13. Pierścienie Fryderyka

Tylko, albo aż trzy dawki „Czarciego Kryształu" były potrzebne, aby stan zdrowia nastolatka uległ diametralnej poprawie. Severus nie wiedział czy skakać z radości czy samego siebie przekląć, że wcześniej nie zdecydował się na podanie eliksiru. Już po pierwszej dawce widzieli poprawę nastolatek zaczął samodzielnie oddychać, po dwóch skany wykonane przez Aśkę wykazały, że uszkodzenie nerek cofnęło się całkowicie. Po trzech blade policzki w końcu nabrały zdrowego koloru, a ciemne cienie pod oczami prawie całkowicie zniknęły. I to był dla nich znak, że tyle wystarczy.

„Czarci Kryształ" Był niebezpieczną miksturą bo nie miał ustalonej bezpiecznej dawki. Nie można było określić ile dana osoba potrzebuje uzdrawiającego eliksiru, a przedawkowanie powodował zgon.

Po 72 godzinach niepewności zielone oczy się otworzyły i Severus wiedział, że nie potrzebują ani kropli więcej.

- Nie wygląda Pan za dobrze.- powiedział bezczelny chłopak. Snape'a wyprostował się w fotelu.

- Jak się czujesz?- zadał mu pytanie ignorując komentarz. Nastolatek przeciągnął się jak po długim śnie. A po chwili zamarł ostrożnie podnosząc rękę do góry, później druga. Poruszył nogami i zadowolony tym co za pewne czuł usiadł gwałtownie. Pobladł natychmiast, a Severus przewracając oczami na głupotę dzieciaka ułożył go z powrotem na poduszki. Chwilę trwało nim chłopak ponownie otworzył oczy.

- Nie zapominaj, że prawie półroku leżałeś. Nawet najmocniejsze eliksiry tego nie naprawią z dnia na dzień. Więc bardzo cię proszę szanuj to co jest i nie przeginaj znowu. – chłopak ponownie spojrzał z niezrozumieniem na swoje dłonie.

- Ale jak? Wczoraj nawet jednym palcem nie mogłem ruszyć.

- W Sobotę. Dziś mamy wtorek. – chłopak wciągnął gwałtownie powietrze.

- Ale... Co się stało?

- W imponujący sposób omal nie popełniłeś samobójstwa. – powiedział bez ogródek Snape'a .

- Nie rozumiem.

- Rzuciłeś na siebie tarcze ochronną. Bardzo imponującą tarcze. Tak silną, że wyssała z ciebie całą energię i straciłeś nad nią panowanie. Nie mogliśmy się przez nią przebić. Dopiero Łamaczowi Klątw to się udało. Jednak twoje serce już wtedy nie biło. Gdyby nie Uzdrowicielka którą wezwał Syriusz...- Severus na samo wspomnienie się wzdrygnął

- Ale, przecież ja niczego nie rzucałem. Nawet nie mam różki.

- Czy potrzebowałeś jej jak rzuciles moim ojcem o ścianę? Albo gdy spowodowałeś, że lusterko eksplodowało? „Przekleństwo Salazara" ma dwa oblicza. Zabija potomków mugoli, ale dla czysto krwistych niesie dodatkowe plusy. Potęguje ich moc. A twój potencjał magiczny był imponujący nawet bez wypicia trucizny. Co nie zmienia mojego zdania, że byłeś śmierdzącym leniem, który tego nie doceniał. Podsumowując wydaje się, że nie będziesz już nigdy potrzebował różki do rzucania zaklęć.

Chłopiec poczerwieniał, gdy Severus wspomniał o lusterku. A więc Syriusz mu powiedział! Nawet komplement o jego mocy nie zdołał zagłuszyć przywołanych wspomnień.

- O co chodzi Wiliamie? Co takiego złego zobaczyłeś w tym lusterku, że na samo wspomnienie tej sytuacji bledniesz.

- Och do cholery nie udawaj! Przecież widzisz jak wyglądam! Jestem odrażający.

- Chcesz wiedzieć co widzę? Zmęczonego chłopca, którego przytłacza wszystko to co go spotkało. I masz prawo tak się czuć. To jest w porządku. Każdy na twoim miejscu byłby wkurzony. Bo tego wszystkiego jest za dużo. Ale nie możesz tego dusić w sobie. Jesteśmy tu dla ciebie. Ja, Syriusz, nawet Tobiasz choć mu nie dajesz szansy. Jesteśmy tu dla ciebie.

- Szczególnie ty! Kiedy wracasz do szkoły? Kiedy zaczniesz swoje „normalne" życie? Wycieczka do Hogsmeate musiała być fajna!

- A więc o to chodzi!- mruknął z zrozumieniem – Byłeś zły za wyjście do Hogsmeate.

- A dlaczego miałbym nie być! Ja tu tkwię zamknięty w tym pokoju, a Oni dalej chodzą na zajęcia, mają wypady do wioski. Jakby Nic się nie zmieniło. Nawet nie wysłali głupiej sowy. Nic. Jakbym przestał dla nich istnieć. – Severus próbował wyłapać sens wypowiadanych słów, a gdy w końcu dotarło do niego o co tak naprawdę chodzi chłopakowi pobladł. I nie wiedział jak mu powiedzieć prawdę.

- Oni nie napiszą do ciebie. – wykrztusił w końcu, Wiliam uniósł głowę I Severus nie wiedział czy w zielonym spojrzeniu było więcej żalu, złości czy rozczarowania. Wiedział natomiast, że nie ma wyjścia I musi powiedzieć mu prawdę zanim chłopak zacznie sam sobie dopowiadać resztę historii.

- Roz z Hermioną nie napiszą do ciebie bo są przekonani, że ich przyjaciel nie żyje. Przykro mi, z tego powodu, ale nie mieliśmy wyjścia. Harry Potter nie miał szans na przeżycie „Przekleństwa Salazara" i Voldemort musiał być utwierdzony w tym fakcie. Twoi przyjaciele nigdy nie będą mogli się dowiedzieć o twojej nowej tożsamość. To by naraziło na niebezpieczeństwo nie tylko ciebie, ale także ich.

Gdy Severus skończył mówić jedno spojrzenie na syna wystarczyło, aby zrozumiał jak wielki błąd popełnił. W zielonych oczach była czystą furia. Najpierw eksplodował dzbanek z wodą, później szafka nocna roztrzaskała się o ścianę.

- Wiliam! – odezwał się w próbie dekoncentracji chłopca. Zielone oczy spojrzały na niego i w tym momencie Severus wiedział, że jego syn stracił kontrolę. Krzesło na którym siedział nagle się ruszyło. Prędkość była tak duża, że był pewien, że roztrzaska się o ścianę. Jednak zatrzymał się kilka centymetrów przed ścianą.

Gwałtowne zatrzymanie zwaliło Severusa z krzesła I upadł boleśnie na podłogę. Zajęło mu chwilę otrząśnięcie się z szoku. Powoli cały obolały podniósł się, patrząc z przerażeniem na syna, który kiwał się w przód i tył, ręce miał schowane pod pachami, a czoło oparte na kolanach w próbie odzyskania samokontroli. Kilka książek spadło z regałów. Fiolki z eliksirami eksplodowały jedna po drugiej. A ciało nastolatka kołysało się coraz szybciej. Snape nie był w stanie ocenić jak długo to trwało. Z całą pewnością nie ocalał żaden przedmiot. Jednak w końcu zapadła cisza, ciało chłopca znieruchomiało, a głowę ukrył w ramionach. Na sam koniec usłyszał szloch, pełen bólu, żalu i przerażenia.

W tym momencie do Severusa dotarło z jak wielką mocą mają do czynienia.