34. Ucząc się na błędach

- Wiliam nie zachowuj się jak dziecko.- powiedział Severus widząc jak nastolatek ukrywa głowę pod poduszką.

- Dlaczego ma się nie zachowywać jak dziecko, skoro tak go traktujesz? – Usłyszał głos za swoimi plecami. Odwrócił się i patrząc w błękitne oczy.

- Co Wy tu robicie? – zapytał siląc się na spokój.

- Swinss kazał nam tu przyjść. Jakieś skany czy coś. – powiedział że spokojem Chris. Podszedł najbliżej jak się da łóżka Wiliama, co nie umknęło uwadze Severusa.

- W takim razie kładźcie się na swoje łóżka. Gdzie Swinss, nie powinien przyjść z Wami?- Wiliam zdjął poduszkę z głowy siadając na łóżku.

- Szuka czegoś w naszym pokoju. Byliśmy w pokoju wspólnym i kazał nam tu przyjść odrazu. Właściwie dlaczego on nam grzebie w rzeczach? To chyba już przesada nie sądzisz? - Chris spojrzał na Snape'a ze szczerą złością, która szybko się ulotniła, kiedy jego wzrok padł na Wiliama- Część Willi. Dzisiaj się nie widzieliśmy! Straciłeś wczoraj niezły mecz! Kto by pomyślał, że prześpisz go w całości. Jakbyś nie słyszał entuzjastycznego zachowania Aleksandra- Powiedział Chris, ale wcale nie do Wiliama. Tylko do Snape'a. Miał więcej niż podejrzenia, że Snape maczał paluchy w mocnym śnie chłopaka. Najdziwniejsze było to, ze nie obudził się nawet jak ojciec przeniósł go do ich wspólnej nowo wyczarowanej sypialni. Nie zdążył otworzyć prezentów! I Christopher był pewien, że sen nastolatka wcale nie był naturalny. Tym bardziej, że nie mogli wytworzyć połączenia do północy jakby wcześniej Willi nie był w stanie poczuć ich magicznego dotknięcia. Od tego czasu Christopher by tykająca bombą, próbując odgadnąć co się dzieje. Dlaczego Snape zaczął w jakiś dziwaczny sposób izolować od nich Wiliama? Mieli się poznawać... ojciec mu mówił, że dadzą im wolną rękę na tyle na ile to możliwe. A jednak Snape pomimo tego, że przyprowadził Wiliama do kwater, perfidnie i podstępem uśpił go po dwóch godzinach. A Christopher bardzo nie lubił jak ktoś robić go w konia i najzwyczajniej zaczynał się coraz bardziej martwić o Wiliama. Jego zachowanie w dniu wczorajszym było dziwne. Chyba wszyscy to zauważyli. W jego spojrzeniu było coś, co Przerażało Christophera. Ojciec może mu mydlić oczy, że w zasadzie to się nie znają, że może Wiliam jest nieśmiały, a Christopher nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie każdy jest duszą towarzystwa i z tym Chris nie zamierzał dyskutować i nie czepiałby się zmęczonego chłopaka. Ale to nie było to. Już raz widzieli to spojrzenie. Bez wyrazu, a jednocześnie odległe jakby nastolatek był pogrążony w jakiś bolesnych wspomnieniach. Już raz to widział i pozwolił Wiliamowi uciec, a dzień później wszystko zaczęło się spać, a Chris potrafił uczyć się na błędach. Przynajmniej tak mu się wydawało. Z reguły się nie mylił, a jak czasem źle oceniał sytuację. No cóż... Zawsze jest Septimus... Najwyżej mądrala posprząta po nim, powinien już do tego przywyknąć.

- Do swoich łóżek! I to już- Warknął Severus robiąc krok w stronę chłopców.

Christopher bez wahania uniósł rękę. W zasadzie to nawet podziwiał Snape. Za jego opanowanie i konsekwencje w działaniu. Snape się nie rozczulał, nie wahał się. Jeśli postanowił coś zrobić to to po prostu robił. W końcu był szpiegiem. Musiał taki być. A Christopher postanowił brać z niego przykład. Zaklęcie opuściło jego dłoń odsuwając Severusa na koniec Sali szpitalnej. Nie zamierzał pytać, próbować rozmawiać. Nie... Snape nie tylko Wiliama traktuje jak dziecko. Ich też... i to jest jego problem. Bo Chris już dawno temu dorósł. A Snape tego nie dostrzegał.

- Nie martwcie się Septimus wie co robi. – powiedział nim zwolnił Snape'a spod zaklęcia, a Septimus ze skupieniem postawił barierę pomiędzy nimi, a Snapem

- Co wy zrobiliście! – wrzasnął Wiliam zrywając się z łóżka jak oparzony– Czy wy kompletnie oszaleliście? Kurwa , a oni próbują mi wmówić, że jestem nie obliczalny! Zdejmij to!

- Willi wyluzuj- powiedział Chris obserwując za szklanej bariery wściekłego Severusa nawet zdecydował się na uniesienie kciuka do góry, aby dać znać mężczyźnie, że wszystko mają pod kontrolą, ale to tylko rozwścieczyło Snape'a – Wzmocnij ją! Septimus nie utrzyma jej długo. Jest lepszy w konstrukcji, ale nie utrzyma jej długo. Wzmocnij ją! – zażądał.

- Nic nie będę wzmacniać. Ta bariera prawie nas zabiła! – I podskoczył przestraszony, gdy Severus trzasnął jakimś zaklęciem w barierę, a ona zadrżała.

- Wzmocnij ją do cholery! Ja tego nie zrobię. Jestem do dupy w barierach. To dlatego nas uwięziła. Ale ty to rozumiesz naturalnie. Więc ją Wzmocnij! Zanim to rozwalą i naszprycują nas eliksirami. Wiliam!- krzyknął próbując wyrwać nastolatka z otępieniu. Popatrzył w jego oczy i miał więcej niż pewność, że jest pod wpływem uspokajającego i Christopher się zawahał. Nie był pewien czy Wiliam w tym stanie powinien rzucać barierę. Może mu nie wyjść. Eliksir uspokajający za bardzo wpływa na układ nerwowy. Snape ponownie rzucił jakimś zaklęciem i to spowodowało, że Chris przestał się wahać.

- Wzmocnij barierę Septimusa do cholery!- powiedział wkurzony.

- Niby jak mam to zrobić? Oni nas zabiją jeśli znowu to zrobimy! Baaa ta bariera na bank nas zabije. Już I tak biorą mnie za czubka, który chce się zabić! A to już na pewno podchodzi pod świadome samobójstwo i to zbiorowe! – wyszeptał złowrogo Wiliam. A cała pewność siebie wyparowała z Christophera do końca. To co powiedział... Nie brzmiało to za dobrze. Brzmiało nawet bardzo źle. Spojrzał na Septimusa, a później na wściekłego Snape'a. A później odgonił z głowy obawy. Powieli A to muszą powiedzieć B...

- Co ty pieprzysz? Wzmocnij ją. Septimus ją zdejmie. A jak nie, mamy okno. Wiliam rób co mówię do cholery! – Warknął. I to jedno zdanie jakby otrząsnęło otumanionego nastolatka. Spojrzał na Chrisa z furią. A Christopher mentalnie zaczął bić sobie brawo. Uderzył w czuły punkt. Wiliam był Snapem, może I nie wychował się z nimi, ale jednak. Jak lubił mawiać Genów nie oszuka, a żaden Snape nie lubi, gdy ktoś próbuję nimi kierować.

- Nie ty będziesz mi mówił co mam robić! – wyszeptał wściekle Wiliam, mrużąc oczy.

- Ty też nie będziesz decydował! Wzmocnij go. Będziemy mieli przesrane tak czy inaczej, a musimy pogadać. Nie dadzą nam drugiej szansy. Jak ty tego nie zrobisz...- uniósł rękę, a Septimus wrzasnął Na ten gest.

- Nie! – po chwili jakby się zreflektował, bo mówił już spokojniej- Wiliam wzmocnienie bariery polega tylko na tym, że masz wyczarować swoją w mojej kumasz? Pod ścianą jest słabszy punk. Nie patrz tam bo oni to rozkminią. W każdej barierze musi być słabszy punkt. Aby można było ją zdjąć. Zrób tak w swojej. Wyobraź sobie barierę i tak jakby w niej drzwi. Wyjście. Tylko w innym miejscu niż w mojej. Później zdejmiesz najpierw swoją, a ja swoją. Nie zrobimy jedności jak wtedy. Umiesz to zrobić. Ty to rozumiesz naturalnie. Oni naprawdę nie pozwolą nam pogadać. Robią co mogą aby nas separować. – Wiliam spojrzał na Septimusa z obawą, ale kiedy kolejne zaklęcie ojca spowodowało drżenie bariery zamknął oczy próbując wyobrazić sobie swoją barierę, która przykleja się do bariery Septimusa. W drugim rogu bariery wyobraził sobie drzwi, które mają go uwolnić. Nie pewnie uchylił powiekę, a gdy zobaczył, że bariera zmętniała wciągnął powietrze.

- Cholera- mrukną, a Chris dokładnie to samo miał na myśli. To co wyczarował było... Chris przełknął z trudem ślinę. Jeśli Septimus się myli, a Wiliam nie będzie umiał tego zdjąć mają przesrane. Nie pewnie spojrzał na okno. To zawsze jakieś wyjście, prawda?

- Mistrzostwo! I to bez wiedzy jak budować bariery! Geniusz! – Powiedział Septimus kucając na granicy bariery obserwując ją z błyszczącymi oczami, a Chris zaczął się zastanawiać czy nie tylko Williemu chodzą dziwne i niebezpieczne myśli po głowie.

- Zaraz Geniusz! Samo mu wychodzi. – mruknął urażonym tonem. Nie mógł nic poradzić na nutkę zazdrości w głosie, ale był boleśnie świadomy, że jego bariery nigdy nie będą takie jak Wiliama. Z takimi predyspozycjami trzeba się urodzić, a dziadek Septimusa ma rację. Wiliam zbierał ze swojego Dziedzictwa tylko to co najlepsze, a może to zasługa Przekleństwa? Ma wzmocnić w nich to, co odziedziczyli po przodkach. I Christopher z lekką irytacją stwierdził, że u siebie nie zaobserwował większego talentu. U Septimusa przeczuwał co to może być, choć nastolatek wydawał się tego nie rozumieć. Jednak Chris miał swoje przypuszczenia. Z jakiegoś powodu przecież się uleczyli...

- Nie złączyły się. Nie zaufałeś mi. Ale trudno popracujemy nad tym. To i tak ich zatrzyma. – mruknął Septimus, a Chris uniósł jedynie brew.

- Skąd to wiesz? – zapytał Wiliam. I Chris stwierdził, że to wybitnie dobre pytanie. Bo miał więcej niż pewność, że Septimus nie widzi granic bariery. Może dałby radę ocenić ilość warstw po przekroju, ale tak? Gdy bariera była w całości? Nie ma na to szans. Septimus ściemniał koncertowo i Chris czuł małą dumę, że lata nauki w końcu dają efekt.

- Bo to widać. Choć sam zobaczysz. Tylko patrz pod kontem. Jest szczelina. Jeśli rozbroją moją zabiorą się za twoją. Gdybyś wyczarował swoją na granicy mojej to by były przytulone, nie mogliby rozkminić czy to jedność czy dwie różne. Widzisz? – zapytał, gdy Wiliam kucnął koło niego, a gdy zobaczył na własne oczy o czym mówi Septimus uśmiechnął się, a jego oczy zaczęły błyszczeć. A Septimus uniósł głowę patrząc na blondyna mówiąc bez głośnie „ On to serio widzi", ale głośno powiedział.

- Osiem warstw dobry jesteś. Naturalnie zawsze wychodzi cztery. Niektórzy aurorzy potrafią wyczarować nawet dwadzieścia cztery. Ty na bank to opanujesz jak się poduczysz. Może i więcej. Musimy nad tym popracować. Nikt nie rozbroi twoich barier jak to podszlifujesz.

- Dobra skończcie! – Warknął Chris, mając dość obserwowania roli życia Septimusa. – Willi co jest grane? Co się dzieje? – zapytał wpatrując się w nastolatka niczym sokół w ofiarę. Wiliam podniósł się z podłogi i wzruszył ramionami.

- Nic- mruknął. – Zrobiliście to tylko po to, aby zapytać co się dzieje?

- Nie Septimus był ciekawy czy umie wyczarować barierę! – Warknął Chris, co w zasadzie było prawdą. Septimus poważnie wpadł na ten pomysł jak szli korytarzem. Był ciekawy, czy mu też coś skapło z talentu Wiliama. A, że nie bardzo mieli inny sposób na odgrodzenie się od dorosłych, wydawał się genialny w swojej prostocie. Tylko od razu wiedzieli, ze muszą to zrobić w miejscu gdzie jest okno. Tak na wypadek jakby coś poszło nie tak- Oczywiście baranie, że jesteśmy tu po to, aby zapytać co się dzieje! Mamy oczy i... uszy. Starzy zaczynają panikować. I to przez Ciebie. Więc gadaj co się dzieje. – Wiliam zagryzł wargę. Po czym wypuścił powoli powietrze.

- Myślą, że chciałem się zabić- mruknął, a obaj chłopcy wytrzeszczyli oczy.

- A chciałeś? – zapytał cicho Septimus, patrząc z lekiem na Chrisa.

- Merlinie nie! To jedno wielkie nie porozumienie. Ale oni jakby nie chcieli słuchać! – Burknął zły i Chris nic nie mógł poradzić na to, że głośno wypuścił powietrze odczuwając ulgę. Wiliam spiorunował go za to wzrokiem.

- Uważają, że przez buzująca magię jesteśmy nieobliczalni. W sumie patrząc na to co ja Chris robiliśmy jak nas odrzuciłeś to nawet się nie dziwię. Ale, że czepili się Ciebie? Przecież ty to kontrolujesz! Mistrzowsko jeśli mam być szczery. – Na twarzy Septimusa pojawiło się szczere zdziwienie. Natomiast Chris aż za dobrze wiedział, że to właśnie perfekcyjne opanowanie Wiliama najbardziej spędza sen z powiek rodziców. Bo dusi to w sobie. I nikt z nich nie wiedział kiedy pęknie. Czasem warto jest udawać że się śpi. Zawsze coś wtedy wypłynie. I Chris powoli zaczynał rozumieć całe to zamieszanie.

- Chyba nie do końca- mruknął nastolatek. I zaczął mówić. Nawet więcej niż by chciał. O wczorajszym dniu... Jak bardzo był zły, kiedy zorientował się, że ich nie ma. O duszącym uczuciu złości, wściekłości która nie pozwalała mu logicznie myśleć. O wszystkim. Nawet o tym czego sam przed sobą nie chciał przyznać. A kiedy skończył spojrzał na nastolatków niepewnie. A oni patrzyli na niego w zamyśleniu.

- Rozwaliłeś skrzydło? – zapytał Chris, na co Wiliam pokręcił przecząco głową.

- Wysadziłeś coś? – kolejne zaprzeczenie.

- Zraniłeś kogoś?

- Zwariowałeś? – krzyknął Wiliam, jakby to przechodziło już ludzkie pojęcie.

- Sam siebie skrzywdziłeś? – zapytał Septimus, a gdy Wiliam po raz kolejny zaprzeczył obaj spojrzeli na niego w niezrozumieniu.

- To o co ta afera? O to, że byłeś zły? Kurde też bym był! Wcale nie chcieliśmy iść bez ciebie. Zmusili nas.- powiedział Septimus.

- Ojciec mówi, że jak nad tym nie zapanuj to skończę jak Eksaliasz, a wy...

- Eksaliasz z tym nie walczył, a ty tak- powiedział Septimus. A Chris stwierdził, że zdecydowanie dobrze, że on olał podsunięte przez ojca kopie dziennika. Chyba by zwariował jakby miał porównywać swoje zachowania z tymi opisanymi w starym notesie i chyba najwyższy czas aby kopie Wiliama i Septimusa w dziwny sposób rozpłynęły się w powietrzu, stwierdził.

- Nie wiem. Byłem wściekły! Nie rozumiecie... Ja straciłem kontrole nad sobą... Nie mogłem zapanować nad własnymi myślami... Swinss dopiero przemówił mi do rozsądku, ale to i tak nie wiele zmieniło... Mają racje. Jestem świrem...- mruknął chowając głowę miedzy kolanami. A Chris jedynie uniósł brew. Według jego prostej logiki upuszczenie pary to nic złego. W zasadzie nawet pomocne. Zwłaszcza teraz, gdy magia mąci im w głowach. I nie rozumiał dlaczego Wiliam, aż tak się o to obwinia. Jakby nie pozwalał sobie na złe emocje. To było dziwne i z czasem mogło być niebezpieczne. Na pewno bardziej niebezpieczne niż jakby podpalił skrzydło, albo strzelił w Swinssa zaklęciem. To by było przynajmniej zabawne.

- Swinss się wtrącił? – zapytał Septimus, a gdy Wiliam potwierdził to skinieniem głowy. Septimus Warknął pod nosem.

- Robią hierarchię! Dlatego nas odsunęli. Oni Cię biorą pod włos Willi. Robią to specjalnie. Wykorzystują, że straciłeś panowanie nad sobą. Wiedzą, że nie dasz im dużo szans. A chcą się zabezpieczyć. Mieć kogoś kogo będziesz się słuchać. Rozumiesz? Chcą, aby Swinss miał nad tobą kontrolę w skrajnych sytuacjach. Wiesz jakbyś był ranny i nie myślał racjonalnie. Takie trochę zabezpieczenie. Twoje dziedzictwo, pewnego rodzaju zaborczość do nas będzie rosła, nie malała. Tak po prostu musi być, abyśmy pokonywali progi. I jakoś trzeba będzie z tym żyć. Jednak może dojść do sytuacji, że będziemy ranni. Ty będziesz się czuł zagrożony, a my nie będziemy w stanie przemówić Ci do rozsądku. Wtedy to nawet dobrze mieć kogoś kogo jakby to powiedzieć... Kogo ty będziesz respektował na tyle, aby zaufać mu, że nas nie skrzywdzi. Kogoś kogo byś się trochę bał, ale mu ufał. No wiesz tak jak z ojcem, nie? Przynajmniej ja to tak zrozumiałem z opisów Eksaliasza. Ale to chamskie, że zrobili Ci to w dniu urodzin.

- Nie rozumiem- powiedzieli jednocześnie Chris i Wiliam. A Septimus przewrócił oczami.

- Oni chcą Cię złamać, abyś uznał Swinssa. Jak Kasander uznał Magnusa. Przestał słuchać Eksaliasza jak Gorgoniusz wszedł do trójkąta. Nie ufał dziadkowi, po tym jak tamtych czterech umarło. A sami sobie nie radzili. Wiec Eksaliasz podsunął im medyka. Facet był twardy i kiedy oni tracili kontrole to on przejmował stery. Ale zanim Kasander mu zaufał omal się nie pozabijali. Słynny czwarty próg. Nie czytałeś?– powiedział Septimus. Wiliam pokręcił głową.

- To pewnie było w tych wymazanych fragmentach. Nie lubię Swinssa...

- Ja też nie... I pewnie o to chodzi. My nie mamy go lubić. Mamy się go słuchać. Wcześniej się zmieniali. Była tu Aśka, Daniel, albo zostawiali nas z Poppy. A teraz jest tylko Swinss. Poppy znikła. To dziwne. Zawsze gdzieś łaziła. Zabezpieczają tyły. Na wypadek jakby coś szło nie tak. A jak dałeś im okazję to kują żelazo puki gorące. Oni są przerażający. Jakby planowali trzy kroki przed nami. – mruknął posępnie.

- Ojciec pokazał mi jego wspomnienie. Z dzisiaj... tak jakby chciał, abym zrozumiał, że Swinss nie jest taki zły. – powiedział cicho. – On ma zawsze plan na wszystko. Wcześniej jak byłem w domu w śpiączce to była tylko Aśka. Ona to ogarniała. I wydawało mi się, że ojciec jej ufał. A teraz prawie jej tu nie ma...

- To moja Ciotka- mruknal Chris

- Wiem. Ojciec też to mówił.- przyznał Wiliam. Christopher i Septimus spojrzeli na siebie nie pewnie

- A dzisiaj? Co się stało w pokoju?- zapytał w końcu Septimus. Przysiadając na łóżku Wiliama.

- To już druga historia- mruknął Wiliam i opowiedział im historie z dzisiejszego poranka. Czując się jak ostatni kretyn.

- No i Swinss poszedł szukać tego listu. Bo wcale mi nie wierzą. Serio kiedyś zawsze potrafiłem złapać Hedwigę. Tylko teraz... – skończył, a dwóch nastolatków wymieniło się spojrzeniem.

- Jeszcze nie wróciłeś do formy, stary! A oni świrują. Myślałem, że tylko moi są tacy... przewrażliwieni. Ale widzę, że twój nadrabia za wszystkich. -powiedział Chris. Wyjmując kopertę z kieszeni- Trochę się pogiął. Sorki. – mruknął.

- Zabraliście go?- zapytał z niedowierzaniem.

- To ty powinieneś go zabrać zamiast się wydurniać. Zabrać, schować i nie przyznawać się, że go dostałeś. Jeśli napisała to znaczy, że jest twój, a im nic do tego. Powinna wiedzieć, że żyjesz. A teraz oni zrobią wszystko, aby ten list do niej wrócił. – powiedział Christopher.

- I tak nie mogę go otworzyć. – mruknął Wiliam. Septimus westchnął odbierając list z rąk Wiliama.

- Serio Willi jesteś najpotężniejszym dzieciakiem na tym globie, a zachowujesz się jak mugol! – zrobił delikatny ruch ręką a na łóżku pojawiły się dwie koperty. Jedną wsunął pod materac, a drugą wziął do ręki.

- Wstań łajzo! – Wiliam spojrzał na niego obrażony. Ale wstał, a Septimus zgiął kopertę i wsadził ją do kieszeni jego piżamy.

- To oryginał. Twój ojciec to bystry facet, zorientowałby się jakbyśmy mu podsunęli kopie. Tylko się nie wysyp. Odegraj rolkę, że wcale nie chcesz oddać listu. A jak już przestaną się drzeć to na spokojnie przeczytasz sobie co ta twoja luba napisała.

- Hermiona to moja przyjaciółka.

- Takie bajki to możesz ojcu sprzedawać- mruknął Christopher.

Wiliam spojrzał na nich nie wiedząc czy się złościć czy dziękować. W końcu postawił na to drugie.

- Dzięki...

- Co trzech wariatów to nie jeden nie?- zaśmiał się Chris

- Oni nas zabiją- mruknął Septimus patrząc na barierę. – Wyczarowałeś wyjście? – zapytał Wiliama. Nastolatek spojrzał na barierę gdzie tylko delikatne linie świadczyły o drzwiach.

- Tak.

- To teraz je otwórz, nie ręką baranie!- Wrzasnął gdy Wiliam podszedł krok do bariery i wyciągnął rękę. - Zaklęciem. Tylko delikatnie jakbyś chciał już podziękować barierze. Wtedy się nie rozpadnie tylko delikatnie zniknie. Nie wyczerpie nas wtedy aż tak. Jeśli zrobisz to dobrze, to nie wyczerpie nas praktycznie w ogóle. Więc bądź delikatny. – mruknął na pozór spokojnym pewnym głosem. A Christopherowi zaschło w ustach. Nadeszła chwilą prawdy. Miał tylko nadzieję, że znajomość teorii im pomoże. Septimus z reguły potrafił tłumaczyć. Ale jak wyjaśnić coś czego się samemu nie rozumie?

Wiliam spojrzał na niego jak na szaleńca.

- Znam się na tym. Ćwiczyłem to z ojcem wiele razy. Mówię poważnie Willi... bądź dla niej delikatny to ona będzie taka dla nas. Spróbuj...- zapewnił Septimus, a Chris dziękował niebiosom, że Willi był pod wpływem Eliksirów.

Wiliam spojrzał na Septimusa jak na szaleńca, ale w zasadzie dlaczego miał nie spróbować. Może spróbować delikatnie. Spojrzał na barierę i wyczarowane drzwi, wyciągnął rękę i zamknął oczy kiedy poczuł, że magiczna prośba o opuszczenie bariery łaskocze go w palce. Nawet nie zdążył otworzyć oczu jak Septimus wrzasnął z radości.

- Willi jesteś geniuszem! Cholernym geniuszem! – Wiliam mimowolnie się uśmiechnął. Trochę z radości, że mu się udało, a trochę z komplementu Septimusa. Postawił i zdjął barierę. W zasadzie to duże osiągnięcie.

- To teraz zdejmij swoją. Chcę to mieć już za sobą. – powiedział, a Septimus spoważniał, patrząc na Wiliama, a później na Chrisa.

- Nie umiem...- powiedział w końcu. A miną Wiliama spoważniała.

- Co nie umiesz?

- Nie umiem rozbroić swojej bariery. Ale teraz już nas widzą. Wilson to rozbroi. Luzik

- Septimus o czym ty mówisz? Dopiero co powiedziałeś mi jak to zrobić! Mówiłeś o warstwach! O szczelinie między naszymi barierami! Przecież to widziałeś! To ty mi mówiłeś co robić!

- A ty widziałeś?

- A dlaczego miałbym nie widzieć? Przecież się odróżniały. Znaczy nie na pierwszy rzut oka, ale jak spojrzałem pod kontem to rzeczywiście było to widać! Septimus przestań sobie ze mnie żartować i zdejmij to!

- Nie mogę bo ja tego nie widzę Willi. To twoja bariera. Ja ją tylko zdublowałem. Znaczy powtórzyłem. Tak jak Chris. Ale nie wiem ile ona ma warstw, ani gdzie ma wyjście. Czy w ogóle ma wyjściem. Nie wiem. To tak jak z zaklęciami. Używamy ich, a właściwie to używaliśmy naśladując ruchy różdżką tych co je wymyślili. Ale nie zastanawiasz się dlaczego leviosa wymaga dwuipół okręgu a nie trzech! Rozumiesz?

- Nie ! NIE ROZUMIEM! Dlaczego to zrobiliście! Ta bariera zaledwie kilka dni temu omal nas nie zabiła. To było debilne! Czy wy czasem używacie mózgu? Zamknęliście mnie w barierze której nie umieliśmy zdjąć!

- Ty umiałeś!

- A jakbym nie umiał to co? Jakby się do cholery nie udało? Okłamaliście mnie! Jakby nie wyszło to co wtedy? Znowu by było na mnie. Bo to ja wzmocniłem tą barierę bo wam zaufałem! A wszystko co złe to zawsze moja wina! Choć kurwa nic nie robię. Stworzenie trójkąta? Wina Wiliama! Choć był nie przytomny! Ale nie! To żadne wytłumaczenie! Bo przecież będąc o krok od śmierci mogłem was zatrzymać! A kiedy w jakiś dziwaczny sposób wyczułem was jak próbujecie dosięgnąć MOJEJ mocy i was wywaliłem to dalej źle! Bo za późno! Christopherowi puściły nerwy i wyczarował barierę to dalej moja wina! Bo przecież to moja bariera i to ja go tego nauczyłem! Tylko, że ja na to wpływu nie miałem, ale co z tego! To ja mam być odpowiedzialny! Ściągnęli mnie tam choć doskonale wiedzieli, że moja magia wyrywa się spod kontroli, że to ona mną kieruje. Ściągnęli mnie pod tą pieprzoną barierę i co myśleli, że zrobię? Zdejmę ja? Niby jak? Po tygodniach zwijania się z bólu nagle stałem się geniuszem? Dorośli faceci nie mogą sobie poradzić i wołają mnie! Dlaczego to ja mam być zawsze odpowiedzialny! Ja Was nawet nie lubię! Nie trawie! Wkurwiacie mnie! Ale kto mnie o to pyta? Ja nie mam prawa już do niczego! Mam was lubić i tyle. Oddać wam to co jest dla mnie najważniejsze! I jeszcze uważać, aby Wam się kurwa nic nie stało. Bo to będzie oczywiście moja wina! Normalka! Przywykłem! Skoro moim ojcem jest facet który przez lata mnie gnoił cholera wie dlaczego. To dlaczego mam nie przyjaźnić się z dwoma matołami, którzy wykorzystali moja magię kiedy byłem bezbronny. Ale wyboru już nie mam! Bo nawet to mi zabraliście!– wyszeptał cicho z taką wściekłością, że Chris czuł jak włoski na jego rękach stają dęba.

- No to nikt Cię nie będzie zmuszał – Warknął Septimus.

- No w końcu powiedziałeś coś mądrego! – odparował Wiliam. Chris popatrzył na nich jakby nie do końca rozumiał co się dzieje. Septimus poczuł się dotknięty słowami Wiliama, bardzo dotknięty i blondyn poczuł, że głowa zaczęła mu boleśnie pulsować od zastanawiania się co z nimi jest nie tak. A może to bariera? Spojrzał na szklaną tafle, a widok zgromadzenia wcale nie poprawił mu humoru. A później coś do niego dotarło. Coś szalenie dziwnego.

- Oni nie próbują rozebrać bariery...- To jedno stwierdzenie jakby ostudziły zapędy Septimusa do kłótni. Wiliam za to spojrzał na Chrisa, później na ojca jak na wariatów. A ich ojcowie gdyby nigdy nic prowadzili na pozór spokojną rozmowę. Swinss nawet do nich pomachał i wyszedł do gabinetu. Jakby jego podopieczni w całe nie byli uwięzieni w wysokoenergetycznym potrzasku. W końcu czarne oczy spojrzały na trzech zszokowanych chłopców uśmiechnął się perfidnie i jedyne co zrobił to uniósł kciuk do góry.

- A to szuje! – wyrwało się blondynowi.

- Zdejmij to! – z kolei zażądał Wiliam, patrząc na Septimus.

- Willi ja naprawdę nie umiem!

- Nawet nie próbowałeś! Więc teraz spróbuj. Przecież robiłeś to wiele razy! Luzik dasz radę! Po co ta spina! – zakpił. Septimus zgromił go wzrokiem, ale oczy zamknął jakby próbował się skupić.

- ALE JA TEGO NIE WIDZE! – wrzasnął Septimus, a Wiliam spojrzał na niego że zdziwieniem.

- A trzeba to widzieć? Barierę chyba widzisz nie?

- Wiliam co ty właściwie widzisz? Jak ona wygląda według ciebie?

- Jak szyba nie? – mruknął brunet zdezorientowany.

- I tyle? Może coś więcej.

- Kilku warstwowa szyba. I przepływają przez nią fale pewnie twoja moc, nie?. Ale to już jest praktycznie niedostrzegalne.- przechylił delikatnie głowę bliżej bariery. – No patrząc pod światło to nawet całkiem nieźle to widać. Fascynujące– mruknął podziwiając energetyczne fale. Septimus wypuścił powoli powietrze, jakby starał się zachować spokój.

- No to ja widzę tylko szybę. Jedna warstwa, dość cienka, do chrzanu.

- Eee nie jestem pewien ale mi się wydaje, że tu jest z osiem, a może dziewięć warstw. Każda warstwa ma pomiędzy sobą te fale nie, warstwy oddzielają poszczególne fale energetyczne? Bo tak to wygląda...

- Tak piszą w podręcznikach. Ale nie ma opcji na tak dużo. Mówiłem Ci pierwsze bariery zawsze mają cztery warstwy. I zawsze jest parzyście 4,8,12,16,20 itd. Nie może być dziewięć.

- Ohh a byłem pewien. Chyba, że mój ojciec kilka zniszczył. Tak można?

- No na tym polega rozbieranie bariery! Aby rozbroić poszczególne warstwy. Taki sposób najmniej pochłania energii. W tym wypadku naszej. Jakby walnęli czymś mocnym, aby ją rozwalić siłą to energia w niej zgromadzona odwróciła by się przeciwko nam. Nawet ma to swoją nazwę, ale teraz nie pamiętam. Dlatego wasze serca nie wytrzymały zdjęcia tamtej bariery. Ja walnąłem w nią nawet nie wiem czym, czekałem tylko na jak największe zgromadzenie energii. Aby tylko na siłę ją naruszyć, a Aurorzy wykorzystali to skończyli z nią w mniej niż trzech sekundach. Wtedy nie wiedziałem, że bariery nie lubią siłowego rozbrajania.

- A teraz wiesz? – spytał Wiliam

- Trochę czytałem, ale dla mnie to czarna magia. Nie ogarniam co oni tam piszą.- westchnął smutno

- Kiedy ty miałeś czas czytać? Wybudziliśmy się dwa dni temu! I to nawet jeszcze nie!- zapytał Wiliam, a później do niego dotarło, że dwa dni to nie dużo. Bardzo mało. A On znów siedzi w energetycznej bańce. Ojciec ma rację. Jest nie normalny! A później w jego umyśle pojawił się obraz samego siebie. Chudego jak szkielet dzieciaka z podkrążonymi oczami jakby nie spał od tygodni. No nie potrzebował, tej bariery.

- Wy się wybudziliście. Ja nie spałem tak dużo. A nie dawało mi to spokoju. Kurde powinienem to wiedzieć! – z zamyślenia wyrwał go głos Septimus.

- A ja mogę ją rozebrać tak jak swoją? – zapytał z nadzieją. W sumie to już wiedział co robić.

- Uzna Cię za intruza. Zużyje dużo energii, ale co za różnica czy to ty czy oni? Ktoś to musi zdjąć. Nie uśmiecha mi się skakać przez okno.

- Dla mnie to duża różnica. Ojciec twierdzi, że z moimi nerwami to tak słabo troche jest. Pewnie dlatego przestał ją rozwalać. Skoro ziołem swoją, pewnie licząc, że Ty też to umiesz. A wtedy ja nie dostanę tak po dupie. To było cholernie idiotyczne, wiecie?

- To mamy jeszcze okno! – Chris uśmiechnął się podchodząc do okna otwierając je. A Severus ostro pokręcił głową na ten ruch patrząc na Wiliama błagalnie.

- Co mu jest? – zapytał Chris.

- Daje mi znać, że to wybitnie zły pomysł. – mruknął Wiliam.- Ja nie skocze i wydaje mi się, że wy też nie powinniście. Trzeba ją zdjąć. Gdybyś jakoś zamaskował moją magię. Może wtedy razem... Może by to nie było aż takim wysiłkiem energetycznym co?

- Dlaczego mamy nie skoczyć? Przecież tam na bank jest jakieś zaklęcie, które nas zatrzyma. Skoro u nas jest to tu tym bardziej!

- Nie przeżyjesz momentu styku ciała z zaklęciem. Ja na pewno nie. To mi tłumaczył chwilę przed waszym przyjściem. Moje nerwy tego nie wytrzymają. Nie wiem jak wasze. Ale nie ryzykowałbym. To dlatego tak spanikowali. Ja praktycznie spadłem z tego okna. I pewnie bym się zabił. Kurde... – przejechał palcami po włosach uświadamiając sobie, co ojciec próbował mu wytłumaczyć. I cały monolog ojca nabrał w jego umyśle całkiem nowego, mniej przyjemnego sensu.

- Nie może być tak źle!

- Może. Nawet pewnie jest. Ojciec raczej nie ma skłonności do kłamstw. Jak czegoś nie chce mówić to po prostu tego nie mówi. Chris byłem pięć miesięcy w śpiączce. To długo. I wcale się po tym nie pozbierałem jak to się znowu posypało. Ojciec ma rację... To tylko wasza magia mnie trzyma. Brzmi to tak cholernie nieprawdopodobnie, ale biorąc wszystko pod uwagę. To on ma rację, gdyby nie połączenie to pewnie bym był jak warzywo. Nie mogąc ruszyć nawet palcem. Merlinie ja już to raz przerabiałem. I nie chce do tego wracać. – powiedział z rezygnacją. – To co z tym maskowaniem? Jest coś takiego możliwe?

Septimus zasępił się patrząc na barierę.

- Kameleon na czar? Stary musielibyśmy się idealnie zsynchronizować, połączyć je chwile przed stykiem z barierą. Co do sekundy, bez minimalnego opóźnienia Wtedy może...

- Możemy spróbować nie? Jak nie wyjdzie to damy im znać, że na poważnie nie możemy nic zrobić. Oni mają jakiś plan. Nie stali by tak spokojnie jakby nie mieli. Po prostu dają nam nauczkę.

- Zabiją nas. Merlinie już czuję w kościach ten wrzask.

- Trudno. Próbujemy? Tylko delikatnie. One serio nie lubią być brutalnie niszczone.

Dwóch chłopców zamknęło oczy w próbie wizualizacji tego co chcą osiągnąć. Nie było to paniczne próby wyrzucenia z siebie jak najmocniejszego zaklęcia. Raczej spokojne podejście do zadania. Christopher postanowił być pomocny i odliczył im moment uwolnienia, a kiedy dwa zaklęcia złączyły się w jedno i delikatnie wniknęło w barierę , Christopher powoli wypuścił powietrze z ulgą, a razem z nim powoli niczym dym rozmyła się magiczną bariera.

Byli wolni...

I w okropnych tarapatach...

Od Autora:

SZARYT21 Dobrze, że jesteś! Dużo zdrowia! Co to za dodawanie nowych rozdziałów jak nie ma twoich komentarzy? Są niczym cukier do kawy!

Rita- Bardzo mi miło! Też lubię chłopaków! I to jak tworzy się ta historia! Może nie jest idealna, ale z przyjemnością zapisuje nowe zdania! Pierwsze rozdziały już na pewno pójdą do poprawy, a kolejne powoli się klarują.

Czytacie ? Dajcie znać o waszych wrażeniach, moich błędach i ogólne opinie. To dużo pomaga i zachęca do pisania.

AJM