12. „ Czarci Kryształ"
Severus że zmęczeniem opadł za swoim biurkiem przywołując stos wypracowań do oceny. Na samą myśl, że po całym dniu pilnowania smarkaczy w wiosce musi teraz czytać ich durnowate wypociny robiło mu sie słabo, ale nie miał wyjścia. Do zakończenia semestru zostało tylko 6 tygodni. Zbliżały się SUMy i OWTemy. A On jako nauczyciel musiał przygotować te tępe kreatury do egzaminów. Dlatego zadawał im wypracowanie za wypracowaniem, których dzieciaki nie doceniały, a Severus dostawał białej gorączki, gdy musiał je czytać.
Jednak zamiast skupiać się na wypracowaniach, Severus mógł myśleć tylko o tym co ich czeka w najbliższym czasie.
Voldemort wiedział o Wiliamie. Za pewne już powiązał fakty i wie, że Severus ukrył przed nim syna, a to prowadziło do kolejnego wniosku. Mistrz Eliksirów nie mógł już dłużej szpiegować. A to utrudni działania Zakonu. Co prawda Dombledore kazał mu się tym nie przejmować, ale mimo wszystko Severus był wciekły.
Kolejnym problemem były plany Lorda Voldemorta. Nie trudno było zgadnąć po co potrzebował listy. Zabił już trzech chłopców z Durmstrangu urodzonych 31 lipca, Pozostał już tylko Neville, Wiliam, Christopher i Septimus. Severus domyślał się, że Christopher i Septimus są ukryci w swoich posiadłościach pod Fideliusem. Jak się okazuje ich rodzice postąpili słusznie ukrywając tak długo chłopców. Jednak teraz gdy Czarny Pan ma ich nazwiska są w takim samym niebezpieczeństwie jak Neville. Za pewne dlatego Tomas Wilson poprosił Severusa o spotkanie w dniu jutrzejszym. I Snape się na nie zgodził. Choć Merlin mu świadkiem wolałby poświęcić ten czas Wiliamowi. Jednak uznał, że jeden weekend nie zrobi różnicy. Zarówno Black jak i Tobiasz codziennie zapewniali go, że z dzieciakiem jest wszystko w porządku. Jadł, wypijał każdy eliksir I praktycznie cały czas spał. Co Snape'a zadowalało. Ciało Wiliama było w tak opłacanym stanie, że każda minuta snu była na miarę złota. Więc pomimo wyrzutów sumienia uznał, że spotkanie z Wiliamsen było ważniejsze niż siedzenie przy śpiącym chłopcu.
Z rezygnacją powrócił do czytania wypracowań. Zdążył napisać trzy zjadliwe komentarze, gdy kominek w jego gabinecie zapłonął i ukazała się głową Dombledore a
- O co chodzi Dyrektorze? – zapytał z irytacja. Merlin mu świadkiem, że nienawidził jak ktoś mu przerywał. Spojrzał na zegar odnotowując że jest już po dziewiątej
- Przed chwilą fikał Syriusz. Prosił, abyś jak najszybciej wrócił do domu.
Nie musiał dwukrotnie powtarzać. Severus zerwał się z fotela wiedząc, że w domu musi się dziać coś złego skoro Black go wzywał. Za pomocą kominka przefiukał do gabinetu dyrektora. A dopiero stąd mógł udać się w podróż do swojego domu rodzinnego.
Gdy tylko wyszedł z kominka usłyszał podniesiony głos Aśki. Udał się do pokoju syna z mocno bijącym sercem. Z całą pewnością nie spodziewał się tego co zobaczył. Wokół łóżka jego syna rozpościerała się magiczna bańka. Aśka od razu skierowała swoją złość na niego.
- Wiedziałeś, że zaczął odzyskiwać moc?
- Oczywiście- odpowiedział, ale jego wzrok utkwiony był w wytworzonej osłonie. Była imponująca.
- I nie pomyślałeś, aby mi o tym powiedzieć! Czy wy wszyscy musicie być takimi kretynami!
- Sama mówiłaś, że im szybciej jego magia się odnowi tym szybciej uleczy się jego ciało– odpowiedział ze zmarszczonym czołem nie rozumiejąc o co chodzi.
- Mówiłam że jego moc fizyczna i magiczna muszą się zrównoważyć kretynie! Nie, że jego magia ma zawładnąć jego ciałem. On potrzebuje pieprzonej równowagi. Najpierw był zbyt słaby aby zdrowieć, a teraz jego magia stłamsiła jego siły fizyczne!
- Miałaś dzisiaj robić skany.- przypomniał sobie Severus.
- Miałam kocioł w Mungu. Voldemort zrównał z ziemią całą wioskę. Było wielu rannych. Wybacz, że ośmieliłam się uznać, że potraficie zająć się Wiliamem.
- W dalszym ciągu nie rozumiem co tu się stało i dlaczego wokół Wiliama jest osłona.
- Sam ją nałożył. – odpowiedział Syriusz, Severus zgromił go wzrokiem.
- Co do kurwy nędzy zrobiłeś, że postanowił ukryć się za osłoną?
- To teraz jest najmniej ważne. Musimy ją z niego zdjąć zanim go wyczerpie.
- To dlaczego tego nie zrobiliście do tej pory?
- Nie możemy. Dlatego wezwaliśmy Ciebie. Może tobie się uda. – odpowiedziała Joanna.
Severus zazgrzytał zębami w irytacji. Rzucił szybkie Finite, ale nie zadziałało. Przyjrzał się uważnie osłonię. Była silna. Zwykły urok na nią nie podziała. Spróbował jeszcze czterech różnych przeciw zaklęć, ale nic nie działało. Dopiero wtedy zrozumiał jak poważnym zagrożeniem jest tak silna osłona dla Wiliam. Za pewne już nawet nie jest w stanie nad nią panować.
- Jak długo już ją utrzymuje ? – zapytał z przerażeniem.
- Cztery godziny- odpowiedział Syriusz. Severus miał ochotę go rozszarpać. Cztery godziny!
- I dopiero teraz mnie wezwaliście? Co jest z wami nie tak?
- Myśleliśmy, że sam je opuści. Kiedy zrozumieliśmy, że coś jest nie tak wezwałem Aśke.
- Do jasnej cholery chyba już nie chce słuchać twoich wyjaśnień.
Z przerażeniem spojrzał na Aśke. Jednak ona także wyglądała na bezradną.
- Nie dam rady. Nic nie działa.
- Tomas jest Łamaczem uroków. Nie jedno już widział. Jemu może się udać. – powiedziała w końcu.
- Nie możemy mu powiedzieć- zaprotestował Severus.
- Tomas nie będzie wypytywał i jest dyskretny. Ma wystarczająco dużo własnych problemów nie potrzebuje cudzych. Nasze zaklęcia nie działają. Więc albo czekamy, aż osłona wyczerpie go do cna albo wezwę Tomasa.
Severus zamknął oczy w próbie uspokojenia rozszalałych myśli. W końcu kiwnął głową na znak, że się zgadza.
Piętnaście minut później mężczyzna wszedł do pokoju Wiliama
- Severusie- podał mu dłoń na przywitanie.
- Dziękuję, że przybyłeś. – Mężczyzna machnął ręką jakby to nic nie znaczyło. A później przyjrzał się osłonię.
- Imponujące- mruknął.
- Było by, gdyby przy okazji nie zabijało mojego syna.
Wilson zmierzył Severusa wzrokiem, ale nic nie skomentował. Podszedł do osłony przyglądając jej się uważnie. Rzucił delikatne zaklęcie które opłynęło barierę jakby ją skanowało. Gdy zaklęcie opadło Tomas wyprostował się w zamyśleniu i Severus już wiedział, że jest gorzej niż przypuszczali
- Wyjdźcie. Będziecie nam tylko przeszkadzać.
- Chyba sobie kurwa żartujesz. – odpowiedział Severus. Nie zamierzał zostawić syna na pastwę obcych osób.
- Wyprowadźcie go do cholery. Aśka przygotuj się. Jego serce może nie wytrzymać zdjęcia osłony. Musimy to zrobić szybko i sprawnie.
Pod Severusem ugięły się nogi. Tobiasz i Syriusz wykorzystali ten moment aby go wyprowadzić.
Trzy godziny...
Tyle czasu musieli czekać nim w końcu drzwi do pokoju Wiliama się otworzyły. Trzy długie godziny w trakcie których Severus był gotów zamordować Syriusza i Tobiasza. Trzy cholerne godziny w trakcie których był pewien, że tym razem już się nie uda. Bo kiedyś ciało chłopca musiało powiedzieć dość.
Przez trzy cholerne godziny Severus miał wrażenie, że jego świat się rozpada.
Gdy w końcu drzwi się otworzyły, a do uszu Severusa dobiegło tak dobrze znane pikanie powoli wypuścił powietrze.
Harry znów był otoczony masa kabli, a do jego gardła była włożona rurka. Severus spojrzał na Aśke z przestrachem.
- Nie oddycha samodzielnie. – padła odpowiedź. Medyczka opadła bezsilnie na fotel.
- Severusie musimy go zabrać do Munga. Ja nie mogę już nic więcej zrobić.
Severus nie zdążył odpowiedzieć, gdy odezwał się Tomas.
- Aśką kurwa przecież go zabiją jak tylko wyprowadzisz go poza teren Fideliusa. Wiesz co dzieje... – Severus z zaciekawieniem uniósł głowę.
- To co ja mam zrobić. Wykorzystałam już wszystkie możliwe środki. A i tak co chwilę jest tylko gorzej i gorzej!
- Skoro nic nie działa to podaj mu „Czarci Kryształ"-powiedział Tomas jakby to było oczywiste.
- Zwariowałeś? Jest za młody. Waży niewiele więcej jak 40 kg. Nie podam mu tego.
- Dlaczego nie? Bo w książkach napisali, ze to czarno magiczna mikstura? Nie wiem co mu dolega, ale wygląda jakby właśnie tego potrzebował.
- Dokładnie nie wiesz co mu dolega więc się kurwa nie wypowiadaj. Nie jesteś Uzdrowicielem bracie – zrugała go Joanna
- Może i nie jestem, ale Chris po pierwszej dawce staną na nogi. A jego stan był dużo lepszy niż Wiliama.
- Podałeś „ Czarci Kryształ" Christoperowi? Czy ciebie do reszty Merlin opuścił?
- Na co miałem czekać? Aż jego magia doprowadzi do czegoś takiego?- machnął ręką w kierunku nieprzytomnego Wiliama.
- Mam osiem dawek- powiedział w końcu Severus.
- Oczywiście, że masz w końcu nie na darmo jesteś Mistrzem Eliksirów prawda? Tylko dlaczego wcześniej mu tego nie podałeś?
Severus zmrużył oczy analizując postawę Tomasa Wilsona. Wielokrotnie myślał o podaniu chłopcu „ Czarciego Kryształu" Jednak obawiał się, że może w jakiś sposób skrzyżować się z „Przekleństwem Salazara"
- Dlaczego twój syn potrzebował „Czarciego Kryształu"- zapytał choć domyślał się odpowiedzi.
- A dlaczego twój ledwo zipie? – odparował pytaniem na pytanie Tomas
- Wielkie umysły działają podobnie prawda Severusie? Obaj szukaliśmy sposobu na ochronę naszych synów przed Czarnym Panem i o ironio to on dał nam najlepszą broń. Podaj mu „Czarci Kryształ" . Czarno magiczne trucizny leczy się czarno magicznymi miksturami.
Powiedział i już miał opuścić pokój, gdy zatrzymał się jakby o czymś sobie przypomniał.
- Severusie przysięgam na mych przodków i mych przyszłych dziedziców, że nigdy nie wyjawię twojej tajemnicy. – Severus przyjął starodawną przysięgę stykając ich różki. Spojrzeli sobie w oczy i obaj bez słów zrozumieli, że tego dnia zostali sojusznikami.
- Nasze jutrzejsze spotkanie przełóżmy. Masz teraz większe zmartwienia.
Severus przeniósł swoje spojrzenie na Wiliama. Tracił go... Chciałby moc kogoś obwiniać o zły stan chłopca. Syriusza za prawdopodobnie długi język, co być może zezłościło nastolatka. Tobiasza, że nie opiekował się nim wystarczająco dobrze, czy nawet Joannę za zbyt wielkie zamiłowanie do medycyny mugolskiej. Wręcz pragnął kogoś oskarżyć. Jednak jedynym winnym był Voldemort i jego pieruńska miksturą. Nie bez powodu przecież jest zakazana. „Przekleństwo Salazara" może zabić. Ale ma swoje drugie oblicze. Daje moc. Zwiększa potencjał magiczny. Taka nagroda dla czysto krwistych za cierpienie. Tylko, że Wiliam zapętlił się w tym. „ Przekleństwo Salazara" i zdjęcie zaklęcia adopcyjnego wyniszczyło jego ciało. I nim zdążyli go uleczyć jego moc gwałtownie wzrosła.
- Za chwile wrócę- powiedział odsuwając się od łóżka. Joanna spojrzała na niego zmęczonym spojrzeniem.
- Jeśli mu to podasz nie będę mogła już nic zrobić.
- Już i tak nic więcej nam nie zostało. – powiedział wręcz niedosłyszalnie.
Ponownie wykorzystał kominek, aby wrócić do Hogwardu po potrzebną miksturę. Nadużywanie sieci nie było mądre. Obciążało układ nerwowy i mięśniowy porównywalnie do przebiegnięcia maratonu. Dlatego zawsze po takiej podróży dawał sobie dzień dwa na odpoczynek. Jednak dzisiaj to nie miało znaczenia. Liczył się tylko Wiliam.
Wpadł do gabinetu dyrektora z impetem. Upadając na kolana z wysiłku.
- Severusie! Czyli to nie było nic poważnego Martwiłem się, Syriusz wyglądał na przejętego.- Albus pomógł młodszemu czarodziejowi usiąść na kanapie. Severus skorzystał z pomocy, próbując otrząsnąć się z szoku jaki wywołała ponowna podróż siecią Fiuu. Gdy poczuł, że odzyskał równowagę, spojrzał na starego czarodzieja z rezygnacja i bez słowa opuścił gabinet.
„Czarci Kryształ" był ukryty w tajnym schowku, do którego dostęp miał tylko Severus. Dla tego nie mógł poprosić nikogo o jego przyniesienie. Wyjmując czarna szkatułkę tak naprawdę nie wiedział czy postępuje słusznie. Sprawdził jej zawartość, a gdy miał pewność, że wszystkie osiem fiolek zachowały swoje właściwości, wrócił do gabinetu Dombledore'a
Dyrektor od razu rozpoznał co trzyma w dłoniach.
- Więc jest aż tak źle? -Severus chwilę myślał nad odpowiedział.
- Obawiam się, że będziesz musiał poprosić Horacego o objęcie mojego stanowiska. – dyrektor w zamyśleniu podrapał się po długiej brodzie.
- To zrozumiałe. Rodzina jest najważniejsza. Myślę, że Horacy z przyjemnością obejmie twoje klasy na czas twojego urlopu.
- Albusie nie sądzę...
- Mój drogi Severusie, twoje niespodziewane podanie o urlop zostało rozpatrzone pozytywnie. – na chwilę zamilkł jakby dawał czas na zatwierdzenie swojej decyzji. – Nie zamykajmy drzwi, które być może będą potrzebne chłopcze... – dodał.
- Wiliam jest silnym chłopcem. Z twoja pomocą poradzi sobie.
- Nawet najsilniejsi w końcu się poddają, Dyrektorze. Nie widziałeś go. Jest tak bardzo słaby, a jego magia...- Dyrektor zmrużył oczy jakby coś zrozumiał.
- Nie panuje nad nią... – Dokończył dyrektor
- Nie do końca. Jego intuicja jak zwykle jest bezbłędna. Potrafi ją ukierunkować, a później jakby tracił kontrolę...
- Zaczekaj...
- Albusie nie...- Nie skończył bo dyrektor już zniknął w kominku i wrócił dosłownie kilka sekund później. Podając mu atłasowy woreczek. Severus wyjął z woreczka dwie złote obręcze.
- Kiedy „Przekleństwo Salazara" było bardzo popularne wielu chłopców miało taki problem. Stanowili zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także dla innych uczniów. Nie mogli uczęszczać do Hagwardu. Co było krzywdzące dla nich. Dlatego Fryderyk IX stworzył te artefakty. Są ogranicznikami mocy. Uczeń które je nosił miał ograniczoną moc. Uczył się powoli przesuwać swoje granice mocy. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale kiedyś działało.
- Ale? – zapytał Severus, bo doświadczenie mu mówiło, że zawsze jest jakieś ale...
- Jeśli Wiliam je założy nie będzie mógł ich zdjąć . Do czasu kiedy nie uzyska całkowitej władzy nad swoją mocą. Po ich założeniu będzie przez jakiś czas praktycznie bezbronny. Jego zaklęcia będą słabe jak u kilkuletniego dziecka. Ciężko powiedzieć kiedy nauczy się kontrolować moc swoich zaklęć. Uczniowie, którzy je nosili z reguły pozbywali się ich na siódmym roku. Ale nosili je od początku nauki. Nie wiem czy Wiliam będzie zadowolony z tak długiego ograniczenia.
- Voldemort nie będzie czekał, aż nauczy się panować nad swoją magią.
- Dlatego musicie sami ocenić co jest większym zagrożeniem dla Wiliama.
- Jak nad nią nie zapanuje, to jego własna moc wyręczy Czarnego Pana
- Ty jesteś jego ojcem. Wybór należy do Ciebie i Wiliama. Musi dobrowolnie założyć pierścienie i nie będzie odwrotu. Gdy to on przejmie władze nad swoją mocą dopiero wtedy pierścienie znikną. Przyśle Ci kilka pozycji na ich temat . A teraz idź.
Snape'a wsadził pierścienie do kieszeni tak naprawdę nie wiedząc co o nich myśleć. Ściskając mocno w dłoniach skrzynkę wyruszył w podróż do Węgierskiej rezydencji.
Trzykrotna podróż siecią Fiuu wyczerpała go. I z ulgą przyjął, gdy silne dłonie potrzymały go gdy wypadł z kominka.
- W końcu! – Syriusz przytrzymał jego omdlałe ciało. – odebrał od Severusa skrzynkę i podał ja Tobiaszowi, który natychmiast zaniósł ją na górę.
- Aż tak źle? – zapytał. Syriusz bezradnie pokręcił głową.
- Musisz odpocząć Severusie. – Jednak mężczyzna zaprzeczył. Nie mając ochoty się spierać Syriusz pomógł mu wejść na piętro. Gdy dotarli do pokoju Wiliam, Joanna za pomocą zaklęcia podała chłopcu pełną dawkę „Czarciego Kryształu". Severus bezsilnie opadł na krzesło, chwycił kościstą dłoń chłopca i modlił się, aby ktokolwiek kto czuwał nad jego dzieckiem i tym razem go ocalił.
