29. Przeznaczenie cz. 2

- Nie robią punktu wyjściowego- powiedział Dumbledore pochylając się nad stołem na którym leżały odłamki bariery. Severus uniósł brew zdekoncentrowany tą uwagą.

- Brakuje im podstaw Severusie. Działają po omacku, pod wpływem emocji, to nie może dłużej trwać. Muszą zacząć nad tym pracować. Pozabijają się w końcu z braku własnej wiedzy. Ich szczęście kiedyś się skończy...

- Teraz leżą nieprzytomni raczej przez ucho im wiedzy nie wleje.- mruknął obserwując odłamki.

- Jest szczelna, imponująco szczelna. Ale jej konstrukcja jest fatalna...

- Jest więcej niż pewne, że nie mają pojęcia jak konstruować bariery. Septimusowi może i coś świta, ale to nie jest materiał dla piątego roku.

- Ich materiał musi sięgać o wiele dalej niż zakres szkolny. A jednocześnie muszą poznać podstawy. I szczerze to będzie wyzwanie nauczenie ich tego, kiedy poczuli już wyższy poziom... Może włączenie DPPC nie jest tak idiotycznym pomysłem... Musicie to rozważyć. Dla ich bezpieczeństwa.

- Jonas ma wiedzę o wiele większą niż te prostaki z DPPC

- Ksawery działa pod silną presją. Tak samo jak Ty... mieszanie emocji z szturmem szkoleniowym to wybitnie zły pomysł, a nie mamy czasu Severusie. Wiem, że nie masz głowy, aby o tym teraz myśleć, ale musimy to zaplanować. Jak tylko dojdą do siebie muszą zacząć pracować. To nie jest coś co możemy zostawić na później. Bo sytuacja się powtórzy. A co by było jakby wyczarowali taka bariera na zajęciach? Blokując w niej uczniów, którzy nie mają takich zasobów magicznych? To wasza decyzja kto będzie ich uczył, ale musicie się tym zająć. Dopóki są w skrzydle uśpieni... W zasadzie tylko tak możemy mieć nad nimi kontrolę... Mi nie zaufają . To co do nich mówię przelatuje szybciej niż ja skończę. A oni muszą się skupić. Musimy ich wyleczyć, ich głowy muszą się uspokoić, ale to nie może trwać długo Severusie. Dla ich własnego bezpieczeństwa oni muszą zacząć rozumieć co robią. – Powiedział Stary Czarodziej z posępną miną. Severus analizował mimikę Albusa. Był dobrym oklumentą, potrafił zamaskować swoje emocje idealnie, ale jednak... Dombledore był zły... Nie był zmartwiony, zaniepokojony. Dyrektor najzwyczajniej w świecie był zły...

Stracił kontrole i do go denerwuje pomyślał Severus z satysfakcją. A później dotarło do niego, że on też nad tym nie panuje. Wiliam nie zamierza się ich słuchać, może i wysłucha co ma mu do powiedzenia, ale i tak wszystko robi po swojemu. To nie będzie łatwe, stwierdził z irytacją. A za żadne skarby nie zamierzał pozwolić, aby DPPC zobaczyło więcej niż to co wczoraj.

- Dlaczego wczoraj nawet nie spróbowałeś? – zapytał Albusa.

- Moje zaklęcie by ją wzmocniło.

- Jakoś Ci nie wierzę. Chcesz ich zabić. Nie rób ze mnie idioty. Chciałeś pozbyć się Harrego jak go przyniosłem, nie zamierzałeś przyznać, że jest moim synem. Teraz nie chciałeś zdjąć bariery. Dumbledore jeśli myślisz, że nie widzę, że usiłujesz się ich pozbyć to się grubo myślisz. Gdybyśmy mieli wybór już by ich tu nie było. Obserwujemy Cię i już wiemy co próbujesz zrobić więc więcej nie próbuj.

- Oszalałeś! Popadasz w paranoje Severusie- odpowiedział Albus ostro

- Poważniej? Wiedziałeś, że Harry to mój syn. Do cholery Albus ty to wiedziałeś! A jednak nie zdecydowałeś się aby mi powiedzieć. Mało tego nawet nie zamierzałeś mi tego powiedzieć, gdy go przyniosłem. Gdyby nie Syriusz...

- Nikt oprócz Syriusza nie mógł zdjąć zaklęcia Adopcyjnego. Nikt rozumiesz? To on był świadkiem adopcyjnym tylko On! Jak myślisz dlaczego był w skrzydle? Dlaczego go sprowadziłem! Syriusz jest impulsywny, gdybym nie miał obawy, że będzie konieczne zdjęcie zaklęcia adopcyjnego nawet bym mu nie powiedział o zaginięciu Harrego. Syriusz nie zachowuje się racjonalnie w takich sytuacjach. Nigdy nie chciałem, aby Harry umarł. Nigdy... Ale nie chciałem dla niego tego... Merlin mi światkiem, że robiłem co mogłem, aby uciszyć w nim wasze dziedzictwo...

Severus ze złością wyjął zdjęcie z kieszeni i położył na blacie przed Dyrektorem

- Wiedziałeś o tym...

- Mogłem mieć tylko przypuszczenia Severusie. Nic nie wiedziałem na pewno. James mi nie ufał , aż tak jak myślisz. Miał wiele tajemnic. I uważał, że jesteśmy starymi ludźmi zamkniętymi w swoich światopoglądzie. Wasze pokolenie rozumie swoje dziedzictwo całkiem inaczej niż my... Chociaż się dowiedziałem, krótko przed atakiem... Błagałem go, aby to przerwał. Może gdyby Harold żył, może on by mu przemówił do rozsądku... Aby nie pozwalał na te spotkania. Najlepiej dla chłopców było by, aby się nie znali... Nawet nie chce myśleć o tym co by było, gdyby oni razem dorastali...

- Co by było? – zapytał wściekle.

- Wyobrażasz sobie ośmiolatka może przy odrobinie szczęścia dziesięciolatka inicjującego Trójkąt? To by się stało...

- To nigdy się nie zdążyło...

- Ale by się stało gdyby oni razem dorastali... przy takich potencjałach to by było nie uniknione Severusie. Gdyby to dalej trwało. To dzieci... dla nich to by było naturalne. Uczyli by się siebie intuicyjnie. Nieświadomie... I wcale by nie potrzebowali Przekleństwa aby to zrobić. I nikt by nie miał nad tym kontroli... To nie mogło się wydarzyć. Nawet Gdyby Voldemort się nie wtrącił to trzeba było to przerwać. Mieli tylko piętnaście miesięcy, a już robiło się niebezpiecznie. James był ślepy lekceważył Wasze Dziedzictwo, w Harrym znalazł ukojenie po stracie własnego dziecka. Kochał go nad życie, ale nie chciał dostrzec tego co w nim jest, do czego jest przeznaczony, a tobie nie mogliśmy powiedzieć prawdy. Nie wtedy ... – mruknął ze zmęczeniem.

- Dlaczego! Dlaczego do cholery nie mogłem znać prawdy...- Warknął niebezpiecznie pochylając się nad biurkiem.

- Bo byś go wychował na dziedzica. Byłby z tego dumny i miał wiedzę. Wiedziałby co może osiągnąć. Czy miałby wtedy dość siły, dość chęci, aby to przerwać ? Aby zawalczyć o chłopaków?

- Może wtedy by nie byli w tak parszywej sytuacji. Może wcale nie chciałby, nie potrzebowałby tego Trójkąta. Uwierz mi, że nie dopuściłbym, aby nie wiedział czym to grozi.

- Przeznaczenie nie lubi być oszukiwane. A Wy to zrobiliście. Trzy pokolenia Severusie... Trzy pokolenia unikały Trójkąta jak ognia. To musiało się kiedyś skumulować. Do tego jeszcze Przepowiednia , która też chcę się wypełnić. Pomimo chęci nie można czerpać ze swojego dziedzictwa tylko tego co się podoba. Ono się odezwie. Prędzej czy później... I się odezwało. W Wiliamie... – Dumbledore wstał i z zamyśleniem podszedł do okna.

- Co tam się stało Dumbledore. Co się stało w Dolinie Gobryka.- Musiał to wiedzieć.

- Voldemort ich zaatakował. To się wydarzyło. Zabił Jamesa I zabił Lily...

- Ale nie Harrego... Lily nie poświęciła się dla niego...

- Nie zdążyła. Merlin mi światkiem, że oni by to dla niego zrobili. Ale to wszystko wydarzyło się szybko. Voldemort nie zamierzał się bawić tak jak z Longbottonami, nie zamierzał popełnić błędu. Mieli ich zabić szybko. Cała trójkę. James nawet nie zdążył rzucić zaklęcia. Lily dostała Avadą w plecy. To była egzekucja Severusie. A mały Harry...-zawiesił głos kręcąc głową.

- Jak on to przeżył? – zapytał Severus choć tak naprawdę chyba nie był gotowy na tą odpowiedz. Bo już od dawna miał swoje przypuszczenia...

- Lily miała go na rękach gdy uderzyła w nią Avada. Upadła z nim, przyduszając go. Voldemort zdjął ją z niego i tyle... Jego magia eksplodowała. Był przerażonym niemowlakiem Severusie, przerażonym i chorym dzieckiem, które widziało jak mordują jego rodziców... Pokonał Voldemorta... mając piętnaście miesięcy.

- Nie możliwe...- powiedział, choć od początku właśnie taki scenariusz zakładał...

- Doszło do urazu rdzenia. Było nieciekawie, a jednak przeżył to... Jego moc... Jego potencjał po tym już nie był taki sam jak na początku... To jedyny plus jaki wyniknął z tamtej nocy...

- Rdzeń się regeneruje zwłaszcza u tak małych dzieci...

- Tak, ale takie dziecko potrzebuje kontaktu z magia. Gdyby wychował się w magicznej rodzinie szybko by doszedł do siebie. Ale wychowali go mugole, zaduszali w nim to co magiczne. Nie miał możliwości rozwoju. On nawet nie wiedział, że ją ma. Dopóki Hagrid do niego nie poszedł. Tak było łatwiej Severusie...

- A gdy przyszedł do Hagwardu robiłeś to dalej... Stąd Quiddich na pierwszym roku, trolle, komnata i wszystko inne ty go nie przygotowywałeś do walki z Voldemortem tylko go dusiłeś. Nie został prefektem... choć wydawał się idealnym kandydatem. Lupid... specjalnie się go pozbyłeś. Zaczął go uczyć, w końcu ktoś chciał go czegoś nauczyć, a tobie to nie pasowało. Tak samo było z Syriuszem. Specjalnie ich od niego odsuwałeś, tak jak i mnie... -Severus spojrzał na dyrektora z wściekłością.

- Przez te wszystkie lata był dla ciebie tylko niewygodnym pionkiem? – spytał choć znał odpowiedz. Albus spojrzał na niego smutno...

- Chciałem go ustrzec Severusie. Chciałem go ustrzec. Robiłem co mogłem , aby do tego nie doszło, ale już I tak wszystko stracone. On już nigdy nie zazna normalnego życia. Już zawsze będzie po za ramą. Już zawsze będzie odmieńcem. I właśnie tego chciałem uniknąć... Teraz to już I tak nie ma znaczenia. Teraz już I tak nie ma drogi odwrotu... Najwyraźniej tak miało być, a teraz musimy sobie z tym poradzić. Jego braki...

- A czyja to cholerna wina? Daj mu spokój Dumbledore... na Merlina błagam Cię nie graj więcej przeciwko mnie. Nie pragnę niczego więcej jak tego, aby mój syn miał kiedyś normalne życie. I zrobię wszystko, aby to osiągnąć, ale jeśli będziesz mi przeszkadzał...

- Wiliam to nie Kasander- powiedział Dumbledore...

- Eksaliaszem też nie jest... Może to co Ci dwaj zrobili przez Trójkąt to nie wszystko? Oni są inni... Każdy z nich...

- Wiem to. Jednak oni nie są na to gotowi...

- Może pora przyznać, że popełniłeś błąd? Trzeba było mi o nim powiedzieć Albusie. To mój syn! Powinienem o tym wiedzieć! To wszystko by wyglądało inaczej. Byli by gotowi. Trójkąt byłby ich wyborem. A nie brutalna konsekwencja twoich mataczeń. Bo ponoszą odpowiedzialność za twój strach! Za twoje obawy... A może bałeś się rywali? Przywykłeś do tego, że jesteś najsilniejszym czarodziejem, może boisz się, że on będzie potężniejszym, że społeczeństwo dostrzeże, że Twój czas już minął. Może to ty nie jesteś gotów na oddanie pałeczki Dumbledore.

- Nie masz pojęcia co mówisz Severusie. I nie masz pojęcia z czym będziesz miał do czynienia. Ale się przekonasz... wszyscy się przekonacie... I czeka Was gorzkie rozczarowanie... Myślę, że na dziś wystarczy. Zajmij się ich nauką nim staną się niebezpieczni nie tylko dla siebie. Mówię poważnie Severusie. Jeśli nic się nie zmieni nie dopuszczę ich do uczniów, a wtedy już nie będziesz miał wyboru. Mam więcej niż pewność, że DPPC czeka tylko na moją decyzję... Pod koniec sierpnia mają zaliczyć test. Jeśli nie...- zawiesił głos nie kończąc swojego zdania.

Severus zmrużył oczy. Sugestia Albusa była oczywista. On wcale nie chciał, aby chłopcy byli w Hogwarcie.