42. Problemy z Hierarchią

- Budzimy się śpiochu- usłyszał znajomy głos.

Nakrył głowę kołdrą w próbie ponownego osunięcia się w odmenty przyjemnego snu. Cichy śmiech jednak nie dał mu już zasnąć. Jęknął cicho w końcu postanawiając, że zmierzy się z budzącą go osobą. Uwolnił się spot pierzyn usiadł na łóżku stwierdzając z nie małym zdziwieniem, że ten ruch nie spowodował zawrotów głowy. Po prostu był zaspany. A za chwilę poczuł bolesne burczenie w brzuchu.

- Jestem głodny! – stwierdził z tak wielkim zdziwieniem, że Severus ponownie się zaśmiał. A w tym śmiechu było tak wiele ulgii, że nawet Wiliam popatrzył na niego z nieśmiałym uśmiechem.

- Jakieś specjalne życzenie? – Wiliam spojrzał na niego jakby widział go pierwszy raz w życiu.

- Żartujesz sobie że mnie?

- Pytam poważnie. Burczy Ci w brzuchu od dobrych dziesięciu minut. Co chcesz zjeść. – Wiliam mrugał kilku krotnie, a gdy uświadomił sobie na co ma ochotę lekko poczerwieniał.

- Spełniam dzisiaj wszystkie żywieniowe zachcianki więc korzystaj.

- Bułka- walnął, a Severus uśmiechnął się.

- Ciepła bułka z masłem. Merlinie co wy mi zrobiliście? – zapytał nie dowierzając w reakcje swojego ciała.

Severus pokręcił z delikatnym uśmiechem głowę i wezwał skrzata zamawiając chłopcu posiłek. Dopiero wtedy usiadł na łóżku i po lekkich oporach zdecydował się przytulić smarkacza. Trwał w tym stanie dobrych kilka sekund nim w końcu odsunął smarkacza i spojrzał w zielone oczy.

- Jesteś na bardzo dobrej drodze, aby twój stan zdrowia każdego dnia był lepszy. Rozumiesz? I nie zaprzepaść tego. Błagam synu. Nie zmarnuj tego co udało się zrobić w tych kilka dni. Masz jeść, spać kiedy tylko poczujesz zmęczenie, wymieniać się mocą z tymi Baranami najdłużej jak tylko możesz. Tyle masz na głowie. Jasne?

- To nie za wiele- mruknął.

- Dla Ciebie? Wydaje się nie możliwe, abyś usłuchał.

Wiliam zwiesił głowę z zakłopotaniem. Ale nie zręczna cisza została przerwana przez pojawienie się skrzata. Severus przyjął tace podając ją chłopcu. Dla siebie zabierając kubek z czarną kawą.

- Jedz.

- Merlinie, ale to dobrze pachnie. Jak wy to zrobiliście? Przecież mnie usypialiście! Wrednie usypialiście!

- Nic więcej nie potrzebowałeś Will. Potrzebowałeś odpoczynku. A poza tym nie pamiętasz, że jadłeś? Wybitnie dobrze reagujesz na moc Mgiełki. Swinss nie mógł przeboleć, że Dumbledore nie wyraził zgody na pojawienie się jej w Hogwardzie.

- Mgiełka mnie karmiła- mruknął zadąsany jak niewyraźne wspomnienia zaczęły powracać do zaspanego umysłu.

- Mgiełka to najbardziej wartościowa rzecz jaką posiadam.

- Mgiełka nie jest rzeczą- Warknął nastolatek. Severus spojrzał na syna.

- Przepraszam. Masz rację. Jest o wiele ważniejsza. Willi jedz. – zachęci chłopca.

- Więc sen pod zaklęciem Mgiełki- mruknął odgryzając kawał ciepłej kajzerki z lubością rozkoszując się jej smakiem.

- Nie pamiętam kiedy ostatni raz jadłem coś tak dobrego- mruknął. A Severus uśmiechnął się ponownie.

- I masz jeść Will. I to pełnowartościowe posiłki. Koniec z lodami.

- I tak zawsze były wymieszane z eliksirem.

- Od piątku nie dostajesz żadnych Eliksirów. I na chwile obecną nie dostaniesz żadnego. Więc musisz jeść. Mgiełka ma Cię na oku Więc nie myśl sobie, że jak nikt z nas nie będzie patrzył to już masz labę. Musisz jeść. – Will kiwnął głową. Na chwilę obecną nikt nie musi go zachęcać.

- Długo?

- Dzisiaj już jest sobota. Więc ponad tydzień. Od wtorku gorączkowałeś. Nie sądziliśmy, że będzie to trwało tak długo.

- Kolejny zmarnowany tydzień- burknął. Mimowolnie czuł, że życie ucieka mu przez palce. Zmarszczył z niezadowoleniem czoło. – Więc mamy dziesiąty sierpnia.

- Dokładnie. Wiliam to nie był zmarnowany tydzień. Jak będziesz w łazience przyjrzyj się swojemu odbiciu synu. Ten tydzień sprawił, że w końcu wyglądasz dość zdrowo. Swinss nie może uwierzyć jak bardzo poprawiły się twoje parametry. Tego potrzebowałeś.

- Potrzebuję też treningów i... Merlinie SUMy! Kiedy? Miały być w połowie sierpnia.

- SUMy to najmniejszym nasz problem, synu.

- Kiedy Tato! – Warknął

- Nie zaczynaj! Błagam nie zaczynaj się nakręcać ! Nawet nie zdążyłeś wyjść z tego łóżka! – upomniał go Severus.

- SUMy są ważne- burknął

- Jakoś przez ostatnie lata nie widziałem, aby zależało Ci na stopniach. Więc i teraz mniej je w nosie.- Nastolatek zachmurzył się odkładając bułkę na talerzyk. Jednak widząc wściekle spojrzenie ojca w zamian w wziął kubek z ciepłym mlekiem, co nieco uspokoiło ojca.

- Mam czas czy nie? – zapytał w końcu. A Severus chcąc nie chcąc musiał ustąpić.

- Wtorek 8.30 w Ministerialnej Sali.

- Trzy dni. Nie za dużo. – Burknął.

- Nie ważne ile dni. Wiliam wyniku Egzaminów nie są ważne w tej chwili. Najważniejsze to, abyś w końcu wyzdrowiał. Abyś w końcu zaczął funkcjonować jak na zdrowego nastolatka przystało. Rozumiesz?

- Więc dalej będziesz mnie zmuszał do spania? – Warknął wściekle.

- Nie. Okres obowiązkowego spania uważam za zakończony. Widzisz to?- Severus uniósł kraj jego koszulki, gdzie nad sercem unosił się delikatny ciemnożółty obłoczek.

- Podobno wiesz co to jest.

- Wiem.

- Więc teraz opierasz się na tym małym zaklęciu.. Nie na tym co czujesz bo Chris I Septimus zaburzają twoje spojrzenie na własne samopoczucie. Jeśli jest tego koloru lub jaśniejszy wszystko gra. Ale jeśli zacznie ciemnieć masz odpocząć. Jeśli zacznie ciemniej, a przy okazji zaczniesz odczuwać ból, Zawroty głowy, mdłości czy cokolwiek innego od razu masz nam o tym powiedzieć. Jeśli będziesz tego przestrzegał my nie będziemy Cię już do niczego zmuszać.

- Więc teraz oprócz podwójnych pierścieni mam chodzić rozświetlony jak latarka, super!

- To tylko teraz. Kiedy jesteśmy w domu. Chłopaki też to noszą.

- Na pewno są uradowani, że przeze mnie muszą to nosić. Dajcie im spokój.

- Nie noszą tego zaklęcia, abyś ty się lepiej poczuł. Tylko dlatego, że też go potrzebują. Chris wczoraj spadł z miotły.

- Co? Nic mu nie jest?

- Wilson go złapał zaklęciem. Twierdzi, że za szybko wszedł w zakręt. Ale nikt mu nie wierzy. Przez to, że ty gorączkowałeś nie mogliśmy się zgodzić na Wymianę Mocy. Ty gorączkowałeś, a według zapisków Eksaliasza gorączka, czy jakakolwiek choroba wirusową wyklucza Wymianę Mocy. I naszym zdaniem to go osłabiło. Zresztą ich zaklęcia są w dalszym ciągu pomarańczowe. Niestety zaklęcia Mgiełki nie działają na nich. Wilson ściągnął swoją skrzatkę, ale Chris uznał to za tak wielką obrazę, że nie dopuszcza jej od wczoraj siedzi zamknięty w pokoju i nawet nasza prośba, aby przyszedł wytworzyć łączenie nic nie dała. Mógłbyś z nim pogadać. Jeden przespany dzień dobrze by mu zrobił.

- Mam wytłumaczyć Christopherowi, że ma pozwolić skrzatce się uśpić jak małe dziecko? Oszalałeś. On się na to nie zgodzi!

- Może Ciebie posłucha. Mgiełka Cię krzywdzi?

- Wiesz, że nie! Ale to obciach! Sam fakt, że oni wiedzą już o mgiełce to obciach. I Chris o tym wie!

- Jeśli nie zgodzi się w końcu na pomoc skrzata, Swinss uśpi go zaklęciem, a wtedy nie wiadomo jak długo będzie spał, bo zaklęcia nie można zdjąć dopóki pacjent się nie unormuje. On musi odpocząć. A smarkacz usuwa wszystkie eliksiry z fiolek. Twierdząc, że sobie poradzi. Jest silniejszy od ciebie więc nasze podstępy nie działają. Po prostu z nim pogadaj. Z Septimusem też. Niech odpoczną przed SUMami. Mamy jeszcze dwa dni. I Trzy skrzatki więcej niż chętne do pomocy.

- To dlatego w końcu mnie wybudziliście!

- Nie Will... Nad ranem zaklęcia Mgiełki przestały działać. Mam dwie wersje jedna, że już odpocząłeś. Na tyle, że jej nie pogrzejesz, a druga bardziej prawdopodobna jest taka, że poczułeś, że coś się dzieje z chłopakami.

- Pogadam z nimi- powiedział odstawiając kubek.

- Najpierw skończ śniadanie i idź pod prysznic. A później rób co musisz. Ale pamiętaj pomarańczowa barwą oznacza że potrzebujesz odpoczynku. Za żadne skarby nie chce więcej widzieć czerwonej jasne? Jak nie usłuchasz to Mgiełka będzie decydować kiedy masz odpoczywać i nie jestem pewien czy Ci się to spodoba.

- I ty się dziwisz Christopherowi? To jest szantaż!

- To wyższa konieczność!- sprzeciwił się Severus.

Wiliam już nie zamierzał więcej dyskutować. Zdjął resztę śniadania popił mlekiem i lekko zdezorientowany jak swobodnie się czuł z własnym ciałem zniknął za drzwiami łazienki. Z nie małym zdziwieniem obserwując swoje odbicie w lustrze, którego unikał jak ognia od dnia gdy trafił do Hogwardu.

A wyglądał dobrze. Wyglądał już prawie tak dobrze jak przed przesłuchaniem. Uśmiechnął się poraz pierwszy zauważając, że gdy to robi w jego policzkach pojawiają się dołeczki. Nalał do wanny wody korzystając z chwili spokoju w głowie układając plan jak ma przekonać dwóch nastolatków, aby pozwolili skrzacim opiekunkom przejąć kontrolę. Bo najwyraźniej było warto!

I gdy kwadrans później stał pod drzwiami pokoju w którym mieli spać we trzech wiedział, że nie wyjdzie dopóki oni się nie zgodzą.

Severus uznał, że pokój, który przygotowała dla syna Anna należy tylko do Wiliama. A chłopcom przydzielił pokój obok. Gdzie stały trzy łóżka na czas kiedy wykonywali połączenia, a gdy je zrywali po prostu przenosił Wiliama do jego pokoju, aby miał spokój, a pozostali chłopcy mogli korzystać ze swojego pokoju Bez ograniczeń.

Wiliam pewnie zapukał.

- Spadaj Swinss! – Padła natychmiastową odpowiedź.

- To też mój pokój! – krzyknął w drewniane drzwi i tyle wystarczyło, aby zaklęcie blokujące znikło. Wszedł do pokoju zauważając, że jego towarzysze gdyby nigdy nic rozgrywali partyjkę szachów. Jakby wcale ich nie obchodziło, że wszyscy się o nich martwią.

- Podobno zachowujecie się jak rozwydrzone smarkacze- mruknął. Opadając na łóżko. Chris patrzył na Wiliama z przekrzywikną głową. Septimus uniósł z zaciekawieniem brew.

- Co oni Ci zrobili? – w końcu zapytał.

- No chyba nie sądziliście, że zawsze będę wyglądał jak truposz co? – wymiana spojrzeń między chłopakami dała mu jasna odpowiedź, że tak właśnie sadzili.

- Nie widzieliśmy Cię od wtorku. A wtedy wyglądałeś koszmarnie! Nie pozwalali nam do Ciebie zaglądać pózniej bo podobno mogliśmy się zarazić.

- Wiem. Według zapisków Eksaliasza gorączka atakuje wszystkich trzech. Więc chyba dobrze, że nie ryzykowali. Ale brak Wymiany Mocy osłabiła Was. Tak twierdzi ojciec. A nie chcecie pić Eliksirów.

- Bo one osłabiają nasze łączenie, Will. Ale skoro już jesteś na nogach to wszystko wraca do normy- mruknął z zadowoleniem Chris.

- Albo znów osłabi mnie- zaryzykował Will

- Jak to?

- Jesteście więksi odemnie. I to sporo. Potrzebujecie więcej energii i więcej mocy, aby poczuć się lepiej. Jeśli zrobimy połączenie teraz wy poczujecie się lepiej, ale tylko na chwilę bo i tak będziecie zmęczeni, a ja wrócę do tego co było. Zamknięte koło. Potrzebujecie snu tak jak i ja potrzebowałem choć byłem pewien, że nie. A sami widzicie, że jest że mną lepiej.

- Tak Ci powiedzieli?

- To moje własne przemyślenia. Kurde... Dzisiaj pierwszy raz zjadłem coś co mi smakowało. Nie bardzo chciałbym to stracić. Ale jeśli nie zgodzicie się na pomoc skrzatów to trudno. Możemy zrobić łączenie. Może się mylę.

- Byłeś chory Will.

- Wiem.

- A oni nie byli pewni czy to wina tego że twój organizm przywykł do Eliksirów i twoja choroba wynikła z odstawienia, czy po prostu łączenie i podawane eliksiry maskowały to co działo się z tobą w środku.

- Jak mam być szczery to obstawiam to drugie. – przyznał cicho.

- Ja też- powiedział Septimus.

- I mało tego. Uważam, że nasza Wymiana Mocy maskuje też to co działo się z Wami, a teraz to wychodzi- powiedział szczerze.

- Wiliam nie zgodzę się, aby nasza skrzatka znów obudziła w sobie instynkty opiekuńcze. Ona jest okropna! – Zawołał Chris.

- Mgiełka nie wchodzi mi w drogę.

- Nie znasz Szmatki!

- Chris boisz się skrzata?

- A ty nie? Cholera Will to tak jakbyś wsadził rodzicom najsilniejsza broń przeciwko nam w ręce. Będą to wykorzystywać.

Wiliam mimowolnie zaśmiał się.

- Mgiełka zaklejała mi usta jak pyskowałem lub obrażałem ojca- wyznał z uśmiechem na to wspomnienie.

- Sam widzisz!

- I tak wątpię, aby rodzice wykorzystywali to przeciwko Wam.

- Będą nas usypiać na siłę.

- Potrzebujemy snu, aby mieć siłę Chris. Drugi próg nie będzie na nas czekał. On się zacznie czy tego chcesz czy nie. I obawiam się, że będzie to szybciej niż później. Nie wierzę, że to mówię. Serio. We wtorek jak się obudziłem to byłem tak wściekły na ojca. Ale on miał to w nosie. Robili to co uważali za słuszne. I z niechęcią muszę przyznać, że jest lepiej Chris. Jest tak jakby mi zdjęli ogromny ciężar z ciała, a moje myśli są spokojnie. Odpocząłem w końcu. Chociaż to trochę trwało. Chyba było warto

- We wtorek są SUMy...- mruknął Septimus

- Akurat Ty nie musisz się martwić SUMami – powiedział Chris.

- Na pewno nie pozwolą, abyście spali tak długo. – dodał Will. – jak chcecie. Jest tylko trzy wyjścia. Skrzaty, Łączenie lub zaklęcie Swinssa. Tego ostatniego się boją, bo nie będą mieli nad nim kontroli. Z tonu ojca zrozumiałem, że szybciej uśpią Was zaklęciem niż pozwolą mi na łączenie. Nie w tej chwili. Ale jeśli zgodzicie się na skrzaty to pewnie pozwolą na Wymianę Mocy. Raczej nikt nie przewiduje, abyście się rozchorowali jak ja. Jesteście tylko zmęczeni. Śpicie tylko w trakcie łączenia przecież, a to też nas chyba wyczerpuje.

- To będę sam spał w dzień. – Burknął Chris.

- To nie działa Chris. Nie zasypiamy bez łaczenia- powiedział gorzko Septimus jakby już to rozważał.

- I to jest dziwne! Powinniśmy spać! Ja zawsze mogłem spać. Potrafiłem przekimać wiele godzin, nie zależnie czy w dzień czy w nocy! A teraz łączenie się kończy i już tyle. Nie zasnę nawet jak czuję, że jeszcze bym pospał.

- A mówiliście to im? – zapytał Will z zamyśleniem. – ja zawsze spałem dłużej od Was. Jak ja się budziłem wy już byliście na nogach. Za każdym razem. W dniu urodzin też wstaliście szybciej niż ja. Na drugi dzień też już Was nie było w pokoju jak przyleciała Hedwiga to dziwne. Spaliście wogole jak Wam nie pozwolili na łączenia?

- Pierwszej nocy. Ale wypiliśmy Słodkiego Snu- mruknął Septimus.

- To było w środę Septimusie. Dzisiaj jest sobota. – nastolatek wzruszył ramionami.

- Liczyliśmy, że pozwolą nam na łączenie. – odezwał się Chris

- Nie śpicie od co najmniej 48 godzin do cholery! Dlaczego nie pijecie Eliksirów?

- Bo to osłabia łączenie. – powiedział Chris

- I co z tego?

- Po co mamy osłabiać łączenie? Wystarczy, że Ty musiałeś być na Eliksirach. – Burknął zły.

Wiliam z wrażenia aż otworzył usta. Nagle coś niesamowicie szokującego pojawiło się w głowie Wiliama. Coś czego wcześniej, prawdopodobnie przez zmęczenie nie był w stanie zauważyć. Coś co może być bardzo problematyczne.

Chris...

Chris rządził Trójkątem, a on Wiliam na to pozwalał. To Chris wyczuł magię Wiliama i to Chris ich złączył. To Chris zaciągnął Septimusa do skrzydła, aby stworzyć barierę. I to Chris nie chciał wypić Eliksirów. I nie chciał przyjąć pomocy skrzatów. Bo uważał to za zbyt upokarzające. A Septimus robił to co Chris chciał. Może na tym opierała się ich relacją od zawsze, a może dopiero teraz. Ale Septimus słuchał się Christophera. Z Wiliamem zachowywał się swobodnie. Był bardziej wyluzowany, zabawniejszy... Wiliam nie bardzo wiedział jak ma poradzić sobie z kimś o tak silnym charakterem jaki ma Chris. I wiedział jedno, gdyby nie fakt, że to Wiliam jest Dziedzicem Merlina to Chris bardzo szybko by się go pozbył z tego układu. Ale go potrzebował.

Na razie.

Do czwartego progu.

Wtedy będą sobie równi. Ich moce się wyrównają.

A ochrona Dziedzica zniknie. I wtedy Chris może być największym problemem.

- Chyba mamy mały problem – mruknął Wiliam podchodząc do Chrisa i ruchem jednej ręki przygwoździł zszokowanego Christophera do ściany.

- Wiliam cholera! – wrzasnął Septimus próbując wejść między nich. Ale Will zatrzymał go drugą ręką.

- Wiliam postradałeś rozum? Puść mnie.- Warknął Chris.

- Nie wygrasz ze mną Chris. Jesteś silniejszy fizycznie na razie. Ale ja jestem silniejszy magicznie. Nawet kiedy moje ciało jest słabe ja jestem silniejszy. A mimo wszystko wszedłeś w moje buty Chris.

- Wiliam co ty pieprzysz.

- Septimus jest mądry. On wie, że potrzebuje odpoczynku. Zgodziłby się albo na eliksiry, albo na skrzata. Ale tobie to przeszkadzało. Tobie bardzo spodobała się moja moc i nie chciałeś tracić ani odrobiny z tego co Wam dawałem. Chyba troszkę za bardzo cię poniosło bracie- mruknął.

- WILIAM! – wrzasnął Septimus I ten moment wybrał właśnie Chris by zaklęciem odrzucić od siebie Wiliama. Drobniejszy chłopak walną o ścianę aż przez chwilę zabrakło mu tchu.

Drzwi zaryglowane zaklęciem wypadły z hukiem i to pozwoliło by Wiliam otrząsnął się z szoku. Musiał po prostu Musiał wyjaśnić sobie wszystko z Christopherem. We dwóch. Bez Septimusa. Lewą ręką odsunął długowłosego bruneta jak najbliżej dorosłych, a prawą postawił barierę. Septimus z wściekłością walna w nią. Za pewne licząc na to, że bariera go przepuści. Ale nie tym razem. Tym razem Wiliam nie chciał, aby ktokolwiek im przerywał.

- Nie no brawo Snape! Mam nadzieję, że umiesz to zdjąć! – wrzasnął Chris

- A jak nie będę umiał to co wtedy? Co mi zrobisz?

- Wiliam co ty odpierdalasz!

- Ja? Chris to Ty! Merlinie jak mogłem tego wcześniej nie widzieć!

- Ja nic nie robię.

- Nie? To dlaczego powstrzymywałem Septimusa? Dlaczego nie pozwolisz mu odpocząć! Dlaczego nie pozwolisz sobie na odpoczynek?

- O co Ci chodzi? – zapytał szczerze zdziwiony blondyn.

- Nie pozwalasz sobie na odpoczynek, bo boisz się ze stracisz kontrolę Chris. Podążasz za tym co czujesz. Działasz intuicyjnie. Nie czytasz dzienników. Uważasz to za głupotę. I czasem masz racje, ale tylko czasem.

- Jakby nie ja to już byś nie żył Will.

- Jeśli nie zmądrzejesz to ty umrzesz Chris. To Cię zgubi.

- Niby co?

- Rządzą władzy. Pragnienie mojej mocy. Ty chcesz być mną. A to się nie zdarzy Chris. Ja to ja. Ty to ty. I nie zmienisz tego.

- Na pewno nie chce być tobą. – Burknął wściekły.

- Jesteś o mnie zazdrosny. Od początku. A kiedy poczułeś moja moc to jej chciałeś. Wykorzystałeś moja słabość. To nie ja stworzyłem ten Trójkąt To Ty! To ty przeprowadziłeś nas przez pierwszy próg.

- Niby skąd miałbym wiedzieć jak to zrobić.

- Mam więcej niż pewność, że wiesz o Trójkącie więcej niż się przyznajesz. Udajesz kretyna bo dzięki temu wszyscy Cię olewają. Jaki miałeś plan? Doprowadzić do czwartego progu i mnie zabić?

- Will Oszalałeś.

- Nie Chris. Ja po prostu w końcu na tyle trzeźwo myślę, aby to wszystko powiązać. Potrzebujecie mnie tylko do czwartego progu.

- Wiliam jak możesz!

- Co mogę Chris? Wysnuwać wnioski z twojego zachowania? Jesteście blisko z dziadkami. Cholernie blisko. Wiesz czego bała się moja mama? Że dziadek zmusi mnie do trójkąta. Ale Tobiasz miał czas aby wszystko zrozumieć. Chciał zmusić ojca do trójkąta, ale tata się sprzeciwił. Przez co dziadek go stracił na wiele lat. Był pewien, że jego wnuk zmarł. Obaj myśleli, że śmierć dziecka to była ich kara. Tak myślą. Wiesz kiedyś dziadek mi powiedział, że dziękuję Merlinowi, że mu wybaczył, że mnie oddał. Kumasz? I może tak właśnie było. Może oni się w tym pogubili. I dlatego ja nie mogłem z nimi dorastać. Abym nie był taki jak oni. Do tej pory nie są w stanie tego przyznać. Ani dziadek, ani tata. Dziadkowi przerwano inicjacje z Waszymi dziadkami. Jego ojciec zamknął go w pomieszczeniu bez wyjścia na wiele lat. On nie przerwał sam inicjacji. Ona wygasła. Bo najwyraźniej jego ojciec uznał, że dziadek nie podoła, że być może się pogubi, a Trójkąt nie lubi pomyłek bo wtedy giną wszyscy Chris... Ojciec odrzucił swoją inicjacje bo nie chciał, aby jego moc zabiła Voldemorta. Jego pobudki też nie były słuszne. Ale to zdarzenie. Ten czas kiedy obaj myśleli, że ja nie żyje ich zmienił. Myślę, że dopiero teraz zaczynają rozumieć czym jest dziedzictwo Merlina. Ale Wasi dziadkowie nie... Oni dalej widza tylko władze i potęgę jaka miał Kasander! CHRIS! Na tym nie możesz... My nie możemy budować naszego Trójkąta na rządzy władzy, bo to nas zgubi! To nad zabije! Ja nie chce aby nasza relacja była tak płytka i bezsensowną. Nie chcę aby którykolwiek z nas skończył jak Eksaliasz! CHRIS TY NIE MOŻESZ DALEJ TAKI BYĆ! Mogę się mylić Chris... chcę się mylić... Ale się nie mylę, prawda? My nie możemy sobą rządzić! My musimy współpracować. Rozmawiać, a nie bawić się w Pana i podwładnych.

- Jakoś właśnie to robisz! – Warknął Chris

- A tobie to się nie podoba! – odpowiedział- tak samo jak nam nie podoba się jak Ty się tak zachowujesz!

Chris stał z zaciśniętymi ustami. Jakby próbował znaleźć drogę ucieczki, ale jej nie miał.

- Gadaj Chris! Gadaj skąd wiedziałeś jak przekroczyć pierwszy próg.

- Progi to nic innego jak bariery energetyczne. Tylko trzeba je odpowiednio ukierunkować.- Wychrypiał Cicho. – tak mówił dziadek. Ale Wiliam ja tego nie zrobiłem! To nie ja. To Ty!

- Ja tego nie pamiętam Chris.

- My też nie! Nie wiem jak przeszli ten próg. Nie mam pojęcia. Pamiętam tylko, że magia wokół nas zawirowała. Poczułem, że jestem tam gdzie być powinienem. To było przyjemne! Merlinie to było tak dobre, że chciałem tego więcej i więcej, a później się skończyło. A ja... Willi ja wtedy myślałem, że Cię zabiliśmy. Przez chwilę... byłem tego pewien! A to uczucie było tak okropne... Wiliam My należymy do Ciebie! A ty należysz do Nas. Tyle Wiem od tamtej nocy! Wcale nie chce wchodzić w twoje buty! Wcale nie chce z tobą walczyć! Tylko... Tylko jestem więcej niż pewien, że Ty nie wiesz jak to dalej pociągnąć.

- A ty wiesz?

- Wiem tyle ile powiedział mi dziadek.

- Co on Ci powiedział?

- Miedzy innymi to, że nie możemy pić eliksirów. Że ty musisz, aby to przetrwać bo jesteś za słaby, bo Przekleństwo za bardzo Cię sponiewierało, ale my musimy radzić sobie bez. Abyśmy byli gotowi na kolejny próg nasze łączenia muszą być czyste Will. A eliksiry nas otumaniają. Zmniejszają naszą moc. Która już I tak jest dużo dużo mniejszą od twojej.

- Eliksiry miały nam pomagać.

- One nam przeszkadzały!

- Chris nie spisz od dwóch dni!

- Wyspałbym się w trakcie łączeń.

- Jestem więcej niż pewien, że nie. Co jeszcze powiedział Ci dziadek. – zażądał wyjaśnień Wiliam.

- Że muszę to pociągnąć. Septimus on jest za spokojny. Dużo wie, ale woli być w cieniu. A ty... Will ty potrzebujesz czasu. Potrzebowałeś tego tygodnia może i ten jeden tydzień to za mało. A ktoś to musi ciągnąć. Ktoś musiał wyciągać z łączeń ile się Tylko da. Aby nasze moce się łączyły. Bo bez tego polegniemy. A ja wcale nie chce umierać.

- Wypiliście Przekleństwo tylko po to, aby utworzyć Trójkąt prawda?

- Abyśmy byli na niego gotowi Will

- I wszyscy o tym Wiedzieliście?

- Wszyscy...

- I jak mam wam ufać?

- Może najprościej będzie jak usłyszysz całą prawdę- powiedział cicho siadając na podłodze. Schował głowę miedzy ręce i zaczął cicho mówić.

- To było krótko po pogrzebie „Pottera". Dziadek... Dziadek zauważył, że Aśka strasznie dużo czasu spędza w Codogan Hause. Za dużo... Na zwykły zbieg okoliczności.

- Skąd niby miał to wiedzieć.

- Zaklęcie lokalizujące. Aśka to buntowniczka ma 32 lata i nie zamierza wyjść za mąż. Dziadek jest więcej niż pewien, że któregoś dnia poślubi jakiegoś mugola tylko po to, aby zrobić mu na złość. Więc nałożył na nią to zaklęcie. Już dawno temu. I kiedy przestała przychodzić na obowiązkowe obiadki zaczął podejrzewać, że coś się dzieje. Więc sprawdził to zaklęcie. No i wyszło, że spędza dużo czasu w rezydencji Tobiasza. Idę o zakład, że myślał, że stary kumpel bzyka jego córkę...

- Cholera Chris!

- No nie bądź taki pruderyjny Willi. Są dorośli... Chociaż Dziadka pewnie by szlak trafił. No a później powiązał fakty, że Tobiasza też zaczął odwoływać spotkania. Więc wysłał moja matkę aby wybadała teren. Nie chciał rozpętać wojny, bez dowodów. Mimo wszystko Tobiasz to jego przyjaciel

- Jestem więcej niż pewien, że Joanna nie pisnęła by słówka. Złożyła przysięgę.

- Przysięga ogranicza mówienie szczegółów Will. A nam nie trzeba było szczegółów. Tamtego dnia jak moja mama poszła do jej mieszkania pod pretekstem ustalenia listy prezentów na Boże Narodzenie, Aśka się spieszyła. Bardzo... Jest roztrzepana jak cholera. Więc, gdy matka chciała ja wypytać co się dzieje odwarknęła tylko „ Zawracasz mi dupę świętami jak on może ich nie dożyć" I tyle wystarczyło Will. Tym jednym zdaniem Cię wsypała. I zapoczątkowała całą resztę.

- Domyśliliście się, że żyje i jestem synem Severusa po tym jednym zdaniu?

- Dokładnie. Gdyby to Tobiasz chorował Dziadek by wiedział. Oni pomimo wygaszenia inicjacji dalej czują takie rzeczy. Więc było logiczne, że ktoś w jego rezydencji potrzebuje pomocy uzdrowiciela. Dziecko Potterów nie miało szans na przeżycie Przekleństwa, dziecko Potterów nie miało szans na pokonanie Voldemorta, ale dziecko Severusa tak. A zważając na fakt, że twój ojciec zainicjował Trójkąt z Potterem. Że Potter pomimo niechęci do naszych rodzin utrzymywał kontakt z naszymi rodzicami. To wszystko było tak oczywiste Will, że nie pozostało nam nic innego jak Wypić Przekleństwo zanim Cię poznamy. Musieliśmy być na równym poziomie Will. Bo ty już nie miałeś wyboru Will. Trójkąt wbrew pozorom ma swoje reguły. Mogą go stworzyć potomkowie synów Merlina.

- Merlin miał tylko dwóch synów.

- Trzech. Codogan czyli wy. Pierworodny. Z prawego łoża. Ten najlepszy. Dlatego to Wy inicjujecie Trójkąt. I dlatego w waszej Lini nigdy nie ma więcej dzieci. Zawsze jest tylko pierworodny. Dlatego Merlin stworzył amulet dla Codogana. Bo wiedział, że jego najstarszy syn nie będzie miał więcej dzieci. Później był Artur. My wywodzimy się od niego, tak samo jak rodzina Blacków, ale ich linia praktycznie wygasła, został tylko Syriusz, byli jeszcze McFlay i Lenosii, ale od nich już też nikt nie żyje. No i trzeci Morfeusz. Najmłodszy, najspokojniejszy. Z związku z Morganą. Syn który zabił szaloną matkę. Merlin utajnił jego udział w Trójkącie, aby nikt go nie potępiał za błędy matki. I to Dziedzictwo Septimusa. I tu jest ciekawie bo od niego wywodzą się jeszcze Malfoyowie. Ale mieliśmy więcej niż pewność, że Severus nie pozwoli Ci się zbliżyć do Drago. No i byli Potterowie. Ale jak wiemy oni już też wymarli. Nie wielki wybór prawda? Wiec wypiliśmy Przekleństwo by być gotowym na Ciebie. No i chyba wszyscy liczyli, że pierścienie to opóźnią... Zwłaszcza, że Ty masz podwójne. To nas zmyliło. Wiesz byliśmy nie uważni. My wcale nie chcieliśmy Trójkąta Will. Tylko chcieliśmy się na niego przygotować. Poznać Cię. Abyś ty poznał nas. Bo Trójkąt opiera się

- Na zaufaniu. – dokończył Wiliam.

- Dokładnie. A wszyscy kłamaliśmy. Ty, że nie jesteś Potterem, my że nie wiemy kim jesteś. Twój ojciec nie trawi naszych rodzin od urodzenia, bo Tobiasz za bardzo mu mącił w głowie. Nasi dziadkowie są wkurwieni na twojego, że nie przyszedł i nie powiedział im co i jak. Z drugiej strony Tobiasz pewnie nie chciał wkurzać Severusa. No pochrzaniliśmy to strasznie... A i Willi Ciebie w Trójkącie nie da się zastąpić. Nas tak, ale Ciebie nie. I za cholerę nie zamierzam wchodzić w twoja rolę, bo jest do dupy. Po prostu chce to pociągnąć, aby się udało. Abyśmy wszyscy to przeżyli. Matka zwariuje jeśli ja umrę i trafiło by na Alexa. To straszny mamisynek. – powiedział cicho...

- Ja nie chce by ktokolwiek umierał. Cholera...

- Dobrze powiedziane Willi. Nie ufasz nam. Dlatego Ci odwaliło.

- Wcale mi nie odwaliło!

- To dlaczego się na mnie rzuciłeś?

- Bo byłem pewien...

- Nie ufasz mi... Septimus nauczył się maskować swoją moc przed tobą, dlatego go nie odbierasz za zagrożenie, ale ja nie. Jeszcze się rządziłem. Wkurzyłeś się Willi. Nasz mały Willi pokazuje pazury. Walnąłeś cztery zaklęcia bez wahania. Dwa w tym samym czasie Will. Zdawałeś sobie sprawę, że nie skończyłeś zaklęcia na Septimusie, a bariera już stała? To było zajebiste bracie!

- Ojciec mnie zabije...

- Zaznaczenie terenu... Myślę, że niczego więcej się nie spodziewali.

- Miałem Was namówić na pomoc skrzatów, a nie rzucać tobą o ścianę.

- Rzucać? Przecież ledwo mnie musnąłeś a już przytulałem ścianę... skubaniec nie mogłem się ruszyć. To ja straciłem kontrolę nad zaklęciem Sorki.

- Psia mać Chris! – wrzasnął Wiliam z przerażeniem podchodząc do nastolatka widząc krew skapująca z nosa chłopaka.

- Chyba musisz...- Nie skończył bo Wiliam nawet nie patrząc na barierę po prostu ją zdjął, a druga ręką zatkał nos Chrisa zmuszając nastolatka do uniesienia głowy.

- Pozwól skrzatce sobie pomóc Chris- powiedział błagalnie z taką bezradnością, że drugi nastolatek nie mając wyboru kiwnął głową.

- Co to miało być! – wrzasnął na nich Septimus.

Wiliam zwiesił głowę odsuwając się od Chrisa pozwalając, aby Swinss zbadał drugie nastolatka.

- Małe nieporozumienie- mruknął unikając za wszelką cenę spojrzenia ojca- Ale na skrzata się zgodził! – zapewnił.

Autor:

Ktoś czyta?