22. Dziedzictwo Merlina
Wiliam zamknął się w swoim pokoju przy pierwszej okazji. Nie chciał uciekać z pokoju wspólnego przed chłopakami. Obawiał się, że wyda się to dziwne. Więc cierpliwie czekał, aż któryś z nich pójdzie do pokoju pierwszy. Kiedy Septimus wyszedł, Wiliam zrobił to samo.
W pokoju miał kilka pozycji, które mogły być pomocne w ustaleniu czym jest Trójkąt Merlina. W końcu Severus miał obsesję na punkcie swojego dziedzictwa i ciągle powtarzał, że Wiliam powinien go znać. Jak się okazuje jak zwykle miał rację. Wertując księgi które zostawił mu Ojciec, trafił na czarną skórzaną teczkę. Otworzył ją i usiadł na swoim łóżku. Protokół a właściwie Kopia protokołu. Severus mu ją przyniósł w minionym tygodniu. Powiedział, że może się przydać. Wiliam wrzucił wówczas na regał obszerną teczkę bez większego zastanowienia się co tam jest i czy informacje w niej zawarte są dla niego ważne.
Przejrzał pobieżnie strony stwierdzając, że na pewno nabawi się bólu głowy czytając to. Mnóstwo paragrafów i odniesień których Wiliam kompletnie nie rozumiał. Choć domyślał się, że to dotyczy jego. Przewertował strony w poszukiwaniu Artykułu 9. Przeczytał raz stwierdzając, że jest to prawniczy bełkot. Jednak gdy skupił się czytając go po raz drugi mógł stwierdzić że Septimus ich nie okłamał. Ale nie wspomniał o kilku ważnych szczegółach.
Zdecydowanie w Artykule 9 było wiele zdań które wzbudzały jego niepokój. Ale jedno brzmiało wyjątkowo źle .
„ ocena psychologiczna jest kluczowa w postanowieniu przedłużenia kurateli pomimo osiągnięcia prawnej dojrzałości."
Czy Ministerstwo, a właściwie DOS naprawdę mogło to zrobić? I czym była by kuratela po jego siedemnastych urodzinach? Nie miał pojęcia i za żadne skarby nie chciał się nad tym zastanawiać.
Odłożył skórzaną teczkę na bok. Jej zawartość była ponurą perspektywą jego przyszłości. Jakby sam Voldemort mu nie wystarczył. Nagle zrozumiał dlaczego Severus nie poruszał z nim tego tematu. W jego życiu już i tak wydarzyło się tyle parszywych rzeczy, że chciałby aby w końcu dano mu spokój. Bo co złego było by w tym, aby że spokojem spędził wakacje w domu Tobiasza? Dlaczego mu na to nie pozwolono. Zamiast tego wciągnięto go w ten cały bajzel. W jego mniemaniu atak Voldemorta i pierścienie które jest zmuszony nosić to już wystarczająco wiele.
Ale nie...
Musi martwić się jeszcze tym co zrobi DOS, czy nie zagrożą jakoś Severusowi, uważać na Dumbledora i zastanowić się czy w rzeczywistości nie grozi mu utworzenie niechcianego Trójkąta Merlina z chłopakami których nie zna i nie jest w stanie im zaufać.
Nie miał wpływu ani na DOS ani na Dumbledora, dlatego postanowił dowiedzieć się wszystkiego o swoim dziedzictwie i pułapkach jakie najwyraźniej za sobą niesie.
Rozsiadł się na dywanie, rozkładając sześć obszernych tomów i zaczął czytać. Pierwszy raz chyba czytał wszystko. Od pierwszego słowa do ostatniej kropki. Nie mógł pominąć czegoś znaczącego. To nie było szkolne wypracowanie które mógł odbębnić licząc na to, że nauczyciel po prostu zignoruje niedopowiedzenia. W tym wypadku jego brak wiedzy, będzie go kosztowało o wiele więcej niż niska ocenę.
Zabrał się za pierwszą księgę której tytuł sugerował, że pozyska z niej najwięcej informacji. I zaczął czytać...
Gdy za oknem zaczął budzić się dzień miał zapisany cały pergamin własnymi przemyśleniami lub cytatami z ksiąg, które uważał za słuszne i ważne. Bolała go głową z natłoku myśli.
- Merlin był przydzielony do Slytherinu
- Był czarodziejem czystej krwi
- Był uczniem samego Salazara Slytherina. Dopuszczano się spekulacji, że był jego synem z nieprawego łoża. Salazar nigdy nie potwierdził ani nie zaprzeczył tym sugestiom. Nazywał jednak Merlina Swym Najlepszym Uczniem. Oficjalnie Salazar miał trzy córki.
- stworzył zabezpieczenia „Przeklętych Krypt" które mieściły się w Hogwardzie
- stworzył pierwszy obraz, który nie tylko się ruszał, ale także doradzał mieszkańcom szkoły. Na jego wzór stworzono obraz (Grubej Damy i Bezgłowego Nica)
- był częścią Dworu Króla Artura
- był członkiem zgromadzenia zwanego „Rycerze okrągłego stołu"
- walczył z czarnomagiczną czarownicą Morganą jednak jej moc przekraczała zasoby Merlina,
- Merlin uważał, że ród czarodziejów powinien pomagać mugolom i żyć z nimi w pokoju. W tym celu założył Order of Merlin, organizację, która promowała prawa mugoli, tworząc zasady przeciwko używaniu na nich magii.
- Merlin był także doświadczonym użytkownikiem amuletów. Jego wyjątkowe umiejętności przyniosły mu przydomek „Książę Zaklinaczy".
- Utworzył pierwszy w Historii Trójkąt Merlinowski ( Merlin, Sir Codogan, król Artur) za pomocą którego pokonano Morgane
- Król Artur prawdopodobnie był jego synem, jednak nigdy tego nie potwierdzono. Oficjalnie Król Artur był synem Uthera Pendragona (mugola) i Igerty Ector (czarownica czystej krwi). Król Artur nigdy nie przyznał się, ze jest czarodziejem
- Sir Codogan był synem Merlina z związku małżeńskiego z czarownicą czystej krwi imię nieznane ( informacje nie potwierdzono)
- Ród Snepów wywodzi się od syna Merlina Sir Codogana. Syn Codogana otrzymał od Merlina amulet, który miał zapewnić mu ochronę przed zaklęciami czarno magicznymi. Z nakazem, że amulet ma być przekazywany z ojca na syna. Sugeruje się, ze amulet do dnia dzisiejszego chroni dziedziców Sir Codogana i to właśnie on odpowiada za trwałość rodu ( Tobiasz Snape odmawia jednak potwierdzenia tej informacji )
- Są potwierdzone tylko dwa prawidłowo utworzone Trójkąty Merlina przez jego dziedziców.
- czarnoksieznicy pokanani za pomocą Trójkąta Merlinowskiego: Emeryk Zły, Loxias
- Próby utworzenia Trójkąta: dziewięć. ( dwa zakończone sukcesem, siedem spowodowało wyczerpanie magiczne czarodziei i ich natychmiastową śmierć)
Spekulacja dotyczące utworzenia Trójkąta Merlinowskiego na podstawie obserwacji czarodziei, których trójkąt okazał się skuteczny:
- Dziedzic Merlina – (potwierdzone pokrewieństwo z starożytnym Magiem) prawdopodobnie to on jest w stanie złączyć moc czarodziejów,
- Pokrewieństwo ( nie wymagane dziedzictwo Merlina we wszystkich trzech przypadkach, wystarczy jeden dziedzic Merlina, pokrewieństwo do 4 pokoleń w liniach bocznych)
- Intencje ( próby utworzenia Trójkąta przez czarnoksiężników powodowała ich śmierć)
- Relacje pomiędzy członkami Trójkąta
Żaden z wymienionych punktów nigdy nie został potwierdzony, przez członków Trójkąta.
Nigdy nie opisano jaki jest sukces stworzenia prawidłowego Trójkąta. Eksaliasz Dionizos jeden jedyny raz napisał w liście do swego syna „ To nie my stworzyliśmy Trójkąt to On nas wybrał" list do dnia dzisiejszego jest przechowywany w skarbcu Ministerstwa.
Konsekwencje Trójkąta:
- Wymiana mocy między związanymi czarodziejami.
Magowie związani Trójkątem Merlina:
- Aleksander III zw. Starym, Eksaliasz Dionizos ( dziedzic Merlina), Demeter Ares – Wielka Bitwa z Emerykiem Złym ( około 1639r.)
- Gorgoniusz Dobry ( czarodziej półkrwi), Kasander Dionizos ( wnuk Eksaliasza), Zenobiusz Ares ( wnuk Demetera informacja nie potwierdzona) (1782 r. ) - pokonanie Loxiasa w Lesie Coledonian Forest.
Wiliam odłożył pergamin na stos książek postanawiając rozprostować nogi. Nie przeczytał dwóch pozycji, ale obiecał sobie, że to zrobi jak tylko chwilę odpocznie. Severus miał rację, że powinien wcześniej zapoznać się z tymi materiałami.
Usiadł na parapecie obserwując wschód słońca. Nie pamiętał momentu, kiedy zasnął.
- Wiliam...
Poderwał gwałtownie głowę wyrwany z snu. Ojciec ramieniem uchronił go przed bolesnym upadkiem. Zajęło mu chwilę zrozumienie gdzie i dlaczego jest. A później wytrzeszczył oczy widząc ojca.
- Co tu robisz? – zapytał oszołomiony.
- Sprawdzam dlaczego mój syn, który podobno tak bardzo jest ciągle głodny nie przyszedł na śniadanie. – powiedział odsuwając się pozwalając chłopcu złapać swobodnego oddechu.
- Ale... jak? Przecież portret nie chciał nas wypuścić.
- Gdybyś zszedł rano na dół to byś wiedział, że portret was wypuści. Dumbledore nie uwięzić Was w pokoju przecież.
- Wczoraj to zrobił...
- Wczoraj to miał więcej problemów niż trzech wściekłych chłopców. – Wiliam uniósł brew w kompletnym nie zrozumieniu. Czyżby znów obudził się w alternatywnej rzeczywistości czy o co chodzi?
- I pozwolił Ci tu przyjść? – zapytał zdezorientowany.
- Sam sobie pozwoliłem. Żaden nakaz, zakaz czy co tam ministerstwo sobie wymyśli nie powstrzyma mnie aby sprawdzić czy z tobą wszystko dobrze. – Wiliam nic nie mógł poradzić na to, że na jego usta wypłyną szczery uśmiech.
- Dlaczego nie zszedłeś na śniadania? Nic się nie zmieniło. Pory posiłków są takie same i masz na nich być.
- Zasnąłem. Ale co z Artykułem 9? Nie powinno Cię tu być. Znaczy mogą to uznać za łamanie protokołu. Może lepiej już idź. Znaczy no wiesz. Nic mi nie jest. No nie? – wyrzucił z siebie potok słów w obowie w sumie to sam nie wiedział czego się bał. Czy, że Dumbledore tu wpadnie? Czy Davis ?
- Ah no tak. Artykuł 9. Wczoraj mieliśmy gorliwa rozmowę z Panią Davis. Udało nam się ją namówić na małe ustępstwo. Pięć godzin w tygodniu. Po dwie w weekendy i jedna w środę. Na tygodniu i tak jesteście zmęczeni po zajęciach. Nie miało by to najmniejszego sensu.
- Och...- chłopak mimowolnie się uśmiechnął.- To brzmi lepiej. Znaczy wychodzi na to, ze i tak będziemy się widzieć codziennie co nie?
- Dokładnie- odpowiedział Severus, cofnął się kilka kroków patrząc z badaną na porozrzucane księgi i pergaminy. Podniósł jeden z zapisanych pergaminów i pobierznje go przejrzał.
- Czyli w końcu zacząłeś interesować się swoim dziedzictwem? – Zapytał z uniesione brwią.
- Mój brak wiedzy okazał się dość kłopotliwy- powiedział szczerze po chwili milczenia. Severus zaśmiał się, ale nie powiedział na głos „A nie mówiłem".
- A ten nadzór? Znaczy myślałem, że ktoś będzie przysłuchiwał się naszym rozmowom czy coś. – Severus ponownie uniósł brew.
- Mugolskie wychowanie! – Burknął pod nosem, odkładając zapisany pergamin na stolik.
- Nadzór naszych spotkań opiera się na zaklęciu. Mamy ograniczone pole rozmów tak to ujmę. Ale większość dotyczy mnie, nie ciebie. Jeśli zaklęcie wykryje z mojej strony źle intencje Davis będzie o tym wiedzieć. – powiedział z niesmakiem.
- Podsłuchują nas?
- Nie głąbie! Nie istnieje zaklęcie podsłuchujące o takiej sile i powinieneś o tym wiedzieć. Chodzi tylko o intencje moje względem ciebie. Jeśli będą złe lub manipulacyjne wtedy będą mieli znak, że coś się dzieje. Będą mieli powód do głębszej analizy naszych relacji. Rozumiesz?
- oh to dobrze. Bo muszę Ci coś powiedzieć. – mruknął posępnie. Zdał mu relacje z wczorajszych wydarzeń z lekkim zażenowaniem. Bo historia, która wydawała się dobra wczoraj dzisiaj już nie brzmiała tak dobrze. Severus słuchał uważnie tylko od czasu do czasu marszczył czoło.
- Uwierzyli?
- Nie wiem. Christopher przestał być tak bardzo pewny swego.
- Mówiłem Ci, że będą próbowali to rozgryźć. Ale skoro na razie się uspokoili to tego się trzymajmy. Twoja historia jest dość nierealna. Brakuje w niej relacji z rówieśnikami, czy światem zewnętrznym. Nie można wychować dziecka w jednym pokoju synu. Ale podejrzewam, że nawet jeśli będą mieli jakieś wątpliwości będą uważać, że nie mówisz im wszystkiego. Masz do tego prawo. Ale uważaj. Im więcej kłamstw tym łatwiej jest się pogubić. A oni będę takie szczegóły wyłapywać. – mruknął w zamyśleniu.- Dojdą do prawdy. Obawiam się, że szybciej niż bym chciał.
- I co wtedy?
- Gdy do tego dojdzie musimy mieć pewność, że będzie im zależało na zachowaniu naszej tajemnicy.
Wiliam zasępił się. Zrobienie z chłopaków sojuszników to jedno, ale wzbudzenie w nich poczucia solidarności to drugie. Byli w tak samo trudnej sytuacji jak on. Więc możliwe, że woleli by wykorzystać tajemnicę Wiliama przeciwko niemu, aby mieć z tego jakieś profity. To kolejny punk do zrobienia na jego liście.
- Więc opuściłeś śniadanie bo? – Powrócił do tematu Severus.
- Czytałem. Próbowałem się czegoś dowiedzieć o Trójkącie, Merlinie i dlaczego zrobili z tego taką aferę. Nie ogarniałem kompletnie o co im wszystkich chodzi. I w sumie dalej nie rozumiem.
- Czego nie rozumiesz?
- Czarodzieje którzy utworzyli Trójkąty byli po stronie dobra nie ? To dlaczego Ministerstwo zarzuciło mi „ naruszenie moralnych zasad społecznych" czy coś w tym stylu nie do końca pamiętam jakich użyła słów. Ale na pewno było coś o moralnych zasadach...
- Gdyby Trójkąt Merlina był bezapelacyjnie zły to by oskarżyli was o Łamanie prawa, Synu.
- No właśnie! Nie rozumiesz po co robić taka aferę! W sumie gdy nam się udało to pokonalibyśmy Voldemorta I wszyscy byli by szczęśliwi nie?
- Raczej umarlibyście Wiliamie! Utworzenie Trójkąta wymaga ogromu energii, jego utrzymanie jest za pewne jeszcze trudniejsze. Ile było prób stworzenia Trójkąta?
- dziewięć
- A Ile się powiodło?
- Trzy...
- Dwa. Historycy uznają, że związek Merlina, Artura i Codogana był przypadkiem zero. Od ich czasów było 9 prób stworzenia takiego magicznego związku. Tylko 2 się powiodły. I tak naprawdę nikt nie jest w stanie stwierdzić dlaczego. Oprócz próby Sofaklesa, Tymidira i Filipa. Sofakles babrał się czarną magią. Ich próba zakończyła się zanim tak naprawdę się zaczęła.
- Więc uważasz, że to by nas zabiło
- Wiliam ja to wiem. Tak samo jak Ministerstwo i wszyscy którzy znają choć odrobinę historii.
- Wiec Ministerstwo chce zachować nas przy życiu.
- Dokładnie.
- I pomimo tego, że jest jakaś szansa, że by nam się to udało, a Voldemort zniknął by na zawsze zrobią wszystko co w ich mocy aby do tego nie dopuścić tak?
- Wasza szansa jest zerowa.
- 20% to nie jest zero ojcze. – Severus zmierzył go wściekłym spojrzeniem. Wziął kilka głębokich oddechów jakby za wszelką cenę starał się utrzymać swoje emocje w ryzach.
- Ilu było czarnoksiężników w historii?
- Jedenastu licząc Voldemorta.
- Ilu pokonał Trójkąt?
- trzech po co to powtarzamy?
- Abyś zrozumiał w końcu. Czyli 7 zostało zgładzonych beż Trójkąta.
- Powybijali siebie nawzajem.
- Wszyscy?
- Dombledore pokonał Grindelwalda. Ale nie zabił go...
- Ale unieszkodliwił go. Jest uwięziony w więzieniu Grindelwalda bez szans aby ktokolwiek kiedykolwiek miał szanse go uwolnić. Sam też tego nie zrobi. Dalej?
- Barnabasz Deverill stoczył walkę z Argusem dzięki czemu ministerstwo go pojmało i zgładzono go po pełnomocnym wyroku.
- Dokładnie. Dalej?
- Gadelon został pokonany przez własnego syna Herewarda,
- Hereward był szaleńcem zabił ojca bo chciał zdobyć czarną różdzkę. A kto go powstrzymał?
- Archibalt.
- Jaki z tego wniosek? – Severus założył ramiona, bacznie obserwując syna.
- Że nie zawsze potrzeba Trójkąta. Więc Ministerstwo woli nie ryzykować, że pozabijamy się w próbie utworzenia silnego związku magicznego. Chcą utrzymać nas przy życiu aż odzyskamy pełną moc . Licząc na to, że któremuś z nas się uda.
- Trzech to nie jeden. Gdybyście utworzyli Trójkąt w pewnym sensie stalibyście się jednością. Nie fizyczną, ale mentalną. Nie wiem czy to doczytałeś, ale ci którzy utworzyli Trójkąty po wykonaniu swojego przeznaczenia odsunęli się od świata czarodziejów. Niektórzy sugerowali, że stracili moc już na zawsze.
- Niektórzy? To byli twoi praprapradziadkowie. Na pewno wiesz więcej niż historyczne księgi.- Severus uniósł brew w irytacji.
- Wiem na tyle dużo by powiedzieć to raz na zawsze. Masz to zostawić. Porzucić tą myśl synu. Są inne rozwiązania. Voldemort nie zdobył jeszcze Czarnej Różdżki. Jest jeszcze słabszy od pozostałych.
- Skąd masz pewność?
- Kiedy Voldemort odnajdzie Czarną Różdżkę wszyscy będą o tym wiedzieć. Raczej nie chcemy, aby do tego doszło.
- Dlaczego Ministerstwo uważa, że wy chcecie nas do tego na mówić? Skąd w nich przekonanie, że tak bardzo wam na tym zależy. Nie kumam.
- Dumbledore. To jemu na tym zależy. I jeszcze nie wiem dlaczego. Ministerstwo wie, że współpracujemy, że Dumbledore nam pomaga. I wiedzą, że on tego by chciał. Nie są w stanie ocenić naszych intencji. Dlatego działają na wszystkie strony. Próbując ochronić Was przed nami i Dumbledorem. Mają nadzieję, że uda im się utrzymać Was jak najdłużej od tego. Przynajmniej do czasu, aż odzyskacie kontrolę nad swoją mocą.
- Wiedzą, że „Przekleństwo" nie sprowadzi was na ciemną stronę. To jest tak jakby potencjał uzyskany przez miksturę blokował możliwość zgłębiania czarnej Magii. Salazar był genialny w swoim szaleństwie. – mruknął z lekkim podziwem Severus.
- Czyli wiedzą, że nie będziemy kandydatami na kolejnych czarnych magów, ale obawiają się naszej mocy?
- Boją się tego jak zostaniecie pokierowani. Dumbledore jest białym czarodziejem, a mimo to ma zapędy szaleńca. To może być tak samo niebezpieczne.
- Wiec w zasadzie Ministerstwo chce nas obronić przed wami wszystkimi?
- Ogólnie rzecz ujmując to tak. Liczą na to, że kiedy dorośnięcie staniecie po ich stronie. Nie Dumbledora. Nie po stronie ojców. Tylko po stronie Czarodziejskiego Świata, który składa się zarówno z czarodziejów czystej krwi jak i mugolakow, czy półkrwi. Ministerstwo dąży do Osiągnięcia Równowagi.
- To brzmi ... znaczy się wiesz ministerstwo zawsze miało zapędy dość dziwne. A to brzmi. Rozsądnie ? Prawda ?
- Jeśli tak w rzeczywistości będzie to tak ich plan brzmi rozsądnie. Od czasu kiedy Knott poddał się dymisji wiele się zmieniło. Choć nie ufam im nadal.
- Ojcze? – Severus spojrzał na niego. – Jakich tematów nie możesz że mną poruszać? – Severus zaśmiał się kręcąc głową.
- No raczej ci nie powiem.
- To Wydaje się intrygujące. No wiesz omówiliśmy Trójkąt, plany Ministerstwa, to jest coś więcej? Coś czego nie możemy poznać tak?
- Wiliam nie mogę odpowiedzieć na to pytanie.
- Ale to sprawia, że jestem ciekawy. Teraz już wiem, że jest coś więcej. Choć godzinę temu byłem pewien, że chodzi tylko o moje dziedzictwo z Merlinem.
- Mówiłem działania Ministerstwa z reguły mają odwrotny skutek .
Wiliam zmrużył oczy z zaciekawieniem. Już wiedział, że będzie miał co robić przez resztę dnia.
- Zostaw to. Oni mają rację. Po prostu nie szukaj tego czego nie musisz wiedzieć.- ostrzegł go Severus, a jego ton głosu był na tyle poważny, że po plecach Wiliama przebieg zimny dreszcz. Cokolwiek to było Wiliam i tak wiedział, że nie będzie mógł tego zignorować.
- Zjedz śniadanie w końcu! I Prześpij się trochę. Po południu chłopaki planują iść na boisko. Tobie to też dobrze zrobi.
- Quiddich? Serio? Mogę? – zapytał niedowierzając.
- A dlaczego nie? Co macie robić cały dzień? Tylko uważaj! – mruknął posępnie jakby wcale nie podobała mu się obraz Wiliama na miotle.
- O cholera super! Mogę pożyczyć szkolną miotle? – zapytał z nadzieją, a Snape przewrócił oczami
- Nie przeglądałeś swoich rzeczy co? – Wiliam zmarszczył czoło rozglądając się po pokoju. Wiadomo, że przeglądał. Musiał wiedzieć gdzie ma ubrania, pergaminy, pióro.
- Pod łóżkiem...- mruknął Severus przecierając oczy ze zmęczeniem. Nastolatek od razu zanurkował pod mebel wyciągając drewniany futerał. Otworzył go z takim nabożeństwem, że Severus nie mógł powstrzymać się przed przewróceniem oczami.
- To za dużo. Nie musiałeś. Znaczy chyba nie mogę tego przyjąć. – mruknął posępnie, ale jego palce delikatnie muskały miotłę.
- Oczywiście, że możesz. Należy do Ciebie. Masz jej używać. Z rozwagą. Bez szarżowania! Jeśli zrobisz ten trik co w trakcie ostatniego meczu to przysięgam, że więcej jej nie zobaczysz.
- Był genialny i wiedziałem, że się uda! Jesteś wściekły bo Slytherin przegrał.
- Mogłeś skręcić kark baranie! Wszyscy nauczyciele wyjęli różdżki w obawie, że się roztrzaskasz !
- Ty też?
- Chyba już to ustaliliśmy, że nie chciałem twojej śmierci, ani widzieć Cię na wózku! Na Merlina to było głupie! – Warknął wściekle. Nagle pożałował swojej decyzji. Widząc podekscytowaniem w zielonym spojrzeniu.
- Dzięki. Serio dziękuję – mruknął nastolatek patrząc na miotłę.
- Masz uważać. I nie zapomnij śniadanie, obiad i dopiero wtedy możesz myśleć o miotle. Zrozumiano? – zapytał ostro.
- Tak jest! – odpowiedział z uśmiechem. Mógł grać w Quiddich! Nic więcej już nie miało znaczenia. Severus już miał wychodzić z pokoju, gdy nastolatek przypomniał sobie o najbardziej intrygującym pytaniu jakie miał mu zadać.
- Ojcze?
- Tak?
- Ten amulet od Merlina. To legenda tak?
- Nie. To najprawdziwsza prawda.
- Macie go?
- Tak.
- Mógłbym. Znaczy kiedyś mógłbym go zobaczyć? Musi być niesamowity.
- W rzeczywistości taki właśnie jest. Chcesz go zobaczyć?
- Domyślam się, ze pewnie gdzieś go ukryliście. W jakimś skarbcu czy coś. Ale było by fajnie jakbym mógł go zobaczyć.
- Dlaczego mielibyśmy go ukryć?
- No chyba jest cenny, nie?
- Dla nad bardzo. To nasze dziedzictwo, ale podobno Ciebie to nie obchodzi.- Chłopak prychnął na te słowa. Chociaż nie mógł się gniewać za tą uszczypliwość Severus podszedł do syna i wyjął z pod jego koszulki naszyjnik z herbem Snapów. Zielone oczy spojrzały na naszyjnik później na ojca. Zmarszczył czoło jakby uważał, że Severus sobie z niego kpi. A później jeszcze raz spojrzał na naszyjnik z przerażeniem.
- To on? Och na gacie Merlina. Cholera. Nie wiedziałem. Przepraszam! – spanikował próbując zdjąć naszyjnik. Severus zatrzymał jego dłoń.
- Zostaw. Jest tam gdzie być powinien.
- Nie nie powinienem go nosić. Powinienem zapytać. Nie miałem pojęcia. Jeszcze go zgubię !
- Nikt go nie zgubił od średniowiecza więc dlaczego Ty miałbyś tego dokonać?- zapytał
- Z reguły to mi przytrafiają się takie rzeczy. – Mruknął posępnie.
- Słuszna uwaga.- zaśmiał się Severus- Jednak daje ci gwarancję, że Ci nie spadnie, nie zerwie się, nie zgubi się, ani nikt poza tobą go nie zdejmie.- zabrał dłonie syna z naszyjnika- Nie zdejmuj go. Ochroni Cię przed czarno magicznymi klątwami. Ale tylko takimi. Cała reszta dalej może Ci zaszkodzić.
- Silna magia jak na tak niepozorną zawieszkę. Myślałem. No nie wiem wyobrażałem sobie go jako wielki kamień. A On jest taki...
- Zwyczajny? A jednak go wybrałeś.- powiedział spokojnie Severus.
Wiliam przyjrzał się amuletowi. Niby był zwyczajny, ale jednak tylko on podobał mu się, a Severus zadbał o to, aby miał w czym wybierać. W zasadzie Wiliam nigdy nie nosił żadnych naszyjników, ani biżuterii.
- Zrobiliście to specjalnie prawda? Wrzuciliście go w inne rzeczy? To tak jak z pierścieniami ? Musiałem go sam założyć?
- Nie. Byliśmy po prostu ciekawi, czy go wybierzesz. Czy zwrócisz na niego uwagę. Jak widać jego magia dalej przyciąga młodych dziedziców. Noś go, a kiedyś oddasz go swojemu dziecku.
- Więc oddałeś go mi. To chyba nie rozważne. Christopher zwrócił mi uwagę ba ważny temat. Chodzi o Voldemorta. Nie atakuje cię. Nie próbuję się zemścić. To dziwne.
- Nie dziwne, tak jak mówiłem, nie zdobył jeszcze Czarnej Różdżki. Jego magia nie jest aż tak potężna, aby próbować zemścić się na Dziedzicu Merlina. Jednak na pewno będzie szukał sposobu. Jednak teraz ma większe problemy niż ja. Ma szpiega w swoich szeregach. Nawet podejrzewam, że Dumbledore ma swojego, a Ministerstwo swojego. Oni zajmują jego myśli. Nie może ich wykryć. – powiedział spokojnie. Jednak Wiliam mógł zobaczyć w jego oczach coś w rodzaju ciekawości. Najwyraźniej jego ojciec mimo wszystko tęskni za ryzykownym stylem życia.
- To ty powinieneś go nosić. – powiedział szczerze to co chodziło mu po głowie.
- Tradycja mówi, że ma go nosić najmłodszy członek rodziny. Z tego co wiem, nie ma młodszego Snape'a. Po za tym nie noszę go od szesnastu lat. Nie martw się umiem o siebie zadbać. – dodał widząc zmartwiony wyraz na twarzy syna.
- Amulet nie powinien mieć kamienia? Myślałem, że to on przenosi moc. – powiedział z zamyśleniem.
- te czarne linie widzisz to Onyks Kamień Mądrości. Jest symbolem mocy, wytrwałości i determinacji. Idealnie do ciebie pasuje. Noś go z dumą synu.
- Chyba lepiej, aby nikt oprócz nas nie wiedział czym jest.- odpowiedział oglądając naszyjnik z każdej strony.
- Pierwszy raz muszę się z Tobą zgodzić. Idę zanim uznają, że przeciągam nasze spotkanie. Pamiętaj śniadanie, drzemka, obiad I dopiero wtedy możesz skorzystać z prezentu. – mruknął z niesmakiem patrząc na miotłę.
Nastolatek z uśmiechem dotknął miotły.
- Dzięki. Serio... naprawdę dziękuję...- powiedział z uśmiechem. Severus kiwnął głową z delikatnym uśmiechem.
Wiliam z ciekawością oglądał amulet i co jakiś czas spoglądał na miotłę z uśmiechem. Nie zauważył, że ojciec wychodząc usuną zakleciem kilka pozycji z jego biblioteczki...
Od Autorki:
HEJ,
Czyta ktoś?
Szaryt21 podział rozdziałów wychodzi sam z siebie. Nie umiem tego inaczej wytłumaczyć.
Pozdrawiam,
AJM
