OLGA :
Dzisiejszy dzień był mega sł siedziałam przy chłopcu który był śpią óciłam do wczorajszej randki z łam się niesamowicie. Kiedy wspominam tamten czas ,czuję że naprawdę jestem szczęś ę w najlepszym dziecięcym szpitalu w mieście.Mój ukochany sprytnie przedstawił mnie tutejszym lekarzem jako dobrą lekarkę.Mateusz chce mnie zabrać gdzieś daleko stąd. Mam przeczucie że szkykuje się dla mnie wielka jestem ogromnie wdzięczna losowi za wszystko.Mój pacjent przeżył wypadek samochodowy ,miał dużo szczęś szczęścia niestety nie miała moja siostra.
-Kochanie dasz radę.Wyjdziesz z tego. - mówiłam do chłopca.
Czułam że ktoś z tyłu mnie obserwuje. Nie myliłam się.Odwróciłam się patrzę tam stoi pewna pielę była blondynka która miała długie wł przyjemnie się na mnie patrzyła.
-Pani doktor długo pani tak będzie siedzieć bezczynnie? - wtrąciła się,
-Przepraszam co to za komentarz?
-Jak to co to za komentarz? Siedzi pani bezczynnie a inni pacjenci potrzebują konsultacji.
-To ja chyba powinnam wiedzieć co mam robić.A pani obowiązkiem jest pomagać lekarzom i usługiwać pacjentom .
-Proszę pilnować swoich pleców - dodałam wściekłym tonem.
-Pani doktor ja jestem pielęgniarką 20 lat i trafiłam na lepszych lekarzy od pani.
-A kogo to obchodzi? Nie jest pani ordynatorką żeby mi tu dyrygować.
-Co ty sobie myślisz że jak złapałaś profesora Kochańskiego to wszystko ci wolno?
-Proszę stąd wyjść bo inaczej pogadamy.
-Grozisz mi?
raz pani wyjedzie z takim tekstem to obiecuje utrata pracy.
-Pierwszy ostatni raz miało takie coś miejsce. A teraz proszę opuścić salę.
Grzecznie wyszła z przemądrzała blondyna chciała mi wejść na głowę.Do jasnej pozwolę sobą pomiatać. To ja tu jestem lekarzem i decyduje o wszystkim a ona jest moją podwładną. Ale działa mi na nerwy.Słychać po głosie że jest surowa względem łabym gdyby była lekarką.Ale kim ona jest żeby mnie pouczać? Pielęgniarką.Założę się że ta pani ma jakieś niespełnione ambicje zawodowe a teraz całą frustrację wylewa na mnie. Później się okazuje że nie tylko ja byłam ofiarą metod za sobą konflikt z chirurgiem gdzie potem wylatuje za z tego że jestem z profesorem Kochańskim i nikt mi tego nie będę za to przepraszać.Jeszcze chwilę posiedziałam przy moim pacjencie i opowiadałam mu bajki. Niedługo mają przyjść jego ciekawe chłopiec jechał ze swoim jest w ciężkim stanie ale to już w szpitalu dla dorosłych . Z drugiej strony myślę o siostrzenica spytała mnie czy dowiedziałam się jak się nazywa owy mężczyzna obok jej mamy (mojej siostry) poddałam jej imie i nadzieję że żadnego głupstwa nie popeł tym cały czas mam wątpliwości czy ten facet może się przyznać do wątpię. Ma swoją rodzinę a Gosię uzna za wpadkę. Po randce dyskutowałam o tym z Mateuszem i ma podobne zdanie.
-Myślisz że to dobry pomysł?
-Uważam że on jednak nie będzie się chciał przyznać.
-Gosia bardzo chce poznać swojego biologicznego ojca.
ąc życie to on się może nie przyznać.Nie będzie chciał mieć z nią nic wspó tym na pewno spotkacie się z wyśmianiem.Z góry stwierdzi że małolata robi sobie żarty.
-Nie zaszkodzi się zapytać .
-Możecie próbować.Tylko nie oczekujcie że zostanie ojcem roku.
-Jestem na to przygotowana i Gosia też powinna. Co by się nie stało.Będę z nią ."
Mateusz może mieć rację.Ten cały Norbert sobie przypomni o sypianiu z moją siostrą ale być może stwierdzi że ktoś inny może być śmieje nas i Gosi może być nie mogę jej obiecywać.Bo to na pewno bardzo trudny żam że jego żona miała by mu za złe ,ma dziecko z innego zwią czułabym się oszukana. Trzeba brać na miar też na jego jestem w stanie powiedzieć jak zareagują na przyrodnie rodzeń razie ten temat odkładam na łam sobie zrobić przerwę.Udałam się do szklanego pomieszczenia by popatrzeć w obłoki miasta. Ten widok łagodnie na mnie działał.Ci ludzie którzy poruszają się po chodnikach i ci którzy poruszają się po drodze mają własne ż łam napisać się zimnej wody bo dzisiaj upał dawał po sobie znać. A promienie słońca wkradały się do pomieszczeń szpitala. Mimo że mam już trójkę w walczę o asertywność. Przy wielu takich okazjach staram się stawiać opór. Zwłaszcza kiedy taka Malanowska próbuje mi wejść na głowę.Długo nie pobyłam sama,dołączył do mnie Hubert.I właśnie od niego się dowiedziałam parę ciekawostek o Malanowskiej.
-Dzień dobry Olgo. - przywitał się ze mną.
-Hej . - przybiliśmy piątkę.
-Widzę że masz przerwę.
-Tak,teraz trochę odpoczywam a potem znowu wracam do pracy.
-Jakiś ciężki przypadek znowu?
-Nie, w życiu prywatnym wiele zmian zaszł ślam się.
-Wiem,jesteś z profesorem Kochańskim w związku,na pewno niebawem się pobierzecie .
-Hubert to jeszcze zdecydowanie za wcześnie. Jeszcze nawet nie zamieszkaliśmy ze sobą.
-Odkąd sięgam pamięcią,pracowała tutaj doktor Anna Kochańska i też została zaciągnięta do oł wyszło im,mówi się może z Tobą się uda.
-Anna Kochańska? pracowałyśmy w poprzednim początku się nie lubiłyśmy a teraz się uwielbiamy.
-Ania ma podobne cechy charakteru do Mateusza. Też czasami potrafi dopiec ale to dobra ją bardzo dobrze.
-Też tak uważam.I jeszcze są ludzie którzy uważają że między nimi jest ogromne podobień órzy uważali że mogą być rodzeństwem.
Też tak uważam że Mateuszem z Anką wyglądają jak rodzeń ludzie podobni się do siebie przyciągają.Ich drogi się rozeszły i teraz ja jestem na Ani jej obaw ,ja wierzę w dobrą przyszłość z Mateuszem.
też tak uważ dwie krople wody.
-Być może Mateusz nie był by zachwycony jakby to usłyszał.
-Nie,na pewno nie. Śmiałby się.
Dla niego temat o byłej żony jest draż musi się wydarzyć jakaś mała napięta o dziewczyna Mateusza nie mam nic przeciwko by Marysia z Olą przyjeżdzał ą do tego pełne żne byśmy wszyscy darzyli się szacunkiem. Potem się zwierzyłam jaki incydent spotkał mnie ze strony Malanowskiej.
-Hubert,miałeś może aferę z pewną pielęgniarką?
-Jaką pielęgniarką?
-To taka blondynka z długimi włosami do pasa.
-Wiem o kogo chodzi. - wybuchł ze śmiechu.
-Mówisz o Malanowskiej. - dodał.
-Tak. Miała jaka bezczelna. - kręciłam głową.
-Co ci nagadała?
-Postanowiła się rządzić. Wytykała mi brak profesjonalizmu ..
-Co? Cała zwykle chciała się popisać .Ordynatorka się znalazła.
-Żeby tego było mało. Uważa że wszystko mi wolno tylko dlatego że jestem dziewczyną łam jej żeby lepiej pilnowała swoich pleców i wyrzuciłam z sali.
-Bardzo dobrze zrobiłaś.Jeśli będziesz miała z nią problemy to mi o tym powiedz a ja zrobię z nią porządek.
-Nie sobie poradzę. - zapewniałam.
Nie potrzebuje bohaterów w że naprawdę sama potrafię się obronić.Sama dla siebie jestem hereo.
-No dobrze,ale wiej o tym że nie jesteś jedyna która została przez nią zaatakowana.
-O co się z Tobą kłóciła? - spytałam z ciekawości.
-Daj spokój.O takie drobiazgi że śmiech na ła mnie co mogę zrobić ze sprzętem medycznym tak jakbym ja nie wiedział. I jeszcze komentarze "Nie wierzę że ja to muszę panu tłumaczyć" Dobrze że akurat to było przed operacją a nie w trakcie. Aż w końcu ona zaczęła mówić swoje,kazałem jej opuścić salę operacyjną. Bo w napiętej atmosferze nie zamierzam operować. Albo się dogadujemy albo nie dogadujemy się i nie współpracujemy. Na szczęście została wspaniała asystentka a pani Malanowska miała przemyśleć swoje niestety okazuje się że nie wzięła moich słów do serca.
Śmiech na pielęgniarka jest po prostu śmieszna. Jak ona śmie pouczać ślę że jak się przeciwstawimy to ją wyrzucą.Sama na własne życzenie się zaora.
-I bardzo dobrze zrobiłeś.
-Jeszcze raz będzie mi się rządzić to inaczej pogadamy.
HUBERT :
Lubię Olgę.Olga to nie tylko dobra to dobra istota. Wszyscy ją tutaj chwalą. Niestety padła ofiarą atakuje tych którzy wydają się od niej lepsi. Choć też na pozór próbuje się z innymi zaprzyjaźnić. Nie wolno dać sobie wejść na głowę.
-A ta Dina to ma jakąś rodzinę? Wiesz o czymś? -spytała Olga
-Z tego co wiem to ma męża i dwie nastoletnie córki a jak im się układa? Nie wiem.
-Pewnie nie ciekawie skoro się wyżywa na lekarzach.
-Na pewno jest konfliktowa,szuka dziury w całym a w życiu rodzinnym? Nie wiadomo.
-Nie myślisz że ona ma nie spełniona marzenie?
-Że nie została lekarzem?
-Też tak może być.
-Skoro szuka zaczepki wśród lekarzy to na pewno wylewa swoją frustrację.
-Szczerze? Nie obchodzi mnie nie moja wina że nie została lekarką.
Dokładnie moją winą jest że Dina Malanowska nie została pani źniej się do tego nie nadaje. Tysiące ludzi nie zostanie lekarzami czy prawnikami bo do tego trzeba mieć chirurgiem bo czuję powołanie.Bóg chciał by nim został. Mogłem być zwykłym internistą ale zostałem chirurgiem. Ja nie leczę tylko ciało fizyczne ale także dusze. Mało mówię o swoim życiu prywatnym może dlatego że nigdy nie lubiłem być w blasku fleshy . Nie wiele osób wie że już dawno mam za sobą zawarcie związku małżeńskiego i przyjście dziecka na ś żecie mi nie wierzyć ,ale bardzo mało mówię o swoim życiu prywatnym.A co do tych lekarzy który tak gnębiła znana projektantka mody ,mam nadzieję że do nas wrócą i znów będziemy jedną wielką rodziną.W tym szpitalu jesteśmy dla siebie jak Wolski jest bardzo oddany swojej pracy ,uważam że strata zawodu mogła by mu wyrządzić krzywdę. Słyszałem też dużo o pani doktor doktor Lesing też dobrze na jej szybki powrót. Z tą dwójką mamy wypitą nie jedną kawę i nie jeden zjedzony lunch.
-Niech lepiej się zajmie sobą i swoją rodziną - powiedziała Olga.
Nie podrywam jako facet musze przyznać że to bardzo atrakcyjna ą żonę uważam za ideał kobiecy ale zdarza mi się oceniać inne faceci jesteśmy wzrokowcami i zauważamy kobiecą urodę. Swoją urodą również zachywca doktor Natalia Maciejewska
-Pani doktor rodzice Sylwestra Kotowicza chcą porozmawiać.
-Już idę. - ruszyła z miejsca.
To była pielęgniarka Kinga. Mam do niej szacunek bo to zaradna lubi sobie poplotkować.
-Dzień dobry panie Malinowski - przywitała się ze mną.
-Dzień dobry pani Kingo.
-Jak tam zdrowie?
-A dobrze a Twoje?
-Jak widać,czuje się świetnie.
-Wypita kawa już była?
-Tak się składa że jeszcze nie..
OLGA :
Przerwa się skończył mojego pacjenta mnie wzywają.Chcą ze mną porozmawiać. Zastaje ich zatroskanych przy łóżku ich syna.
-Dzień dobry chcieli ze mną państwo rozmawiać.
-Aa dzień dzień dobry pani doktor. - zerwała się matka z krzesła.
-Co z naszym synem? Wyjdzie z tego?
-Możliwe że z tego wyjdzie ale potem będzie czekała na niego rehabilitacja.
-Nie chcę go stracić ,to jest nasze jedyne dziecko a mój ojciec właśnie dzisiaj zmarł w szpitalu.
-Bardzo mi przykro.
-Niech pani zrobi wszystko co tylko pani w ma jeszcze całe życie przed sobą.
Nie mogłam jej obiecać że uratuje ich dawałam nadzieje na to że niedługo wybudzi się ze śpiączki. Chłopiec ż chciałabym by wygrał walkę.
-Jest szansa że z tego być po dobrej myśli.
-To wszystko Twoja wina. - wrzeszczał.
-Jak moja wina? Ja prowadziłam auto czy Twój ojciec?
-Wiedziałaś że mój ojciec kiepsko się czuję. Ty nie mogłaś Sylwka odebrać ze szkoły bo dla Ciebie praca jest najważniejsza.
-Odezwał się ojciec po pracy sama się nim zajmuje kiedy ty leżysz na kanapie przed telewizorem na dodatek zajadając się chipsami.
-Proszę o spokó są też przeprowadzane badania.
-Przepraszam za mojego męża. Odkąd stracił pracę tylko się obija.
-Już zamknij się dobrze?
Byłam świadkiem kłótni małżeństwa które ostatnio nie potrafi się dogadać.Dziecko jest śpiączce a oni rzucają sobie kłody pod nogi.
-Pani doktor ja już nie mogę.Nie ogarniam tego wszystkiego. - wpadła w panikę matka .
-Może dać pani tabletkę na uspokojenie?
-Tak poproszę.
Rozumiałam ją.O mały włos nie straciła dziecka w wypadku samochodowym,jej teść przegrywa walkę o życie ,a jej mąż postanawia być bezrobotnym i wszystkie obowiązki padają na nią.
-Tak faszeruj się gównem a potem będziesz chodzić ja te zombie. - skomentował złośliwie ojciec.
-Proszę nie mylić leków psychotropowych z lekami na uspokojenie.
-Pani nie powie żne żeby tylko forsa była.
Nawet nie skomentuje ludzie naprawdę mnie zaskakują. Jak .
Dałam jej lek na ła kłębkiem nerw. Miała oczy zaczerwienione od płaczu. Jej głos był załamany.
-Odkąd Antek nie pracuje,wszystko jest na mojej głowie.
-To mąż nie szuka pracy?
mąż się we wszystkim ubija .Chociaż by mi pomógł przy obowiązkach domowych .
-A nie pomyślała pani że to może być depresja?
-Ostatnio faktycznie jest nie wychodzi, nie idzie z kolegami na piwo a wcześniej towarzyski ,grał nawet w piłkę z Sylwestrem a po utracie pracy? Jak nie on.
-Próbowała pani z nim o tym porozmawiać?
-Wiele kończy się z tekstem "Daj mi czas" nie wiem na co on jest coraz ciężej wszystkie obowiązki lecą na mnie a on zamiast szukać nowej roboty woli sobie leżeć na kanapie i oglądać telewizję.
-To ja z nim porozmawiam. Tak być nie może.
Mama mojego pacjenta dodała jeszcze że jemu nawet nie chce się wynieść śmieci do nie pozmywa naczyń,ani nie ogarnie w pokoju. Totalny nie tylko jestem zwykłą pediatrą ale bywam też psychologiem. Kazałam matce pacjenta poczekać razem w nim sali a jej męża poprosiłam do siebie,
-Panie Antoni,poproszę pana na moment.
Postanowiłam przeprowadzić z nim oczekuje dobrych rezultató które mają depresję czasem się do niej nie przyznają . Mama moja pacjenta była wpatrzona w swojego syna i nie słyszała naszej rozmowy.
-Doszło do mnie że pan nie ma chęci do życia.
-Nie wiem co moja żona nagadała ale ja chce tylko odpocząć.Czego ona nie rozumie?
-No odpoczynkiem ale nie angażuje się pan w obowiązki domowe i dalsze poszukiwanie pracy.
-Harowałem na nich tyle lat,bez odpoczynku ,bez ży mi się święty spokój.
Facet odpowiadał na moje pytanie na odwal się.Później mi powiedział że nie ma zamiaru pracować za najniższą krajową,a praca którą miał była praca jego tym gdy szef wręczył mu wypowiedzenie nie może się ogarnąć. Sorki ale życie prędzej czy później go zmusi do podjęcia wiem że jak się było na szczycie to się chce wrócić ale czasem trzeba zejść ze na dodatek jest załamany że jego syn jest w śpiączce. Nie umie poskładać swojego ś mogę tylko współczuć. Sama straciłam siostrę w wypadku jaki jest smak żał nie zapomnę wyraz twarz mojej matki jak musiała oglądać swoją córkę w kostnicy by się pożegnać. Swoją drogą też ją widziałam ostatni raz martwą. Takich widoków się nigdy nie zapomina. Zawsze kiedy słyszę "wypadek samochodowy" kojarzy mi się z Olianą.
RAFAŁ :
Idę spokojnie sobie przez korytarz.A tuż przed moimi oczami jakiś gówniarz z gówniarzem postanowili się zabawiać wózkiem wiem skąd oni wzięli ten wózek ,przecież za chwilę ktoś może być przewieziony tym wózkiem. Miałam ochotę ich zbić jak własnego że sam za młodu nie byłem święty. Ale oni już przegię łem.
-Proszę natychmiast zostwiać ten wózek w spokoju. - krzyczałem.
Ich to bawiło niż się mieli wystraszyć.Chłopcy mieli po 8-9 lat.
-Ale zajebiście się nim jeździ .
-Jak ty się wyrażasz? Proszę zejdź z tego wózka.
Kazałem mu wysiąść z tego wózka ,bo inaczej będę się z nim szarpać. Ale na szczęście się posł łem od nich ten wózek.
-To był pierwszy i ostatni raz .
-Przepraszamy - spuścili głowę w dół .
-A teraz proszę wracać do swojej wasi lekarze przyjdą na obchód. Zaprowadziłem wózek inwalidzki ,tylko dziwiło mnie dlaczego nikt tego nie upilnował. Przeciwieństwie do Mateusza spokojnie podchodzę do pielę czasami życie do tego łem przypadkową pielęgniarkę.
-Przepraszam jak pilnujemy wózka inwalidzkiego?
-To znaczy?
-Jak to znaczy? Gdzie pani była kiedy dzieciaki wyjęły wózek stąd? Co?
-Prosze pana ja dopiero przyszłam..
-No i co z tego?
Dziewczyna zamiast wsiąść głęboki wdech to wolała się rozpłakać.Widzę że jest tu nowa ale nerwy ma jednak słabe.
-Dlaczego pani płacze? Zwróciłem pani tylko uwagę.Na przyszłość trzeba pilnować takich rzeczy.
-Ale ja naprawdę dopiero przyszłam.
ż powinna pani płakać.
Całe zdarzenie widziała Ewelina.
-Panie profesorze co się dzieje?Czemu ona płacze?
-Już nie ważne. - ocierała łzy
-Jak nie ważne? Panie profesorze co się właściwie stało?
-No dobrze już mówię.Chodziło oto że dzieciak wykorzystały chwilę nieuwagi i wzięły sobie wózek inwalidzki do zabawy a ja idę sobie przez korytarz i widzę jak chłopcy się bawią. Potem ja odprowadzam wózek i zadałem grzecznie kulturalnie pytanie "Jak pilnujemy wózek inwalidzki"? To oczywiście ta wpadła w płacz.
-Profesorze troszeczkę ł nie mamy pełnej kontroli na ż profesor o tym wie.
-Co wiem? no co wiem. Jeszcze trochę to dzieciaki będą się bawić sprzętami medycznymi i też tak powiesz? Pani Ewelino myślimy.
Musiałem trochę potrząsnąć.Bo inaczej dzieciaki na głowę nam wejdą. Nie robię tego złoś ę to z troski.
-W sumie? Sorze ma rację. - przyznała mi Ewelina rację.
W szpitalu zwracamy się formalnie ale też jesteśmy na "Ty" . Podobnie jak z księgową Zuzanną Smogulecką piłem wódkę z Eweliną. Na gali też ze sobą tańczyliśmy. Mam nawet nagranie jak ze sobą tańczymy. Tylko potem słuchałem od mojej byłej ż to ja jestem nie odpowiedzialny. Uważa że współczuje mojej przyszłej brałem jej słów do serca bo wiem że ma osobowość borderline. Raz może być najszczęśliwyszm człowiekiem na świecie a raz najnieszczęśliwszym człowiekiem . Ona również czasami opowiada takie głupoty. Ostatnio na siłę chce zabrać Karola do Karpacza w gó nie chce z nią jechać bo woli czas spędzić ze mną.Zdążyła wymyśleć teorię że ja go buntuje. Ja mu nic nie zabraniam. Po rozmowie z pielęgniarkami zadzwoniła do mnie.
-Cześć,co chciałaś?
-Przestaniesz wiecznie buntować naszego syna?
-Karina co ty sobie uroiłaś? Nie buntuje Karola.
-Nic sobie nie uroił nie chce z własną matką jechać w góry.
-I ma do tego prawo.A ty nie musisz go zmuszać.
-Czyli buntujesz go przeciwko mnie.
-Karina litoś ło z Tobą spokój znowu zaczynasz wojenkę.
-Słyszę to po Twoim tonie jak się cieszysz że syn nienawidzi matki.
-Nie, rozmawiać nie bę nie chce z Tobą jechać i uszanuj jego decyzję.To ja mam większe prawa rodzicielskie niż do ciebie nie dociera.
-Odezwał się ojciec roku. Jak zwykle sąd musiał się przychylić w Twoją stronę bo jesteś profesorem a ja jako zwykła dentystka nie mogę mieć pełnych praw do dziecka.
-Kobieto nie to nie oto o Twoje podejście do życia..A zresztą ile razy ja mam ci to tłumaczyć.Uspokój się i przemyśl swoje zachowanie.Właśnie dlatego nie masz pełnych praw nad naszym synem.A teraz muszę kończyć.Pa.
Rozłączyłem się.Moja była żona jak zwykle musiała odwalać cyrk na kół ła robić takie telefony tylko po to żeby wyprowadzić z równowagi człowieka. Rozwiodłem się z nią dla zdrowia psychicznego. Niektórzy się dziwili "Jak ty możesz to wytrzymać" Kochałem ją i nie widziałem wad ale musiałem przejrzeć na oczy z rozsądkiem. Karina jest na tyle nie przewidywalna że potrafi napisać do mnie smsa o 4 nad ranem kiedy jeszcze śpię.Ich treść :
"Nie krzywdź tylko naszego syna i nie zapomnij go odebrać ze szkoły"
"Rafał proszę Cię niech Karol odwiedza mnie częściej "
"Dlaczego odwalasz takie szopki? Karol skarżył się na ból brzucha a ty mu tabletek przeciwbólowych nie dajesz? No zostanów się."
Po przebudzeniu,odpisałem.Żeby do mnie nie pisała o 4 nad ranem tylko tak po 8 kiedy jestem w pracy. Ona jak zwykle pretensja i wytyka mi hipokryzję bo przecież mam nocne dyżury. A ona jest dentystką i też nie ma czasu. Chciałbym się od niej całkowicie uwolnić ale łączy nas się od niej ale jeśli trzeba rozmawiać to temat jest jeden :NASZ SYN.
Nie tłumaczę się ze swojego życia bo nie jest już moją żoną. Karina niestety nadal próbuje uprzykrzyć mi życie ale ja sobie na to nie pozwolę.Na szczęście mój przyjaciel Mateusz ma doś łem do niego w wolnej chwili.
-Mateusz masz chwilkę?
-Jasne.
-Musimy pogadać.
-Co znowu masz problem z Kariną?
próbuje mnie szantażować swoim zachowaniem.
Usiadłem na przeciw biurka. A on zaznaczał coś w laptopie.
-Cała Karina,byle tylko zaistnieć a potem lituj się nad nią.
-Ona uwielbia być w centrum zainteresowania.
-Znowu zaczyna snuć swoje chore teorie że ja niby buntuje Karola przeciwko niej.
-A dlaczego?
-Bo Karol nie chce jechać z nią w gó do niczego go nie namawiam.
-Jeśli nie chce jechać to powinna to uszanować.
-Jej tego nie przetłumaczysz ,ona jak zwykle swoje.
-Przypomnij jej że ma część praw rodzicielskich .Jeszcze raz będzie ci grozić to zastrasz że postarasz się odebraniu praw rodzicielskich.
-Jeśli będzie coraz gorzej.
-Pamiętasz jak jej partner o mały włos cię nie pobił?
-Pamiętam i on ma u mnie przerą chce go widzieć w moim mieszkaniu.
Tak ten cały koleś nie dawał za wygraną.Obiecał mi że mnie ma zakaz wstę boję się go.
-Słuchaj się śli młody nie chce się jechać w gó nie jedzie.
-Karol wiele razy wspominał że nie przypada za tymi partnerem. Dobro się dziecka liczy
-Nie daj się borderce sprowkować , niech przestanie pluć swoim jadem.
Po rozmowie z Mateuszem ,poczułem się nie cieszy się większym gronem przyjaciół ,ale ma u mnie uznanie. Sam jest rozwodnikiem ,sam jest ojcem i wymieniamy się doświadczeniami. Tak się składa że nasze dzieci się ze sobą znają. Karol nawet się bawił z dziewczynkami w moim mieszkaniu.
EWELINA :
Dostaliśmy ochrzan od profesora Kucharskiego. Ale nie przejmuje się nowa koleż ma za słabe nerwy na tą pracę.Tu trzeba się wykazać. Nie można być mię łam pocieszyć koleżankę.
-Milena wyluzuj .To normalne że czasem nam się oberwie.
-Ale jak się chamsko zachował.
-Wiesz z jednej strony ma rację bo faktycznie dzieci mogły pójść o krok do przodu,mogły bawić się sprzętem medycznym a z drugiej strony nie na wszystko mamy kontrolę.Musisz się przyzwyczaić na takiego uwagi.
-Nie tak sobie wyobrażałam pracę pielęgniarki.
-Milenka ,chyba na studiach było mowa że nie będzie łatwo?
-Bądź realistką .Praca pielęgniarki to nie tylko kroplówki i szczepionki. - dodałam.
Nie zliczę ile razy dostałam zj...od np Doktora Ciska czy od profesora Kochańskiego za to że czegoś nie zrobiłam. Jedyny lekarz który mnie nie poganiał był doktor Wiślicki. To był mój ulubiony lekarz ale straciłam do niego razy już o tym wspominał w tutejszym szpitalu pracuje mi się dobrze a z lekarzem bardzo dobrze się z Kucharskim miał zgrzyty ale na co dzień utrzymujemy przyjacielskie relacje.Wódkę z nim piłam więc mogę się nazywać jego koleżanką.Pocieszając nową pielęgniarkę poplotkowałam o nim.
-Wiesz profesor Kucharski ma w domu po rozwodzie ,a ta jego żona ma osobowość borderline,jest niestabilna emocjonalnie. Często manipuluje małym Karolem a dokładnie ich synem by ludzie myśleli że to Kucharski jest najgorszy a ona taka biedna dentystka która jest wiecznie pokrzywdzona.
-To dlatego tak się wyżywa.
-Bardzo możliwe.
-Jak dobrze że ja nie mam faceta - mruknęła Milena.
-Bez przesady.Są jeszcze w porządku faceci .
-Ja już nie wierzę ani facetów ani w miłość.
-Też tak nie dawno mówił kiedyś wskoczyłam wraz z przyjaciółką do baru by się rozerwać od szarej rzeczywistości i tam zaczepił mnie się potem działo? Zaczepił mnie,prosząc o numer telefonu i tak jesteśmy razem.
-Jak ma na imię Twój wybranek?
-Igor.
-Masz przy sobie jego foto?
-Oczywiś go na tapecie.
-Ale ciasteczko.
-Dziękuję.Ale pamiętaj on jest mój.
Po tamtym incydencie jak laska w barze się do niego kleił przyznaję jestem o mnie też. A co z Borysem? Borys wciąż się ze mną wita jak tylko wpadnie na mnie na korytarzu. Co z tego że mam chłopaka jak mogę mieć najlepszego kumpla.
-A mi się trafiają sami bezczelni faceci.
-Może Twoja podświadomość jest tak zaprogramowana ?
-To znaczy?
-Jeśli uważasz że jesteś nic nie zasługujesz na szczęście to takich toksycznych mężczyzn będziesz przyciągać.
-Głupoty opowiadasz.
zaczęłam...
Tfuu co ja mówię.Odkąd przyszłam tutaj do łam się.
-Wróć.Kiedy przyszłam do tego szpitala.,zaczęłam czytać książkę potęgę podświadomości i mój tok myślenia się zmienia.
-I co ci to niby daje?
-Ta książka zachęca do pozytywnego myś łam siebie 100 % i właściwi ludzie sami się znaleźli w moim kręgu. Nie zaszkodzi przeczytać.
-Nie,nie to nie dla mnie.
-Oj nie prawda. Kiedy przeczytam,pożyczę ci .Zapewniam cię że Twój tok myślenia o życiu się zmieni.
Fakt jestem w trakcie czytania tej książ dociera to do mnie że pozytywnie myślenie wpływa na nasz umysł.Kiedy zaakceptowałam siebie,przestałam patrzeć na takich kłamczuchów jak mój ęli się mną interesować godni uwagi ludzie. Igor,Borys i nowi przyjaciele którzy życzą mi dobrze. Jednak rady pana Joseph'a Murphy'ego nie idą na marne.
-Jestem sceptyczna i nie wierzę w takiego beł mają albo szczęście albo pecha.
Nie zamierzałam się z nią kłócić.Każdy ma swoje ż nikogo nie zmuszę do zmiany myślenia. Szanuję zdanie innych ludzi.
niczego nie zmuszam.A teraz choć rozniesiemy ciepłe posiłki pacjentom.
Zabrałam koleżankę ze sobą by nie czuła się osamotniona .Musi się nauczyć dyscypliny i własnej wartoś tego ani rusz. Kiedy szłyśmy napotkałyśmy się na Dinę Malanowską. Z kimś smsowała. Nie zaczepiła nas. Później dowiedziałam się od koleżanki Asi że zapraszała resztę pielęgniarek do siebie na działkę. Zaprosiła również Milenę.Milena jako nowa koleżanka zaakceptowała zaproszenie.A mnie? Nie zaprosił ód? Bo przyjaźnie się z doktor Wieczorek .Nie będę płakać z tego do mnie zadzwoniła po tej wizycie na działce i o czym dyskutowały? O doktor Lesing,o doktor Wieczorek,o Malinowskim,o Kochańskim ,padły słowa o Ance .Manipulacja była na całego.
ASIA :
Malanowska zaprosiła nas do swojej dział ła obecne pielęgniarki czyli mnie ,Kingę,Antoninę i inne. Zgodziłam się pójść do jej działki zaproszenie nie dostała ślam się ona wie że się trzyma z Olgą i z Mateuszem a tym bardziej księgową.Do księgowej nic nie ma ale też zdarzyło jej się o niej plotkować.
-Kochanie dziewczynki,tak się składa że jest upalna pogoda i chciałabym was zaprosić do siebie na działkę.
-O ło by się inne powietrze - odparła Kinga.
-Dokładnie ęc zapraszam do mnie.
-A Ewelina? - dopytałam.
-Tak się składa że dobrze że jej nie ma. Bo chce nie żeby ona z nami była.
-Dlaczego? - spytałam.
-Bo to jest plotkarka po pierwsze a po drugie nie ma nic ciekawego do powiedzenia.
Na początku nie protestował uznałam że nie każdy musi wszystkich lubić.Sama nie przepadam za niektórymi osobami ale ich po to by zarabiać i pomagać dzieciom.
-Jak chcesz,ale ja uważam inaczej. - dodałam swoją opinię.
-Poczekaj jak ci dupę obrobi ,to wtedy pogadamy.
Wtedy uważałam Dinę za osobę do pogawędki ale teraz? Już zmieniłam tyle samo warta co Kinga z Antoniną.Zawistna plotkara która nie może być bez osądzenia innych. Siedząc przy tym stole powinnam odmówić ten wspólny wypad ale z jednej strony poznałam prawdziwą naturę Malanowskiej. Ta kobieta nie oszczędzała wstydu. Nie zaprosiła Eweliny bo inaczej doszło by do wielkiego nie da sobie i innych w kaszę dmuchać. Po wizycie na działce ,zadzwoniłam do niej i wszystko jej opowiedział mi że po godzinie miałam tego serdecznie dosyć.Czułam się źle w tym towarzystwie bo wszyscy zajmowali się cudzym ż śli ktoś chce zniszczyć innych to nie ze mną.Wolę być już samotna niż otaczać się chcę należeć do ich kliki. Po pracy udałyśmy się wszystkie zaproszone na działkę.Nawet ta nowa koleżanka z nami poszła.
-Chodźcie kochane dziewczyny - otworzyła bramkę zadowolona Malanowska
Wpuściła ślałam że będę mogła się oderwać.Myliłam się. Kiedy tylko usiadły w ogródku od razu zaczęły plotkować. Ja postanowiłam pomóc Dinie roznosić czyste szklani bo potem piłyśmy lemoniadę.
-Kochanie zanieść tacę z szklankami żebyś potem nie musiała latać.
-Dobrze. - zaniosłam tacę z czystymi szklankami a one już miały na językach doktor óra obecnie przebywa w ły o jej próbie gwał naprawdę sporo przeżył ło nie została zgwałcona a one omawiały jej traumę.
-Sama sobie takiego faceta wzięła . - komentowała pierwsza
-I taka niby wykształcona kobieta a nie mądra.- dodała druga
Ręce opadają.Jak może kobieta kobiecie robić takie piekł łam sobie lemoniady ale już zaczęło mi się nie zgadzać i potem doszła do nas Dina.
-No jak dziewczyny podoba się?
-Tak bardzo.- odpowiedziały chórem.
-Widzicie jak czyś ze swoimi córeczkami posprzątałam.
-Bardzo ładnie tu masz. - skomentowałam.
-Czujcie się jak u siebie w domu. - usiadła obok nas.
-Dina,nie wiesz kiedy wraca doktor Lesing?
-Szczerze? Nie interesuje mnie to. Nawet lepiej że już jej z nami nie była pożal się Boże potrafi mieć dobrego podejścia do dzieci.
-To taka sztywna. - przyznała jej rację Kinga.
Pogoniłam muchę która krążyła wokół mojej gł lubię owadów są takie drażniące. Im bardziej plotkowały tym bardziej traciłam ochotę na dalszą rozmowę.
-Sztywna i nie da się z nią normalnie rozmawiać.
-A co sądzisz o doktor Wieczorek? - włączyła nowy temat Antonina.
-A ta kobieta osobiście mnie draż taka delikatna a uważa się za Bóg wie co.
-Wiadomo jest w związku z profesorem Kochańskim i już woda sodowa uderzyła do głowy.- mówiła Antonina pijąc lemoniadę.
Ile w tych kobietach było jadu że aż mnie głowa rozbolała .Jak ich boli czyjeś szczęście a Malanowska nie zostawiła suchej nitki.
-Dajcie spokój z tą doktor Wieczorek. - westchnęła Malanowska.
Nie lubiła jak nie lubiła doktor Dominiki lekarki nic nie robiły złego żeby zasłużyć sobie na taką opinię.
-Ona i profesor Kochański są żałośni. - mówiła Kinga
Sama się dziwię że tyle wytrzymał one zamiast odpoczywać od codziennych obowiązków to wzięły się za obrzucaniem błotem. Zaczęła się też dyskusja o że ten chirurg chroni swojej prywatnoś te plociuchy nie zostawiły jego słabości do papierosów.
-Malinowski ciągle pali z niego chirurg a nie potrafi porzucić fajek.
-Poczekaj ja go rak płuc dorwie ,wtedy będzie się śmiał.
-Ciekawa jestem jak jego żona to wszystko znosi .
-Pewnie nie ma już siły na jego palenie a w pralce jego ciuchy cuchną.
-Na jej miejscu, wyrzuciła bym go z chaty.
-A ty Asiu co się nic nie odzywasz? Wszystko gra?
-Tak wszystko ok.
-Co sądzisz o Malinowskim?
-W porządku człowiek.
-A nie uważasz że nie daje dobrego przykładu? Paląc papierosy?
-Jest tylko człowiekiem - odpowiedziałam.
Im dalej tam siedziałam, tym bardziej miałam dosyć .One nie dzieliły się swoimi doświadczeniami tylko ciągle obgadywał nakręcała od tematu do tematu.
-Wątpię żeby ci nie przeszkadzało jego palenie. - mówiła do mnie sarkastycznym tonem Dina.
-Ale to jest jego sprawa.
-Oj koleżanka chyba nie chce z nami rozmawiać. Stało się coś pewnie w pracy.
-Nie,nic się nie stało - zapewniałam.
-Powiedz jeśli coś się stał że coś ci doradzimy.
-Naprawdę dzisiaj miałam dobry dzień. - zapewniałam jeszcze raz.
Babska szukały pretekst do ślały że będę kogoś obgadywać razem z nimi. Jeszcze trochę wytrzymałam do plotek o Kochańskich. Mówili że Kochański to kobieciarz a Wieczorek to kolejna jego ofiara,pobawi się i zostawi dla innej a o Kochańskiej gadały że ona miała syndrom sztokholmski .Nie wytrzymał łam się pożegnać.
-Dziewczyny to ja już się zbieram.
-Nie no coś ty. Posiedź z nami jeszcze. - nalegała Dina.
-Nie ja już idę.
-Szkoda bo zabawa dopiero się rozkręca.
Jaka zabawa ma się rozkręcać? Obgadywanie kogoś za plecami? To nie dla mnie.
-Tak czy inaczej dzięki - podjęłam wyjścia.
-To na Zobaczenia w pracy.
-Do Zobaczenia . - pożegnałam się.
Ewelina wiedziałaby jak się zachować w takiej łam ją trochę bliżej i znam jej cechy dlatego jej nie zaprosił się tylko bardziej oddaliłam od jej działki postanowiłam zadzwonić do Eweliny .Wszystko jej opowiedział wie co się święci w świecie pielęgniarek.
BARTEK :
Dzisiaj wraz z Mariką wracamy do pracy. Oczekujemy że dyrektor szpitala przyjmie nas z powrotem w swoje śmy w sądzie z Marzeną Kłosek i należy nam się odzyskanie pracy przyprowadziła nas anioł stróż.Od tamtej pory nazywam ją naszym aniołem stróż kobieta imponuje samo twierdzi moja dziewczyna która obecnie znajduje się w Stanach Zjednoczonych. U dyrektora szpitala znajdowali się Kamila Nowogórska ,profesor Kochański,doktor Wieczorek i doktor Sobczyński. Na nasz widok się uś się z naszego powrotu. Miło mi się zrobiło w sercu.
-O witajcie - przywitała nas Kamila .
-Witam. - odparłem ściskając jej rękę.
-Witam,witam i o zdrowie pytam - przywitał się ze mną profesor Kochański.
-Dzień dobry profesorze. - odwzajemniłem
Zostałem miłego przez niego przywitany i jego nowa dziewczyna też mnie ciepło przywitała. Potem z doktorem Sobczyńskim zrobiliśmy wielki uś tutaj wszyscy byliśmy zgraną drużyną. Byliśmy jak rodzina. Mimo tego serce waliło mi jak młot.Z drugiej strony denerwowałem się decyzją dyrektora szpitala. Marika miała że jeszcze bardziej przeżywała? Wszyscy się serdecznie przywitaliśmy .
-Panie dyrektorze czy oni już mogą do nas wrócić do pracy? - pytała Nowogórska.
-Proszę sobie spokojnie usiąść. Tak wszyscy.
Usiedliśmy przed dyrektorem. Czułem że zostanę przyjęty z powrotem.
-Dzień dobry panie doktorze Wolski i pani doktor Dąbrowska. - powitał nas oficjalnie po czym kontynuował.
-Cieszę się że chcecie wrócić do naszej placó łbym wam pogratulować wygranej w prociesie są już o tym na okrągło piszą,internet wciąż huczy stanęli po waszej stronie...Moja decyzja jest taka że...
Wszyscy patrzyliśmy na siebie z ciekawością. A ja nie cierpliwie czekałem na jego decyzję.
-Witamy was z powrotem w naszych progach.
Kamień spadł mi z serca ,zostałem przyjęty z powrotem do tego szpitala.W środku cieszyłem się jak dziecko które skakało z radoś nie straciłem swojego się wspólnie cieszyliś nie był koniec mojej kariery jako pediatry.
-Zaznaczam że bardzo się cieszę że wracacie. Wasze umiejętności i doświadczenie są nieocenione dla naszej placówki.
-Dokładnie panie . - potwierdziła pani ordynator.
-Miło was widzieć dzieciaki - powiedział doktor Sobczyński.
-Wrócili silniejsi i gotowi na działań. - dodała doktor Maciejewska.
-Dziękujemy panie dyrektorze .Jesteśmy gotowi do pracy - powiedziałem za siebie i za Marikę która miała ulgę.Jej oczy były bardzo zadowolone.
-No to teraz koledzy nie ma już spania do 10 tylko bierzecie się do roboty. - rzucił swoje profesor Kochański.
-Wiemy panie profesorze.
-Od jutra panie i pani doktor zaczynacie pracę - zapewniał dyrektor.
-To jeszcze trochę laby zostało - skomentowała doktor Wieczorek.
-Okropnie się cieszę że mogę tutaj wrócić.Już zdążyłam się przyzwyczaić. - mówiła uradowanym tonem Marika.
-Ale się cieszę że zostałam z powrotem przyjęta. - dodała z uśmiech na twarzy.
Zostaliśmy ciepło przyjęci prze był w sercu za naprawdę dużo zawdzięczam to ona nas uratowała.
-To proszę korzystać jeszcze ostatni dzień wolnego i jutro rozpoczęcie pracy.
-W porządku - potakiwała Marika.
Dyrektor wyprosił nas oprócz wcześniejszych lekarzy którzy byli wcześniej odprowadziła nas do wyjścia ze szpitala a potem sama wróciła z dotarciu do domu postanowiłem podzielić się z dobrą wiadomością z Dominiką. Człowiek myślał że jest pokonany a jednak wracam do pracy silniejszy niż kiedykolwiek.
Ciąg dalszy nastąpi...