BARTEK :
Pod moją nie obecnością odbyła się mała się o tym dowiaduje. Ona wróciła do dzwoniła, pisała tak po prostu nic. Poczułem się skreś myśli nieustannie wracały do wiadomości. Dominika jest już z nami ale nasz związek był zawieszony. Po pracy zamieszkam dotrzeć do jej sobie wszystko wyjaśnić. W mojej głowie pojawił się lęk i wątpliwość. Zwłaszcza że teraz chodzi plota że ją zdradziłem z doktor Dąbrowską. Tak to prawda.Z Mariką się za kumplowaliśmy . Ale nie spaliśmy ze sobą.Dzisiaj chce wszystko wyjaśnić.Tylko nie wiem czy ona będzie chciała mnie wysłuchać.Skierowałem się do sali gdzie było malutkie przyjęcie dla ę że jest jeszcze kawałek tortu i trochę szampana. Nikogo nie był ło mi się przykro z myślą że mi nic nie powiedziała że ęstowałem się tortem.Długo nie byłem sama. Do sali wkroczyła Ewelina.
-No widzę że pan doktor się spóźnił.
-Nie miałem opcji by się pojawić.
-Może to dobry pomysł. Bo też bym nie chciała przebywać z facetem który mi złamał serce.
-O czym ty mówisz?
-Jak to o czym? Zdradziłeś Dominikę z Mariką a teraz udajesz narzeczonego roku.
-O to było żadnej zdrady.
-Ale ja słyszałam od nie jednej osoby. Ładnie to tak porzucać kobietę która oddała całe swoje serce a potem zabawiać się z inną?
-Ewelina ty chyba na głowę upadłaś. Nie zdradziłem jej.I proszę przestań roznosić plotki .
-Ok, .
Nie mogłem zjeść torta w spokoju bo przyszła z nami od marca ale Kochański mnie uprzedzał że jedynie co ją interesuje to obgadywanie Malanowskiej jest dobrą policjantką.Chodzi o negocjację. Czekałem aż ona sobie stąd pójście mi na nerwy działa. Malanowska zaraz by mi pocisnęła tak że człowiekowi by głowa pękł nie wdaje się w dłużej w dyskusję z pielęgniarkami. Moja opinia tutaj będzie mocno kontrowersyjna ale większość z nich nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Jak tylko o dupie Marynie. Ewelina wreszcie sobie stąd wyszł ? Może myślała się wygadam? Nie mam zamiaru. Poczęstowałem się szampanem ale za drzwiami słyszałem rozmowę Malanowskiej z inną pielęgniarką.To była Dorota.
-Widziałaś ją ? - nadawała Dorota.
łam szła do domu.
-I co powiedziała Ci dzień dobry.
-A ską nie musi mówić dzień óciła z Ameryki i od razu robi z siebie królową.
-No też miałam takie wrażenie jakby się przechwalała.
ty to zauważyłaś?
-Co?
-Pamiętasz jak wracał doktor Wolski z doktor Dąbrowską z powrotem do szpitala?
-Tak,pamiętam i co związku z tym?
-Nikt nie urządzał żadnego przyjęcia dla nich a dla niej? Od razu. Jakby przyjechała królowa Bona. Zobacz jaka tu jest hipokryzja.
-Wiesz co..myślę że masz rację. Ona jest bardziej uwielbiana niż pozostali.
-Dokładnie. Dlatego cieszę się że u nas tak nie jest.
Że co proszę? Jaka hipokryzja? Bez do wszystkiego się przyczepi .Robi dramę z niczego. Poza tym Dominika wróciła z dalekiej podróży to dobrze że została taki przywitana. Niestety w naszym personelu medycznym znajduje się ogromna zazdrość. I ktoś sobie z nią nie łem ochotę wyskoczyć i zrobić awanturę ale wolałem posłuchać co taka plotkara ma do przepada za Dominiką bo jej zazdrości. Taka jest prawda. Po pracy razem bukietem kwiatów udałem się prosto do jej ę to zrobić jeszcze dziś.Czułem narastające napięcie a moje sumienie obciążał ciężar,którego nie potrafiłem wyrzucić.Im bardziej zbliżałem się do jej mieszkania tym bardziej serce waliło jak mł łem się czy zadzwonić do drzwi czy jednak dać sobie spokó łem kilka głębokich wdech ,spróbująć opanować podeszłem do drzwi moja ręka zawisła nad dzwonkiem na kilka sekund. W końcu się zdecydowałem,nacisnąłem na natychmiast się otworzyły tylko zamiast Dominiki zastałem Anielę.Jej młodszą siostrę.
-Cześć Aniela,zastałem może...
widzenia. - próbowała mi zamknąć drzwi pod nosem ale jej przeszkodziłem.
-Aniela,poczekaj ja chce tylko wyjaśnić.Nic mnie z doktor Dąbrowską nie łączyło i nie łączy.
-Ta jasne.
-Aniela proszę ja chce z nią porozmawiać.
-Teraz śpij a ty odwal się od niej.
Nasza głośna rozmowa wybudziła Dominikę ze snu. Kiedy ją ujrzałem miałem ochotę się na nią rzucić i pocałować. Ale w tym momencie nie było to możliwe. Gniewała się na mnie za niby romans. Na pewno spodziewała się mojego przyjś ęła w progu obok ła ubrana w luźny bluzkę.Jej twarz była poważna i zmęczona po podróży.
-Cześć Dominika. - powiedziałem cicho .
-Cześć - odpowiedziała sucho , bez wyraźnych emocji.
-Dominika idź spać ,ja się z nim sama rozprawię. - Aniela.
ę sobie. Niech wejdzie do środka. - nalegała.
Aniela odeszła od naszego towarzystwa do innego pokoju. A my przez chwilę staliśmy w ciszy patrząc na siebie.W powietrzu wisiało napięcie jakbyśmy oboje nie wiedzieli od czego zacząć.
-Musimy porozmawiać. - w końcu się odezwałem.
-O wszystkim - dodałem
Ona nic nie odpowiedziała tylko zrobiła krok w tył,dając mi znak że mogę wejść do ś ęła za mną drzwi , po czym skierowała się do ła na kanapie ,składając ręce na kolanach ,a ja stanąłem przed nią.
-Dominika ja. - zacząłem ona przerwała mi.
-Słyszałam o Tobie i o Marice. - powiedziała zimnym tonem a jej spojrzenie było ostre. A ja zamarł łem ból w jej oczach. Chciałbym żeby mi uwierzyła że jej nie zdradziłem.
-Kochanie to nie jest prawda co słyszałaś. Mnie i Marikę nic nie łączyło i nie łączy. Byliśmy razem w kawiarni jako koledzy i..
- A potem w jej gabinecie doktor Wieczorek was przyłapuje jako ona stoi w samym staniku a ty się na nią ślinisz
Czyli Olga jej o wszystkim opowiedział z niej koleżanka. To ona jednak jej sprzedała tą plotkę.
-Ale to nie było tak jak myś łem akurat kiedy ona się przebierała a Olga weszła tuż za mną i...
nie znaczyła? - powtórzyła z goryczą.
-To się stało gdy ja byłam za oceanem ,myślałam o Tobie każdego dnia ,tęskniłam a ty jak się zachowałeś? - dodała. - z jej oczu zaczęły lecieć łzy.
-Nie zdradziłem Cię. Ja przysięgam że między mną a Mariką nic nie było. Tylko Ciebie kocham i z Tobą chce spędzić resztę życia.
-Dosyć. - wrzeszczała.
-Przestań kłamać. - dodała.
-Ja naprawdę nie kłamię. Boli mnie to że mi nie tylko mógł cofnąć czas nie zgodziłbym się na tą kawę bo teraz ktoś sobie zrobił aferę i nasz związek się sypie.
Ona spojrzała na niego z mieszanką rozczarowania i bó chwilę cisza wypełniała pokój a potem powiedziała.
-Byłam gotowa wrócić i znowu spróbować ..a nie wiem czy teraz dam radę ci zaufać.
Widzicie jak puszczona plotka może wiele krzywdy narobić? Ona czuje się zraniona a ja próbuje tłumaczyć swoje działania. Teraz to i ja cierpię bo miłość mojego życia mi nie wierzy. Czuję że przed nami rozstanie. Jej zaufanie zostało zniszczone przez innego mężczyznę. Będzie jej ciężko komukolwiek zaufać. Sam zacząłem płakać bo byłem bezradny. Ona siedziała nieruchomo na kanapie,wpatrzona we mnie ,jakby chciała coś powiedzieć ,ale w jej oczach narastała złość.
-Wynoś się stąd! - powiedziała bez wahania.
Nie dowierzałem co słyszę.Dominika wyrzuca mnie z mieszkania jak jakiegoś złodzieja. Nie mogę w to uwierzyć że takie słowa są kierowane do óbowałem coś powiedzieć ,próbowałem zaprotestować ale z trudem łapałem oddech.
-Dominika..proszę - zaczął uniosła rękę ,przerywając mi.
-Wynoś się, nie chcę cię oglądać. Myślałam że będziemy razem ,że jak wrócę to może zamieszkamy razem ale widzę że się myliłam. Nie mogę ci zaufać po tym wszystkim.
Poczułem jak grunt osuwał mi spod nóg. W głowie szumiało mi od słów które chciałem wypowiedzieć ale wiem że nie ma sensu się tłumaczyć. Dominika była nie ugię spojrzenie nie pozostawiało żadnych złudzeń . Podjęła decyzję która mi się nie podobała.
-Dominika ja naprawdę Cię nie zdradziłem. - próbowałem jeszcze raz ,ale ona nagle wstała ,gwałtownie przerywając mi.
-Nie? Pewnie tak mówisz bo teraz czujesz się winny bo wszystko wyszło na co by było gdybym się nie dowiedziała?
-Jak mogłeś mi to zrobić Bartek ? Byłam na drugim końcu świata a ty po prostu mnie zdradziłeś! - jej ton był coraz bardziej emocjonalny.
Czułem jak ból ściska mi łem na nią i widziałem jak ta plotka zniszczyła nasz związek.
-Nie chcę tego słuchać - kontynuowała. Jej twarz twardniała z każdą sekundą po czym dodała :
-Po prostu wyjdź.Muszę ochłonąć ,przemyśleć wszystko ,ale w tej chwili nie chcę cię widzieć . - rozpłakała się .
-Wynoś się już! - krzyknęła.
Stałem jak wmurowany .Nie wiedziałem co robić.Każdy mój ruch ,każde słowo wydawało się tylko pogarszać sytuację .W końcu ,widząc determinację w jej oczach ,westchnąłem ciężko.
-Dobrze .Wyjdę ale proszę daj mi szansę to naprawić. Nie teraz,ale kiedyś.Proszę. - dodałem
Nic nie odpowiedział ła na bok,dając mi przestrzeń,abym opuścił jej łem w stronę drzwi pozostawiając swoje kwiaty które chciałem jej dać.Czułem jak mój świat się przekroczyłem próg ,odwróciłem się na moment,by spojrzeć na Dominikę ale ona stała tyłem , już nie patrzyła na mnie. Do akcji jeszcze wkroczyła jej ąc za mną.
-Nie słyszałeś? no wynoś się stąd!
Opuściłem mieszkanie a drzwi zamknęły się z cichym kliknięciem.A ja poczułem jak pustka wypełnia moje łem przez chwilę na korytarzu ,wpatrując się w drzwi ,za którymi jeszcze przed chwilą był cały mój świat.A teraz? Wszystko jest mogę dłużej kontrolować .Muszę iść swoją drogą. Czy mi uwierzy? Nie wiem. W każdym razie jeszcze zamierzam z nią porozmawiać jutro.
DOMINIKA :
Stałam nieruchomo przy drzwiach .Patrzyłam przez judasza jak on mnie oszukał.Mówił że mnie że przy mnie była siostra Aniela bo sama bym zwariował ślałam że nasz związek przetrwa wszystko .Pomimo odległości ,pomimo trudnych chwil ,zawsze wierzyła że miłość ich połączy na nowo ,kiedy wróci. Wszystko co było między nami się rozpadł óbowałam oddychać głęboko ,uspokoić się ale myśli krążyły wokół zdrady."Jak mogłeś mi to zrobić" te słowa wracały jak boomerang. Cały czas myślałam że Bartek czeka za mną.Nasza miłość miała być postanowił mnie zostawić dla innej wtedy kiedy ja byłam siostra Aniela przytuliła mnie do siebie i otarła z twarzy łzy.
-Co za frajer. Jak on może jeszcze przychodzić?
-Nie mówmy już o chce o nim gadać.
-Już spać bo jutro masz pracę.
-Tak idę spać i daje sobie z tym wszystkim spokój.
Od dnia powrotu do Polski czułam się dawno zdążyłam pokonać traumę która narodziła się przez próbę gwał wiem jaki jest Bartek naprawdę. Muszę być silna nie mogę się poddać. Nie mogę na niego liczyć. Nie mogę! Wróciłam do łóżka i szybko na szczęście zasnęł pochłonął mnie. Tylko w krainie snów miałam wytchnienie .
EWELINA :
Słonecznie popołudnie zachęcało do wyjścia na świeże się coraz cieplej .Spędziłam resztę dnia ze swoją przyjaciółką Zuzą. Zanim wybrałyśmy się na hulajnogę elektryczną to zjadłyśmy wspólnie ż obiadu nie musimy w domu gotować.
-Wiesz,zawsze chciałam spróbować ,ale jakoś się nigdy nie złożyło. - powiedziała Zuza
Obie szybko wypożyczałyśmy hulajnogi,wprowadzając odpowiednie kody w aplikacji na telefonie .Z podekscytowane ruszyłyśmy w stronę parku ,gdzie ścieżki były szerokie i w większości jako bardziej doświadczona ,ruszyłam pierwsza a Zuzia choć na początku nieco niepewna szybko złapała rytm.
-Ale zarąbiście! - krzyknęła Zuza ,śmiejąc się ,gdy przyspieszyłyśmy ,czując podmuch wiatru na twarz .
-Darling dlaczego my wcześniej tego nie próbowaliśmy?
-Bo ciągle jesteśmy zajęte innymi rzeczami. - zawołałam w odpowiedzi.
Śmigałyśmy wzdłuż parkowych ścieżek ,mijając przechodniów i innych rowerzystów.Słońce odbijało się od drzew a powietrze pachniało świeżością. To był jeden z tych momentów ,kiedy czas zwalnia a każda chwila wydaje się zrobiłyśmy sobie pauzę. Zjechałyśmy w stronę zatrzymały się w cieniu drzewa, a my zeskoczyłyśmy z nich wciąż roześmiane.
-Ewelina wiesz myślałam że będę mieć problem z balansowaniem. - powiedziała opierając się o hulajnogę.
-Tak dokładnie.A jakie ślałam że te hulajnogi będą wolniejsze.
Zuza rozejrzała się wokół,a potem zwróciła wzrok na mnie.
-Ewelina co powiesz na wieczór szczerości?
-To znaczy?
-Mam na myśli że będziemy mówić prawdę tylko prawdę bez żadnego kłamstwa.
ę w się składa że jeszcze będzie z nami Igor.
też będziemy zadawać pytania na które będzie musiał odpowiadać szczerze.
-Zobaczymy co odpowie.
-Też jestem ciekawa - odparłam.
Zuzka wpadła na dobry pomysł.Wieczór szczerości hmmm? jej kilka podchwytliwych pytań .I tak samo czeka to mojego jak będą się zachowywać. Coś czuje że będziemy zaskoczeni z samych też wstanę w ogniu szczeroś bójcie się.Zrobiłyśmy trochę przerwy zerkając w telefony i ruszyłyśmy łyśmy wielką radochę z tej hulajnogi. Znów poczułam się jak dziecko.
OLGA :
Będąc w domu przekąsiłam szybki obiad i wypiłam swoją ulubioną kawę. Rozpuściłam włosy ,włożyłam luźną niebieską sukienkę która pięknie podkreślała moje szaro-niebieskie oczy. Byłam naturalna. Bo zmyłam też swój makijaż który na co dzień noszę. Relaksowałam się w mojej sypialni. Leżałam na łóżku przeglądając instagrama a potem fejsa. Mateusz z Rafałem dzisiaj byli na siłowni w której jak zwykle nie odbyło się od wygł był na tych zdjęciach taki przystojny. Postanowiłam obejrzeć mukbang który mi przesłała Zuza . Żeby się nie męczyć przy małym ekranie postanowiłam połączyć mój telefon z moim wielkim telewizorem. Mam taką opcję że mogę połączyć swój telefon ze swoim mogłam położyć się wygodnie,wyciągnęłam nogi i oglądałam. Nie sądziłam że Mateusz się zgodzi na udział w widać ,myliłam się. Jestem ciekawa co tym razem chcą powiedzieć.Odpalając te nagranie czułam lekki dreszczyk ekscytacji. Podczas oglądania tego mukbangu miałam wrażenie że Zuzia była bardziej spięta niż jak zwykle był na luzie jak to na co dzień a ona wydawała mi się rzeczywiście spięta może chciała jak najlepiej wypaść przy Mateuszu? Ciekawe. Bo przy Ewelinie była bardziej wyluzowana i była bardziej sobą.
-Hey guys. Ja jestem Zuzia a to jest mój best friend Mateusz.
-Siemano . -przywitał się Mateusz.
-Dzisiaj opowiemy wam o naszych przypałach.O tym jak ze mnie była rebel teenger .Bo już wiecie w poprzednim mukbangu z Eweliną wspominam moją ucieczkę z domu ze starszym chłopakiem z którym tracę dziewictwo .Ale na tym koniec bo na odwalałam jeszcze kwasów jako małolata.
-To zaczynaj .
-Dobra to zacznę. - ja wzięłam kawałek nuggtsa i zaczęłam opowiadać.
-You know. Nie wszyscy o tym jeszcze wiedzą ,ale moje całe nastoletnie lata były całkiem łam naprawdę złe decyzję. - lekko się uśmiechnęła ,śmiała się sama z siebie.
-Zdarzyło mi się chodzić na wagary z koleżankami bo chciałam odpocząć od nauki i od nauczycieli ,wszystko zmienił telefon mojej wychowawczyni do mojej mamy . To potem miałam szlaban na kieszonkowe,na łam przez 2 tygodnie zajmować się ątałam ,gotowałam po szkole i też wyprowadzałam psa na spacer.
-No proszę. I co z tego wyniosłaś? - zapytał się z ciekawości.
-Duż przez 2 tygodnie zajmowałam się domem ,gotowaniem i sprzą zrozumiałam co to znaczy obowiązki domowe. Co to znaczy robić zakupy i patrzeć jak z konta uciekają pieniądze. Wtedy zrozumiałam że trzeba chodzić do szkoły i się uczyć bo bez ukończenia szkoły może być cięż ęc odpuściłam sobie wagary ale nie przypałów .
-I bardzo dobrze. Stałaś się mądrzejsza. - odpowiedział Mateusz zadając się nuggetsem.
-Zdecydowanie. - włożyła kolejny kawałek jedzenia do ust.
-A co robiłaś na tych wagarach?
-Wyobraź sobie że na początku siedziałyśmy z koleżankami w parku kilka godzin które też postanowiły opuścić szkołę. Wolałyśmy sobie pogadać czy robić sobie sesje zdjęciowe niż chodzić na te nudne lekcje. Czasem też szliśmy do centrum handlowego na zakupy .Mało tego to jeszcze wsiadłyśmy w pociąg i pojechałyśmy do innego miasta. Bez biletu oczywiście.
-Do którego miasta pojechałyście?
-Do Łodzi.
-O matko to daleko.
-No ale pozwiedzałyśmy sobie Łódź za darmo.
-A konduktor nie sprawdzał biletów?
-A no właśnie. Jak jechałyśmy do Łodzi to nie ,to nam się upiekło. Ale z powrotem jaka była jazda.
-Co przyłapał was?
-Nie. Właśnie że on sprawdzał bilety a nam nie. - zaśmiała się Zuza. Ale widać że było jej wstyd za to co zrobiła. Mateusz zaczął się śmiać .
-A co na to Twoi rodzice?
-Moich rodziców nie było bo byli w delegacji poza krajem ale za to w domu była gosposia Frania miała na imię.Taka kobitka po 50-stce bardzo fajna żna było z nią pogadać na każdy temat.
-Czepiała się Ciebie?
-Wiesz co bardziej miała z tego polewkę że pojechałam do Łodzi ale z drugiej strony mówiła żebym więcej tego nie robiła bo naraziłam się na niebezpieczeństwo.
-Miała rację. Nie wiadomo jakie do końca miały Twoje ówczesne koleżanki zamiary.
-One by nic mi nie zrobiły ale fakt mogłyśmy serio się narazić na niebezpieczeństwo. - zgodziła się z nim Zuzia.
Odniosę się do Zuzy i jej wagarów do Ł kupuję bajki o tym że w jedną stronę konduktor nie sprawdzał biletów. To raczej niemożliwe. Przecież z Warszawy do Łodzi jedzie się ponad godzinę. Nie wierzę w to że konduktor je nie złapał. Ani tym bardziej w drugą stronę gdzie twierdzi że konduktor nawet nie zwrócił na niego nie wierzę w mnie to jest bajka opowiadana przez nią albo wymyślona przez PR. Sorry ale takie mam zdanie.
Mateusz zaczął się śmiać z tego to było serio nie fair. Te wagary mogły się skończyć tragicznie.
-Dobrze że wszystko się dobrze skończyło.
-Ale to jeszcze koniec przypałów. Potrafiłam z koleżankami iść na basen a potem siedziałyśmy w jej domu grając na kompie jakieś gry albo grałyśmy w simsy.
-No to nieźle.
-Aha i po tej karze jak już byłam w liceum. To mieliśmy wycieczkę do Krakowa. I ona trwała 7 dni. Kraków jest całkiem spoko mi się tam podobało ale teraz mniejsza z tym. - zjadła już dwa nuggetsy.
-Znowu coś nabroiłaś? - pytał Mateusz.
-Oczywiście. Zobaczyłam Wawel ,Sukiennice,Stare Miasto no i było. Na szczęście razem z moją kumpelą i taką jedną nie miałyśmy kabla mówię o takiej jednej która nie dosyć że się wymądrzała na lekcjach to jeszcze kablowała. Bo gdyby była z nami w pokoju to zaraz bym poleciała z mordą do nauczycielki że my pijemy koleżanka wzięła ze sobą alkohol ,do tej pory nie wiem jak to się udało ale stało się. Kiedy wszyscy już poszli spać i ten kabel też. To w nocy po ciemku wypiliśmy sobie wódkę .Na szczęście każda z nas była doświadczona to nie było obaw ale jaka był śpią a my pijemy.
-I co było dalej? - zapytał Mateusz o dalsze szczegóły.
-Dalej było jeszcze śmieszniej. Po kilku łykach wszystkie zaczęłyśmy się głupio śmiać . Ale na szczęście szybko poszłyśmy spać a koleżanka schowała wypitą wódkę do swojej torby. Miałyśmy bekę ze wszystkich.A najbardziej z tego kabla co lubiła donosić na kogoś. "I co kabelku ,pijemy wódkę ,nie idziesz na skargę?"
-Nauczycielki nic nie zauważyły?
-Nic absolutnie nic. Tak dobrze się kryłyśmy że nic nie zarzucili . Jeśli chodzi o zapachy to od rana szybki prysznic ,mycie zębów i wietrzenie na koniec wycieczki jak już się spakowaliśmy to jeszcze postanowiłyśmy wypić wódkę a potem winno wiesz i potem w autobusie zaczęłyśmy się dziwnie zachowywać ,gadałyśmy głupoty ja np potrafiłam mówić że widzę krowę która idzie przez miasto. Dostałyśmy od nauczycielki uwagę i po wycieczce nasi rodzice zostali wezwani do szkoły a ja jeszcze do domu wróciłam tak pijana że koledzy z klasy musieli mnie odprowadzić do domu bo ledwo chodziłam.W domu jak tylko zobaczyłam moją mamę to zaczęłam mówić po rosyjsku. A jaka zła była ,dostałam od niej lanie i po rosyjsku do mnie zabluźniła "Spierd..do pokoju i jutro pogadamy" Na drugi dzień matka mnie opieprzyła za to że przyjechałam pijana z wycieczki bo musi iść do szkoły ,wysłuchiwać jak jej córeczka narobiła wstydu. I znowu dostałam karę.Musiałam przychodzić od razu do domu ,nie było żadnych imprez,ani wycieczek. Wtedy przestałam odwalać.
-A nie dostałaś za to nagany?
uwagę do dziennika i pouczanie że jeszcze raz tak zrobię grozi mi zawieszenie praw ucznia.
-Ale przynajmniej miałyście historię.
-Oj zgadza się ale moim rodzicom nie było do śmiechu. - odparła
-Rozumiem.
-Także ja nie ukrywam że byłam okropnym bachorem który zamiast się cieszy że wychowuje się w bogatym domu to jeszcze przynosi kłopoty.
-Dokł łaś okropnym i roszczeniowym bachorem.
-A ty co odwaliłeś jako nastolatek?
-Też byłem okropnym bachorem. - zaczął
-To było kiedy miałem też 17 lat .Byłem wtedy przekonany że mam wszystko pod kontrolą ale jak się okazało że jednak człowiek był młody i głupi .Miałem grupkę kolegów kumpli,z którymi często kombinowaliśmy różne głupoty. Pewnego dnia coś nam strzeliło do głowy żeby przenocować na dachu jednej z opuszczonej fabryk w naszym mieście. Zuza zaczęła się śmiać,wyobrażając sobie co zaraz usłyszy.
-Fabryka była stara ,zaniedbana i generalnie zakazana ale nas była idealnym miejscem do ęliśmy śpiwory ,latarki i jakieś jedzenie,jakbyśmy naprawdę planowali biwak. Weszliśmy tam późnym wieczorem,oczywiście po cichu bo w pobliżu była ochrona .Udało nam się spiąć na dach przez jakieś śmy przekonani że to będzie epicka noc pod gwiazdami.
-I jak wam poszło?
-Na początku było nawet fajnie .Siedzieliśmy ,patrzyliśmy na miasto nocą ,śmialiśmy się jak to robiliśmy coś czego nie powinniś po kilku godzinach zaczęło się robić zimno,więc myślimy że może czas iść spać. Tylko nagle zaczęliśmy słyszeć dziwne dźwięki .Jakieś kroki , ź sobie czterech nastolatków na dachu opuszczonej fabryki , o drugiej w nocy ,kiedy nagle masz wrażenie ,że coś się do ciebie zbliża.
-No nie gadaj?Wystraszyliście się?
śmy się to mało powiedziane. - śmiejąc się kontynuował dalej.
-Zaczęliśmy panikować .Ktoś krzyknął ,że to może ochrona ,a inny koleś stwierdził że to na pewno podobno ktoś tam zginął.Zamiast spokojnie zejść ,postanowiłyśmy uciekać po rusztowaniach ale w panice skończyło się na tym ,że kumpel się ześlizgnął .Z jednego szczebli i wylądował na stosie starych desek .Całe szczęście że nic mu się nie stał ądał jakby przeżył jakiś kataklizm.
-No i co dalej było? - dopytywała Zuza która ze śmiechu nie mogła wyrobić.
-Na tym nie koniec. Oczywiście jak to bywa w takich sytuacjach ,nagle pojawia się ochrona .Facet z latarką świecił nam w gały a my jak spieprzaliśmy jak opętani. Ja z kumplem skończyłem biegnąc przez jakieś krzaki i na dodatek zgubiłem adidasa. Na szczęście wróciliśmy do domu jednego z nas. Ale rano musieliśmy wrócić po mojego zgubionego buta i śpiwory. Włamaliśmy się po szczęscie odbyło się bez ochrony.
Podobnie jak Zuza nie mogłam się powstrzymać od ś mnie to bawił wiem czy kiedykolwiek bym się odważyła na takie coś.
-I co nikt się nie dowiedział?
Mateusz pokręcił głową ,śmiejąc się razem z nią. A ja zrobiłam się czerwona jak burak ze śmiechu.
się nie dowiedział ,ale wyniosłem z tego lekcję.
-Jaką?
-Dachy fabryk to nie jest dobry pomysł.Istnieją inne pomysły na dobrą zabawę.Do dziś z kumplami wspominamy to jako jedną z najgłupszych i najbardziej szalonych rzeczy ,jakie kiedykolwiek zrobiliśmy.
Zuza ocierając łzy ze śmiechu ,powiedziała :
-Incredible. You were so crazy. Myślałam że moje story time z wódką było mocne. Ale Twoja wygrywa w kategorii czystej głupoty.
-Ech tak to prawda.- przyznał jej rację. Mateusz zjadł więcej niż Zuza widać że dziewczyna wymięka.
-Podobnie jak ty byłem mistrzem podejmowania głupich na stare lata jest co wspominać. Zuza miała ubaw kiwając głową o mało się nie zachłysnęła ze śmiechu .
-Mam jeszcze jedną historię?
-Jaką?
-Przespałem się z dziewczyną na szkolnej wycieczce.
Zuzka spojrzała na niego zaskoczona ,więdząc że szykuje się kolejna zaskakująca historia.
-To była moja ostatnia wycieczka szkolna w nad morze ,klasyczna sytuacja. Hotek kilka dni pełnych atrakcji ,a w tyle typowe nastoletnie szaleń ło nas dużo ,więc każdy nauczyciel starał się nas kontrolować ,ale wiadomo ,jak to jest gdy grupa nastolatków dostanie trochę luzu.
-No dobra mów jak było. - nalegała.
-No i było tak że miałem dziewczynę nazwijmy ją ędzaliśmy sporo czasu aż do tej z Elą byliśmy to zrobić ale nie było jak bo rodzice wiecznie byli w domu ,to wpadliśmy na pomysł żeby się przespać wycieczce. Kiedy wszyscy się zbierali na cały dzień na plażę my udawaliśmy że jesteśmy chorzy. Nauczyciele kupili nasze kłamstwo i my zostaliśmy a oni łem do jej pokoju i się zaczęło. Od tamtej pory przestałem być prawiczkiem? Czy żałuje? ło całkiem przyjemnie. Jej też się podobało.
-Nie baliście się że ktoś was przyłapie?
-Oczywiś ły czas była obawa. Ale udało .
-I nikt się nie dowiedział?
-No więc po wszystkim stwierdziliśmy że ja wracam do siebie. Problem w tym że trochę zasnęliśmy.
-Oh my serio?
się szybko ubrała ogarnęła a ja uciekłem do siebie.
-Nie wierzę że nikt się nie dowiedział.
-Mówię poważ szczęście wszystko gładko poszło.
Obejrzałam cały ły momenty gdzie byłam zaskoczona ,były momenty gdzie się śmiałam razem z nimi. Podziwiam ich za odwagę że dzielą się swoimi historiami z młodości przed kamerą. Wydawało się że będą błądzić a jednak wyszli na ludzi. Przyznaję się oboje do błędów młodości .To jest forma oczyszczenia. Daje to młodym ludziom przestrzeń do zrozumienia siebie i akceptowania przeszłości bez osą będę oceniać bo sama nie byłam święta.
EWELINA :
Dzisiaj robimy wieczór szczeroś żdy z nas musi odpowiadać szczerze na pytania. Zaczęłam od Zuzi bo muszę znać odpowiedzi na pewne pytania. Zobaczymy jaka będzie miała reakcję.
-Zuza oto pierwsze pytanie dla Ciebie,ale nie wymiękaj. Czy to prawda że interesujesz się życiem doktor Wieczorek i profesora Kochańskiego?
Ja wiem że te pytanie wzbudzi u niej falę gorąca w tego pytania powinna się spodziewać skoro jest w trójkącie miłosnym. Biedna moja przyjaciółka nie może się pogodzić że Kochański całe swoje uczucia przelał na Olgę .Czuje się zdradzona i odrzucona.
-A jak powiem że tak?
-No dobra ale powiedz czy to prawda.
-Tak to prawda.Śledzę ich każdy ruch w internecie i nie tylko. Zawsze jestem ciekawa gdzie są,co robią,czym się zajmują.Interesuje mnie jaką piją kawę lub herbatę. Wszystko chce o nich wiedzieć.
No takiej szczerości to się nie spodziewałam. szok.
-Więc to prawda. A powiedz mi czujesz się gorsza od Olgi?
-Olga jest...taka idealna.A ja jestem tylko tłem .Byłam dla niego tylko chwilową rozrywką ,a potem przyszła ona i wszystko się zmieniło. Nie potrafię się z tym pogodzić .Codziennie widzę ich razem i to mnie nie mogę nic z tym zrobić.
Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Nie gadaj tak jesteś tł ługujesz na kogoś lepszego .Nie porównuj się do Olgi to tylko rani ciebie.
Teraz już wiem że to jest prawda że Zuzka ma bzika na punkcie Olgi i Mateusza. Nie ma dziewczyna wpływu na wybór Kochańskiego ale ma prawo do swoich uczuć. Musi się w końcu od tego uwolnić.
-Jeszcze chciałam dodać że Mateusz był dla mnie kimś waż ślałam że między nami coś się rozmowy,te długie godziny,które spędziliśmy razem .Wydawało się że coś do mnie czuje ale się myliłam. Ale potem pojawiła się Olga . I czar prysł. Zaczęłam widzieć jak na nią patrzy ,jak jej słucha..i to mnie zniszczyło. Nie mogę znieść tego że ją wybrał a nie mnie.
-Dobrze jak chcesz to możesz się wypłakać jeżeli musisz.
-Dobrze - zaczęła płakać Zuza.
A mój Igor do tej pory naśladował ciszę. Niespodziewanie wyprostował się jak usłyszał ode mnie pytanie.
-Igor kochanie. Czy to prawda że oglądasz się za innymi kobietami na ulicy?
-Jeśli chcesz mieć szczerą odpowiedź to : czasami.
-Ooo naprawdę? - spytałam.
-Myślę że to naturalne .Nie ma co się oszukiwać my faceci jesteśmy ę się za piękną kobietą. Ale to tylko myśl spokojnie. Ale jedyną i piękną uważam Ciebie.
-Myśl? - zapytałam cicho zerknęłam na zapłakaną Zuzię.
-Czyli nie chodzi o konkretną osobę?
nie chodziło o kogoś konkretnego .Zdarza się ,że myślę o tym,jak wyglądałyby inne życia,inne możliwości,ale to tylko teoretyczne rozważania.
Niby wieczór szczerości a tu takie coś.
-Myśli? Czyli chcesz mi powiedzieć że fantazjujesz o innych kobietach?
-Ewelina to nie chodzi oto że coś czuje do innych tak mam .To nic więcej .Kocham Ciebie i tylko Ciebie. Nie chcę ranić.Miałem być szczery.
Spuściłam wzrok na swoje dł ło mi przykro że być może Igor może chcieć mnie zdradzić z inną kobietą? Nie chce żeby był jak Robert...
Ciąg dalszy nastąpi.
