10. Trudne rozmowy cz. 3
Severus z rozbawieniem obserwował nadąsaną twarz syna. Pomimo sprzeciwów udało mu się dopiąć swego i nawet nakarmić dzieciaka zupą. Gdy wypił eliksiry jego oczy same się zamykały.
- Znowu mnie uśpiłeś- powiedział z pretensja ziewając. Severus uniósł pełną fiolkę na znak, że eliksir wciąż na niego czeka.
- Jesteś osłabiony i potrzebujesz snu bardziej niż chcesz się przyznać. Dlatego jak tylko skończymy, wypijesz ten eliksir, który pozwoli Ci przespać co najmniej dwanaście godzin. „Renibus" musi być podawany regularnie co dwie godziny w dzień i w nocy. Jak będą cię co chwilę wybudzać nigdy nie nabierzesz dość siły. Zrozumiałeś?- chłopak nie chętnie kiwnął głową ponownie ziewając.
- Jutro muszę być na zajęciach więc jak się wybudzisz mnie tu nie będzie. Syriusz tu jest i chętnie będzie spędzał z tobą czas, ale nie ufam mu, że będzie pamiętał o wszystkich eliksirach które powinieneś przyjmować. Dlatego poprosiłem ojca, aby to on się tym zajął. Mam nadzieję, że nie przeklniesz go gdy zechce podać ci eliksiry. Pomimo tego jak bardzo rozbawił mnie ten mały spektakl twojej Magii musimy brać pod uwagę, że nie jest już najmłodszy. Kolejna rzecz to masz jeść. Bardzo...
- Dobra skończ już. Mam spać, jeść, pić eliksiry i nie przeklinać twojego ojca. Załapałem
- To się jeszcze okaże...
- To ty znowu unikasz odpowiedzi...
- To nie jest unikanie...ah no dobra. James I Lily podjęli decyzję o adopcji na prośbę Anny. Która dowiedziała się, że jej matka chce złożyć jej nowonarodzone dziecko, czyli ciebie w ofierze.
- Co kurwa? – o ile nastolatek chwilę wcześniej zasypiał teraz wydawał się całkowicie rozbudzony.
- To co słyszałeś. Walburga Black miała umowę z Voldemortem, że odda mu nasze dziecko do odprawienia czarnomagicznego rytuału. Który miał zwiększyć Moc Czarnego Pana. Anna dowiedziała się o tym przez przypadek i udała się do Blacka po pomoc. On spanikował i teleportował ją do Jamesa.
- Dlaczego ?
- Co?
- Dlaczego do Syriusza, a nie do ciebie, przecież byleś jej mężem? Pozwoliłbyś na to?
- Do jasnej cholery oczywiście, że nie! Według słów Syriusza miałem nie dożyć dnia twoich narodzin.
- I co Potterowie od tak zgodzili się mnie adoptować? Zataić całą prawdę przed tobą? Nie wiem jak w magicznym świecie, ale u mugoli za Porwanie dziecka idzie się siedzieć!
- Według Magicznego Kodeksu Karnego za rzucenie na dziecko zaklęcia adopcyjnego grozi pocałunek Dementora. Ale James był Aurorem wiedział co mu grozi, gdyby prawda wyszła na jaw.
- Oh a mimo to się zgodził.
- Myślę, że akurat tego dnia nikt kto brał w tym udział nie myślał racjonalnie. Black pojawił się pod ich drzwiami z rodzącą Anna, chwilę po tym jak ich syn umarł.
- Nie rozumiem.
- Dziecko Potterów urodziło się tego samego dnia co ty. Z jakiegoś powodu Zmarł zaraz po narodzinach. Ina dokładkę Black dowalił im, przyprowadzając spanikowaną Annę, która była gotową zrobić wszystko, aby zataić fakt, że się urodziłeś. Myślisz, że ktokolwiek z nich był w pełni władz umysłowych kiedy rzucali na ciebie zaklęcie adopcyjne?
- Chyba nie...
- Syriusz był związany Przysięga Wieczysta. Dlatego nie mógł mi powiedzieć prawdy.
- A ja myślałem, że Harry Potter miał przewalone. – mruknął posępnie nastolatek.
- Rytuał już ci nie zagraża, dotyczy tylko noworodków.
- Jakoś mnie to nie pociesza... chwila, ale dlaczego ja, a nie ktoś inny. Voldemort nie przeprowadził tego głupiego rytuału prawda?
- Jak zwykle chodzi o czystość krwi, a dokładnie o nasze dziedzictwo. Jesteśmy potomkami Merlina. Do tego w naszej Linii dziedziczenia nigdy nie trafiła się żadna szlama, czy półkrwi.
- Możesz już przestać? Nie dobrze mi od tego twoje gadania o czystości krwi masz na tym punkcie obsesję.
- To twoje dziedzictwo powinieneś być z tego dumny.
- Jakoś nie jestem! Jednak moja wersja o mamie mugolaczce i ojcu szlamie bardziej mi odpowiadała.
- Na pewno bardziej by pasowała do twoich wzniosłych ideologii jakie wyznajesz.
- A skąd ty wiesz jakie ideologię wyznaje?
- Och to nie jest takie trudne. Wszyscy czarodzieje są równi. Nie ma lepszych i gorszych. Szlamy i czarodzieje półkrwi nie różnią się niczym od czysto krwistych. Tak uważasz prawda?
- Przecież to prawda! Hermiona jest tego najlepszym dowodem! Jest bystra, mądra i spostrzegawcza, potrafi rzucić każdą klątwę. Zawsze ma najlepsze stopnie! Jest dużo mądrzejsza ode mnie!
- Z tym ostatnim to niestety muszę się zgodzić. Ale ty dalej nie rozumiesz. Panna Granger jest po prostu pracowita. Ona musi tyrać za dwóch aby osiągnąć to co dla ciebie jest oczywiste. Bo się z tym urodziłeś. Bo w twoich żyłach płynie krew wielu potężnych magów. Panna Granger nie ważne jak ciężko będzie pracować nigdy nie osiągnie takiego potencjału magicznego jaki masz ty, nie wkładając w to nawet odrobiny wysiłku.
- W tej chwili to nie wiem czy mnie obrażasz czy komplementujesz.
- Och to powiem to prościej. Jesteś śmierdzącym leniem niedoceniającym tego co otrzymał po swoich przodkach.
- Czyli mnie obrażasz.
- Idź już spać. Przez ciebie nabawię się migreny.
- Ron jest czystej krwi i nie różni się niczym od innych uczniów, albo Malfoy.
- Bo ich linie nie są tak czyste jakby tego chcieli. Spróbuję inaczej. Czy widzisz różnice w potencjale magicznym Syriusza a Lupida? Który z nich jest twoim zdaniem silniejszy.
- Syriusz.
- Dlaczego?
- Nie wiem... – odpowiedział po chwili chłopak. Obydwu lubił tak samo- Syriusz ma coś w sobie, przez co wydaje się silniejszy.
- A porównując mnie z Syriuszem. Gdybyś mógł wybrać tylko jednego w walce, którego byś wybrał.
- Ciebie.
- Dlaczego?
- Bo jesteś moim ojcem?
- On jest twoim ojcem chrzestnym. Znasz go lepiej. To Syriusz uciekł dla ciebie z Azkabanu. Kogo byś wybrał.
- Ciebie.
- A ty i Draco
- Ja
- Ty i Nevile
- Ja
- Ty i Ron
- Ja
- Ty i Dumbledor – przy tym pytaniu chłopak zamilkł wpatrując się w ojca ze zdumieniem.
- Nie zastanawiaj się odpowiadaj tak jak czujesz.
- Ja.
- To jest potencjał magiczny. To jest to co czujemy od drugiego czarodzieja. Intuicyjnie jesteśmy w stanie określić który jest silniejszy. I to nie jest coś co spada z nieba. To nie jest przypadek losowy, że jeden czarodziej jest silniejszy od drugiego. To jest nasze dziedzictwo i masz to szanować, a nie traktować jak jakąś skazę czy coś czego należy się wstydzić.
- Nadal uważam, że masz obsesję na tym punkcie.
- Wypij eliksir i idź spać. – powiedział wypuszczając ciężko powietrze. Nastolatek zaśmiał się.
- Przyjdzie dzień kiedy nie uciszysz mnie eliksirem.
- Chwała Merlinowi, że to jeszcze nie jest ten dzień. Pij. – Przysunął szkło do ust nastolatka, a ten posłuszne wypił. Opadł na poduszki i Severus obserwował jak umęczone spojrzenie łagodniej.
- Było by łatwiej jakbym był mugolakiem- wymamrotał w półśnie.
- Byłbyś już martwy jakby tak było.
- Dokładnie...- padło ostatnie słowo...
