18. Logika ojca

- Zdejmij to natychmiast!

- Nie mogę.

- W tej chwili masz się tego pozbyć- wrzasnął.

- Tylko Ty możesz się ich pozbyć.

Severus obserwował spanikowanego chłopca. Jego wzrok przebiegał przez pokój jakby szukał drogi ucieczki.

- Nie miałeś prawa! – krzyk pomieszany z płaczem. Chłopak zrobił ruch ręką jakby chciał rzucić zaklęcie, a gdy to się nie udało zachwiał się, patrząc na ojca z furią.

- Nie miałem wyjścia synu.

- Dlaczego? Przecież nikogo nie skrzywdziłem! – wyszlochał opadając na kolana.

- Krzywdziłeś sam siebie. – głowa chłopaka wystrzeliła w górę. Patrzył na ojca nie rozumiejąc. Nawet nie chcąc spróbować zrozumieć.

- Wiliam...

- Zastaw mnie!

- Synu.

- Zostaw mnie w spokoju! Po prostu mnie zostaw.

Nie mając lepszego rozwiązania Severus zrobił to o co poprosił go chłopak. W gabinecie nalał do szklanki whisky. Opadł na fotel czekając. Gdy usłyszał jak coś rozbija się o drzwi poderwał się z fotela. Po chwili usiadł nasłuchując trzask rozwalanych rzeczy.

- Hej! Pukałam, chyba nie słyszałeś.- Spojrzał na Joannę.

- Wejdź.

- Więc już wie? To bezpieczne? – zapytała patrząc na drzwi za których co chwilę dochodził albo trzask rozwalanych rzeczy, albo płacz.

- Musi się wyładować. Gdyby coś sobie zrobił to włączył by się alarm. Jest cały i zdrowy. Przynajmniej fizycznie.

- I ze spokojem nasłuchujesz jak niszczy twoje rzeczy?

- A co mam zrobić?

- No nie wiem. Nie jesteś najspokojniejszą osobą jaką znam. Znaczy chyba szybko tracisz cierpliwość. Takie chodzą o tobie plotki.

- Jestem Mistrzem Eliksirów cierpliwość wpisana jest w mój zawód. Nie uczyłem Cię. – odpowiedział, a jego dłoń mocniej ścisnęła szklankę gdy z pokoju dobiegł głośny huk.

- Chyba trzeba to sprawdzić. – odezwała się Joanna.

- Pewnie regał. Nic mu nie jest.

- Ale...

- Jak masz ochotę to proszę. Z całą pewnością dostarczysz mi rozrywki.

Joanna parę razy podniosła się i z powrotem usiadła na fotelu. Jakby nie mogła się zdecydować. W końcu opadła na dobre.

- Minęliśmy się. Zaczęłam naukę jak ty skończyłeś Hogwart. Skończyłam go zanim zostałeś nauczycielem.

- To wiele wyjaśnia. Ravenclaw?

- A co na Slytherin nie jestem dość dobra?

- Kochasz mugoli.

- Tu mnie masz. Za długo jest cicho.

- Zmęczył się.

- To może idź do niego.

- Nie będzie ze mną rozmawiał.

- Daj spokój, on nie umie się złościć. Na pewno nie na ciebie. – Severus roześmiał się zimno.

- Nienawidził mnie przez 4 lata. Uwierz mi, że on potrafi się złościć. A to co zrobiłem jest więcej niż niewybaczalne.

- A co miałeś zrobić? Daniel jest uparty. Nie odpuściłby.

- To ja go nasłałem.

- Co?

- To ja mu kazałem zmusić Dumbledora do założenia podwójnych pierścieni. I Wiliam to rozgryzie.

- Och, ale... – kobieta zmarszczyła czoło w niezrozumieniu.

- W sumie to od początku wydawało mi się dziwne. Po założeniu pierścieni zachowywał się, jakby Nic się nie zmieniło.

- Bo dla niego nic się nie zmieniło. Dalej operował magią. Z tą różnicą, że nie musiał wymachiwać różdżka, ani używać nazw zaklęć. W sumie to było mu łatwiej wystarczyło, że działał intuicyjnie. Pierścienie blokowały napływ mocy. Nic go nie przytłaczało.

- Brzmi idealnie.

- Bo za pewne dla niego tak właśnie było. Nie musiał się trudzić. Nie musiał badać terenu. Po prostu podążał za tym co podpowiadała mu intuicja. Idealnie.

- Więc dlaczego?

- Rozmawiałaś z Danielem o sytuacji w skrzydle?

- Z chłopakami.

- I? Co powiedzieli? Jak opisali tą sytuację.

- Tyle, że zanim Daniel wyszedł z gabinetu to Wiliam był już gotowy do obrony.

- Powtórz to w swojej głowie parę razy. – Aśka zmarszczyła czoło.

- O co ci chodzi?

- Nie załapałaś nie? Kto ma aż tak wyćwiczone odruchy? Ilu znasz nastolatków z takim refleksem i uważnością. On go szkolił. Szkolił go od pierwszego roku. Trolle, kamień filozoficzny, komnata tajemnic, turniej trojmagiczny, wiesz co założyli na krótko przed jego porwaniem? Gwardie Dumbledora. Pieprzona Gwardie! Aby uczyć resztę, a kto miał to robić? Przecież Dyrektor nie pobrudzi sobie rączek. Zrobił z niego pieprzonego żołnierza i wmówił mu, ze odpowiada za bezpieczeństwo wszystkich dookoła, pal licho jego zdrowie, jego własne bezpieczeństwo. Przecież czym jest życie Harrego jak tylu cierpi. Przecież on jeden może się poświecić . To nie jest ważne. Może się wykończyć . I serio myślisz, że pozwoliłby mu zapanować nad tą swawolną magią? Magią, która go wykańczała. Dałby mu czas na odpoczynek? Czy podkręcałby korbkę, aby robił więcej i więcej? A młody by to robił. Ile tylko by mógł. To właśnie wydarzyło się w skrzydle. Aurorzy by się mogli uczyć od Dumbledora metod szkolenia...- zakończył z ironią. Upił łyk alkoholu i kontynuował.

- Skąd Christopher I Septimus wzięli się w Sali szpitalnej? Skąd wiedzieli, że już tam jest? Nie przyszło ci do głowy, że zostali tam podstępem ściągnięci. Dumbledore chciał im pokazać kto z nich jest najsilniejsi. Są mądrzy. Szybko by się połapali. Ba może by nawet doszli do wniosku, że to Harry. Nie chcę, aby on to dłużej, robił mojemu dziecku. Wkurwiało mnie to już wcześniej, ale miałem związane ręce. Mogłem tylko pilnować, aby gówniarz dorósł i sam wszystko zrozumiał. Jednak zasady gry się zmieniły. Nie pozwolę mu na to. Jeśli te pierścienie sprawią, że Dumbledore odpierdoli się od niego to Chwała Panu. Mogę zatrzymać Wiliama w jego zapędach, ale Dumbledore jest niebezpieczny. Na niego muszę uważać.

- Chyba nie rozumiem waszej logiki. Mówisz jak mój brat. Z kim wy prowadzicie tą wojnę bo mam wrażenie, że traktujecie Dumbledora na równi z Voldemortem! To zakrawa już o paranoje Severusie.

- Nie ten co najgłośniej krzyczy jest najniebezpieczniejszy. Skąd ministerstwo wiedziało o chłopakach? Kto miał takie informacje. I komu najbardziej zależało, aby trafili do Hogwardu?

- Sugerujesz...

- Nie sugeruje tylko Ci mówię jak jest. Dumbledore jest jedyną osobą, która ma dostęp do pierścieni. Kiedy Tomas z Ksawerym zgłosili się do niego po pierścienie było logiczne, że wykorzysta to w swoich planach. Czekał tylko na Wiliama. Zdobył nie tylko chłopaków, ale też ojców. Musieli obrać strony. Nie mogli już dłużej być Szwajcarią. Dumbledore od lat chciał ich ściągnąć na swoją stronę. Czy mógł zrobić coś lepszego, aby podbudować opinie publiczną niż ściągnąć ich do Hogwardu? Stracił jednego Złotego Chłopca zyskał Trzech i to z nawiązką.

- Chyba nie do końca rozumiem po której ty stronie stoisz.

- Ja mam tylko jedną stronę na której mi zależy. – odpowiedział wypijając alkohol do końca.

- To brzmi jakby w tej wojnie było nie dwie, a trzy strony.- Powiedziała posępnie

- Chyba w końcu zaczynasz rozumieć.- powiedział, unosząc spojrzenie by na nią spojrzeć.

Jednak nad jej fotelem stał jego syn. Uważnie słuchający jego słów.