OLGA :
Wróciłam do łam dosyć na dziś.Ale wróciłam z dobrym zostałam członkiem Zakonu osób które nienawidzą Tomasza wszystko jest dla jaj.A tak na poważnie Cisek ma trudny ężko sie z nim dogadać. Paweł też za nim nie przepada a on za nim też. Po wejściu do mieszkania poruszyłam z Gosią kolejny dla niej drażliwy temat.
-Gosia musimy sobie porozmawiać. - rzuciłam na starcie a ona tymczasem oglądała telewizję przełączając kanały.
-O czym? O tym że mój biologiczny ojciec mnie nie chce?
,to mam na myśli. - rzuciłam.
-Coś związanego z Twoją pracą?
-Ciepło.
-yyy znowu zmieniasz szpital?
-Blisko..
-Coś związanego z Twoim chłopakiem?
-Gorą . W najbliższym czasie zamierzam się wprowadzić do Mateusza.
Gosia zrobiła minę obrażonej małej dziewczynki która nie dostała lizaka. Wiedziałam że tak za Mateuszem nie przepada.A wieść o przeprowadzce ją zgniotła w ziemię.
-Ok. Możesz się wprowadzić do swojego chłopaka ale ja wolę mieszkać z babcią. - mówiła obrażonym tonem.
-Gosia wiem że go nie lubisz ale my się kochamy i chcemy być to zrozmieć.
tym nie mam dłużej ochoty z Tobą zostać.Zawieź mnie do babci.
-Gosia poczekaj ja muszę się napić herbaty a potem cię odwiozę.
-Spoko. - odparła krótko.
Mam więcej przeciwniczek niż zwolenniczek jeśli chodzi o mój związek z Mateuszem. Kamila nasza ordynatorka nie przepada za nim,Natalia niby trzyma z nim sztamę ale też nie wróży mi nic dobrego.. moja mama też wierzy że wrócę jeszcze do Pawła a potem jest Gosia. Nie mogę uszczęśliwiać innych to nic nie tylko zatracę samą moje ż śli się przewrócę.Trudno. Napiłam się herbaty a Gosia nie wychodziła z nie przyszła mnie zapytać : jak mi minął dzień ,czy nie jestem głodna,czy mam dobry .Kompletnie jakby mnie nie był ła wyraźnie obrażona. Wolała oglądać telewizję niż mi poświęcić trochę czasu przed wyjazdem.Żeby złapać jej uwagę zaproponowałam jej słodkiego czekoladowego croissanta w lodówce ta nic się nie odezwała. Dalej miała swoje fochy. Postanowiłam się jej nie narzucać.Przejdzie jej. Musi zaakceptować moje życiowe wybory. Jak chce mieszkać u babci to proszę bardzo. Sama podjęła taką decyzję.Kiedy byłam gotowa by ją odwieść do domu nadal nic się nie odezwał ęła swój plecak i w milczeniu podążała za mną do auta. I przez całą drogę tak było. Zero odzewu ,patrzyła w szybę w swoją stronę. A ja żeby nie zwariować włączyłam radio. Akurat leciała fajna nuta Darii Zawiałow "Żółta Taksówka" .
Od razu mi wpadła w szkoda że była o jakieś niespełnionej miłości. Ale przypomniał mi się ł. Ten refren uderzał we mnie mocno. Bo co mi z tej miłości gdy nie ma go ł ode już się z tym pogodził skupiam się na Mateuszu. Gosia nawet podczas jazdy ze mną śpiewała losowe piosenki w radiu a teraz? Jest w swoim ś ło tak aż do samego domu.
-Gosia..wiesz że to nie jest dla Ciebie proste ale chyba zależy Ci na moim szczęściu prawda?
-Nie zgadzam się żebyś z nim mieszkała. Rozumiesz?
-Do jasnej Anielki zrozum że mam prawo układać sobie życie z kimś ł i ja nie będziemy razem.
-Możesz sobie z nim mieszkać ale ja nie.. - wysiadła z samochodu i ruszyła w kierunku domu cała naburmuszona. Nawet się ze mną nie pożegnał ło mi przykro ale to się.Ja wysiadłam z auta by porozmawiać chwilę z mamą. Mama pierwsze co zrobiła ochrzan Gosi. Skarciła ją za to że zamiast iść grzecznie do szkoły zrobiła sobie wagary na drugim końcu miasta.A potem porozmawiała ze mną. Mama się za mną stęskniła bo teraz nie widzimy się codziennie. Zanim znów wsiądę w auto to zamienię z nią parę słów. I opowiem jej o tym wszystkim co się dzisiaj stało.
-Olga kochanie cześć. - przywitała mnie mama z otwartymi ramionami.
-Witaj mamo. - objęłam ją do siebie.
-Kochanie jak się czujesz?
-W porządku.
-Widzę że coś się stało bo Gosia weszła do domu jakby obrażona.
-Mamo..Wiesz dlaczego Gosia jest zła? Bo wprowadzam się do Mateusza.
-Co? Ty zamierzasz się do niego wprowadzać?
słyszałaś mamo.
-Nie za wcześnie? Przecież ty go krótko znasz.
-Mamo ale jak wprowadzałam się do Pawła nie miałaś nic przeciwko. Poza tym jestem już dorosła.
-Przecież to jest rozwodnik. Ma dwójkę dzieci z poprzedniego małżeństwa.
-Mamo błagam Cię. To moje życie.
-Zrób jak uważasz. Tylko potem nie płacz że jest ci ciężko .Co z tego że on jest profesorem jak źle traktował swoją żonę?
-Zmienisz jeszcze o nim zdanie.
-Olga ja nie chce nic mówić ale...obawiam się że to nie jest mężczyzna dla siebie.
-Przestań wróżyć mi przyszłości.A co jeśli się okaże tym jedynym? Co?
Moja matka wtedy miała przeczucia że coś jest nie tak. Mama nie była również zadowolona z mojego nowego związku.
-Będziesz jeszcze przez niego płakać.Zobaczysz.
-Jak będziesz bawić się w wróżby to ja przestanę do Ciebie przyjeżdżać.
-Wrócisz jeszcze do mnie z pł ci obiecuje.
-Dzięki mamo ,ja po prostu już sobie pojadę i nie zawracam ci głowy.
Wróciłam do samochodu nie zwracając wołania mamy. Wsiadłam do auta i odjechał własna matka mi odradza chyba nie chcą mojego szczęś powinna być dumna że jestem przyszłą żoną nie jak zwykle musiałam pokonać tyle km by dostać się na drugi koniec miasta. Wróciłam do mieszkania. Nawet nie opowiedziałam jej o tym że prawdopodobnie odnalazł się ojciec Gosi. Ale porozmawiam kiedy indziej. Teraz ode chciało mi się wszystkiego. Najlepiej będzie jak poczytam jakąś książkę którą czytam pół roku i nie mogę skończyć. Minęło już tyle miesięcy a moja matka nie potrafi się pogodzić z tym że ja i Paweł nie jesteśmy wiem dlaczego tak się dzieje może dlatego że jest z Kanady? Kanada kojarzy się z bogactwem i luksusem. Ale z Mateuszem też będzie mi się dobrze żył matka gorliwa katoliczka nie toleruje rozwodnikó być męczennicą aż do śmierci. Nie piszę się na śli będzie mi źle ucieknę gdzie pieprz roś myśli że nadal mam 20 lat i może mi życie układać.Przekroczyłam 30-stkę i wiem czego chce od życia. Moja mama miała swoją młodość. Nie chcę dobrych rad. Książka znowu zabrała mnie do swojego ś łam się do świata 29-letnej dziewczyny która jakimś cudem znalazła się w innym świecie. Nie wie dlaczego tak się stało. Ze swojego pokoju przeteleportowała się do innego świata. I to nie jest sen , to dzieje się naprawdę. Na swojej drodze spotyka różnych nie zna odpowiedzi na jej pytanie skąd tu się wzięł historia ale ążki były dla mnie ucieczką od świata. Czytałam książkę aż moje powieki stały się lekkie. Wskoczyłam pod prysznic.A potem wskoczyłam do łóżka. Tak zakończyłam dzień.Jeszcze przed snem tłumaczyłam sobie, jeszcze zaakceptują mój związek. Rano doktor Wolski zawracał mi głowę dlatego Dominika nie miałam z nią kontakt.
tym może być zajęta.
-Olga a mogłabyś do niej dzisiaj zadzwonić?
-Dobrze. Zadzwonię .
-Dzięki . Jesteś kochana. - podziękował .
-Odczytała tylko nie odpisuje.
-Bartek w wolnej chwili się tym zajmę.
Tylko dlaczego miałaby się do niego nie odzywać? Przecież są ługo znów będą obok siebie. Bartek przy mruknął coś pod nosem i zamknął ś między nimi się zepsuł ona może była zbyt pochłonięta tamtym dniem. Nowy Jork miasto pełne wrażeń tam nie siedzi się na tyłku przez cały dzień. Zadzownię do Dominiki i zapytam o niech się nie się ułoży. Jestem zawsze po dobrej myśli.
BARTEK :
Nie wiem dlaczego Dominika nie odpisał zrobiłem nie tak? Wcześniej było wszystko że rzeczywiście miała za dużo na głowie? Wą moje smsy czy wiadomości zawsze odpisywała. A co jak przez ten czas z kimś się spotyka? Mam przeczucie że coś się stało. Nadzieję mam że odpiszę mi i wszystko się wyjaśni. Odkąd spotkała ją krzywda ze strony jej ex bardzo się o nią troszczę. Każde jej milczenie jest dla mnie znakiem zapytania. Kiedy Olga odeszła kawałek postanowiłem podjąć kolejną próbę. Napisałem jej długie smsa.
"Kochanie jeśli masz wolny . Obawiam się że coś się stało"
Telefon który wezwał mnie do pacjenta wybił mnie ze świata wewnętrznego.
-Dobrze już idę.Proszę na mnie czekać.
Musiałem iść do ciągle oczekuje odpowiedź od Dominiki.
OLGA :
Po raz kolejny odwiedzam mojego pacjenta w śpią ąż walczy o ż mam w głowie słowa Mariki i Bartka żebyśmy się nie poddali. My z Sylwestrem się nie poddamy. Znowu sobie porozmawialiś znaczy ja do niego gadałam. To takie dziwne trochę uczucie rozmawiać osobą która jest śpią że to nieprawdopodobne ale nagle jego oczy się otworzył powiem ,wystraszyłam się.Ale jednak wiara czyni łopak wybudził się z śpiączki. Mój wzrok się zamroził na jego łopak nie wiedział gdzie się niego to był szok.
-Co się dzieje? Gdzie ja jestem?
-Jesteś w szpitalu.
-Myślałem że umarłem.
-Nie umarłeś. Jesteś wśród żywych.
-Gdzie są moi rodzice?
-Twoi rodzicie powinni się zjawi ale zadzwonimy do nich.
Uradowana zadzwoniłam do rodziców chł łam cierpliwie na połączenie,jego matka szybko odebrała.
-Halo pani doktor. Są jakieś nowe wieści?
się wybudził ze śpiączki.
-Co? Naprawdę?.Już jadę do szpitala.
-Proszę przyjechać bo już odzyskał pamięć - powiedział uradowana .
-To dobrze już pędzę.
W słuchawce słyszałam ulgę. A ja też miałam ulgę.Miałam rację by walczyć o łopak się wybudził a teraz czeka go długa rehabilitacja. Jak tylko spotkam na korytarzu Bartka albo Marikę to ich wyściskam. Tak wiara czyni cuda.
-Sylwester Twoja mama niedługo przyjedzie do Ciebie.
-Mama ja muszę ją zobaczyć.
-Już niedługo..
Sylwester trochę sepleni ale do rehabilitacji dołączą między innymi : fizjoterapeuta,logopeda i neuropsycholog. Jest nadzieja. Trzeba jej się trzymać do końca. Czyjeś szczęścia pozwoliło mi zapomnieć o swoich osobistych problemach. Cieszyłam się cudzym szczęściem. Czekałam w sali na mamę Sylwka. Jestem w szczęśliwa i uwierzyłam w swoje możliwoś z siebie dumna. Po paru minutach dołączyła do nas mama Sylwka.
-Kochanie,synku. - podeszła do jego łóżka
-Mama.. - powiedział nie wyraźnie.
-Kochanie jestem tu ,nawet nie wiesz jak się cieszę że się wybudziłeś.
Ja stałam z boku i obserwowałam jak matka się cieszy że jej syn wybudził się z śpiączki.
MARIKA :
Udałam się do łazienki by poprawić makijaż,zauważyłam że tusz do rzęs wyjechał mi za mocno że pobrudziłam sobie powieki. Co dzisiaj nic mi się nie rano rozlałam kawę na podłogę że musiałam pożyczyć mopa od woźnej . Potem papiery mi wyleciały z mam śliskie ręce i do niczego się nie nadaje. Stałam przed lustrem przecierając wacikiem nie potrzebny tusz na powiekach .Mało kto wie że noszę kosmetyczkę do pracy. Na szczęście udało mi się to zmyć bo nie mam przy sobie płynu micelarnego. Poprawiłam korektor pod oczy. Dobra jakoś będę wyglądać. Lubię makijaż w stylu Paris Hilton. Może dlatego że mam podobną do niej urodę? Kiedyś nawet koleżanki z LO sobie za żartowały że mogę być klonem Paris Hilton. Tylko ja mam brązowe oczy a Paris ma pewnie niebieskie. Postanowiłam jeszcze za pudrować nosek i dodałam brązer na policzki. Kurza twarz. Popiół z bronzera poleciał mi na ubranie. Muszę teraz to obmyć wodą. Bo mam teraz plamę.Ech nie to szlak. Nie może zejść.Będę musiała założyć bluzkę zastępczą a tą do prania.Pędzę do swojego gabinetu bo zaraz znowu będzie jakiś przypadek i pójdę brudna na badania. Próbuje zachować spokój ale jestem skrę chce by ktoś mnie przyłapał.Niestety zostawiłam swoją kosmetyczkę. Niestety.Później zaliczyłam wpadkę kiedy rozbierałam się z poplanionej bluzki do gabinetu wpadł doktor ł mnie w samym w dodatek czerwony.
.Ja wpadnę później.
szkodzi ja tylko się przebieram.
-Ale wyjdę stąd bo musisz się przebrać.
-Nie musisz to tylko ...
Do sali również wkroczyła ła szokowana na nasz w samym staniku a Bartek mierzył mnie wzrokiem.
-Marika co ty wyprawiasz? Czemu zdjęłaś bluzkę? - spytała się zdziwiona Olga.
-To znaczy co wy robicie? Przecież tu jest szpital dziecięcy ktoś może was przyłapać.Chcecie znowu być w gazetach plotkarskich, w świecie skandali? - dodała.
-Olga to nie tak jak myślisz. - próbował się wytłumaczyć Bartek.
-A jak? Zastaje was w takim stanie ,a nie dawno walczyliście medialnie z Marzeną Kł ło wam?
-Wyluzuj dziewczyno ja tylko się przebierałam a Bartek mnie tylko przyłapał a potem ty wskoczyłaś. - tłumaczyłam się skrępowana zakładając zapasową niebieską bluzkę.
-Aha macie szczęście że to nie był pan Leszek albo Kamila.
-Dobra Olga zdarza się . - odparłam.
-Powinnaś się zamknąć na klucz w gabinecie. A tak poza tym chciałam wam podziękować za wiarę bo dzisiaj mój pacjent wybudził się ze śpiączki.
-No to wspaniale. - rzucił Bartek.
-Tak myślałam że się wybudzi. - dodałam tak samo.
-To ja już opuszczam salę ale nie chciałabym być w waszej skórze. - powiedziała opuszczając mój gabinet zamykając za sobą patrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem a jeszcze bardziej Bartek.
-Ale my nic razem ze sobą nie robiliśmy.
-A ona tak myśli.
-Kurde ,popełniłem gafę.
-Jaką?
-Bo tak się składa że moja dziewczyna się do nie odzywa. Nie odpowiada na moje wiadomości .Kazałem jej zadzwonić a teraz pewnie powie że się zabawiam na boku. - jego głos był zdenerwowany.
-To leć za nią.
-Spoko.
Zostałam w jaki mi jest gł i doktor Wieczorek widzieli mnie w samym w staniku. Jaki muszą mieć teraz ubaw ze mnie.A ja głupia myślałam że nikt mnie przyłapie. Ech co za pechowy dzień.Mam nadzieję że Olga nie myśli że między nami do czegoś doszł chce rozbijać czyjegoś zwią ż dosyć mam swoje za uszami. Najpierw media mi dokuczały a teraz niby przelotny romans? Nic mnie z Bartkiem nie łączy. Poszłam szybko po swoją kosmetyczkę którą zostawiłam. Ale wtopa.
BARTEK :
Pobiegłem za Olgą.Dogoniłem ją .
-Olga poczekaj.
-Co chcesz?
-To nie tak jak myś ędzy mną a Mariką do niczego nie doszło.
-Tak? A ta scena to co?
-Ja sam ją przyłapałem jak się przebierała .
-A Piotruś Pan wstał i zaczął klaskać. - powiedziała ironicznie.
-Olga proszę Cię ,ja naprawdę nie zdradziłem Dominiki.
-Wszyscy tak mówicie. Wiesz? Jakie takie sceny już przerabiałam.
-Serio? I to jeszcze w szpitalu?
-Dla Twojej świadomości tak.
-Ale my naprawdę nie zrobiliśmy tego..
-Dobrze już.Nie musisz mi się tłumaczyć.Jesteś dorosły i sam podejmujesz decyzję.
-Nie powiesz Dominice o tym zdarzeniu?
-Hmmm...Pomyślę.Na pewno sobie porozmawiamy..
-Ale..Olga..
-Spieszę się. A ty powinieneś się zastanowić nad swoim zachowaniem.
Come on. Olga serio myśli że ja i Marika mogliśmy chcieć uprawiać miłość.Ale to nie ę.Nie mogę się z tego wyplątać.Ja naprawdę nie chciał tym kocham Dominikę i czekam na jej powró się że nasza relacje ulegnie zepsuciu. Olga na bank jej wszystko za dzień. A Dominika nie ma ochoty nawet odzwonić. Dlaczego miłość jest tak skomplikowana? Dlaczego? Może nie potrzebnie zgodziłem się na wspólne wyjście. Kawa była wyśmienita ,atmosfera też. No i Marika złapała mnie za rękę bo była mi wdzięczna za jedną sprawę. Przed chwilą mijał mnie profesor Kochań powiedział mi cześć ani dzień bo zawsze gdy mnie widzi się ze mną wita. A teraz przeszedł bez słowa.
-Mateusz,przyjacielu? Nie przywitasz się ze mną?
-Aaa siema. - odparł krótko.
-Co ty takie obrażony?
-A co? Wiecznie mam być w dobrym humorze? - odpowiedział zimnym tonem. Pewnie obrażony,tyle że nic mu nie zawiniłem.
-Coś że pogadamy jak masz chwilę?
-Nie,dam radę.
-Może męska rada się przyda?
ę ź już sobie.
Był dla mnie nie wcześniej byłem tak traktowany przez kogo tak traktował to pielęgniarki. Ale mnie? Za co? Wtedy dałem sobie spokój ale później spytam się o co mu mu nie zrobił ze mną pogadał a teraz mnie zmywa. Ten dzień mi nie służy. No cóż podszedłem do recepcji i zapytałem o wyniku badań mojej aktualnej pacjentki. Ale w środku żyłem w swoim światem uczuciowym.
OLGA :
Napisałam Dominice długiego smsa. Z ciężkim sercem i z żalem opisuje jej co dzisiaj zobaczył mi ją to raz kolejny zawiezie się na też się na nich zawiodł z tego wyleczył mnie Mateusz. Po Pawle długo nie mogłam się pozbierać i w jakimś sensie nadal nie mogę. Jestem teraz bardziej uprzedzona. Jeśli będzie trzeba będę wspierała Dominikę bo sama przechodziłam przez ten rozdział.Dominika z pewnością zdążyła pogodzić się ze swoją traumą a tu takie wielkie wróci do Polski? Nie wiem ale chyba tak tylko będzie musiała układać sobie wszystko od nowa. Bartek ją wykiwał. Faceci szybko się nudzą w związku ( z wyjątkiem mojego Mateusza) Nie dziwie się kobietą które nie chcą być w zwią nie Mateusz sama bym stroiła od związków. Do drygnął Mateusz pytając się gdzie jestem odpowiedziałam w swoim gabinecie. Po chwili wpadł do ł mnie swoim pocałunkiem.
-Dzień dobry kochanie - przywitał mnie słodkim tonem
-Dzień dobry,dzień dobry.
-Jakie dzisiaj masz śliczne warkoczyki.
-Dziękuję.
-Mateusz,wiesz co dzisiaj zobaczyłam?
-A co takiego?
-Bartek może mieć romans z Mariką.
-Ooo skąd ten wniosek?
-Wiesz chciałam pogratulować Marice za wiarę we mnie a potem Bartkowi a ja ich zastaje w jej w staniku a on się ślinił na jej widok.
-No proszę.Wiedziałem,wiedziałem.
-O czym?
-Jak kupowałem żarcie na łem ich razem w kawiarni. On ją jeszcze za rączkę ł roku się znalazł.
-No proszę czyli już tam się rozkwitł romans i jeszcze szpitalu chcieli może zaszaleć.
-Nie ujdzie mu to na sucho. Niech nie myśli że Dominika będzie tolerować jego zdrady.
-Dokł tym napisałam jej długie smsa co odkryłam. Zobaczymy jaka będzie reakcja.
-Ona już wie. Podziękowała mi za pokazanie prawdy.
-Szkoda mi jej. Bo kolejny facet zawiódł w jej życiu .
jeszcze młoda znajdzie fajnego faceta.
-Olga,powiedziałaś już swojej rodzinie o przeprowadzce?
-Tak.
-I co oni na to?
-Muszę być z Tobą bardzo szczera Mateusz. Nie są zadowoleni.
-Pamiętaj to jesteś Twoje ż żeli im się to nie podoba to jest ich problem.
-Wiem,ale z drugiej strony to jest moja rodzina.
zawsze rodzina chce dla Ciebie dobrze. Wkrótce zamieszkamy chcą czy ę to zaakceptować.Nie mają wyjścia.
-Zgadzam się z Tobą.
-Ale cały czas mam w głowie "Nie zgadzam się" to powiedziała Gosia.
-Myślę że za bardzo przyjmujesz się opinią swojej siostrzenicy. Ona nie może Tobą rządzić.
-Tylko wolałabym żeby zaakceptowała nasz związek.
-Zaakceptuje zobaczysz.
-Nie sądzę.
-A dzisiaj do mnie Bartuś."Przyjacielu nie przywitasz się ze mną?" Nie mam ochoty gadać który w tak toksyczny sposób porzuca swoją dziewczynę. On mnie po prostu wkurzył.
-A daj spokój ,niech idzie lepiej do swojej Mariki.
-To co po pracy spotykamy się z naszym zakonem?
-Pewnie.A tak poza tym mój pacjent się ze śpiączki wybudził.
-Genialnie.Mówiłem Ci że jesteś genialna.
-Wiem kochanie.
-Daj mi .
Dałam mu soczystego buziaka w policzek.
-Już niedługo będziesz się budzić tuż obok mnie.
Nie mogę się doczekać tej ma rację,Gosia nie może mnie ograniczać. Mam prawo do szczęścia. Jednak nie zawsze rodzina jest po Twojej stronie. Czasami Twoja życiowa decyzja denerwuje cały ś pewno też nasza pani ordynator nie będzie zachwycona ani to gdzieś. Możliwe że mi zazdroszczą. Mateusz dostał telefon od Anki jak zwykle musieli się kłócić. Tylko szkoda że akurat przy mnie.
-Co chciałaś? Słuchaj kobieto,ty pakuj córki do mnie na weekend i nie tym masz swoje małe dziecko i chcesz odpocząć. Anka ja ci jeszcze raz mówię zabieram córki na weekend rozumiesz? O jakich ty opiniach mówisz? Nie wiem o co ci nie moja wina że doktor Cisek ma negatywne będę płakał z tego powodu . Anka skończ już naprawdę bo nie chce mi się z Tobą gadać.Na razie.
-Już zauważyli że w internecie są negatywne komentarze na temat doktora Ciska.
-I co zwalają na Ciebie?
ślą że to ja za tym stoję ale nie do końca. A zresztą ludzie się na nim poznali.
-Ach ten Cisek i jego podły charakter.
-To dlatego po pracy spotkamy się gdzieś z grupką i będziemy nienawidzili sobie Ciska.
Uśmiechnęłam się.Prześmiewczo to powiedział.Jeszcze przed wyjściem zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie razem Zuzią i z Eweliną. Pod wieczór zrobiło się zimno.Słońce przestało grzać to ja też musiałam narzucić coś na siebie. Akurat miałam przy sobie bejsbolówke którą trzymałam od marca w szafie u siebie w gabinecie.
Ciąg dalszy nastąpi.