DOMINIKA :
Mój powrót do Polski zaskoczył wydzwaniał do mnie,ale ja nie chciałam słuchać jego tłumaczeń. I nie chce. Teraz już wiem że trzeba twardo stąpać po ziemi. Nie można żyć samymi marzeniami. Trzeba brać życie jakie ę przez okno że dolecieliśmy do łam że wracam do to moje miasto. Moje ukochane które mnie też wychowało. Nie mogłam się doczekać aż ujrzę na oczy moje dziewczyny. Na szczęście lot zakończył się szczęśliwie. Ale z tyłu głowy zawsze mam scenariusz że samolot może się rozbić albo porwany. Już jestem w Polsce wracam cała wypoczęta,uśmiechnięta i gotowa do wyznań. Wiecie jakie to jest uczucie kiedy wracasz do swojego ojczystego kraju? Cudowne. To jest jak powrót do domu. Kiedy wysiadałam z samolotu czułam te nasze polskie powietrze,polski klimat. Wróciłam do . Czekałam tylko na odbiór swojej walizki i byłam gotowa zobaczyć moje dziewczyny. Moje dziewczyny czekały w hali przylotów. Każda z moich dziewczyn jak się okazuje była jeszcze Asia Lenartowicz - nasza pielęgniarka z oddział trzy miały nie wielki bukiet kwiatów. Pewnie sporo się na mnie na czekały .Kiedy tylko wskoczyłam do sali przylotów jak mnie ujrzały to przyleciały jak córeczki do mamy która wraca z dalekiej podróży.
-Dominika. - krzyknęły wszystkie trzy ,rzucając się w moją stronę.
-O matko. Jak ja za wami tęskniłam. - wykrzyknęłam ,ściskając je mocno.
Myślałam że mnie uduszą,tak mnie przytulały .
-Opowiadaj ,jak było. - zapytała Aniela ledwo powstrzymując łzy.
Ja uśmiechnęłam się tajemniczo.
-Wszystko wam opowiem ale najpierw...Gdzie jest najbliższa kawiarnia? Muszę się napić dobrej kawy.
-Ok . - odpowiedziały chórem.
Zanim ruszyliśmy dalej zrobiłyśmy sobie wspólne zdjęcie które potem ląduje na cała w bukietach kwiatów a dziewczyny walizkami.
Olga wzięła ode mnie walizkę a Asia drugą.Wyręczyły mnie a moja młodsza siostra nie odstępowała ode mnie na krok. Czułam się dobrze przyjęta. Na moją prośbę wyskoczyliśmy do najbliższej kawiarni.W kawiarni mogłyśmy pogadać o wszystkim. A ja nareszcie mam w ustach polską kawę.
-No dobra zaczynaj. Jak tam w Nowym Jorku? - zaczęła Olga dyskusję przy stoliku .
-Nowy ten Nowy miasto nigdy nie ś hałaśliwe ,chaotyczne,pełne ludzi z każdej części świata. Ale w tym chaosie jest coś fascynującego .Każdy dzień był jak osoba przygoda.
-A co najbardziej zapadło ci w pamięć? - zapytała moja młodsza siostra
Przez chwilę się zastanowił co powiedzieć po czym dałam odpowiedź.
-Wiesz co chyba pierwsze dni to były takie...hmmm.. Pamiętam,jak wysiadałam z metra na Times Square i poczułam się ,jakbym znalazła się w środku ogromne reklamy,światła,tysiące ludzi na ulicach. Za dużo wrażeń mówię wam.
Asia zawsze praktyczne zapytała :
-Ale jak sobie radziłaś ,z takim tempem życia? To chyba zupełnie coś innego niż w Polsce.
-To prawda życie w Nowym Jorku jest szybkie,każdy się to muszę przyznać że nie zawsze było łatwo .Czasami czułam się przytłoczona.
-A jakie tam jest jedzenie? - spytała mnie znów Asia.
właśnie jakie jest tam inna bajka. Nowy Jork to raj dla żdego dnia mogłam jeść zupełnie co niestety nie należy do zdrowej żywności.
-Zdaje sobie sprawę bo moja znajoma kiedyś też była w Nowym Jorku przez jakiś czas i wróciła 5 kg plus . - stwierdziła Aniela z doświadczenia znajomej,
-Mi też się trochę przybrało ale to ę trochę wagi przy diecie "mniej żreć" - odparłam,
-Czego cię nauczył Nowy Jork? - zadała kolejne pytanie Olga pijąc kawę.
-Nauczył mnie odwagi i niezależności. Tam musisz walczyć o swoje ,a jednocześnie być otwartym na wszystko co może się wydarzyć .To miasto ma w sobie magię ,ale trzeba umieć z niej korzystać.
-A jak poradziłaś sobie z traumą? - Aniela
Wzięłam głęboki oddech i próbowałam zebrać myś łam.
-Podróż do innego kraju pomogła mi oderwać się od tego ,ale zrozumiałam że muszę to przepracować. W Polsce i tak czeka mnie terapia ale pierwszą terapię miałam sama dla siebie. To co się ze mną stało nie było to moją winą i że mam prawo czuć ból i złość.
-Jesteś niesamowicie silna sister. Nie wyobrażam sobie,przez co musiałaś przejść ,ale jesteśmy z Tobą. Zawsze. - powiedziała poważnym tonem Aniela.
-Wiedziałam że mogę na was liczyć - odparłam a w środku chciało mi się beczeć.
Nie dyskutowałyśmy o łam się skupić na tym co jest tu i teraz. Wiele się działo pod moją nieobecnością. Na pewno dużo też się zmieniło. Po wspólnej kawie. Olga z Asią udały się z powrotem do szpitala a ja wraz z Anielą udałam się do swojego ja dawno tu nie był kochane mieszkanie. Stanęłam przed drzwiami swojego mieszkania i przekręciłam kluczyk w zamku. Cud że nie zapomniałam swojego klucza od mieszkania. Ale by było. Kiedy otworzyłam drzwi ,miałam strasznie dziwne łam się jakby mnie nie było parę siostra pomogła mi wprowadzić walizki. Pierwsze co zrobiłam to udałam się do swojego łam się na swoje wielkie łóż za nim tęsknił mięciutkie i dobrze mi się na nim spało. Widzę że moje mieszkanie jest zadbane. Chwili potem dołączyła do mnie Aniela również położyła się na brzuchu.
-Wiesz że kiedy Cię nie było to u Ciebie nocowałam?
-Tak? Jak miałaś taką potrzebę to czemu nie.
-Miałam sprawę akurat po drugiej stronie miasta i nie chciało mi się wracać do siebie.
Nie miałam jej tego za złe. Nawet się cieszyłam że mogła skorzystać z noclegu. Po ciężkiej i wyczerpującej podróży zachciało mi się spać ale jeszcze chwilkę pogadałam z Anielą.
-Rozstajesz się z Bartkiem?
Przez chwilę nic nie odpowiedziałam.Żadne słowo nie padło a cisza między nami stała się gęsta.W końcu westchnęłam
-My już się rozstaliśmy. - powiedziałam cicho.
-Czekaj,ale jak to? Przecież odrzucałaś od niego połączenia jak mi potem pisałaś. - mówiła zaskoczona.
Podniosłam na nią wzrok i delikatnie wzruszyłam ramionami.
-Aniela ja do niego wrócę.Jak widać związek na odległość nigdy nie przetrwa. Nie było mnie przez tyle czasu a on zdążył się zbliżyć do innej.
nie zawsze tak jest. Znam parę która przetrwała a potem jedno z nich wróciło do Polski i są razem.
-Oni mieli szczęście. A ja? Nie.
Przyznaję rację.To kwestia szczęścia. Jak ktoś chce bardzo z kimś być to zrobi wszystko. Nie wierzę w wymó wybrał inną. Jakoś się po tym pozbieram ,życie toczy się dalej.
-No mieli ale też im było cięż razy znajoma mówiła że nie wie co dalej w końcu poważnie porozmawiali i podjęli że do siebie wrócą.
-Szkoda że Bartek tak nie myślał.
-Wasz związek był taki romantyczny.
początku wszystko wydaje się idealne,ale potem życie weryfikuje.
-Przykro mi że tak to cię spotkał łam na wasz happy end.
-Najwyraźniej go nie ma. - odparłam krótko.
-Ale może i dobrze że tak się stało? Może potrzebowałam wrócić tutaj ,do domu ,do ę nauczyć sie żyć dama dla siebie , a nie dla kogoś innego.
Aniela objęła mnie delikatnie ,pozwalając jej wziąć chwilę na zebranie myśli .
-Jestem tu dla Ciebie - powiedziała cicho
Uśmiechnęłam się łam wsparcie zdrada Bartka wbiła mi nóż w plecy .Czuję że powrót do Polski otwiera kolejny nowy rozdział w moim życiu .
ASIA :
Po powrocie do szpitala wraz z doktor Wieczorek ,od razu poczułam znajomą mieszankę zapachu środków dezynfekcyjnych i zmęczenia. Szpital żyje własnym rytmem . Czasami mi się wydaje że tutaj czas płynie się na chwilę ,by za moment wystrzelić w zawrotnym pielęgniarka wiem ,że każda chwila ma znaczenie. Ledwo zdążyłam postawić stopę na korytarzu a już dostałam telefon i usłyszałam swoje imię.
-Siostro Asiu ,proszę zgłosić się do sali operacyjnej numer dwa .Westchnęłam rozłączając się .Bez słowa ruszyłam w stronę windy .Nie było czasu na dyskusję o Dominice,która nie dawno wróciła do cały szpital będzie śpiewał że wróciła .Oprócz dziś wręczonych kwiatów mamy dla niej kolejną niespodziankę.Olga wskoczyła na pomysł byśmy się wszyscy złożyli na torcik i malutkie przyjęcie. Składka poszła szybciej niż świeże bułeczki u piekarza. A kto załatwił torcik? Ja. Ja od rana biegłam jeszcze do cukierni po torcik. Nie powiem że wczesne stawanie mnie zawsze męczy. Nie nawidzę wstawać o 6 ranem. Udało mi się donieść do szpitala jeszcze przed lotniskiem . Drzwi windy zamknęły się za mną. Patrzyłam na swoje odbicie w metalowej ścianie ążone oczy ,zmęczenie wypisane na twarzy,ale też determinacja .To był kolejny ciężki dzień pełen decyzji podejmowanych w łam na odpowiednie piętro i skierowałam się prosto na salę operacyjną. Mój umysł był już w trybie pracy - pacjent,stan, o Dominice mogły poczekać.W szpitalu liczyła się teraźniejszość .W końcu tutaj każda chwila mogła zadecydować o czyjmś życiu.
OLGA :
Ja już byłam u siebie w się cieszę że Dominika jest już w Polsce.U mnie na biurku leżały sterty papierów ,które trzeba przejrzeć. Przypomniał mi się moment jak miałam ciężki przypadek z jednym podniosła mnie na duchu.
"Nie martw się.Jesteś świetna w tym co robisz." Te słowa mnie podniosły. Ostatnim czasie zakolegowaliśmy się. No i nasi partnerzy też tylko Mateusz ostatnio się od niego dystansuje. Może dlatego że tak potraktował Dominikę? Nie dziwie mu się. Jeszcze dzisiaj ma się pojawić.Ale tylko na chwilę. Przecież nie będzie od razu pracować, tak po podróży? Nie. Mamy dla niej wielką niespodziankę. Na pewno się ucieszy. Jedno jest pewne .Z jej pomocą szpital może wiele zyskać ,a nasz zespół znów będzie funkcjnował jak dobrze naoliwiona maszyna. Przeglądałam spokojnie raporty medyczne ,karty pacjentów oraz wyniki badań , które musiałam przeanalizować i podpisać. Moja siostrzenica się do mnie nie odzywa. Nadal się nie zgadza z moją decyzją.Liczyłam że Gosia zrozumie moją decyzję. W głębi serca wierzę ( i chciałam wtedy wierzyć) czasem zrozumie moją decyzję. Weszłam też na pocztę i patrzę Zuza przesłała mi już gotowy mukbang. Bardzo chciałam go obejrzeć ale miałam obawy. Może oglądanie go w szpitalu nie jest dobrym pomysł obejrzę go w i tak czeka mnie dużo wrażeń.
ZUZANNA :
Siedziałam na schodach razem z Mateuszem. Rozmawialiśmy o nam tyko przyszło na język.
-Rozumiem że wszystko już pozałatwiałaś?
jest zakwaterowane.
-Bardzo cię cieszę. Już niedługo będziemy się świetnie bawić.
-No dokładnie.
-A kiedy będzie gotowy filmik na yt?
-Już jutro będzie premiera.
-To dobrze bo nie mogę się doczekać.
-Mateusz czy to prawda że doktor Lesing już wróciła?
ma odebrać ją z lotniska.
-Może wróci już taka silna i odnowiona.
niestety nasz kochany doktorek Wolski postanowił się zabawić z doktor Dąbrowską?
-It's a joke ok?
's not a joke. To serio się stało.
-Oh no..
-Kiedy załatwiałem nam żarcie na mukbang ,widziałem ich razem jak trzymali się za rączkę w kawiarni a potem Olga przyłapała ich w gabinecie jak ta była w samym staniku.
-To nieźle. Facet wie że ma inną po drugiej stronie świata a znalazł sobie zabawkę.
-Tak,tak właśnie oto chodzi. - Mateusz pokręcił głową, jakby nie dowierzając.
-Nie wiem co on widzi w tej Dąbrowskiej . Przecież to nic specjalnego,przypomina mi urodę Paris z drugiej strony no - zawiesił głos ,jakby coś sobie przypominał .
-Wolski zawsze miał urok osobisty. - dodał
-Urok osobisty i on? Proszę cię - zaśmiałam się kręcąc głową .
-Nie wiem jak ty ale zawsze widziałam w nim tylko pracoholika. - dodałam
-Może to właśnie to. - zastanowił się Mateusz
-Kobiety lubią ambitnych mężczyzn - dodał.
-Myślisz że ten bad romance potrwa?
-Kto wie. - uśmiechnął się do mnie tajemniczo .
No właśnie.W szpitalu nigdy nie wiadomo co się wydarzy następnego dnia.
-Ale naprawdę słabe z jego ł kobietę która na to nie zasłużyła.
Mateusz przegryzł wargę ,jakby nie wiedział jak odpowiedzieć. Tutaj wszyscy ją jaka jest na codzień.Oprócz dobrej reputacji jest też osobą bardzo przychylną. Niektórzy nazywają ją drugą Ashley Tisdale bo jest do niej mega to nasza polska Ashley Tisdale.
-No tak to nie wygląda dobrze. - przyznał cicho
-Ale wiesz nigdy nie wiadomo co jest za zamkniętymi drzwiami.
-Ok ale to nie usprawiedliwia zdrady. - przerwałam mu.
Mógł jej nie obiecywać złotych gór skoro jest taki nie stały w uczuciach. Dzisiejsi faceci są trudni. Kiedy kobiety są takie same strasznie są zdziwieni. On wzruszył ramionami i powiedział.
-Ludzie robią różne rzeczy ,kiedy ich relacje się sypią. Ale masz rację.To nie fair wobec w końcu i tak się wszystko wyda. W szpitalu nie ma miejsca na takie tajemnice.
-Tym bardziej że ludzie tutaj żyją plotkami..
Przesunęłam się do niego bliżej by poczuć się jak najbliżej jego.
-Dokładnie - odparł z lekkim westchnieniem. Przez chwilę dłubał sobie w paznokciach ,jakby to miało pomóc zebrać mu myśli.
-Wiesz ,przestałem się odzywać do Bartka z tego ł się jak świnia.
Spojrzałam na niego z lekkim zaskoczeniem. Przecież nie dawno razem chodzili na basen,do sauny na korytarzu zamienili nie jedne słowo.A teraz nagle cisza? W szoku jestem.
-Serio aż tak? Myślałam że nadal będzie się trzymać z Bartkiem .
-Nie mogę patrzeć jak on krzywdzi Dominikę. Znamy się tyle lat i nie mogę mu tego wybaczyć.
Mateusz wzruszył ramionami,patrząc w bok ,jakby szukał odpowiedzi. Trochę już mnie tyłek mierzi od siedzenia na stopniu. Ale jako nastolatka też lubiłam siedzieć na schodach.
-Byliśmy bliskimi są pewne granice. Nie będę udawał że to co robi jest ok. Bo nie jest ok. Zwłaszcza że Dominika nie zasługuje na takie traktowanie.
-You know my dear. Listen, ludzie nie chcą przyznać ,że robią coś złego . - zauważyłam .
-Może .Ale póki chce mieć z tym nic wspólnego.
-Jak chcesz.
-A jak Twoja była żona? Anka? Nie robi ci pod górkę?
-Anka? No cóż..jest jak jest. - uśmiechnął się gorzko po czym kontynuował
-Na początku było ciężko ,bo ciągle próbowała coś utrudniać ,a to z opieką nad dzieciakami , a to z pieniędzmi .Ale na szczęście ostatnio z nią cisza.
-I bardzo ci da spokój.
Zapytałam się o gościa którego wspólnie wyś go wyśmiewamy że założyłyśmy zakon. Dla beki oczywiś postanowiłam zrobić mema z jego udziałem. Ale pokaże Mateuszowi później .
-A Cisek się do Ciebie odzywa?
ten Cisek. -westchnął ciężko.Z jednej strony ciśnie z jego bekę a z drugiej strony irytuje go ten cały Cisek.
-Ten typ nigdy mnie nie trawił.Nie,nie odzywał się.I bardzo dobrze bo jak mnie kiedyś wkurzy to naprawdę pomyślę o jakimś rytuału i będzie po nim.
-Nie chce pochopnie oceniać ludzi po wyglądzie ale po nim widać że nie należy do sympatycznych.
-Bo taki on jest. Z tym człowiekiem nie da się zaprzyjaźnić.
-Ale mam mema dla Ciebie.
-Jakiego? Z jego udziałem.
-Oczywiście że z doktorem Ciskiem.
Pokazałam mu mema którego zrobiłam. Umieściłam zdjęcie z Ciska z ig w roli słoneczka. To było słoneczko Teletubisió na początku się uśmiechnął ale potem powiedział :
-Weź bo będę mieć koszmary po mem ci się udał.
-Dziękuje.- podziękowałam
-Tak poza tym. Powiedzmy że ja nie lubię jak ktoś mnie ocenia,nie mając pojęcia,przez co przechodzę. Cisek zawsze był z tych ,co uwielbiają krytykować innych,a sam jest daleko od ideału.
-Ach toksyk taki tam.
-Ale szczerze mam go naprawdę w ę mieć tylko od nich święty spokój .Jeśli będzie się trzymał z dala od mojego życia to ja też.
-Ale nie wolno sobie też wejść na głowę.
-Coś ty. Dlatego założyliśmy zakon dla odstresowania się.
-Hahah . - zaśmiałam się że trochę się oplułam.
Jeszcze dzisiaj zauważyłam że Mateusz wstawił nasze zdjęcie grupowe ( mam na myśli grupę z zakonu osób które nienawidzą Ciska) z podpisem "Zakon OKNC" ludzie się zastanawiają co to oznacza Mateusz im odpisywał "Tajemnica dla wtajemniczonych " Mateusz oznaczył mnie i innych obecnych na zdjęciu.
-Czekaj,mam jeszcze jedno do Ciebie pytanie.
-Dawaj.
-Wpadniecie do mnie na urodziny z Olgą?
-No pewnie. Będziemy na 100 %
-Musimy tylko ci kupić jakiś prezent dla Ciebie.
-No dobrze.
Tak się składa że powoli zbliżają się moje 27 urodziny. Nie mogę w to uwierzyć że tyle mam już lat. Najpierw wspólny wypoczynek a potem my birthday. Sala już jest zarezerwowana. I to będzie sala dla bogaczy a nie dla miłośników disco polo. Moje urodziny odbędą się luksusowej sali. Będziemy bawić się jak celebryci.Będzie karaoke,będą sesje zdjęciowe. Będzie extra. I to wam obiecuje. Jeszcze będzie trzeba pomyśleć nad dekoracją.Jeszcze poplotkowałam z Mateuszem o Ewelinie i ług nas Borys zarywa do Eweliny i to jest na 100 %. Oho o wilku mowa.Właśnie Ewelina nas przyłapała jak rozmawialiśmy na ła nas przez szklanę drzwi. Dobrze że w porę skończyliśmy wątek.
-O co to za pogaduszki? - wkroczyła do nas i usiadła obok mnie na schodach.
-Ploteczki o pacjentach czy może na oddziale jakieś tajemnice? Co?
Spojrzałam na Mateusza ,który wzruszył ramionami ,a potem odparłam z lekkim uśmiechem.
-Eee nic z tych to tylko życiowe jak to jest.
-Oo to tym bardziej muszę się wtrącić. - odpowiedziała Ewelina przesuwając się blisko mnie.
-Jak już musisz wierzyć to gadaliśmy na temat doktora Wolskiego i jego hmmm..delikatnie mówiąc o jego nie najlepszych decyzjach w życiu.
Ewelina od razu rozjaśniła się z zaciekawienia.
-Aha,romans z doktor Dąbrowską? Myślę że od dawna między nimi coś iskrzyło ale nie sądziłam że Bartek posunie się tak daleko. A co ze związkiem z Dominiką?
-Aaa właśnie.Słuchaj mijałaś się może z Olgą ?
ż Olga wróciła z lotniska.I to nie sama bo była z nią Asia . I dzisiaj ma się jeszcze pojawić .
-Ok. Dzięki . A co z jego związkiem? Z tego co wiem to nie chce mieć z nim nic wspólnego. Bartuś o tym nie pomyślał.
Ewelina westchnęła ,krzyżując ręce na piersiach.
czasem sami niszczą sobie życie,a potem się dziwią.Ale wiesz co? I tak wszyscy się o tym dowiedzą ,to szpital ,tu nic się nie ukryje.
-To prawda - dodał Mateusz.
-Ale wolałbym by te rzeczy nie wychodziły ode mnie . I tak mam już dość zamieszania w swoim życiu z Anką i z tym klownem Ciskiem.
-Eh Cisek i jego okropna osobowość. Jak dobrze że go z nami nie ma.
-I nie bę nie pozwolę by taka osoba jak on pracowała w tym u Żylickiej zapier... - zabluźnił. Śmiesznie to zabrzmiało.
-Dobra dziewczyny ja was zostawiam bo muszę już lecieć. - wstał ze schodów Mateusz i udawał się w swoją stronę.
-Na razie. -powiedziałam.
Zostałyśmy w swoim towarzystwie. Może i dobrze? Mateusz nie musi znać naszych sekretów ani Olga. Ewelina opowiedziała mi o swojej namiętnej nocy z Igorem i w prezencie dostała .
-Czyli mówisz że było fajnie?
ł taki kochany.
-Ooo uważaj żebyś tym razem nie była naprawdę w ciąży.
-Nie, ły czas się zabezpieczamy to możesz być spokojna.
-Nie no ż ętnie bym została ciocią.
-Ale jeszcze nie pora na tym dostałam Pikachu.Mój ulubiony pokemon z dzieciństwa.
-Ooo jakie to urocze. Ja też oglądałam Pokemony jak byłam mała. To był mój pierwszy rok w Polsce i częściej mówiłam po polsku niż po razem z moją starszą siostrą uczyliśmy się polskiego poprzez Pokemony.
-A jaka była Twoja ulubiona postać?
-Wiesz co nigdy nie miałam swojej ulubionej postaci nie wiem dlaczego ale lubiłam oglądać tą bajkę.
Pikachu na zawsze zapadł w mej pamięci.
-Ewelina teraz jesteś szczęśliwa prawda?
-Oczywiście. Moje życie się układa a mnie jest stać na droższe potęga podświadomości działa.
-Wierzysz w takie brednie?
-To nie są brednie to jest rzeczywistość jak tak zaprogramujesz podświadomość czyli pozytywnie to w Twoim życiu będą się dziać dobre rzeczy.
-Myślisz że powinnam tak spróbować?

Nie wiem czy to spróbuję ale to brzmi bardzo zachęcająco. Musiała bym też kupić tą książkę i się przekonać.Znając Ewelinę lubi wierzyć w niektóre zabobony. Po pracy umówiłyśmy się na jazdę elektroniczną hulajnogą. Będziemy jeździć na jednej hulajnodze. A kto bogatym zabroni?
-To co Zuza po pracy idziemy na hulaj nogę elektroniczną?
-Yes i said yes.
DOMINIKA :
Dzisiaj nie wracam jeszcze do pracy ale chce się tylko przywitać z moimi przyjaciółmi. Ten szpital to mój drugi dom. To co dzisiaj dla mnie zapomnę do końca życia. Wkroczyłam do budynku nie spodziewając się specjalnego powitania. Mimo zmęczenia po podróży czułam radość że znów będę mogła dzielić z nimi każdy dzień. Po drodze mijałam niektóre pielęgniarki które mi mówiły dzień dobry ja serdecznie im odpowiadałam z lekkim uśmiechem na łam w sobie nowojorską energię.Gdy tylko otworzyłam drzwi do głównego holu ,zauważyłam coś niezwykł ły personel medyczyny zebrał się by mnie powitać. Na czele grupy stała nasza kochana ordynatorka Kamila Nowogórska,której dłoń ściskał dyrektor szpitala pan Leszek Kiliński. Przywitali mnie gorąco a pan Leszek obdarował mnie szczerym uśmiechem.
-Witamy z powrotem pani doktor Lesing. Jak minęła podróż?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć ordynatorka Kamila pociągnęła mnie za rękę .
-Chodź mamy dla Ciebie niespodziankę.
Ja zdziwiona pozwoliłam się prowadzić. Nie wiedziałam co ona ma dokładnie na myś i Kiliński zaprowadzili mnie do małej udekorowanej sali , na stole czekał duży udekorowany tort .Nad nim wisiał baner z napisem "Witamy z powrotem panią doktor Lesing" Wzruszyłam się.Nie wiem czy sobie na to zasłużyłam .Uśmiechnęłam się a w sercu zrobiło mi się ciepło. Dziękowałam wszystkim z całego że moja podróż do USA nie znaczyła końca kariery.
-Naprawdę tego się po was nie spodziewałam - powiedziałam z zakłopotanym tonem .
-To bardzo miłe z waszej strony - dodałam.
Widziałam między innymi Olgę,Mateusza,Borysa,Natalię,Marcina,Hubera,Klaudiusza,Ashera,Asię,Rafała,Agnieszkę ale Bartka nie było ani tej Mariki. I bardzo dobrze przy najmniej nie muszę ich razem oglądać.
-Nie wiem czy ja na to sobie zasłużyłam. - powiedziałam.
-Ależ pani ługuje na to. - odpowiedział dyrektor szpitala Kiliński
-Cieszy nas Twój powrót. Jesteśmy z Ciebie dumni.
Wszyscy zaczęli klaskać a Kamila przyniosła nóż do tortu ,wręczając go mi.
-Pani jest pani przyjęcie .Proszę ukroić pierwszy kawałek. - zażartowała.
Uśmiechnęłam się.Nigdy nie byłam fanką bycia w centrum jak Malanowska albo Smogulecka. Nacięłam pierwszy kawałek tortu. Wszyscy nim poczęstowaliś nie wszyscy mogli być obecni (mowa o pozostałych lekarzach i pielęgniarzach) bo wiadomo muszą być obecni gdzie nadzieję że coś zostanie dla nich.
-Kochani mam dla was specjalnego - ogłosiłam.
-Chciałam wam podziękować za wspaniałe ęc mam dla was małe upominki z mojej podróży do Stanów Zjednoczonych .
Zgromadzeni zaciekawili się a ja sięgnęłam po torebkę . Wyciągnęłam z niej kilka pięknie zapakowanych paczek.
-To dla pani. - wręczyłam go Kamili ,to było nie wielkie pudełko.
-Dziękuje pani doktor - podziękowała mi.
Po jej twarzy widać zadowolenie. Lubi jak ktoś jej sprawia prezenty. Podarowałam jej typową amerykańską kawę. Na pewno jej zasmakuje.
Następnie wręczyłam prezent naszemu Leszkowi.
-Dla pana mam coś wyją łam to w Nowym Jorku .To eleganckie wieczne pióro z Manhattanu,robione ręczne. Mam nadzieję ,że ci się spodoba.
-Bardzo ślicznie dziękuje.
Dla innych też miałam prezenty które wręczyłam. To już jest nasza wspólna tajemnica. Kochański wręczyłam książkę medyczną po angielsku bo wiem że niedługo zamierza się wybrać do Los Angeles. To mogę zdradzić. Razem zaczęliśmy świętować mój powrót. Wszyscy poczęstowaliśmy się tortem a potem ślałam że to .To się dzieje naprawdę. Później dowiedziałam się że to był pomysł co jej bardzo dziękuję. Jest to bardzo wartościowa i przekochana osoba. Ma w sobie niesamowitą energię i moc.Z czasem zaczęłam traktować ją jak siostrę ( drugą siostrę bo jedną już mam ) Z każdym sobie pogadałam a potem niestety nasze zgromadzenie zaczęła się kruszyć bo każdy był wzywany do obowiązkó szczęście wszyscy zdążyliśmy zrobić sobie zdjęcie óre potem wstawiłam na insta i na facebooku .Ja udałam się szybko do domu a reszta tortu i szampana jest dla nieobecnych np dla Eweliny czy Doroty. Kiedy wychodziłam ze szpitala cała szczęśliwa w endorfinach mijałam się z Malanowską która mierzyła mnie z nie zadowolonym wzrokiem. Nie lubiła mnie ta kobieta . Nawet nie raczyła mi powiedzień "Dzień dobry" ale mam to gdzieś. Nie jestem pępkiem świata żeby wszyscy mnie kochali. Wsiadłam do swojego dawno nie używanego autka które grzecznie za mną czekało. Pojechałam do swojego mieszkania w którym czekała na mnie moja młodsza siostra. Musiałam się wyspać po ciężkiej podróż właśnie potrzebowałam. Jeszcze raz dziękuje Bogu za tych ludzi. Kocham ich bardzo. A w radiu dominował kawałek Miley Cyrus. Bardzo mi się spodobała ta ściłam sobie na full..
Ciąg dalszy nastąpi.