CYTATY :
„Budząc się rano, pomyśl jaki to wspaniały skarb żyć, oddychać i móc się radować"
Marek Aureliusz
"Co należy zrobić po upadku? To co robią dzieci: podnieść się."
Aldous Huxley
„Pragniemy być kochani brutto, nie netto."
Fryderyk Chrystian Hebbe
KAMILA :
O rany! Dzisiaj pacjent doktor Książek chciał popełnić samobójstwo. Podczas przepustki do domu ,ukradł ojcu broń i chciał się zastrzelić na oczach Marleny i Asi. Dobrze że tego nie zrobił.Całe szczęście skończyło się inaczej. Chłopak został do szpitala psychiatrycznego,prosto na oddział zamknięty. To jakiś podły zbieg okoliczności albo nad szpitalem krąży jakiś jak wytłumaczyć te nadchodzące nieszczęścia? Najpierw doktor Wolski i doktor Dąbrowska ( już z nami nie pracuje) padają ofiarą medialnej nagonki przez projektantkę Marzenę Kłosek ,potem profesor Kochański zostaje otruty przez Antoninę Rokowską a teraz ten chłopak? To naprawdę to wygląda na zrzucone zaklęcie. Jeszcze nigdy nie było takich przypadków w szpitalu. Ale dobra wiadomość jest taka że profesor Kochański się wybudził. A Olga jeśli chce to nadal może poprosić o śli nie to do niczego nie zmuszam. Jej decyzja. O wilku mowa bo weszła do mnie do gabinetu wraz z doktor Lesing.
-Dzień dobry pani ordynator - przywitała się ze mną doktor Wieczorek.
-Witam drogie panie. - uśmiechnęłam się na ich widok.
-Co was do mnie tu sprowadza?
Olga wymieniła spojrzenie z Dominiką , po czym odchrząknęła.
-Pani Kamilo mamy pewną prośbę. - zaczęła Wieczorek.
-Prośbę? Jaką?
-Tak. - wtrąciła doktor Lesing z entuzjazmem .
-Chcemy zorganizować urodzinową niespodziankę dla profesora Kochańskiego .
Odchyliłam się na krześle ,krzyżująć ręce.
-Urodziny? W szpitalu ?
-Tak ale na wielkiego tylko mały tort ,kilka balonów ,może jakaś symboliczna kartka od zespoł przeszedł naprawdę ciężki czas i chcemy go podnieść na duchu.
Zmarszczyłam brwi , na początku nie wiedziałam o co im dokładnie chodzi.
-Ale czego wy ode mnie chciecie?
-Pani łybyśmy żeby pani dorzuciła się do tortu ?
-Moje panie,wy naprawdę myślicie że to dobry pomysł? Hmmm?
Doktor Wieczorek skinęła głową.
-Tak pani ordynator. Profesor Kochański potrzebuje naszego wsparcia a my możemy mu dać. Nie chodzi o imprezę ale o gest.
Westchnęł wiem czy się zgodzą ale zgodzę się dorzucić do niespodzianki.
-No dobrze drogie ę się do tortu.
Dominika i Olga spojrzały się nawzajem.
-Dziękujemy pani Kamilo,jest pani wspaniała. - podziękowały chórem.
Pokręciłam głową z lekkim rozbawieniem.
-Super że pani się zgodziła bo już większość z naszego personelu medycznego się dorzuciła .
-No to fajnie. - odparłam.
-A rozmawialiście już z tamtym szpitalem?
-Tak i jest zgoda.
-A i jeszcze róbcie hałasu w tamtym szpitalu ,żebym wstydu się nie najadła. - powiedziałam wracając do dokumentów.
Dziewczyny uśmiechnęły się do siebie i wyszyły z gabinetu ,czując że ich plan nabiera coraz realniejszych kształtów. Nadal nie przepadam za profesorem Kochańskim ale życzę mu dużo zdrowia. Nie zasłużył sobie na taki los.
OLGA :
Yeah! Ale cieszę że Kamila się dorzuciła. Już dużo osób się dorzuciło. W tamten szpital wyraził zgodę na niespodziankę dla Mateusza. Tak się składa że razem z Dominiką kończymy dyżur,więc po drodze do szpitala ,zahaczymy o cukiernie . Musimy już dzisiaj wszystko załatwić ale damy radę. Weszłam do super eleganckiej cukierni Mom's razu poczułam zapach sł ladą stała uśmiechnięta sprzedawczyni,która spojrzała na mnie z życzliwością.
-Dzień dobry! W czym mogę pomóc? - zapytała mnie ze wschodnim akcentem.
-Dzień dobry . Potrzebuje tortu za dwa dni..ale musi być gotowy na jutro .Wiem ,że to dość nagłe ,ale to naprawdę wyjątkowa okazja.
Sprzedawczyni obdarowała mnie uśmiechem.
-Oczywiś pani tortu szuka?
Zastanowiłam się przez chwilę.
-Mateusz lubi klasykę ...Może coś z czekoladą? Tylko nie za cięż że delikatny mus czekoladowy z owocami?
Sprzedawczyni zapisała szczegóły na kartce i kiwnęła głową.
-Brzmi świetnie. Może zrobimy lekki tort czekoladowy z malinami i delikatnym kremem. Może jakieś specjalne dekoracje?
Do głowy wpadł mi pewien pomysł.
-Może napis " Dobrze,że wróciłeś"
To będą pierwsze jego urodziny po tych wszystkich przejściach.
Sprzedawczyni wszystko zapisała .
-To bardzo piękny będzie na jutro .Możemy go dostarczyć do szpitala.
-Nie,nie. Odbiorę osobiście. Chcę mieć pewność ,że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
-W takim razie wszystko ustalone. - powiedziała wpisując zamówienie do systemu.
-Będzie gotowy na godzinę 11
Zapłaciłam za ten tort.
-Dziękuję pani bardzo.
-To my dziękujęmy. Mam nadzieję że solenizant będzie zadowolony.
Wzięłam paragon i schowałam go do portfela. Teraz mogę spokojnie jechać do szpitala więdząc że niespodzianka się szykuje. Pojechałam do szpitala z nową energią mam nadzieję że Dominika nic nie pisnie bo inaczej czar prysł.
MATEUSZ :
Jestem już po badaniach . Nadal jestem zmęczony. Moja narzeczona postanowiła mnie odwiedzić wraz z doktor Lesing.
-Cześć Mateusz. - przywitała się ze mną Dominika.
-O ło Cię widzieć. - przywitałem koleżankę z pracy.
-Jak poszły badania? - zapytała Olga.
-Nie było tak źle. Chociaż chyba mam już dość tych igieł.
Olga usiadła na krześle obok mojego łóżka a Dominika stanęła obok niej.
-A wyniki ? - spytała Dominika
-Lekarze mówią że mój organizm dobrze się regeneruje. Układ nerwowy w porządku. Serce jest stabilne. Ale same wiecie jak jest. Potrzebuję czasu ,żeby wrócić do pełnych sił.
Olga uśmiechnęła się delikatnie.
-Spokojnie kochanie,mamy czas.
Spojrzałem w jej piękne niebieskie oczy. Ja nie wiem jak Wiślicki mógł ją zdradzić. Do dziś go nie rozumiem.
-To Twoja zasługa nie Ty ..nie wiem czy bym wrócił.
-Nie, Twoja siła i determinacja . Ja tylko pilnowałam żebyś się nie podał.
-Dziękuję.Naprawdę.
-Ale teraz musisz odpoczywać. Żadnych stresów ,żadnych niepotrzebnych stresów.
Uniosłem brew.
-Olga czy ty mnie znasz? Myślisz że mogę leżeć i nic nie robić?
-Wiedziałam że to będzie trudne.
Uśmiechnąłem się lekko.
-Z tobą u boku? Nie ma takiej opcji.
Przez chwilę panowała między nami cisza.
-Dobrze że już jesteś po badaniach.
-Teraz możesz skupić się na odpoczynku . - dodała Dominika do wypowiedzi Olgi.
-Macie coś na myśli?
Obie na siebie spojrzały nawzajem i tajemniczo się uśmiechnęł ś sekret się szykuje? Czyżby coś na urodziny?
-Możliwe,ale to tajemnica. - odpowiedziała Olga
-Olga Wieczorek i jej tajemnice. To się nie skończy dobrze.
Puściła do mnie oczko.
-Zobaczymy.A teraz odpoczywaj.
Wstała z krzesła i zacisnęła moją dłoń. Po chwili otwierają się drzwi a tuż za nimi moja była żona (Anna Kochańska) i nasze córki : Ola i Marysia.
-To może my wyjdziemy? - zaproponowała wyjście Dominice Olga.
Ta skinęła głową i obie opuściły salę. Chciałbym żeby jeszcze ze mną została bo chciałem z nią porozmawiać.Nie powiedziała mi jednej rzeczy. Co mi rozrywa serce.
-Tata - wyszeptała Ola.
Słowo "Tata" mnie rozczuliło.
-Cześć skarbie. - powiedziałem cicho.
Ola od razu pobiegła do łóżka i ostrożnie objęła moje ramię.Marysia przez chwilę stała w miejscu ,jakby nie pewna i potem też podeszła.
-Baliśmy się że Cię straciliśmy . - powiedziała Marysia.
-Już wszystko .- zapewniłem.
-Wróciłem.
Moja była żona z łaski tam stała .
-Dziewczynki bardzo się o Ciebie martwiły.
-Domyślam się. - przyznałem.
-Ale już jest lepiej.
Ania westchnęła i skrzyżowała ręce na piersi.
-Przepraszam ,że musiały przez to przechodzić. Nie chciałem żebyście się bały.
Marysia pokręciła głową.
-Nie masz za co przepraszać,tato. To nie Twoja wina.
Ola trzymała mnie za rękę ,nie chciała mnie puścić.
-Teraz już będziesz zdrowy? - spytała Ola.
-Tak ś będzie zdrowy.
Anka spojrzała na mnie z ulgą,choć się do mnie nie odzywała.
Marysia i Ola się do mnie wtuliły. Po raz pierwszy od dłuższego czasu ,poczułem że życie wraca na właściwe córki dodały mi skrzydeł. Zanim wyszły Anka powiedziała że nie jest tu dla mnie .
-Mateusz,żeby nie było ale ja tu jestem dla dziewczynek,nie dla Ciebie.
-Dobrze. Wiem o tym.
-Poza tym ,będę do Ciebie przyjeżdżały z opiekunką a ja tu jestem ostatni raz.
-Ale nikt Ci nie każe tu przyjeżdżać.
-Jak zwykle rozmowa z Tobą to jakiś dramat. - zanim wyszła z sali powiedziała do naszych córek.
-Dziewczyny jak będziecie chciały jechać do domu to jestem na korytarzu.
-Dobrze - odpowiedziały chórem.
ANIA :
Jeśli Mateusz myśli że przyjechałam tu dla niego to się grubo myli. Przywiozłam mu Olę i Marysię dlatego że to jest ich ojciec. Ja naprawdę źle się czuję w jego towarzystwie. O wszystkim mi przypomina. Mateusz mi wiele krwi napsuł. A jak mi się układa z Tomkiem? W porządku,choć ma pretensje że odwiedzam Mateusza w szpitalu. Wpadłam na taki pomysł,żeby to nasza opiekunka jeździła z dziewczynkami do Mateusza. Wyszłam na korytarz gdzie spotkałam spacerującą Olgę ze swoją prawdopodobnie koleżanką z pracy. Twarz wydaje mi się znajoma ale nie wiem kto to.. Już dawno tam nie pracuje to logiczne że pewnych twarzy nie pamiętam.
-Olga. Jak się masz? - zaczepiłam.
-Cześć Ania,jak się trzymam. Poznajcie się to jest doktor Dominika Lesing a to doktor Anna Kochańska.
-Miło mi. - wyciągnęłam rękę na powitanie.
-Mi również. - uścisnęła dłoń doktor Lesing.
Coś kojarzę ale nadal nie wiem czy ją znam.
-Jak się czujesz po spotkaniu z Mateuszem? - zapytała Olga.
Westchnęłam opierając się plecami o ścianę.
-Sama nie wiem...ciężko. Jego twarz o wszystkim mi całe piekło które mi zgotował. Ale z drugiej strony to jest ojciec Marysi i Oli.
Olga skinęła głową,wiedziała o czym mówię.
-Rozumiem Cię Ania. Wszyscy próbujemy sobie poukładać życie po swojemu. Ale przed nami jeszcze długa droga.
-Olga ja ci chciałam podziękować.
-Za co?
-Za to że byłaś przy nim.
-Ja i Mateusz już nie jesteśmy dawno nie zamierzam ograniczać mu kontaktów Olą i Marysią.
-Nie mogłam go zostawić . Jest dla mnie ważny.
-Nie wiem co przyniesie przyszłość ,ale wiem jedno - jeśli ktoś ma pomóc mu stanąć na nogi to właśnie będziesz Ty.
-Zrobię wszystko co mogę.
Wtedy do rozmowy włączyła się Dominika która do tej pory słuchała w milczeniu.
-Skoro tutaj jesteś Ania .
-Tak?
Dominika wyjechała z propozycją urodzinową.Razem z Olgą organizowały niespodziankę dla Mateusza ale ja odpadam.
-Organizujemy dla Mateusza małą niespodziankę - powiedziała Dominika.
-Wiem że to może zabrzmieć ,biorąc pod uwagę sytuację,ale chcemy ,żeby poczuł ,że ludzie ,którzy go kochają są przy nim.
-Dziewczyny to naprawdę miły pomysł,ale ja odpadam. Nie wyobrażam sobie świętować jego urodzin kiedy jestem już byłą żoną.
-A dziewczynki nie mogą się pojawić za dwa dni?
-Tak ,mogą. Ale pojawią się z opiekunką.
-No dobrze Aniu. A jak tam u Ciebie ?
-U mnie? Jeśli mam być szczera to na razie jest ok ale Tomek nadal się gniewa..
-O te wizyty w szpitalu?
-Tak.
-Próbowałaś mu tłumaczyć.. - pytała Olga.
-Tak,ale on jest uparty..
-Ania,ale Tomek taki jedno mówi,a drugie myśli.
-Wiem..ale już nie będę odwiedzała Mateusza...
Poruszyłam teraz temat drażliwy dla Olgi..
-Olga wiem że nie powinnam o tym mówić ale doktor Wiślicki wciąż się o Ciebie pyta.
-O znowu z nim?
-Olga,nie będę Cię oszukiwać ale wciąż się o Ciebie łam z nim nie dawno i...Olga jego naprawdę to zabolało.
Olga uniosła brew ,nie do końca rozumiejąc do czego ja zmierzam.
-Ania czy on nie może się już odczepić? Tylko musi mnie gdzieś zaczepiać?
-Tu chodzi o słowa które wypowiedziała ta jedna pielęgniarka. Wiesz jak on zareagował? Powiedział żeby zdechła i poszedł do swojego gabinetu. Podobno się popłakał.
-Serio?
-Naprawdę. - powiedziałam.
-Kiedy tylko to usłyszał zamknął się w gabinecie i się rozpłakał.
-Wiślicki? Płakał?
weszłam do jego gabinetu i zastałam go w stanie w rozpaczy. Powiedział mi że nigdy sobie wybaczy że ktoś tak ci powiedział .Ale gdy coś ci się stało to...
-I co? Nagle żałuje wszystkiego?
-Tak . Naprawdę to go uderzyło. A potem profesor Żylicka weszła do gabinetu i była w szoku. Mówiła że nigdy nie widziała go w takim stanie.
Olga przygryzła wargę ,czując jak w jej wnętrzu narasta sprzeczność.
-Ale to jego zdrady go nie usprawiedliwiają. Był czas kiedy mógł o nas walczyć i co teraz nagle się przejmuje moim losem?
Westchnęłam.
-Olga ja nie mówię że masz mu wybaczyć. Ale ja myślę że on naprawdę zrozumiał że zniszczył wasz związek.
-Nie wiem,czy to coś zmienia.
-Nie musi. Ale chciałam żebyś wiedziała .Bo niezależnie od wszystkiego ,on cię wciąż szanuje. A teraz,gdy zobaczył jak blisko byłaś śmierci dotarło do niego ,jak wiele mógł stracić.
-Dziękuję że mi o tym powiedziałaś. Ale nie wrócimy do siebie.
-Ale powiedział mi jedno "Jeśli będziesz chciała do niego wrócić to czeka z otwartymi ramionami na Ciebie"
Olga nie odpowiedziała mi.Z mojego punktu widzenia ,Paweł wyraźnie żałuje romansu z profesor Żylicką.Odkąd uczęszcza na terapię, uważa że to jednak Olga kocha bardziej niż profesor Żylicką. Nadal nie jestem zadowolona z tego że jest z Mateuszem ale to jest jej śli jest szczęśliwa to nic mi do tego.
OLGA :
O nie. Wygląda na to że Paweł wciąż o mnie myśli. Tylko dopiero teraz sobie uświadomił że mnie stracił? Był czas że mógł to wszystko naprawić. Teraz jestem z Mateuszem i niedługo się pobierzemy w Los Angeles jak tylko wyjdzie ze szpitala. Nie będzie długo zwlekać ze ślubem. Ania mi jeszcze powiedziała że Żylicka sama była w szoku jakie słowa usłyszałam od Antoniny . Podobno za głowę się złapała. Myślałam że Paweł też zamknął ten rozdział za sobą a jednak nie. Niech Paweł myśli co chce,ale teraz mam nowe życie. Niech lepiej układa sobie życie z Żylicką. Po kilku minutach Ania pojechała ze szpitala zabierając ze sobą swoje córki które wyszły z sali całe szczęśliwe .
-Dominika ja jeszcze na chwilę bym chciała wejść .
-No dobrze,ja zadzwonię do Arka bo cały czas się dobija .
-Ok.
Weszłam do sali. Do głowy mi przyszła myśl bym powiedziała o słowach Antoniny ale on już wiedział.Zuza mu o tym powiedziała.
-Olga - zaczął ostro.
-Kochanie co ty taki nerwowy jesteś?
-Powiedz mi do jasnej cholery,dlaczego mi o tym nie powiedziałaś.
-Ale o czym?
-Dowiedziałem się od Zuzy że ta psychopatka powiedziała że gdyby miała broń to by Cię bez wahania zastrzeliła . Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś?
-Mateusz ja nie chciałam Cię od razu zadręczać.Chciałam Ci dopiero teraz o tym powiedzieć.
-Olga,ta psychopatka chcę Cię zabić i ty możesz być następna i robisz z tego tajemnicę?
-Kochanie ale...
-Nie,nie kochanie. Tylko takie rzeczy się mówi..
-Antonina już jest w rękach policji i nic nam nie zrobi.
-A jak wyjdzie z więzienia? A jak zdobędzie broń i Cię zastrzeli? Pomyślałaś o tym?
-Przepraszam powinnam o tym Ci powiedzieć wcześniej.
-Olga ja wiem że chciałaś dobrze. Ale ja muszę znać prawdę zwłaszcza w takiej sytuacji.
-Masz rację - przyznała.
-Dobrze .Bo niezależnie jak bardzo mnie kochasz,musisz pamiętać ,że jestem dorosłym człowiekiem i mam prawo wiedzieć co się dzieje we własnym życiu.
-Przepraszam...
-Przeprosiny przyjęte ale pamiętaj nigdy więcej takich tajemnic.
-Obiecuję.
Mateusz westchnął i zamknął oczy.
-Widzisz teraz jestem bardziej zmęczony.
-Więc odpocznij.
ZUZANNA :
Szłam szpitalnym korytarzem by dostarczyć dokumenty dyrektorowi szpitala. Pan Leszek Kiliński poświęcił dla mnie trochę czasu bym mogła mu wytłumaczyć formalności. Wychodząc od niego niestety albo stety natknęłam się na Kingę. Ta witch stanęła mi na drodze jakby nie chciała mi dać przejść.
-No proszę wielka przyjaciółeczka profesora Kochańskiego się znalazła. - zaczęła do mnie z drwiącym uśmieszkiem.
-Girl jeśli masz coś ważniejszego do powiedzenia to mó mam czasu na takie głupie laski jak Ty.
Próbowałam ją wyminąć ale ona nie chciała mnie puścić.
-Ta jasne. Najlepiej uciekać co? Tak samo jak uciekacie od prawdy.
-Co? O jakiej ty prawdzie mówisz? Chcesz powiedzieć że Twoja stuknięta friend jest nie winna? Że to wszystko spisek?
-Nie mówię że jest niewinna. Ale wiem była jedyną osobą w tym szpitalu ,która chciałaby żeby Kochański zniknął .A wy wszyscy zachowujecie się jakbyście już ją skazali.
What the fu... What are you talking about? Girl you sure about that? Myślałam że jej strzele.
-Co ty gadasz? Sama się skazała .Nikt jej nie kazał truć Mateusza. A ty masz czelność jej bronić? Po tym co powiedziała Oldze?
-Może powiedziała to w to nie znaczy że była tą jedyną.
-Mnie to gówno obchodzi.O mało go nie zabiła! Kto jeszcze chciał go otruć?
-Jesteście hipokrytami .Olga i cała reszta udają świętych a sami mają brudy za uszami.
Zacisnęłam pięści.
-Laska uważaj sobie..bo teraz przeginasz.
-Ojejku,uderzysz mnie księżniczko z Rosji? Proszę bardzo zobaczymy kto pierwszy dostanie naganę.
Miałam naprawdę ochotę jej wyłożyć ale szkoda rąk .
-Antonina to szmata która jest po to by podłogi wycierać.
Wtedy to ona się wkurzyła i zaczęła mnie szarpać a ją. Na szczęście na to wszystko zareagował doktor Sobczyński.
-Ej,ej co tu się dzieje? - rozdzielił nas obie.
-Ona się na mnie rzuciła. To wariatka - wskazywała na mnie palcem Kinga.
-Ona zaczęła! - protestowałam w swojej obronie.
-Zobaczymy jak długo ta wasza prawda się utrzyma. - zostawiła nas samych ale nie wiele brakowało żebyśmy zrobiły Fame Mma w szpitalu.
-Pani Zuzanno co to ma znaczyć? - zapytał się doktor Sobczyński nie dowierzaniem
-Nic po prostu kolejna osoba która woli żyć w kłamstwie.
Nie chciałam się dłużej tłumaczyć doktorowi Sobczyńskiemu ,bo to nie jego sprawa. A ta świnia jak jeszcze raz do mnie podejdzie to jej nieźle wpierdziele. Ja jej dam zaraz usprawiedliwienie tej szmaty . Może ona też za tym stała? Jak tak to życzę jej pierdla. Postanowiłam na nią donieść ,niech myśli że może być bezkarna. Niech policja też się nią zainteresuje ,może ona razem z nią to zrobiła? Zadarła ze mną to teraz ma za swoje. Wróciłam do domu ,cała wkurzona,wszystko było by dobrze gdyby nie ta bitch,zepsuła mi nerwy. Zgadnijcie kogo spotkałam. Spotkałam Igora. Były chłopak Eweliny.
-Zuza. - zaczepił mnie Igor.
-Oh no - mruknęłam pod nosem ale nie mogłam od niego uciec.
-Igor? Co ty tutaj robisz?
-Chciałem się dowiedzieć co u Eweliny bo podobno u Ciebie mieszka.
-A co sumienie ruszyło?
-Zuza proszę nie utrudniaj . Po prostu powiedz mi ,jak ona się trzyma.
-Jak się trzyma? Powiem ci tak : Ś ,funkcjonuje ,pracuje ma się doskonale .A wiesz co najlepsze? Ma Cię gdzieś.
-Nie musi pytać. Po prostu chcę wiedzieć.
-Sorry Igor ale ona nie chce Cię widzieć.
-Zuza ale mi na niej nadal zależ chce wszystko naprawić.
-Słuchaj nie zamierzam być Twoim pośrednikiem .Chciałeś odejść,odsunąłeś się ,sprawiłeś że czuła się jak powietrze. Więc teraz spływaj.
Gościu chciał coś powiedzieć ale potem zamilkł. Poczekaj jak tylko Ewelina wróci z pracy .
Igor sobie w końcu poszedł ale współczuję Ewelinie. I ona miałaby mieć z nim dziecko? Makabra. Po czasie kiedy Ewelina wróciła opowiedziałam jej o tym całym zdarzeniu.
-Guess kogo spotkałam..
-Nie mów że to był Igor.
-Tak,to był on.
-Co on tu robił?
-Szukał Ciebie.
-Nie no zarąbiście. Najpierw się oddala ,zabawia się z innymi panienkami ,a teraz nagle błaga o atencje?
-Taa ale na szczęście kazałam mu spływać. Powiedziałam też że masz go gdzieś.
-I co jak zareagował?
-Tak jakby to było dla niego oboję gadał że chce wiedzieć co u Ciebie.
-Dzięki Zuza. Tylko skąd on wiedział gdzie mnie szukać?
-Nie wiem,ja mu nic nie mówiłam.
-Pewnie ktoś z bliskich znajomych mu powiedział gdzie jestem.
-No na pewno. Ale miejmy już nadzieję że już nie przyjdzie.
-No bo ja nie mam ochoty go widzieć.
-Wiedziałam że nie chcesz go widzieć.
-Chyba właśnie dlatego jesteś najlepszą przyjaciółką.
Puściłam jej oczko.
-No ktoś musi pilnować żebyś nie traciła czasu na takich drani.
Ewelina potem mi opowiedziała że była strzelanina na oddziale ,jakiś chory psychicznie chłopak strzelił w ścianę a potem na oczach lekarki i jednej pielęgniarki chciał się zastrzelić ale na szczęście to się nie udało.
-Mówię Ci Zuza,nawet sama Kamila twierdzi że nad naszym szpitalem wisi jakaś klątwa.
Klątwa? Może i fatum jak najbardziej. Ewelina ma pewną teorię że to może być wina tego że dwie nastolatki (pacjentki naszego szpitala) mogły wpuścić jakieś demony które teraz powoduje nieszczęścia. Podobno to były wiedźmy. Nie wiem czy w to wierzyć ale coś w tym jest. Ale patrząc na zbieg okoliczności to może mieć rację.
-A ja dzisiaj byłam u Mateusza.
Ewelina spojrzała się na mnie z ciekawością.
-I jak było?
-Wiesz fizycznie jest coraz ć że wraca do siebie ale psychicznie jest rozbity.
też była bym rozbita jakby ktoś chciał mnie zabić.
-Wiesz powiedziałam mu o tym jak Antonina powiedziała na Olgę.
- I jak zareagował?
-Był dosłownie wkurzony ,wyzywał ją od śmieci.
-Zuza nie wiem czy wiesz ale Olga z Dominiką organizują niespodziankę dla Mateusza bo za dwa dni ma urodziny.
-Really? Nic o tym nie wiedziałam.
-Bo tylko personel medyczny się składał..
-Aha i nic mi o tym nie wspomniały..
-No ale możesz kupić coś od siebie.
DOMINIKA :
Wróciłam ze szpitala i poznałam doktor Kochańską.Ania jest bardzo miłą kobietą. Super się z nią rozmawiało. Arek poprosił mnie o spotkanie. Zgodziłam się. Moja decyzja zapadła. Rozstajemy się.Nie chce uczestniczyć w życiu lekomana,który skupia się na uzależnieniu.
-Hej Arek
-Cześć kochanie - przywitał mnie całując mnie w usta.
-Byłaś w szpitalu u profesora Kochańskiego?
-Tak.
-I co z nim?
-Ma się dobrze,powoli dochodzi do siebie.
-To wspaniale.
Uśmiechnęłam się nadal był taki pobudzony,czyli nadal przyjmuje suplementy
-Arek zgodziłam się na te spotkanie ale musimy porozmawiać.
-Dominika brzmisz poważnie..Co się dzieje?
-Tu chodzi o jak się zachowujesz przechodzi ludzkie poję ągle jesteś pobudzony,rozdrażniony i o mało mnie nie uderzyłeś.
-Dominika znowu zaczynasz! Ile można? Przeprosiłem Cię!
-Po prostu mam więcej energii to chyba dobrze?
Nie mogłam w to uwierzyć. I to mówi lekarz pediatra.
-Co? To ma być więcej energii?
-Przecież to tylko wspomagacze.
-Tylko że Ty nie jesteś sobą. Nie wiem czy rozmawiam z Arkiem czy z kimś innym.
-Dominika zrozum chce wyglądać najlepiej jak się da.
-A co z nami? Pomyślałeś o tym?
-Kochanie,ja myślę o nas cały mi...daj mi szansę..
-Wiesz co Arek? Ja już nie chce czekać. Nie chcę być z kimś kto nie kontroluje swojego zachowania.
-Zrywasz ze mną?
mogę tego dłużej znieść. Jeśli kiedyś zrozumiesz że warto zadbać nie tylko o ciało ale i o zdrowy umysł ,to może jeszcze porozmawiamy.
wierzę..
-Wierzę że to najlepsza decyzja.
Wstałam z krzesła i zabrałam kawę w plastikowym Arka w taki sposób jak on zostawił mnie. Musiałam zakończyć ten związek bo nie wyobrażam sobie żyć pod jednym dachem z takim człowiekiem.
-Dominika! Zaczekaj!
Wołał mnie ale nie reagował poczuje się tak samo jak ja. Niech do mnie piszę,smsuje ale na mnie to nie działa. On wybrał suplementy. Nie chce marnować życia . Nie zamierzam robić z siebie męczennicy. Wieczorem do mnie wydzwaniał ale ja odrzucałam jego połączenia. Napisałam mu smsa " .To koniec między nami" Napisałam wszystko Oldze i Olga poparła moją decyzję. Napisała mi że jest ze mnie dumna. Olga zdradziła mi sekret że myśli nad założeniem bloga. Mam o tym nikomu nie mówić. To ma być tajemnica..
MATEUSZ :
Odpoczywałem sobie w spokoju. Moje ciało nadal odzyskuje siły ,moje myśli wciąż krążą wokół tego co się ze mną stało. Czy tylko Antonina chciała mnie zabić? A może ktoś razem z nią to zaplanował? Do sali wkroczyła policjanci.
-Dzień dobry panie profesorze - odezwał się wyższy z nich wyciągając legitymację .
-Aspirant Roman Grabowski ,a to mój partner komisarz Norbert Szymański .Chcielibyśmy z panem porozmawiać.
-Dobrze.
-Chcemy zadać panu kilka pytań na temat incydentu ,który pana spotkał.
-W porządku,pytajcie.
Aspirant Grabowski otworzył notes.
-Zacznijmy od tego co pan pamięta.
Musiałem odświeżyć sobie pamięć pamiętam tylko jak jadłem śniadanie, zajmowałem się pacjentami,zaparzyłem zioła ,potem zostałem wezwany do sali gdzie reanimowałem pacjenta,jak wróciłem to poczułem mocny zapach tych moich ziół.
-Pamiętam jak zajmowałem się pacjentami,po czym sparzyłem zioło w swoim gabinecie,poproszono do reanimacji przez co zostawiłem gabinet otwarty ,po kilku minutach wracam i zapach ziół był dość mocny ale pomyślałem że może tak być. Wypiłem, później skarżyłem się na silne bóle brzucha. Były na tyle silne że nie mogłem się ruszyć.
-I co było dalej?
-Z tego co pamiętam to dalej podobno śpiewałem ,bo widziałem świat w kolorowych barwach. Potem już nie pamiętam co było...
Wtedy nie pamiętałem co było dalej ale później te wspomnienia wróciły.
-No dobrze,proszę pana sprawdziliśmy pański kubek i znaleźliśmy w nim ślady substancji odurzających i trucizny.
Poczułem jak mnie ściska w żołądku.
-Więc to była celowa próba zabójstwa. - analizowałem
-Tak to wygląda - potwierdził moje słowa komisarz.
-Choć pani Rokowska przyznała że działa pod presją.
Uniosłem brwi.
-Pod presją?
Szymański spojrzał na mnie uważnie.
-Twierdzi,że ktoś kazał jej to zrobić.Że dostała groźby,że nie miała wyboru.
Poczułem jak napięcie narasta.
-Bzdura! Ta kobieta była we mnie zakochana,odrzuciłem ją to więc postanowiła mnie zabić! Mało tego to jeszcze zagroziła mojej ukochanej że ją zastrzeli. Ktoś ją szantażował? Bzdura! To ona sama to zrobiła!
-Czy ma pan jakiś wrogów?
Zawahałem się.
-Jestem lekarzem ,nie zajmuje się niczym nielegalnym ,nie mam długów .Ale...
Skłamałem. Przecież nie powiem policji wprost że należę do tajnej grupy.
-Ale? - zachęcił Grabowski.
Wziąłem głęboki oddech.
-Pracowałem nad pewnym projektem badawczym. Chodziło o nową metodę terapii ,która mogła zagrozić interesom niektórych koncernów farmaceutycznych. Być może komuś to się nie spodobało.
-To może być istotny trop. - powiedział Grabowski
-Czy ktoś pana próbował zniechęcić do tych badań?
-Tak,ale nie traktowałem tego poważ łem maile z pytaniami ,czy na pewno powinien się tym zajmować. Raz nawet ktoś zostawił anonimowy list w moim gabinecie ,sugerując że nie wszyscy chcą tej zmiany.
Policjanci zanotowali wszystko , po czym Grabowski zamknął notes.
-Panie Mateuszu , nie mamy jeszcze wszystkich odpowiedzi,ale wiemy jedno - ktoś chciał się pana pozbyć.Jeśli pani Rokowska mówi prawdę i działała pod czyimś naciskiem,to znaczy że prawdziwy zleceniodawca wciąż jest na wolności.
Poczułem dreszcz na plecach.
-Co zamierzacie zrobić?
-Proszę się martwić , się tym zajmiemy. - powiedział Szymański.
-Jeśli sobie pan coś przypomni,proszę dać nam znać. Każdy szczegół może mieć znaczenie.
Skinąłem głową
Nie. Ten liścik to pewnie jej sprawka . Tylko ona za tym stoi , nikt poza tym. Nie sądzę by ktoś z tajnej grupy chciał mnie zabić.Ze wszystkimi mam dobre stosunki. Ta wariatka chciała zwalić na kogoś innego. Mam nadzieję że zgnije w pierdlu. Jak wyjdę ze szpitala załatwię ją w sądzie. Już nie mogę się doczekać aż ją zniszczę. Nienawidzę jej z całego serca. Nie wiem czy kiedykolwiek będę mógł jej wybaczyć?
Dwa dni później moja ukochana zorganizowała mi wielką niespodziankę . Olga jest kochana. Wróciłem z dodatkowych badań a moja sala była udekorowana ,znajdowała się wielka kartka z życzeniami od zespołu i małe świeczki bo wiadomo że prawdziwych nie będę mógł zdmuchnąć w szpitalnych warunkach. Myślałem że wszyscy o mnie zapomnieli ,nic bardziej mylnego. Rozmawiałem ze swoim przyjacielem przez telefon .Byłem pewien że to zwyczajny dzień.Kolejna rehabilitacja ,kolejne badania,nic szczególnego.
Nagle drzwi od sali się otworzyły. Do środka weszła Olga trzymając tort w rękach a za nią Dominika ,Zuza ,moje córki i Rafał. Zaraz za nimi pojawili się jeszcze Ewelina z Borysem i dyrektor naszego szpitala Leszek Kiliński.
-Niespodzianka - zawołała cała grupa.
Uniosłem brwi ,patrząc na nich z niedowierzaniem.
-Serio?
Olga podeszła bliżej i postawiła tort na stoliku.
-Myślałeś że zapomnimy o Twoich urodzinach ?
-Cóż miałem taką nadzieję . - rzuciłem.
Marysia z Olą podeszły do mnie pierwsze ,przytulając się do mnie.
-Tato,wszystkiego najlepszego - powiedziała Ola a Marysia dodała .
-Cieszymy się że jesteś z nami.
Spojrzałem na swoje córki z czułością
-Dziękuję.
-No dobra profesorze nie bądź taki skromny. Masz tutaj cały tłum ,który chce cię świętować ,więc lepiej się ciesz. - powiedział Rafał.
-Naprawdę nie wiem czym sobie na to zasłużyłem.
-Tym że jesteś dla nas ważny ,dla wielu ludzi. - powiedziała doktor Lesing ,wręczając mi kartkę podpisaną przez personel .
Otworzyłem kartkę i uśmiechnąłem się widząc podpisy i życzenia.
-Dziękuję - powiedziałem cicho a mój głos zabrzmiał nieco bardziej emocjonalnie niż zamierzałem.
Olga nachyliła się do mnie i ścisnęła moją dłoń.
-Kochanie ale to jest dopiero początek .
W tym momencie dziewczynki też mi wręczyły prezent. To chyba najpiękniejszy prezent w życiu. Otworzyłem pudełko i zobaczyłem elegancki długopis z napisem "Dobrze że jesteś"
-Moje kochane córeczki. - podziękowałem.
Marysia wskazała na tort.
-Tato,to teraz życzenie.
-Mam tylko jedno życzenie żebyśmy wszyscy byli bezpieczni. Symbolicznie zdmuchnąłem świeczki a reszta zaczęła klaskać. Od Zuzy dostałem złoty zegrarek. Też piękny gest.
Moja ukochana spojrzała na mnie z ciepłem w ła że przed nami długo droga do pełni zdrowia,ale tego dnia najważniejsze było to że miałem przy sobie ludzi którzy byli za mną. Murem stawali za mną. Miałem dla kogo walczyć. Potem zadzwoniła Asia przez messengera pochwaliła się swoim nowym pieskiem. To jest suczka i fabi się Raja. Złożyła mi życzenia urodzinowe i czeka na mnie w pracy...
Ciąg dalszy nastąpi..
