AREK :
Stało się.Przespałem się z Dominiką. Fakt że przytulaliśmy się w szpitalu ale potem udaliśmy się razem do knajpy. Dominika wyglądała obłędnie. Świetnie z nią spędziłem czas. Cała miniona noc była pełna czułości i namiętnoś jeszcze sobie smacznie spał ubrania leżały na podłodze. Chciałem od razu pójść pod prysznic ale wolałem poczekać na Dominikę. Spojrzałem na zegarek dobija 10. Dzisiaj mamy sobotę więc możemy spać dłużej. Nigdzie się dzisiaj nie wybieram.W soboty zawsze się staram odpoczywać.Nie zaprzątam sobie głowy szpitalem ani bym zwariował.Miałem ochotę na naleśniki i na poranną kawę. Przed chwilą obudziła się Dominika. Otworzyła oczy i przywitała mnie pocałunkiem.
-Dzień dobry . - powiedziałem cichym tonem.
-No hej. - odparła .
-Jak się ze mną spało?
-Wspaniale. - dała mi soczystego buziaka w policzek.
-To co idziemy pod prysznic.
-A nie możemy jeszcze pospać?
-No dobra jak chcesz ale potem idziemy pod prysznic.
-Ok.
Jeszcze trochę poleżeliśmy i pospaliśmy. Miała rację.Krótka drzemka nam była potrzebna.
NATALIA :
My od rana działamy nad jeziorem. Wszyscy spacerujemy sobie . Wdychamy świeże mi było trzeba.Mój mąż również jest bardzo zadowolony z podróży . Bardzo mu się podoba te miejsce. A co robiliśmy wczoraj po ognisku? Poszliśmy się myć . Czekaliśmy w kolejce bo łazienkę mamy tylko jedną. Ale wszyscy jesteśmy bardzo zadowoleni. Kiedy reszta się od nas trochę oddalili pogadałam sobie z ł wyraźnie czymś znowu coś nie tak z jego byłą żoną.
-Mateusz co ty taki zgaszony jesteś?
-Aaa znowu moja była żona cyrki odwala.
-Naprawdę?
-Ledwo co wczoraj dojechaliśmy a ten cały Cisek zadzwonił do mnie.
-Aaa tak obwinia cię za te wszy.
-To nie Twoja wina.
oni szukają chłopca do bicia.
-Nie przejmuj się.
-Łatwo ci mówić bo ty nie masz jeszcze dzieci.
-Mateusz,ja myślę że nie powinieneś brać sobie ich słów do serca.
-Ale jak mam nie brać jak oni zrobią wszystko by mi córki odebrać?
-Oni tylko cię straszą poza tym sam powiedziałeś że jego córki przedawkowały.
Pocieszałam go jak mogł zdaniem jego była żona robi wszystko by uprzykrzyć mu życie. Z tego co mi pisał Mateusz chciałby zabrać córki do Los Angeles i pewnie dlatego szantażuje swojego partnera. Niestety pewne kobiety tworzą bariery między dziećmi a ojcem. Ale w drugą stronę też to się dzieje.
-Szkoda że o tym już nie pamięta.
są chyba wiedzieć takie można zarazić się wszędzie.
Położyłam rękę na jego ramieniu by go wesprzeć. On i jego przyjaciel mają już rozwód za sobą,ale coś te małżeństwa nie chcą od nich wyjść.Mateusz wciąż walczy o córki a Rafał o syna. Współczuję im. Modlę się żeby to nie dotknęło mnie.
-Choć dołączmy do nich bo nas zgubią. - dogoniliśmy nasze towarzystwo które się rozkręciło.
Oni pędzili nie zwalniając tempa. Mój mąż filmował wszystko i wszystkich kazał się uśmiechać do kamery.A nasz Mateusz nie miał dzisiaj humoru bo był pod ciężarem oskarżenia . Jezioro było przepię ło swój urok.Aż chciało się tam siedzieć godzinami. Ludzie dopiero się łożyliśmy kocę i podziwialiśmy chcieliśmy się kąpać bo czekają nas jeszcze kajaki. Zuza się zwierzyła co kiedyś usłyszała od jednej pielęgniarki po powrocie z Petersburga.
-Wiecie co kiedyś do mnie Antonina powiedziała?
-Co takiego? - dopytywała się Olga.
-Ano że zamiast do Sankt Petersburga powinnam polecieć na Syberię żeby wziąć zimny prysznic.
Komentarz Antoniny był zdecydowanie nie na się prawie nie różni od Kingi czy Diny Malanowskiej.
-Nie przejmuj się. - powiedział Mateusz.
-Ja się tym nie przejmuje ale zobaczcie jak ludzi boli że kogoś jest stać na wyjazdy.
-Ale już nie boli się do tego przyzwyczaiłam.
-Sama niech leci na Syberię jak jest taka mądra. - skomentowała Ewelina.
-I jeszcze dodała że Syberia bardziej mi pasuje.
-Chyba jej. Chciałabym zobaczyć jej minę jakby wytrzymała tam by wymiękła.- zaśmiała się Ewelina.
-Nie ma co się nią przejmować, bo ona jest twarda tylko w gadce . - powiedziałam.
-Ale niestety niedługo ma wrócić do pracy. - dodała Ewelina.
-Wisi mnie to i powiewa . - rzekł Mateusz.
Dla mnie Antonina może nie wracać.Może kupić sobie bilet w jedną stronę i płakała bym za nią. I taką opinię przedstawiłam.
-Jak dla mnie to ona może sobie kupić bilet w jedną stronę i nigdy nie wracać. - powiedziałam szczerym tonem. Nie przepadałam za tą dziewczyną.Nie podoba mi się jej osobowość. Nosi w sobie nienawiść do ludzi lepszych od siebie.I tak samo Kinga też nie budzi we mnie sympatii.
-Piątka. - przybiła ze mną piątkę Olga. Siedziała obok mnie więc nie musiałyśmy się za bardzo wychylać.
-O kim mówicie? - wtrącił się Patryk.
-Kochanie nie taka jedna co pracuje z nami w szpitalu.
-To jakaś lekarka?
ęgniarka co ma wyrąbane ego.
-Aaa.
-Dobrze że jej nie znasz.
-Kochani a ja wam powiem tak : Moją best friend jest raz mam taką naprawdę,naprawdę dobrą przyjaciółkę że ja na przykład tęsknie za nią ,kocham ją jest dla mnie jak rodzina.- powiedziała Ewelina obejmując Zuzę do siebie. Widać że bardzo się lubią.\
-Oh so sweet girl. - odpowiedziała Zuza .
-Oj jak ąd zaczęłaś pracować w tym szpitalu stałyście się jak papużki nie rozłączki . - stwierdziła Olga.
-Bo jesteśmy. - odpowiedziała jej Ewelina ściskając Zuzę.
Do mnie napisał Marcin. O dziwo pisał o Bartku. Pewnie przemyślał co było wcześniej między nami . Jeśli zaakceptował że ma żonę i córeczkę to go ale między nami nic nie będzie.
" już wiesz że Bartek z Dominiką już nie są razem?
-Tak wiem.
-Chodzi on ostatnio smutny ,nie jest chętny na wyjścia na piwo czy na jest przymulony.
-Nie dziwię mu się. - odpisałam.
-Zerwała z nim bo uwierzyła w te plotki.
-Ale nie ma co się jej dziwić.Jest poraniona.
-No tak ale on teraz między nim a doktor Dąbrowską nic nie było.
-Plotki też się znikąd nie biorą.
? Wydaje mi się że on mówi prawdę bo widać to po oczach.
-Marcin a ja myślę że może usprawiedliwiać swoją zdradę także ludzie którzy zdradzają mówią różne rzeczy. - odpisałam.
-A tak poza tym co u was słychać?
-Wszystkie ok. Jesteśmy nad jeziorem , odpoczywamy sobie a u Ciebie?
-U mnie...hmm różnie to bywa.
-Czemu?
-Bo między mną a Agatą różnie się układa. Raz jest dobrze a raz jest źle.
-Marcin mam nadzieję że nie będziemy w kółko o tym dyskutować?
-O czym?
-O tym że ja i Ty mogliśmy być razem.
-Nie, z tych rzeczy.
-Już ci mówił chcę zniszczyć Twojego małżeń lubię Agatę i mam do niej duży szacunek."
Marcin nic nie odpisał.Pewnie zastanawia się jak mnie skłonić do nielegalnej śli będzie się do mnie zbliżał a moje słowa nie będą go powstrzymywać to będę go unikać. Na dworze robiło się coraz cieplej że mieliśmy na sobie bluzki na krótki rę nami jakaś grupka ludzi zaczęła grać siatkówkę ,ludzie zaczęli się rozkręcać. Jeszcze inni ludzie to jakaś sekta religijny jakiś guru . Każe wyciągać ręce szeroko i powtarzać "Kocham ludzi","Kocham ziemię","Kocham drzewa" Ludzie mają pomysły. A my w ciszy wpatrywaliśmy się w jezioro. I ten leciutki wiat który leciał w naszą stronę.
-Słyszycie ich? Patrzcie co robią. - wskazałam palcem.
-O nie jakaś banda szaleńców się zjechała. - skomentował Igor.
-Dla nas szaleńcy a dla nich to normalne. - powiedziała Ewelina.
Ci ludzie byli zabawni. Można było się pośmiać.Jak ktoś miał doła to szybko by się pozbył.Wszyscy zaczęliśmy się na nich patrzeć. Na dworze robiło się coraz przyjemniej.Aż zaczęłam żałować że piłki do siaty nie wzięł łabym się cofnąć do czasów małolaty kiedy po lekcjach trenowałam siatkówkę. Ciekawa jestem czy do dziś umiem odbijać.Myślę że tak. Marcin jak na razie milczy.I bardzo dobrze .Porozmawiamy po powrocie.
-Jak to śmieszne wygląda. - skomentował mój mąż .
-A dajcie spokój z tymi frajerami. - machnął ręką markotny Mateusz.
-Mateusz odpuść już. Przyjechaliśmy się bawić a nie denerwować. - odparłam.
-Najgorsze jest to że niektórzy ludzie traktują to poważnie. - rzuciła Zuza.
-Są tacy. - Rafał.
-Jak myślicie co skłania ludzi do takich rzeczy? - pytała ciekawa Zuza.
-Ludzie tam idą z różnych powodów. - odpowiedziała Olga po czym dodała.
-Szukają sensu życia ,celu. Chcą być komuś potrzebni.
-Dokładnie. - zgodził się z nią Rafał.
-Według mojej opinii to ci najbardziej samotni ludzie idą do sekty. - wtrącił się Mateusz.
-Otóż to kochanie. - zgodziła się z nim Olga.
-Wiecie manipulacja psychologiczna. Oni polują właśnie na takich ludzi.
-A dlaczego? - Zuza
-Bo łatwo jest nimi manipulować.
-Nie tylko. Komuś też nie odpowiada dzisiejsze społeczeństwo,polityka,kultura czy materializm. - dodał Rafał.
-Rafał.Tacy ludzie często są samotni.
zawsze tak jest tak że wszystko się dobrze układa a jednak coś przychodzi do głowy że człowiek chce dołączyć do sekty.
-Rafałku a ja twierdzę że jest inaczej ,ludzie którzy dołączają do sekty są w jakiś sposób zepsuci.
-Ej no nie można tak mówić. Osoby samotne są osobami zepsutymi?
-W sensie tak. Albo tkwiły za długo w toksycznych związkach albo nie potrafią sobie dobrać przyjaciół.
-Mateusz nie przesadzaj. Bo twoje zdanie tutaj jest...za bardzo toksyczne.
musicie się ze mną zgadzać ale tak myślę.
-Panowie..oboje macie rację. - przerwałam im sprzeczkę.
-Nie wszyscy muszą dołączyć do sekty z samotności. Po prostu człowiek się daje nabrać.
Postanowiłam załagodzić dyskusję bo jeszcze trochę to by się skończyło kłótnią.
-O jedyna normalna opinia. - przyznała mi rację Ewelina.
-Dobra ludzie .Jeszcze trochę posiedźmy sobie na kocyku i robimy spacerek dookoła jeziora. - zaproponowała Zuza.
-Ok możemy się przejść. - odpowiedział Igor.
Po paru minutach wszyscy ruszyliśmy przed ąc za sobą swoje koce. Jezioro otaczała malownicza ścież był ten spacerek . Podczas wędrówki nie odbyło się bez tematu piłki nożnej. Ech te męskie i Rafał dyskutowali między sobą głoś łka nożna to ich boż niego ani rusz. Na szczęście obaj są fanami tego samego klubu. Żeby tego było dołączył do dyskusji mój mąż.Patryk.Mój mąż w przeszłości chciał zostać piłkarzem ale potem mu przeszło. Teraz jest lekarzem. Pracuje w klinice. Ale z jednej strony może bylibyśmy w innym miejscu? I tak osiągnęliśmy dużo w swoim życiu. Widzę po poprawę nastroju Mateusza . Przestał gryźć się myślami o swojej byłej żonie i o problemach. Ja z kolei Zuzą rozmawiałam o najnowszych filmach .Nie mówiąc o serialach bo na nie nie mam czasu. Olga z kolei dodała że marzy o wyjeździe do Amsterdamu. Ewelina zajęta z Igorem wędrówce oboje zachowują się czasem jak dzieci. We trzy ja ,Zuza i Olga przyspieszyłyśmy krok .Niestety w pewnym momencie Zuza z Olgą się zgadały żartując sobie wpadły w dół .Obie równocześnie i wpadły do niewielkiego dołu ukrytego gęstą warstwą trawy. Krzyk dziewczyn sprawił że reszta grupy się zatrzymała. Mateusz i Rafał odwrócili się pierwsi ,widząc dziewczyny próbujące wydostać się z dołu.Ślizgały się luźnej ziemi ,jednocześnie chichocząc i próbując opanować śmiech.
-Jak to możliwe,że wpadłyśmy w dziurę podczas tak niewinnego spaceru? - śmiała się Zuza wycierając dłonie z ziemi.
Tak się składa że mnie to ominęło szłam obok Olgi. Rafał i Mateusz szybko podeszli by pomóc dziewczynom wyjść.Ale wszyscy mieliśmy zażartowała że to znak że dały się złapać w pułapkę tego samego faceta.
-To znak że dałyście się złapać w pułapkę u tego samego faceta. - zażartowała Ewelina.
-To chyba karma za to że bardzo skupiłyście się na plotkach a nie na trasie - dodał Igor.
-Bardzo śmieszne - rzuciła Olga.
Kiedy Zuza wstała zauważyła że ma pościerane kolana i zabrudzone ziemią ,ale na szczęście nic poważnego .
-Oj Zuzanno ,będziesz miała pamiątkę z urlopu. - stwierdziłam śmiejąc się.
Zuza też się śmiał ła że dawno nie miała pościeranych kolanach.
-Kiedy ja miałam pościerane kolana? Dawno temu. - wspomniała.
Ewelina wyjęła podręczną apteczkę ,wyciągnęła kilka plasterków i antyseptyczny spray z plecaka.
-Chodź Zuza,zajmę się tym zanim się to rozwinie w coś gorszego - powiedziała troskliwie.
Zuza usiadła na pobliskim pniu,a Ewelina delikatnie oczyściła rany i założyła plastry.
-A ty Olga wszystko ok? - spytałam z troską.
też mam pościerane kolana - zauważyła Olga.
-Wygląda na to że obie mamy swoje bojowe rany. - powiedziała Olga
-Czekaj,czekaj zaraz się tobą zajmę
się już tym zajmę. - zaproponowałam.
-Choć Olga ci to opatrzę .
Olga usiadła na pniu obok Zuzy która kończyła właśnie być opatrywana. Wyciągnęłam delikatnie z plecaka wodę i delikatnie przemyłam zabrudzenia a potem podobnie jak Ewelina użyła spraya antyseptycznego.
-Dzięki talent do ratowania w kryzysowych sytuacjach - zażartowała Olga.
-Przecież jestem lekarką.Nie z takimi rzeczami sobie radzę. - odpowiedziałam śmiejąc się.
Chłopaki docenili nasz gest. Ewelina spojrzała na mnie z uśmiechem i dodała.
-Cieszę się,że mam wsparcie.
-Oj Ewelina my nie raz razem pracujemy przy przypadkach.
-Rany bliźniaczek pościeranych kolan już wyleczone. - skomentował Igor robiąc kolejne zdjęcie ,na co wszyscy się zaśmiali.
-Dzięki Natala. Teraz mogę iść śmiało przez życie. - wstała żartując Olga.
Cała nasza grupa była rozluźniona i z jeszcze większą dawką się śmiejemy ale to się mogła źle zakończyć dla dziewczyn. Mogły złamać nogę ale na szczęście skończyło się inaczej a przed nami dopiero przygoda.
DOMINIKA :
Przespałam się z żałuje ? Nie. Świetnie się bawił Bartek zabawiał się za moim plecami to ja też. Wzięliśmy prysznic i czuję się niesamowicie. Arek zrobił dla mnie śniadanie ,czekał aż się ubiorę. Arek coraz bardziej mi imponował. Na śniadanie były naleśniki. Arek wyjął dżem z lodówki oraz miód. Byłam ubrana w jego koszuli. Według jego wyglądałam sexy.
-Kochanie siadaj zjesz naleśniki.
-Ale zapachy. - usiadłam przy stole.
-Naleśniki? - zapytałam.
-Dla ciebie wszystko - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
-Jesteś niesamowity. - wysłałam mu całusa.
Poddał talerze i naleśniki na stole i oboje zjedliśmy je z przyjemnością.Zjadłam naleśniki z dżemem . Muszę przyznać że piecze przepyszne naleśniki. Bardzo mi smakował łam o dokładkę.
-Kochanie to ja ci dam swój ostatni naleśnik. - podzielił się ze mną . To było urocze z jego bardziej zaczął mi się podobać. Jedliśmy powoli rozmawiając o łam im swój plan ż łabym polecieć do Azji. Arek z kolei zdradził że w dzieciństwie uwielbiał spędzać czas na wsi u dziadków.
-Wiesz..To najspokojniejszy poranek jaki miałam od dawna.
-Cieszę się że mogę być jego częścią.
Po chwili łam i podeszłam do okna i spojrzała na zewnątrz. Czułam jak mnie obserwuje. Odwróciłam się i patrząc na niego powiedziałam :
-Może to nie tylko poranek?
Arek również wstał i podszedł do mnie i delikatnie dotknął mojego ramienia ,jakby chcąc upewnić się że ten moment jest prawdziwy.
-Masz rację - powiedział cicho.
-To nie tylko jest coś więcej.
Odwróciłam się do niego.
-Nie wiem co przyniesie czuję że z tobą wszystko jest łatwiejsze.
Arek milczał przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć.
-Nie musimy wiedzieć co będzie żne jesteśmy tutaj .
Oparłam głowę o jego ramię ,a on delikatnie mnie objął w śmy tam przez chwilę w zdradziłam Bartka ostatniej nocy . Zrobiłam to zrobił już nie cofnę. Szybko znalazłam szczęście. A Bartkowi życzę nowej miłości jak już nie chce być z doktor Dąbrowską.
BARTEK :
Jest weekend zamiast się cieszyć pięknym dniem ja postanowiłem się napić. Nie mogę znieść tego jak Dominika mnie potraktował wróciła z USA.A zabawia się z te plotki zrobiły z nami? Jestem wściekły na Olgę i wszystko przez jak tylko wrócicie. Traktowałem was jak kumpli a teraz? Nie jesteście lepsi od Malanowskiej. Profesorze sam masz bałagan w głowie ale najlepiej widzieć cudzy. Co już nie pamięta jak traktował doktor Kochańską? Mam mu o tym przypomnieć? Ile razy przeklinałem w myślach jak w podły sposób traktował Ankę. Ona na to nie zasługiwała. I bardzo że się z nim rozstał łada sobie życie z kimś innym. Ciekaw jestem ile Olga z nim wytrzyma ale obawiam się że da jej jeszcze popalić. Szkoda mi tych córek. Że muszą się wychowywać w rozbitym domu. Mateusz jak tylko wróci to ja mu przypomnę wszystkie jego upokorzenia jakie dostarczał Ani. Zaprosiłem Marcina do się wygadać. Moje serce jest złamane. Czuję gniew i frustracje. Udałem się do łazienki przetrzeć ąłem w lustro widziałem mężczyznę który stracił ukochaną. Nie widziałem najlepszej wersji ądałem wolę się nigdzie nie pokazywać. Alkohol był moim pocieszyła mnie kawa ani dawno nie zapalony papieros to był alkohol. Rozstania bywają bolesne .Wróciłem do swojej cichej kuchni .Ja jak ten głupi przeglądałem stare wiadomości od chciał się na siłę pocieszać. Jak to się stało że to wszystko się rozpadło? No jak? Nie mogę zrozumieć dlaczego Dominika nie dała mi szansy wyjaśnić .Nasza miłość była silna. Wróć to chyba przegięcie. Nie nasza miłość nie była silna. Wiem że alkohol nie rozwiąże moich problemów. Z każdym łykiem próbuje zagłuszyć myśl co mogło być chwili do drzwi zadzwonił Marcin.Mój kolega z pracy. Otworzyłem mu. Pozwoliłem by wszedł.
-Siema stary. - przebiłem z nim piątkę.
-Bartek ,piłeś. - zauważył Marcin w wejściu.
-Tak,piłem.
-Choć rozgość się.
Pozwoliłem Marcinowi wejść do środka.
-Bartek może idź weź prysznic.
-A co śmierdzę?
-Tak,cuchnie od Ciebie alkoholem.
-Ok.
-Ty weźmiesz prysznic a potem pogadamy.
No ł ę się umyć. Pod moją nieobecnością Marcin ogarnął puste pokój przypominał chlańsko. Ale naprawdę po rozstaniu z Dominiką nie mam na nic ochoty. Umyłem się,przebrałem się w pierwsze lepsze cichu i dołączyłem do mojemu zdziwieniu wszystkie wypite puszki zniknęły.
-O widzę że posprzątałeś.
-Przecież przy syfie nie będziemy siedzieć.
Usiadłem obok niego jeszcze z wilgotnymi włosami.
-Stary nie możesz tak dłużej się nad sobą użalać .Serio co ty ze sobą robisz?
Spojrzałem się na niego zmęczonym wzrokiem ,nieco zażenowany ale jednocześnie obojętny .Czułem się jak wrak człowieka.
-Słuchaj wiem że ci ciężko po Dominice ale tak się nie da żyć. Sam się pogrążasz. Weź się w garść zanim będzie za późno. To co między wami się wydarzyło to jedno ,ale musisz zadbać o siebie.
W głębi duszy przyznaję.Marcin ma rację. Moje myśli wciąż krążą wokół Dominiki ,plotek o zdradzie ,rozbitych nadziei na wspólną przyszłość.
-Wiem ale łatwo ci mówić bo jesteś w szczęśliwym związku z Agatą.
-Bartek .Okej była plotka ona w nią uwierzyła ale to nie oznacza koniec świata.
-Marcin ja widziałem ją wczoraj.
-Dominikę?
łem ją z doktorem Brzezowskim jak się obciskali .
-On i ona ...przeraża mnie że mógł ją dotykać. A co jak oni się wczoraj przespali?
Marcin spojrzał na mnie współczującym wzrokiem.
-A nawet jeśli coś się między nimi wydarzyło to czy warto poświęcać resztę życia na roztrząsanie tego?
Pokręciłem głową ,wciąż nie mogłem się uwolnić od obrazów które mnie prześladował w objęciach doktora Brzezowskiego.
-To nie takie proste Marcin. Znam potrafię wymazać z głowy tego że on ją mógł dotykać. Cały czas ich widzę.
-Jeśli będziesz się nakręcał. To tylko pogłębisz swój bó ślisz że ona myśli o Tobie w ten sposób?
Spuściłem wzrok . Szkoda że moja złość i smutek są silniejsze od logiki.
-A co jak ja nie potrafię tego puścić wolno?
Marcin pochylił się w moją stronę ,kładąc mi dłoń na ramieniu
-Wtedy znajdziesz inny sposób żeby z tym żyć .Ale na razie zrób pierwszy krok .Wyjdź z tej pułapki.
-Chyba że chcesz skończyć jak Smogulecka. - dodał.
-Masz rację tylko potrzebuje twojej silnej dłoni.
-Na mnie zawsze możesz polegać.
-A teraz to ja z czegoś ci się zwierzę. - zaczął nowy temat Marcin.
Westchnąłem głęboko ,czując ciężar tych słó to ja zamieniłem się w słuch. Czułem że to nie tylko ja jestem w miłosnych tarapatach.
-No mó ś nie tak z małżeństwem?
-Jest gorzej niż myślisz.
-Ale opowiadaj co się stało?
-Bartek obiecaj że ta rozmowa będzie między nami ale... zakochałem się w Natalii.
-Co?
-Dobrze sł łem się w niej .
-Marcin chyba nie zamierzasz zostawić dla niej żony i córki?
-Stary.Życie stawia nam różne sytuacje,na które nie jesteśmy gotowi.
Byłem zawsze był dla mnie wzorem stabilnoś bardzo fajną żonę Agatę którą znam od lat. I ma kochającą córeczkę Leę.
-Marcin co ty wygadujesz? Przecież masz Agatę. Masz Leę.
Marcin spuścił wzrok ,jakby się tego wstydził .
-Wiem że to brzmi źle ale...I to nie tak,że coś się wydarzyło między nami . To bardziej jak ta chemia,te rozmowy ,spojrzenia.
Nie wiedziałem co odpowiedzieć bo sam byłej w czarnej pupie.
-Marcin to jest naprawdę ty chcesz zniszczyć wszystko co stworzyłeś? Swoją rodzinę. Chcesz porzucić Leę?
On wstał i zaczął krążyć po pokoju jakby sam próbował znaleźć odpowiedź.
ście że nie. Kocham Agatę i Leę.Nie wyobrażam sobie życie bez to wszystko mnie przerasta. Czuję że się pogubiłem.
-Wiesz nie jestem najlepszy w doradzaniu w tych sprawach. Ale może to co czujesz nie jest prawdziwą miłością.Mowa o Natalce. Zastanów się czy to nie jest próba ucieczki od rutyny od odpowiedzialności.
Zatrzymał się i spojrzał na mnie. Przed chwilą sam potrzebowałem wsparcia jak widać nie jestem sam.
-Masz rację może mam kryzys i mi odbija.
-Marcin rozmawiałeś o tym z Natalią?
-Tak. Dyskutowaliśmy o tym.
-I co ci powiedziała?
-Ona też coś do mnie wcześniej czuła ale stwierdziła że nie będzie niczego zmieniać. Ma męża.
-Powinieneś się cieszyć że nie rzuca ci się na szyję.
-Poza tym Natalia ma szacunek do Agaty.
-Dobrze że nie chce niszczyć Twojej rodziny to ty nie niszcz jej małżeństwa.
-Wiem że Natalia ma rację ,że to nie ma ja czuję się jakbym stracił kontrolę nad swoim ż wszystko jest jak dawniej ,Agata,Lea ,nasz wewnętrznie czuję pustkę której nie umiem wypełnić.
Oparłem się wygodnie na kanapie ,próbując znaleźć słowa ,które mogłyby pomóc
-Może ta pustka nie ma nic wspólnego z Natalią. Zastanów się co sprawiło że zacząłeś szukać co innego. Z Natalią nie masz przyszłości. Mówię ci walcz o rodzinę.
-W sumie masz rację ale będzie ciężko.
-Powiedziałeś o tym Agacie?
-Nie.I nie chce o tym rozmawiać.Ja sam muszę się z tym uporać.
-To dobrze. Znając kobiety to na pewno by źle odebrała. A ty naprawdę się zastanów czy chcesz walczyć o rodzinę czy chcesz wszystko zniszczyć.
-A jeśli chcesz możemy się razem wspierać.Ty ze swoimi problemami a ja swoimi. - dodałem.
-Dzięki ę to doceniam .
-To co idziemy gdzieś na spacer? - zaproponowałem.
-Tak tylko się uszykuj.
-Spoko.
Rozmowa z najlepszym kumplem wiele daje. Mogłem się poskarżyć na moje nieszczęsne życie miłosne. Marcin sam daje rady ale sam znalazł się w pułapce pokus. Od tej pory trzymaliśmy się razem. Mam nadzieję że Marcin będzie walczył o Agatę i Leę.
EWELINA :
Wróciliśmy z długiego spaceru. Jest tu tak pię sam myśl że mam niedługo wrócić do Warszawy robi mi się smutno. Czyste powietrze,słońce ,drinki. Cudownie. Teraz razem z Zuzią siedzimy sobie na huśtawce z bocianim gniazdem. Tak się składa że też mieliśmy huśtawkę . W tym roku ten urlop naprawdę jest śmy się delikatnie bujać.
-Jak już lepiej z kolanami?
-Tak ale nadal szczypie.
-Spokojnie przejdzie ci. Jak to mówią do wesela się zagoi.
-Ale do jakiego wesela.
-Może Kochańskiego i Wieczorek.
-O nie przestań.
-No zabronisz im chyba ..
-No nie ale będzie boleć.
-Poboli i przestanie.
Musiałam żartobliwie się odnieść bo inaczej człowiek by zwariował.
-Myślisz że oni mnie zaproszą na wesele?
-Tego to ja nie jestem wróżką.
-No dobra może odpuśćmy ten temat.
-Co ma być to będzie ale gdy ja będę wychodzić za mąż to od razu cię zaprosze.
-You are lovely girl.
-I będziesz u mnie druhną i to taką główną.
-Oj Ewelina ty i te Twoje marzenia o ślubie. A gdzie byś chciała mieć ten ślub?
-Gdzieś w pięknym kościele albo nad morzem.
-Wszystko jest przed wami.
Olga za drzwi spoglądała ,jakby nas obie podsłuchiwała. Ale co chciałam powiedzieć? Pod koniec naszej wędrówki Mateusz ją wziął na ręce co było urocze. Chciałam z Zuzią poruszyć inny temat ale obawiałam się że może nas podsłuchiwać. Pomachała nam. Po czym do nas podeszła.
-No co dziewczyny..szykujcie się na kajaki. - mówiła rozbawiona Olga
-Teraz? - spytałam ciekawa.
-Tak a kiedy? Pod koniec urlopu?
-Spoko. Tylko muszę się przebrać w kostium kąpielowy.
-No to raz,raz bo inni już czekają. - mówiła Olga.
Zuza wstała z huśtawki i pobiegła się przebrać. Olga przez chwilę ze mną porozmawiała. Usiadła na miejscu Zuzy. Podsłuchała nas. Jednak to nie działa w jedną stronę.Okazuje się że Olga też uporczywie stalkuje Zuzę.
-Słyszałam o czym rozmawiałyście. - rzuciła Olga.
-Ładnie to tak podsłuchiwać?
-Wiesz akurat przechodziłam przez kuchnię i słyszę waszą rozmowę.
-Było mowa o moim jakimś weselu tak? - dodała.
-Słuchaj Zuzę jeszcze szczypią kolana a ja jej odpowiedziałam że do wesela się pyta jakiego.A ja mówię Twoje i Kochańskiego.
-Ale my nie planujemy jeszcze ś nawet mi się jeszcze nie oświadczył.
-Może niedługo to zrobi.
-Może. - odparła Olga patrząc na zegarek.
-Ale macie zamiar niedługo lecieć do Los Angeles i tam rozpocząć nowe życie.
-Tak ale jeszcze nie teraz.A tak poza tym mam wiele wątpliwości.
-Dlaczego?
-Bo nie idę za głosem serca. Tylko idę za głosem mężczyzny.
ż wy nie musicie wcale lecieć do tego Los Angeles.
-Ale Mateusz bardzo chce wrócić do Stanów.
-Oj może się wam jeszcze zmieni.
Chciałam kontynuować rozmowę ale pojawili się Natalia,Igor,Patryk i Mateusz.
-Dziewczyny zbierajcie się.Idziemy na kajaki. Zuza już jest gotowa. - krzyknęła z daleka Natalia.
-Już,już idziemy. - odpowiedziałyśmy chórem ,zeszliśmy z huśtawki.
-Ale chwilkę poczekajcie na mnie bo muszę się tylko przebrać. - nalegałam.
-Ok tylko sprężaj się. - poganiał mnie Mateusz.
Poszłam szybko włożyć kostium kąpielowy który kupiłam nie dawno. Trafiłam idealnie w ę się w nim jak modelka z Victoria Secret. Szybko do nich dołączyłam i wybraliśmy się na kajaki..
Ciąg dalszy nastąpi.
