Hi everyone. Ten rozdział będzie jazdą bez trzymanki . W tym rozdziale ktoś z naszych lekarzy zostanie zatruty gdzie prawie zostanie posłany na tamten świat. W tym rozdziale rozpocznie się prawdziwy dramat. Miłego czytania moi drodzy.
CYTATY :
Ale istoty ludzkie są nieprzewidywalne w chwilach wielkiego napięcia.
-Franco Scagalia.
Od rutyny do całkowitej nieprzewidywalności w czasie jednego uderzenia mógł wiedzieć, co przyniesie jutro.
-Belle Aurora.
Nie umiemy przewidzieć najistotniejszego. Każdy z nas zaznał w życiu największych radości wtedy, kiedy nic ich nie zapowiadało. Pozostawiły po sobie taką nostalgię, że żałujemy nawet minionych nieszczęść, jeśli to z nich się wyłoniły radości.
-Antoine de Saint - Exupery.
Ile razy Bóg może dawać szanse? Ile razy śmierć może przegrać walkę? Przeznaczenie czy największy dług jaki dziś przypomniał sobie Bóg
-Verba
OLGA :
Jestem bardzo zadowolona. Wiecie dlaczego? Zadzwoniła do mnie siostrzenica. Powiedziała że przeprasza za swoje ostatnie zachowanie. Obiecuje poprawę i chce zaakceptować moje zaręczyny z ługo ma do nas przyjechać i zobaczyć nasze wspólne też zadowolony bo w końcu nasze życie nabiera porządnego tempa. Ja od rana działam na oddziale. Zrobiłam obchód i udałam się do kolejnego pacjenta.
-Dzień dobry Lauro jak się czujemy?
-Dobrze pani doktor - odparła grzecznie pani doktor
-No to najważniejsze. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-A co pani taka zadowolona?
-Ja? Jestem ostatnio szczęśliwa bo wszystko mi się zaczyna układać. - nie wiem czy dobrze robię ale zaczęłam się dzielić swoim szczęściem z własną pacjentką.
-Mam narzeczonego który mnie kocha, rozpoczęłam nowy projekt ,moja siostrzenica niedługo do mnie przyjeżdża. Jestem po prostu szczęśliwa.
-To pani wychodzi za mąż?
-Tak kochanie, jeszcze w tym roku wyjdę za mąż.
-Będzie miała pani na sobie suknie ślubną?
-Oczywiście że tak.
Byłam tak podekscytowana jak opowiadałam o swoich planach ślubnych. Do sali wkroczyła pielęgniarka Antonina i tak bardzo się wsłuchiwała naszej rozmowy. Już miałam się odezwać czy czegoś chce ale dałam sobie spokój. Wiem że w tym szpitalu pielęgniarki uwielbiają żyć naszym życiem. Lubią komentować nasze związki i decyzje. Mnie to już nie rusza bo jestem uodporniona . Wyszłam z sali cała uśmiechnięta po rozmowie z moją pacjentką patrzę a tuż za mną wychodzi Antonina ale idzie w przeciwnym kierunku. Zabrała z sali pościel z wolnego łóżka po pacjencie który został wypisany. Ale jej wzrok był dosyć wścibski. A jak tam mukbang z Zuzą? Udał się? Oczywiście . Po raz pierwszy miałam okazję wygadać się przed kamerą. Na początku wiadomo jest trema a potem? Samo wszystko przychodzi. Opowiedziałam jak za czasów małolaty rozrabiałam. Jak to mówi moja siostrzenica "byłam nieznośna" różne rzeczy mi przychodziły do głowy. Przez to nie raz obrywałam od rodziców. Pamiętam jak dostałam karę gdzie nie mogłam wyjść z koleżankami na miasto. Nosiłam kolorowe pasemka , mój ubiór trochę się wyróżniał od rówieśników. Ale dobrze wspominam te czasy. To było beztroskie dzieciństwo. Najważniejsze że tamtej Oldze pomogłam spełnić marzenie. Zostałyśmy lekarzem. Jesteśmy tu gdzie jesteś ęki nam. Tamta Olga wierzyła w siebie i swoje osiągnięcia. A co z teraźniejszą Olgą? Też wierzy w siebie. Wierzy w swoje możliwości. Ona wie na co ją stać,ona zna swoją wartość. Wiele razy mój autorytet przeszedł próbę nie udało im się. Ja nie pozwolę by ktoś mi wmówił że jestem złą lekarką. Wiele już osiągnęłam w medycynie. A medycynę znam nie od dziś. Ok teraz pora spełnić kolejne marzenie nastoletniej Olgi to być szczęśliwym i spełnionym związku i myślę że te marzenie też spełnimy. Na korytarzu minęłam się z Dominiką. Ona podobnie jak ja była w świetnym nastroju.
-Cześć sis. - przywitałam się .
-No cześć sister,jak tam? - uśmiechnęła się Dominika .
-Bardzo dobrze,same świetne wieści.
-O jakie?
-Z moją siostrzenicą jesteśmy pogodzone i wkrótce nas odwiedzi wszystko zaczyna się układać.
-No to super. Widzisz? Mówiłam że wszystko będzie dobrze.
-A u was? Jak tam?
-U nas z Arkiem w porządku.
-To najważniejsze i nie zamieszkuje u ciebie często?
-Na szczęście już nie. W końcu mam tej przestrzeni więcej dla siebie.
-Ale ty Olga dzisiaj masz dobry dzień. - dodała. Dominika była kolejną osobą która zauważyła na mojej twarzy szczęście. Szczęście wymalowane na twarzy. Dominika jest moją przyjaciółką wspierała mnie na każdym kroku. Była ze mną na dobre i na złe.
-Oczywiście a dlaczego nie?
-Bo buzia jest ciągle uśmiechnięta.
-To mam płakać?
-Nie, z tych rzeczy tylko widać że zaczynasz się cieszyć życiem.
-Dokładnie tak jest kochana.
-A widziałaś mukbang z Zuzą?
-Widziałam i wyszło ci niesamowicie. Może powinnaś pomyśleć nad własnym kanałem?
-Wiesz co? Jeszcze nie ale w przyszłości nie wykluczam .
Kanał na yt? Dobry pomysł ale jak pogodzić pracę ze szpitalem? Jak przypadków jestem czasem dużo. Na razie zostawiam to losowi. Zobaczymy. Trzeba pomyśleć nad tematyką.
-Powinnaś o tym pomyśleć byłabyś świetną youtuberką.
-Wiesz..na razie nie mam czasu.
-Dobrze siostro ja muszę już lecieć do pacjenta. Później się spiszemy.
-To na razie.
Dominika powędrowała swoją drogą a ja udałam się dalej. Myślałam że ten zakończy się szczęśliwie jak się później okazało czar prysł i po moim dobrym humorze ani śladu.
ZUZANNA :
Magda już wróciła z urlopu jestem odciążona z obowiązków ,mówi że na urlopie odpoczęła i jest gotowa do pracy.
-Gotowa do pracy? - zaczęłam temat
-Oczywiście.
-Jak było na urlopie ,opowiadaj.
-Bardzo łam ale co dobre szybko się kończy.
-Ach tak.
-To co bierzemy się za robotę.
-No a mamy wyjście?
-Tylko jedna jest papierkowa a druga jest na .
-To może papierkowa bo bolą mnie palce od tego klikania
-Dobra sama tego chciałaś.Dziś archwizujesz papiery cały dzień.
No dobra mogę dzisiaj archiwizować papiery cały dzień. To będzie dla mnie relaks. Przygotowałam sobie całą teczkę i wyjmowałam papiery z archiwalnego segregatora z poprzedniego roku. Układałam papiery według numerków. Postanowiłam że zrobię sobie kawę.
-Chcesz coś do picia?
-Oczywiś ę poproszę.
-Tak się składa że też będę piła kawę.
Nie opowiedziałam Magdzie o tym jak nasza szefowa zrobiła mi niespodziankę. Wolała się nie narażać. Bo nie wiadomo jakie będzie później traktowanie. Jej nigdy nie zrobiła takiej niespodzianki to lepiej żeby o tym nie wiedział chce jej sprawiać przykrości. Chociaż to jest nie fair. Jej też się należy takie dłużej ode mnie. A może już miała? Nie wiem nigdy mi o tym nie mówiła.
-Chcesz sypaną czy rozpuszczalną?
-Rozpuszczalną.
-Ok.
Ostatnim czasie nagrałam kolejny mukbang z Olgą. Cieszę się że udało mi się ją namówić. Another girl in my video. Przed mukbangiem nagrałam Olgę jak opowiadała o swoich uczuciach. Nie mogę zdradzić do kogo bo mi zabroniła. Ale ten filmik jest emocjonalny ,aż sama miałam łezkę w że Olga potrafi kochać i to naszej księgowości weszła Ewelina jak zwykle z jakimś newsem.
-Zuza musisz coś zobaczyć. - musiała podekscytowana.
-Co?
-Zobacz pod waszym mukbangiem jest komentarz od doktora Wiślickiego .
-Mówisz o ex Olgi?
-Tak. Zobacz co on napisał.
"Super. Love ya"
-Oh my eyes. On ją wciąż kocha.
-Wszystko na to wychodzi.
-Czyli on będzie chciał do niej wrócić?
-Tego nie wiem..ale nic mi nie wiadomo że on zerwał z Żylicką. - wzruszyła ramionami Ewelina.
-Ale już jest za późno..bo Olga jest zaręczona z tym wątpię żeby Olga chciała psuć co ma teraz.
-Też tak uważam.
-Dziewczyny co to za ploteczki? Kto coś znowu? - spytała się zaciekawiona Magda.
-A nikt z naszego personelu medycznego. - mówiła Ewelina ze spokojnym tonem.
-Na pewno? Czy nie chcecie mi powiedzieć?
-Nie tu chodzi o byłego doktor Wieczorek. - rzuciła Ewelina.
-Aaa to nie znam . - machnęła ręką.
-Ewelina chcesz napić się kawy?
-Oj bardzo chętnie chociaż po tej witaminie nie mam takiej potrzeby.
-Ja tak już kilka dni a ja wciąż czuje się jako nowonarodzona.
-No tak tylko za miesiąc tą kurację trzeba było powtórzyć.
Zrobiłam też kawę Ewelinie. Jak ma wolną chwilę to czemu nie może się napić kawy w księgowości? Po co ma spędzać czas z tymi plociuchami? Malanowska,Kinga i inne. Jak tylko mnie zobaczą to się patrzą jakbym im matkę zabiła. Ewelina ostatnio mi się zwierzyła że Igor się od niej oddala. Że coraz mniej czasu dla niej poświęca. Myślę że coś się zaczyna knuć. Albo inna laska na boku albo koleś chce zerwać. Bo innego wytłumaczenia nie ma. Jeśli mu zależy będzie walczył a jeżeli nie no to sorry wszystko wskazuje że to już jest koniec. Nie chciałam dyskutować przy Magdzie bo nie chce żeby się nasłuchała spraw sercowych mi Eweliny bo wiele razy miłość ją kopnęła w razem chyba też . Obym się myliła. Ale mnie też miłość rani niż rozwija skrzydła. Najpierw poznałam w tym szpitalu ślałam że to miłość na całe życie. Wyobrażałam siebie jako żonę i matkę jego dzieci. Obiecywał mi złote góry a potem? Coś mu odwaliło że zaczął tęsknić za byłą. Myślałam że sobie chore żarty stroi. Całe nasze wspólne plany poszły się walić. Potem spotykam na swojej drodze tym razem profesora. Na początku nic do niego nie czułam a potem gdy chodziliśmy ze sobą do łóżka zakochałam i mało tego zaszłam w ciąże. I tak potem zwinął się do Stanów a ja poroniłam. A on po czasie zakochuje się w Oldze i nagle to z nią chce rozpocząć nową bajkę. Ech faceci. Normalnie i can't .Why they hurt so much? Moja babcia pyta się kiedy znajdę męża. Odpowiadam jej że w tych czasach ciężko znaleźć męża jak wielu myśli tylko...( domyślcie się) nie wiem czy nie szukać u siebie w Rosji męża. Może jak moja siostra odnajdę tam szczęście a w Polsce nie ma sensu? Chociaż moje serce wciąż wybiera Mateusza,musze powoli zabijać tą miłość. Ostatnim czasie widzę jak Olga jest szczęś cała w skowronkach i on też. Kiedy Magda wyszła do toalety my szybko przy kubku kawy zaczęłyśmy mówić o Igorze.
-Co z Igorem w końcu?
-Wiesz co nie chce o tym lepiej gadać tutaj bo ktoś jeszcze podsłucha.
- Ale tak na szybko..powiedz mi co się dzieje?
-Wiesz Igor od momentu kiedy wybieraliśmy się razem na urodziny zaczyna się oddalać tak jakby go nie obchodziło że jesteśmy razem.
-Rozmawialiście o tym?
-Tak ale bez efektów.
-Co ci powiedział?
-Powiedział że nie rozumie o co mi ż ma prawo do odpoczynku .
-Coś mi tu nie gra..
-Mówię że czuje...że mnie spędzamy ostatnio ze sobą czasu tak jak kiedyś.
-On odpowiada "Przesadzasz. To że nie robię wszystkiego co ty chcesz nie znaczy że cię musimy być cały czas razem,żeby było dobrze" - zacytowała Ewelina Igora.
-Ale co on gada? Wszystko na to wskazuje że on nie chce już z Tobą być.
-Nawet mnie nie dołuj ,błagam.
-Ewelina znasz mnie. Czuje że koleś dąży do zerwania między nami skoro mówi takie słowa?
Mi to wygląda na powolne bo jeżeli padają takie słowa no to rzeczywiście koniec związku. Bo jeśli się kogoś kocha to zrobi się wszystko żeby być przy drugiej osobie.
-Obawiam się że masz rację.On powoli się mnie pozbywa ze swojego życia.
-Na to wygląda i nie możesz sobie niczego więcej obiecywać.
-A on do mnie jeszcze mówi : Ty chyba masz za dużo czasu na zastanawianie się. Nie dzieje się nic złego po prostu mam swoje sprawy ,pracę, obowią problemów tak gdzie ich nie ma.
-Ewelina to już jest wyraźny sygnał że on cię nie chce w Twoim życiu.
-Wiesz poczułam jak coś we mnie pękł łam się że Igor spróbuje mnie zrozumieć co czuje. Ale myliłam się. Spojrzał się na mnie irytacją.
-Daj spokój. Zasługujesz na kogoś lepszego. No przecież Borys jest Tobą zainteresowany ,widzę jak na Ciebie patrzy.
-Zuza ja nie chce zdradzać Igora, chce jednak walczyć o niego.
-Ewelina ale on nie chce już być z Tobą.Zobacz jak on się Ciebie pozbywa.
-Zuzia,już nie będziemy o tym dyskutować.Bo ty od razu chcesz wszystko zniszczyć.
Zdążyłyśmy pogadać o Igorze. Widać że ten temat dla Eweliny nie jest ślała że z Igorem spędzi resztę życia a tu guzik prawda. Tutaj jestem hipokrytką. Bo sama uganiam się za profesorem który dawno mnie kopnął w cztery litery. A jej daje rady żeby dała sobie spokój.
EWELINA :
Tak między mną a Igorem jest nie za ciekawie. Mój chłopak zaczyna mnie traktować jak obcą osobę. Zapomniał już naszą miłość? Zapomniał przez co razem przeszliśmy? Zaczynam się cieszyć że nie zaszłam w ciąże bo inaczej rzeczywiście mogłam zostać sama z dzieckiem. Przypomniałam sobie scenę jak przyszłam do jego ścił mnie do środka ale jak zwykle zimne przywitanie ,na odwal się. Przypomniałam sobie słowa Borysa jeśli będzie mu zależeć to będzie walczył do końca. A on? Totalna olewka.
-Kochanie musimy porozmawiać?
On siedział na kanapie z laptopem na kolanach skupiony na ekranie .
-O czym?
-O nas. Mam wrażenie że ostatnio coraz bardziej się ode mnie oddalasz.
-Ewelina chyba dobrze wiesz że pracuje w barze tak? Mam prawo do odpoczynku.
-Oddalamy ? O czym ty mówisz ? Ewelina.
-Widzisz właśnie o się obojętny .Jakbyś przestał się starać. Nawet na urodziny Zuzy nagle nie chcesz iść na imprezę na którą tak bardzo chciałeś iść.
Wkurzył się,odstawił laptop na stolik .
-Przesadzasz. To że nie robię wszystkiego co ty chcesz nie znaczy że cię musimy być cały czas razem,żeby było mogłem wtedy pójść z Tobą na urodziny Zuzy bo miałem pracę.
-Nie chodzi tylko o ę że mnie unikasz. Przestajesz mnie zauważać.
Ty chyba masz za dużo czasu na zastanawianie się. Nie dzieje się nic złego po prostu mam swoje sprawy ,pracę, obowią problemów tak gdzie ich nie ma.
-Igor ja nie szukam problemów ,Mówię ci jak jest. Mi na Tobie zależy .Ale jeśli ty tego nie widzisz to może faktycznie my dwoje patrzymy na nasz związek zupełnie inny sposób.
-Kobieto czego ty chcesz ode mnie? Nie idę z Tobą na urodziny? Źle, Nie spędzam tyle czasu ile chcesz? Ź ńcz już wreszcie pie...
Zamilkałam. Nie było sensu już ciągnąć rozmowy,skoro on nie chciał ze mną gadać.
-Dobra. To ja już idę.Idę sobie - rozpłakałam się kiedy kierowałam się do wyjścia wypowiedziałam ostatnie słowa.
-Oczekuję że zaczniesz mnie słuchać Igor . Ale chyba to za dużo.
Po prostu miał mnie gdzieś. Nie biegał za mną. Nie wolał mnie. Totalna olewka. A ja potem stoję przed jego blokiem i dosłownie ryczę. Bo facet którego kocham ma mnie gdzieś. Może rzeczywiście powinnam dać sobie z nim spokój. Zacznę romansować z Borysem. Niech wie co stracił. Na własne życzenie. Na początku upierał się że był w kiepskim związku. Że chce założyć rodzinę a sam co teraz robi? Psuje wie czy to on nie rozkochuje w sobie kobiety a potem je rzuca jak szmaty. Znowu trafia mi się kłamca? Ewelina co jest nie tak z twoją podświadomością? Dlaczego wciąż takich wybierasz? Gdyby kłamstwo było pracą...znam kilku ludzi którzy byliby miliarderami. Np mój ex Robert i Igor . Wróciłam do domu i zrobiłam sobie melisy. A teraz w szpitalu? Zastanawiam się czy dobrze robię że o niego walczę.
MATEUSZ :
Ten dzień który mi się przytrafił zapamiętam go do końca życia. Nigdy tego nie zapomnę co mi zrobili w tym szpitalu. Dzień zaczynał się niewinnie ,co jak co dzień chodziłem i wracałem późnym popołudniem albo czasem wieczorem. Myślałem że po pracy znów będę dzielił chwilę razem z moją narzeczoną ale skończyło się walką o życie. Chwili przerwy postanowiłem zaparzyć sobie zioła. Wlałem wrzątek z czajnika do kubka gdzie czekałem aż zaparzy. Potem dostałem telefon że mam się udać do sali numer 3. Zostawiłem swój gabinet otwarty bo byłem pilnie proszony do sali bo pacjent dostał zapaści serca. Nawet się nie obejrzałem kto mógł wejść do mojego gabinetu. Cudze życie było ważniejsze od mojej stygnącej herbatki. Ratowanie dziecka wymagało czasu,walczyłem ze śmiercią o życie tego chłopca a potem? Sam walczyłem o ż ze sobą. Życie jest nie przewidywalne. Udało mi się uratować chłopca . Wróciłem do swojego gabinetu zrobiłem łyk herbaty i poczułem mocny smak.
-Kupiłem nowe zioła i są coś mocne.. - pomyślałem głośno.
Zacząłem robić coraz więcej łyków. Zioła w smoku były mocne ale dało się wypić. Po wypiciu ziół które pije regularnie nic na razie mi nie był óciłem do pacjenta którego uratowałem. Chciałem zajrzeć co u niego słychać i wtedy zaczęły mnie atakować bóle brzucha.
-Cześć młody jak tam się czujesz?
-Wszystko dobrze. To pan uratował mi życie?
-Tak zgadza się.
- To pan leczy serce?
-Zgadza się. Jestem kardiochirurgiem . Po to jestem żeby leczyć inne dzieci. - odpowiedziałem poważnym tonem a potem poczułem silny skurcz brzucha.
-Auć. - zwijałem się z bólu.
-Wszystko w porządku?
-Tak. To tylko ból brzucha. Przepraszam.
Wyszedłem z sali. Bo ten skurcz był nie do zniesienia. Zastanawiałem się co mogło mi zaszkodzić przecież jadłem tylko jajecznicę którą sam przygotowałem. Pewnie Olga nie wrzuciła przeterminowanego jedzenia i teraz będę się męczył. Na chwilę ból ustąpił a potem znowu się zaczęło. Akurat moja narzeczona przechodziła korytarzem z wynikami badań ,gdy mnie ujrzała natychmiast koło mnie usiadła.
-Kochanie wszystko w porządku? Widzę jak łapiesz się za brzuch? - zauważyła Olga.
-Olga mam straszne skurcze brzucha nie wiem skąd mogły się wsiąść. Są tak nie do zniesienia że musiałem usiąść.
-Kurczę chyba zjadłeś coś przeterminowanego .
-A właśnie a w domu jedzenie jest świeże?
-Tak w lodówce nie ma jedzenia przeterminowanego ,co nie zjedliśmy to wyrzuciłam.
-To skąd te skurcze?
-Nie wiem może zjadłeś coś z automatu jakąś przeterminowaną kanapę albo rogalika..
-Olga nie. Ja nic z automatu nie zamawiam oprócz kawy.
-To może ta kawa ci zaszkodziła.
-Nie. To nie jest od tego. Ale strasznie mi boli brzuch.
-Mateusz to może odwiozę cię do domu byś mógł poleżeć na pewno ktoś cię zastąpi.
-Nie przesadzaj ,zaraz mi przejdzie i będę znów się czuł jak nowonarodzony to pewnie jakaś nietolerancja pokarmowa.
-Jak chcesz ale w razie czegoś to dzwoń do mnie do mnie jak będziesz się źle czuł.
-Dobrze kochanie,wszystko będzie dobrze.
-No mam nadzieję. Obserwuje Cię.
-Ja Ciebie też mam na oku. - pokazałem na nią palcem a Olga ruszyła w swoją stronę. Ból znowu ustąpił a ja postanowiłem wstać z krzesła. Myślałem że to minie. Że to tylko jakaś nie tolerancja pokarmowa. Możliwe że Olga nie pozbyła się przeterminowanego jedzenia z naszej lodówki. Może zatrułem się salmonellą? Nie wiem ale coś mi dolega. Podszedłem do okna a tu nagle znowu ten ucisk. Ból nie do zniesienia. Zwijałem się z bólu. Z niepokojem podeszła do mnie pielęgniarka Asia.
-Profesorze wszystko w porządku? - zapytała się z ciekawości.
-Tak , to tylko skurcze brzucha mnie złapały. - tłumaczyłem się.
-Oj pewnie coś zepsutego się zjadło i teraz się profesor sobie usiądzie jak coś to będziemy ratować.
-Nie ma takiej potrzeby siostro ,dam radę. Naprawdę nie ma co się o mnie martwić.
-Wszyscy tak mówicie a potem dochodzi co do czego..profesorze nalegam by pan usiadł a ja może panu przyniosę tabletkę na skurcze.
-Nie,nie naprawdę proszę nie zawracać sobie mną głowy.
-Bez przesady profesorze.
Usiadłem znowu na krześle a ból znowu ustąpił. Nie miałem potrzeby biec do toalety ale te skurcze naprawdę były nie do że powinien jechać do domu? Nie chce mieć śmieszny incydent. Pamiętam jak zaczęło mi się kręcić w głowie. I znowu te bóle brzucha. Kurdę kiedy one miną. Myślałem że odlecę na tym krześle. Świat po tym wszystkim zaczął mi się wydawać kolorowy. Nie czułem już nie miłych skurczy ,zacząłem śpiewać sam do siebie. Już nie pamiętam dokładnie co nuciłem pod nosem ale swoimi słowami. Przede mną siedziała matka z dzieckiem,patrzyła się na mnie jak na głupka. Lekarz siebie pod nosem nudzi mu się? A ja zacząłem coś do nich mówi chyba było żeby śpiewali razem ze mną.
-Śpiewajcie,co tak siedzicie bezczynnie? Życie jest kolorowe.
Oni się na mnie patrzyli jak na głupka. A dzieciak miał ze mnie polewkę.
-Mamo ten doktor jest śmieszny, słyszysz co on mówi?
-Tak słyszę,daj spokój Dawid i idziemy poczekać gdzie indziej bo to jakiś wariat.
Uciekli w inne miejsce gdzie czekali. A ja zacząłem chodzić po korytarzu ,zacząłem chodzić jak pijany i zderzyłem się z innym lekarzem.
-Panie profesorze proszę uważać.
-Ja tylko idę przez życie człowieku.
-Profesorze widzę że pan jest pijany? Zgłaszam to do dyrektora. - powiedział do mnie surowym tonem.
-Szerokiej drogi już czas - odpowiedziałem.
-Oszalał - wypowiedział na cały głos doktor Malarski.
A ja szedłem dalej,nie przejmowałem się tym uważałem że pora na zabawę a nie na poważne sprawy. Mój świat wydawał się łatwy ,bez problemów,bez dramatów ,byłem szczęśliwy jak nic. Pamiętam jak dobierałem się do kwiatków. Nagle zauważyłem piękne kwiaty które widniały na parapecie. Wziąłem doniczkę do ręki i zacząłem mówić na głos.
-Och jakie wy jesteście piękne. Ale co wy takie jesteście suche? Kto was tak skrzywdził? -głaskałem kwiaty ,koło mnie przechodziła sprzą łem ją.
-Pani Geniu, dlaczego pani nie dba o takie piękne kwiaty?
Mina pani Gieni była bezcenna. Zmarszczyła brwi i nie wierzyła co słyszy.
-Przepraszam? Ale panie profesorze o czym pan mówi przecież kwiaty są podlewane.
-Jak podlewane jak są suche jak na pustynia. Proszę zadbać o te piękne kwiaty , mieć do nich szacunek. Jak może być pani tak bezduszna i be serca? Ja się pytam. - krzyknąłem.
-Co pana poniosło? Czy wszystko w porządku?
-Nic nie jest w porządku jak roślinny są suche. - rzuciłem doniczką o podłogę i uciekłem.
Wszystkich bardzo dziwiło moje zachowanie. Podejrzewali że coś brałem. Pamiętam jak pobiegłem do pierwszego lepszego gabinetu żeby się schować. A ja już powoli traciłem kontrolę nad sobą. Raz że przytulałem się do ściany a potem powiedziałem .
-Czego się śmiejesz człowieku?
Ale nikogo tam nie było. Byłem w tym gabinecie sam. Znając życie Asia ,doktor Malarski mnie szukają. Postanowiłem się schować przed wszystkimi. Miałem takie przeczucie że jestem obserwowany przez FBI. Bałem się opuścić gabinet bo nie chce być przez nich zatrzymany. Wychyliłem się na chwilę by sprawdzić czy nie ma FBI a tam tylko szukali mnie
-Tam pobiegł. - wskazywała drogę pani Genia.
Szukała mnie razem z pielęgniarką Asią. A ja nie chciałem się przed nimi ujawniać.Co jak wydadzą mnie FBI? Oni mnie zabiorą. Nigdy nie wiadomo co ze mną dalej będzie. Na szczęście poszły dalej a ja wyszedłem na korytarz zaczęło mi się kręcić w głowie. Wszystko wydawało mi się niebezpieczne. Już nie patrzyłem na świat tak beztrosko jak wcześ łem uciekać przed nimi. Oni mnie zaraz zgarną.
-Uważaj człowieku jak chodzisz. - zwróciłem uwagę młodemu chłopakowi jak przechodził obok mnie,wydawało mi jak za blisko mnie przechodzi.
-Przecież ja patrzę pod nogi. - odpowiedział młody chłopak ze zdziwioną miną.
-Uważaj na siebie bo ktoś może cię zabić. - krzyknąłem.
-Co ty pie... człowieku, czy ty coś brałeś?
-Ja cię tylko ostrzegam przed niebezpieczeństwem. - ostrzegłem i poszedłem dalej. Natknąłem się na doktor Książek. Widziałem ją podwójnie.
-O sklonowałaś się. Jest was dwie.
-Mateusz? Co to za żarty? - uśmiechnęła się.
-To nie są żarty Amelia, was jest naprawdę dwie - mówiłem poważnie.
-Ty się dobrze czujesz? Boli cię głowa?
-Ale jest was dwie. - krzyknąłem.
-Brałeś narkotyki?
-O jakich narkotyków tu mowa, ja uciekam przed FBI przy okazji ratuje cudze życie a ty mnie o takie coś oskarżasz wstyd się.
-Nie no Mateusz jesteś nie poważny.
-To ty jesteś nie poważna a teraz muszę się chować przed FBI.
Uciekłem gdzieś na koniec szpitala i się zacząłem chować. Czułem strach i przerażenie,czułem że muszę uciekać bo oni mnie złapią. Ukryłem się w jakimś pokoju ,pamiętam jak przykryłem się prześcieradłem.
OLGA :
Doszły do mnie słuchy że Mateusz się dziwnie zachowuje. Poinformowała mnie Asia i pani Genia. Zachowuje się jak naćpany. Dziwne bo najpierw skarżył się na silne skurcze brzucha a potem? Zachowywał się jak wariat. Raz że mówił do kwiatów ,zaczął oskarżać panią Gienię ( panią sprzątającą ) o zaniedbywanie kwiatów to jeszcze rzucił doniczką i uciekł.Teraz już wiem skąd te skurcze brzucha. Ktoś mu coś poddał. Ale jak? Pewnie ktoś wykorzystał jego nie uwagę i poddał mu coś do picia. To stąd te zachowanie. Całą trójką go szukamy.
-Do jasnej Anielki gdzie on jest? - mówiła zdenerwowanym tonem.
-Nie wiem - odpowiedziała Asia.
-Chciałam mu poddać tabletkę na skurczę brzucha ale potem gdzieś się poddział. - dodała Asia.
-A ja go widziałam koło parapetu i kwiatów potem pobiegł tam.
-No dobra to idziemy go tam poszukać.
Obiegliśmy z całą trójką wszystkie oddziały nasze szpitala,pytałyśmy się o Mateusza. Nikt go nie widział.
-A co jak on wybiegł na ulicę i mógł sobie coś złego zrobić? - zaczęłam panikować.
-Olga spokojnie...
-Co spokojnie jak ktoś go naćpał.
-Musi być gdzieś w szpitalu. - powiedziała pani Genia.
Szukałyśmy go dalej na swojej drodze napotkaliśmy dyrektora szpitala pana Leszka i doktora Malarskiego.
-Widziały panie profesora Kochańskiego?
-No właśnie my też go szukamy,bo jest pod wpływem prawdopodobnie narkotyków. - mówiłam zdenerwowana ,trudno było mi złapać oddech. Byłam kłębkiem nerw. Nie wiedziałam co się dzieje. Dlaczego on tak się zachowuje? To muszą być narkotyki.
-Jak to narkotyków? on jest pijany i tyle powinien wyciągnąć z tego konsekwencje. - wyraził się ostrym tonem Malarski.
-Panie doktorze ,to jest nie prawda. Mateusz nie jest pijany i nie pije alkoholu w pracy.
-Pani doktor wiem że pani go kryje ale konsekwencje za to poniesie. - wytykał mnie palcem Malarski.
-Ale ona ma rację. On nie zachowuje się jak pijany tylko jakby był pod wpływem narkotyków. - stanęła w mojej obronie Asia.
-Dobrze ,zacznijmy go szukać zanim będzie za późno - nalegał pan Leszek.
Nigdzie nie mogliśmy go znaleźć, wpadliśmy na pomysł żeby posprawdzać wszystkie sale pacjentów może tam się ukrywa. Niestety nigdzie go nie znaleźliśmy ,ostatnim punktem do poszukania go był jego gabinet. Gabinet był otwarty a tam nikogo nie był. Był tylko kubek na biurku.
-No nigdzie go nie ma. Zadzwonię do niego. - miałam zadzwonić ale jego telefon był też na biurku.
-Gdzie on jest? A co jak on naprawdę wyszedł na ulicę. - zaczęłam panikować.
Do gabinetu Mateusza weszła Zuza z pytaniem gdzie jest Mateusz.
-Gdzie jest Mateusz? Bo nie mogę się do niego dodzwonić.
-A my nie możemy go znaleźć - odpowiedziałam zdenerwowanym tonem. To było za dużo jak dla mnie. Mój ukochany w tym momencie mój zrobić komuś czy sobie krzywdę a ja nie wiem gdzie może być a ta mi teraz głowę zawraca?
-Ale dlaczego? Co się stało?
-To nie jest odpowiedni moment . Proszę wróć do księgowości.
chce wiedzieć co się z nim dzieje. - nalegała Zuza.
Też zaczęła się denerwować. Nie chciała przestać zadawać mi pytań. A mi nerwy nie dawały mi spokoju cały czas.
-Ale to nie jest czas na rozmowę. Proszę idź już sobie- wrzeszczałam na nią.
Zuza opuściła gabinet , a ja nie wiedziałam co mam robić. Mój żołądek ściskał się do bólu.
-Tam jest - krzyknęła Zuza.
Wszyscy wybiegliśmy jak opętani. Na jego widok moje serce zaczęło walić jak szalone. On zaczął podchodzić do napędzała tempo.
-Mateusz kochanie co ci jest?
-Wie pani co? Pójdzie pani siedzieć za tą czerwoną sukienkę. FBI już po Ciebie idzie. - krzyczał.
-Ale co ty gadasz? - mówiła zdziwiona.
-Kochanie ale co ty mówisz? Przecież nie ma tutaj żadnego FBI.
-Wydaliście mnie w ich ręce. Wy zdrajcy zostawcie mnie.. - krzyczał chciał uciec ale go powstrzymaliśmy.
-A ty w czerwonej ślisz że uciekniesz? Oni wszystko widzą.
Zuza chciała coś powiedzieć ale była tak przerażona że nie mogła żadnego zdania z siebie wyktusić . Mateusz już miał strasznie potargane włosy i przekrwawione oczy zrobił krok naprzód i nagle osunął się na kolana.
-Nie mogę..oni mnie już łapią.Pomocy! - wybełkotał. Stracił równowagę i zwalił się na podłogę.
Przez ułamek sekundy panowała cisza ,Zuza się nad nim pochyliła po czym rozległ się efekt wymiotny ,przez to Zuzy sukienka została poplamiona. Była już do wyrzucenia.
-Suka blyat . - krzyknęła.
-Nie oddycha! - sprawdzałam puls. Robiłam reanimację. Byłam cała roztrzęsiona.
-Mateusz kochanie zaskocz. - leciały mi łzy jak szalone.
-Olga może ja będę reanimowała. Zobacz w jakim ty jesteś stanie. - zaproponowała Asia.
-Nie! to ja go teraz reanimuje nie ty. - wrzeszczałam cała zapłakana.
Mateusz leżał na podłodze bezwładny,jego klatka piersiowa ledwo się uniosła. Każda sekunda ciągnęła się jak godzina, uciskałam jego klatkę piersiową , próbując przywrócić mu życie. Na pomoc wbiegli medycy którzy zauważyli nasz problem.
-Nie mogę go odzyskać.
-Pani doktor proszę..proszę odejść - krzyknął Malarski.
Teraz on reanimował Mateusza. Defibrylatorem .
-Odsuńcie się!
-Mateusz kochanie zaskocz. - krzyknęłam . Byłam czerwona jak burak od tego płaczu. Asia mnie do siebie przytuliła. A Zuza stała cała wstrząśnięta też cała zapłakana. Rozmazała sobie makijaż.
-No co tak stoisz? Idź się przebrać!
-Nie! Nigdzie nie idę!
-Powiedziałam idź się przebrać! Już!
Wypędziłam ją, ona nie chciała się mnie słuchać ale na szczęście inna pielęgniarka zaciągnęła ją siłą.
-Kochanie zaskocz nasz,proszę. Nie odchodź!
-Mamy go. - powiedział z ulgą doktor Malarski.
ś. - pogłaskałam go po głowie.
-Proszę się odsunąć. Musimy go zabrać do szpitala dla dorosłych.
-Pojadę z wami. - nalegałam.
-Dobrze może pani z nami jechać.
Mateusz był w stanie krytycznym. Byliśmy w karetce on coś jeszcze mówił. Był jakby przerażony.
-Kochanie to ja ż jest wszystko dobrze.
-Nic nie jest w porządku. Co tu robi Policja w karetce? - zaczął się wydzierać na cały głos.
-Ale tu nikogo nie ma kochanie.
Mateusz zaczął się wyrywać,kopnął nawet jednego medyka w brzuch.Aż ten się zwinął z bólu. Medycy przykuli go pasami . On nadal zaczął się wyrywać ,krzyczeć a mnie bolało serce. Mój ukochany nie panuje nad sobą...
Ciąg dalszy nastąpi..
