - powiedział wyraźnie zszokowany Malfoy. - Przypomnij mi, żebym cię nigdy nie denerwował.

- Nigdy mnie nie denerwuj, Draco - odparła Hermiona z uśmieszkiem.

Chwilę później postanowili przebrać się w szaty z Hogwartu. Hermiona upewniła się, że chłopcy wyglądali porządnie i odpowiednio. Pozostała część podróży przebiegła w spokoju, z wyjątkiem głośnych trzasków, które dochodziły z podłogi, na której Draco i Harry grali w Eksplodującego Durnia i gnietli swoje szaty. Wkrótce dotarli na stację Hogsmeade i wysiedli.

- Mamy zostawić nasze kufry? - zapytała niepewnie Hermiona.

Draco skinął głową.

- Konduktorzy zajmują się wyciągnięciem ich z pociągu i przeniesieniem do powozów, skąd jadą do szkoły. Tam, skrzaty domowe zabierają je do Hogwartu i naszych nowych pokoi. Naprawdę, Hermiono, spodziewałem się, że będziesz o tym wiedzieć - odparł żartobliwie.

- Och, zamknij się - powiedziała Hermiona. - Dokąd dokładnie mamy teraz iść?

Odpowiedź nadeszła, zanim Draco zdążył otworzyć usta.

- Pirszoroczni! Tutaj, do mnie! - dobiegł ich donośny, dudniący głos.

Harry, Hermiona i Draco odwrócili się w stronę głosu. Stał tam bardzo, bardzo wysoki mężczyzna z latarnią. Miał conajmniej jednaście stóp wzrostu*, długą, postrzępioną brodę i splątane, gęste włosy. Szczęki Harry'ego i Hermiony opadły.

- Jak on jest... - powiedziała Hermiona.

- ...taki wysoki - dokończył Harry.

Draco uśmiechnął się kpiąco.

- Szczerze mówiąc, to niegrzecznie tak się gapić.

Trio podeszło do wielkiego mężczyzny, który - jak się dowiedzieli - nazywał się Hagrid i czekali cierpliwie na instrukcje. Ron Weasley jednakże, spacerował i rozmawiał z różnymi ludźmi. Jego krawat nie był zawiązany, a koszula wyłaziła mu ze spodni. Jego szaty nawet nie były zapięte, a na nosie pozostała smuga brudu. Draco pochylił się w stronę Hermiony i szepnął jej do ucha.

- On jest w takiej rozsypce. Nie cieszysz się, że przyjaźnisz się z bardziej poukładanymi ludźmi?

Hermiona skinęła głową. Wkrótce Hagrid poprowadził ich do łodzi, mówiąc, że w jednej zmieszczą się cztery osoby. Hermiona, Harry i Draco wsiedli w jedną łódkę. Czwartą osobą, która do nich dołączyła był chłopiec, nazywający się Neville Longbottom, który całą drogę nad jezioro ukazywał swoją niezdarność. Neville wydawał się dość zdenerwowany, gdy przekraczali jezioro. Draco, który siedział obok niego, musiał go chwycić trzy czy cztery razy za rękaw, by nie przechylił łodzi i przewrócił ich wszystkich do wody.

Ich pierwsze spojrzenie na Hogwart absolutnie zaparło im dech w piersiach. Duży zamek stał na szczycie kamiennego wzgórza. Jego wieże były wzniesione wysoko na szczycie zamku, a witraże w oknach błyszczały w świetle księżyca. Jezioro było spokojne, gdy liczna grupa pierwszoroczniaków nim płynęła. Pierwszoroczni rozmawiali podekscytowani w swoich łodziach, a także jak z nich wysiadali. Wydawało się, że czas płynął dla wszystkich szybko. Byli tak zachwyceni zamkiem, że nie zarejestrowali, kiedy znaleźli się w środku. Napotkali surowe spojrzenie czarownicy ze spiczastym kapeluszem w miarę jak wchodzili po schodach.

- Witajcie w Hogwarcie! - powiedziała profesor McGonagall z uśmiechem.


*W oryginale ten fragment dialogu brzmi „Am I clear? Crystal clear, sir", co w dosłownym tłumaczeniu znaczy oczywiście „krystalicznie czysto, proszę pana", jednakże zdecydowałam się to przetłumaczyć na potoczny polski odpowiednik:)

*Naturalnie, wszystkie nazwy słodyczy są zaczerpnięte z polskiego tłumaczenia Andrzeja Polkowskiego.

*11 stóp wzrostu - w krajach anglosaskich obowiązuje inny system metryczny niż w Polsce, co pewnie wiecie z oryginału, gdzie królują cale, mile i stopy:) Jedenaście stóp to w przybliżeniu 3 metry i 35 centymetrów, co plasowałoby Hagrida jako najwyższego mężczyznę w historii. Najwyższy żyjący mężczyzna na świecie wpisany do Księgi Rekordów Guinessa miał 2 metry i 51 centymetrów wzrostu, jednak BBC donosi, że w Afryce żyje człowiek, który mierzy prawie 2 metry i 90 centymetrów (źródło: National Geographic).