Kilka dni wcześniej .
ZUZANNA :
Szłam korytarzem szpitalnym bo donieść kolejne dokumenty dla dyrektora szpitala. Na mojej drodze znowu pojawiła się Kinga. Jej morda była wykrzywiona gniewem,
-No i co ruska babo? Myślisz że wygrałaś?
Uniosłem na nią brew . Nie chciałam z nią gadać.
-Jeżeli nie masz nic ciekawego do gadania to nie truj mi dupy.
Ona zacisnęła szczękę.
-Doniosłaś na mnie! Policja przesłuchiwała mnie przez Ciebie.
Wzruszyłam ramionami .
-Nie doniosłam. Po prostu powiedziałam im że jesteś bliską przyjaciółką Antoniny i może coś wiesz czego my nie wiemy.
Zmrużyła oczy.
-Ty sobie żarty robisz? Przez Ciebie psy traktują mnie jak podejrzaną. Jakbym miała coś wspólnego co zrobiła Antonina.
-Jeśli jesteś niewinna ,to nie masz się czym martwić prawda?
Kinga zrobiła krok bliżej ,niemal naruszając moją przestrzeń.
-Posłuchaj mnie ty ruska dziewucho! Ty i ta cała banda waszych świętoszków ,co myślicie że możecie osądząć ludzi? Jesteście żałośni? Antonina popełniła błąd ,ale to nie znaczy że każdy kto z nią rozmawiał też jest winny.
-Moż powiedz mi wiedziałaś o tym co planuje Antonina?
-Nie.
-Jesteś tego pewna?
-Tak jestem pewna. Lepiej przestań mnie oskarżać ,bo w końcu ktoś znajdzie się ktoś kto doniesie na Ciebie.
-Grozisz mi?
-Ostrzegam Cię.
-Ok. Możesz mi grozić ale...jeśli się dowiem że wiedziałaś więcej ,niż mówisz to policja będzie pierwsza ,która się o tym dowie.
Wyminęłam ją. Patrzcie jaką ma pretensje że doniosłam na nią na policję. Biedactwo. Całą sytuację słyszała w ukryciu Ewelina natychmiast mnie zaczepiła.
-Zuza zaczekaj!
Odwróciłam się od niej.
-Zuza o co jej chodzi?
-Kinga postanowiła mi zrobić awanturę ,bo policja ją przesłuchała w sprawie Antoniny
-A czego się spodziewała? Przecież była jej najbliższą przyjaciółką.
-No właśnie. Wytłumacz jej to.
-Ewelina jest o czymś czego Ci nie powiedziałam.
-O czym?
-Wczoraj o mało się z nią nie pobiłam.
-Serio? Za co chciała Cię pobić?
-Szarpałyśmy się ło o Antoninę ,ona jeszcze jej bronić.
-Czy ja dobrze słyszałam? Broni?
ża że popełniła błąd.
-Nie no nie wierzę.
-Jeśli ona jest winna to mam nadzieję że policja ją dopadnie.
Ewelina spojrzała na mnie z troską.
-Zuza uważaj na może jest głupia ale też zdziwiłabym się jakby chciała się na Tobie odegrać.
-Nie martw się . Ja sobie poradzę. A jak Kinga chce wojny to ją dostanie.
-Ale jeśli będzie coś się działo . Nie próbuj działać sama.
-Dobrze przyjaciółko. - przytuliłam ją do siebie.
Obie spojrzałyśmy jeszcze raz w stronę Kingi ,która w końcu odeszł nie był koniec naszego konfliktu. Ale mam ochotę jej zaje... a tym bardziej Antoninie.
BARTEK :
Szedłem korytarzem w stronę spadłem na Dominikę która miała niosła ze sobą wyniki badań.
-Cześć - powiedziała cicho.
-Hej - odpowiedziałem
-Dominika - zacząłem.
-Tak?
-Czy to prawda że Ty i doktor Brzezowski nie jesteście razem?
-Tak. To prawda.
-Dominika skoro wy nie jesteście razem to muszę Ci powiedzieć że brakowało Mi Ciebie . - położyłem jej rękę na sercu.
Ona się na mnie spojrzała z nie pewnym wzrokiem.
-Bartek odpowiedz mi szczerze. Czy ty mi zdradziłeś?
-Nie. Nie zdradziłem Cię.
Spojrzałem jej prosto w oczy mówiąc te słowa. Liczyłem na to że tym razem mi uwierzy.
-To co słyszałaś to były zwykłe nie domówienia.
-Bartek ja nigdy nie chciałam żebyśmy się odcięli. Ale nie mogłam walczyć sama
-Wiem. - powiedziałem szczerze.
-Teraz to ja będę walczył razem z Tobą.Nie chcę byś czuła się sama.
Dominika wzięła głęboki oddech .
-Myślisz że to takie proste?
Uśmiechnąłem się lekko.
myślę że warto spróbować. Jeśli tylko Ty też tego chcesz.
Dominika przez chwilę nic nie mówiła ale w jej oczach widać było walkę między rozsądkiem a sercem.
-Jeśli wrócimy do siebie to musi być inaczej. - powiedziała stanowczo.
Skinąłem głową.
-Obiecuję że zrobię wszystko żeby było inaczej.
Ona złapała mnie za dłoń którą położyłem jej na sercu.
-No dobra Bartek. Spróbujmy jeszcze raz.
Nie czekałem ani sekundy otoczyłem ją swoimi ramionami. Przyciągnąłem ją do siebie tak mocno jakbym się bał że mi ucieknie.
-Dominika .Kocham Cię. - wyszeptałem do ucha.
-Ja też - odpowiedziałam zaciskając dłonie na moich plecach.
Ten przytulas mówił o wszystkim.
Znów jesteśmy razem. Wróciliśmy do siebie. Ale to nie był koniec walki. To był pierwszy krok w stronę nowego począ razem jestem gotowy. Chcę przejść przez to razem z nią. Z kobietą którą naprawdę kocham. Dominika to miłość mojego życia . To chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu. Pielęgniarka Ewelina widziała nas wtulonych do zwykle musiała zostawić swój komentarz.
-No proszę nasze gołąbeczki wróciły do siebie
I przeszła dalej. Ach ta Ewelina. To też jest plotkara ale zupełnie nie szkodliwa. Teraz mnie to nie obchodzi kto co jestem szczęśliwym człowiekiem na ziemi.
EWELINA :
Ale czad. Doktor Wolski i doktor Lesing wrócili do siebie. Czyli doktor Lesing zerwała z doktorem Brzezowskim. I bardzo dobrze. Sama bym nie chciała lekomana. A co z moim życiem prywatnym? Jak na razie jestem sama ale mam adoratora. Niby mogę wejść w kolejny związek ale się boję.Boję się że zostanę skrzywdzoną .Chce odpocząć od tych wszystkich randek i seksu. Chcę skupić się na sobie. Igor był kolejną pomyłką w moim życiu. A ja tymczasem chciałam porozmawiać z Kingą na osobności. Chcę się dowiedzieć czego chce od Zuzy. Nie podoba mi jej się podejście. Jeśli ma jakieś złe zamiary względem jej to skręcę jej łam jej wszędzie gdzie się tylko da. Nie zamierzałam dłużej czekać. Te jej spojrzenia są bardzo podejrzane. Gdy tylko ją spojrzałam od razu ją zaczepiłam.
-Kinga. - zawołałam a mój głos zabrzmiał na tyle ostro że ta się zatrzymała w pół kroku.
-Ewelina? Czego chcesz?
Skrzyżowałam ręce na piersi.
-Chce wiedzieć czego ty chcesz od Zuzy?
Kinga uśmiechnęło się krzywo.
-Od ruskiej? A niby dlaczego chcesz wiedzieć?
-Nie ę jak na nią patrzysz.Słyszałam co do niej mówiłaś.Cała ta Twoja agresja..co nie możesz znieść prawdy o Antoninie?
-Nie masz pojęcia co mówisz.
Zrobiłam krok bliżej
-To wytłumacz mi . Bo jak na razie wygląda jakbyś szukała okazji się odegrać.
-Może po prostu nie znoszę hipokryzji. - powiedziała chłodno.
Suka chciała się mnie pozbyć ale się nie dałam.
-Wy udajecie że jesteście święci ,nie macie nic na sumieniu.A prawda jest taka że Zuza gdyby tylko mogła to by mnie na stosie spaliła. Tylko dlatego że byłam przyjaciółką Antoniny.
-Antonina chciała zabić człowieka! A teraz chcesz mi powiedzieć że Zuza jest niesprawiedliwa?
-Nie usprawiedliwiam wiem jedno. Wy wszyscy wydaliście wyrok.
-A ty? Naprawdę nie wiedziałaś co Twoja przyjaciółka planuje?
Ona zamilkła na moment . Wahała się czy strach ją złapał?
-Nie wiedziałam.
Ale to mnie nie przekonało.
-Jeśli coś ukrywasz to lepiej się nad tym zastanó jeśli miałaś jakiś udział to policja Cię znajdzie.
-Już Ci powiedziałam , nie mam z tym nic wspólnego.
-Ok.W takim bądź razie zostaw Zuzę w jeśli coś jej zrobisz to będziesz miała ze mną do czynienia .
Ona spojrzała na mnie gniewnie.
-Ok spokojnie.
Masz przestać rozumiesz?
Jej wzrok mówił sam za siebie. Miało ochotę mi przywalić ale ja bym jej dała zaraz. Prędzej to by skończyła skręconą ręką niż ja poobijaną twarzą. Po chwili odwróciła się z przeciwną stronę ,zostawiając mnie samą na jestem do końca przekonana czy Kinga rzeczywiście za tym nie wiem jedno nie pozwolę skrzywdzić ani Zuzy ani Olgi.
Kilka dni później .
ZUZANNA :
Na prośbę Olgi odbieram Mateusza ze szpitala. Olga ma ciężki przypadek i nie ma zastępstwa a Mateusz jest już gotowy do wyjścia ze szpitala. Chyba każdy z naszego szpitala czekał na tą wieść. Po chwili drzwi się otworzyły i wyszedł nasz Mateusz. Wciąż wygląda na osłabionego ale w jego oczach była determinacja a także cień napięcia.
-No proszę profesor Kochański w końcu na wolności. Welcome to reality .
Mateusz spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem
-No nie zbyt. Czeka mnie rozprawa sądowa.
Otworzyłam mu drzwi do samochodu.
-No to wsiadaj profesorze. Jedziemy zanim zmienią zdanie i każą Ci wrócić.
Mateusz usiadł ostrożnie, swoją torbę rzucił na tył. A ja usiadłam za kierownicą . Ruszyłam spokojnie .
-Olga się wścieka że nie może Cię odebrać.
-Wiem. - przyznał Mateusz.
-Ale dyżur to dyżur .Poza tym ufam Ci w roli kierowcy. - dodał.
-Dzięki.
-Wiesz Zuza..wszystko to co się wydarzyło ..teraz zaczyna się ta trudniejsza część.
-Masz myśli sprawa z Antoniną?
łatwiłem już ł do mnie do szpitala i wspólnie razem działaliśmy. Nie pozwolę by ten potwór wrócił do społeczeństwa.
-I dobrze . Ta bitch musi ponieść konsekwencje. Tyle tylko że nie zdziwiłabym się,gdyby próbowała coś kombinować.
-Nie zdziwiło by mnie to.
-Nie martw się.Zniszczymy ją.
-Po tym co przeszedłem ,nie mam zamiaru już dłużej milczeć.
-Masz moje wsparcie. I nie tylko moje.
Teraz dopiero zacznie się jazda. Mateusz wyszedł ze szpitala i będzie ostra walka. Zniszczymy tą marną pielęgniarką. W wolnym czasie napisałam diss na Antoninę.
Ej Antonino co się skłoniło? By rzucać trucizną i w cieniu się schować? Lekarka? Pielęgniarka gówno warta. Miałaś pomóc ,ratować wsparciem ale ty wybrałaś drogę tchórza i kłamstwem . Twoje słowa? Zatrute ostrze Twoje czyny? Jak burza w chaosie. Gdzie Twój etos ,gdzie Twoja przysięga? Hipokrates by zapłakał nad Twoją przeszłością. Antonino fałszywa masko ,Twoje czyny teraz każdy zna byłaś aniołem ale skrzydła miałaś zamiast nimi chronić,ludzi zdradzałaś. Więc schowaj się dalej w cieniu winy . Bo nikt nie zapomni Twojej rutyny.
Ten diss napisałam w wolnym czasie ale nie zamierzam nagrywać. Zawiozłam Mateusza do jego mieszkania. Znalazłam wolne miejsce pod jego blokiem. Pomogłam mu wysiąść z samochodu ,choć się upierał że da radę.
-Mateusz nie udawaj że jesteś w świetnej formie. - skwitowałam zamykając za nim drzwi.
-Ale ja nie udaję.Czuję się świetnie. - patrząc na mnie poważnie.
-Nie chce by wszyscy traktowali mnie jak kalekę. - dodał.
-No przestań proszę Cię..Musisz nadal odpoczywać.
Pomogłam mu dojść do mieszkania zabierając jego torbę z tylne siedzenia. Nadal się ledwo trzyma. Kiedy znaleźliśmy się w środku. Mateusz pierwsze co zrobił do usiadł na swojej ulubionej kanapie.
-Wiesz co? Po tyle tygodniach w szpitalu wszystko tutaj wydaje się obce. - mruknął.
Był taki słodki. Miałam go ochotę go pocałować. Moje serce wciąż bzikowało na jego punkcie. Tak bardzo się cieszyłam że jest zdrowy ,że może normalnie funkcjonować.Ale nie mogłam już tego zrobić bo on nie jest mój. Nie należy do mnie. Poza tym ostatnio z Olgą mam dobry żo ze sobą ążyłam ją bliżej poznać . Olga to bardzo empatyczna dziewczyna. Nie zrobiłabym jej krzywdy. Na początku ją obwiniałam o to że zabrała mi Mateusza ale powoli zaczynam akceptować że są razem.
-Nic dziwnego jak tyle czasu się było w szpitalu.
-Oprócz powrotu do domu ,muszę brać leki. Po tym co się stało lekarz który mnie prowadził zalecił mi terapię farmakologiczną ,żeby pomóc mojemu organizmowi dojść do siebie.
-Jakie leki?
Głównie na stabilizacje układu nerwowego ,regeneracje po zatruciu i coś na sen. - przyznał nie patrząc mi w oczy. Jakby był zamyślony. Pewnie myśli o tym wszystkim.
-Mam problemy ze snem po tym wszystkim. Jestem rozbity w środku.
-Rozumiem. Po tym co przeszedłeś to trudne być normalnym.
-Ciężko mi się z tym pogodzić.
Spojrzałam na niego uważnie siadając obok niego.
-Mi też. Nie mogę się pogodzić z tym że ta szmata próbowała Cię otruć.
Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. W mieszkaniu było ładnie posprzątane. Widać że Olga się napracowała .Na półce z książkami widniało ich wspólne zdjęcie.
MATEUSZ :
Wróciłem ze szpitala ,ale psychicznie i fizycznie jestem osłabiony .Myślę sobie że mogło mnie tu nie być. Może bym już w trumnie. I co by było dalej? Mnie by nie było a Olga znalazła by kogoś innego na moje miejsce. Marysia i Ola nie miały by ojca. Czuję jakbym wrócił z dalekiej podróży której nie pamiętam. Byłam zawieszony pomiędzy życiem a śmiercią. Siedzę w swoim salonie który sam urządziłem a czuje się obco. Dziękuję Zuzannie że mnie odebrała ze szpitala,Olga niestety nie mogła choć wolałbym żeby to ona mnie odebrała niż Zuza. Olga ma swoją pracę i obowiązki .Nie mogę oczekiwać że będzie nade mną czuwać całą dobę. Czyżbym dostał od Boga kolejną szansę? Zanim mnie kiedyś zabierze? Możliwe. Spojrzałem w telefon i zastanawiałem się czy do niej zadzwonić. Nie zrobiłem tego. Moje myśli nadal krążyły wokół Antoniny. Przypomina mi się sprawa która mnie czeka.Będę musiał spojrzeć w oczy tej ochotę ją zamordować.Ale zniszczę ją. Będę miał wielką ulgę jak ją zamkną to śmierdzącego pierdla. Spojrzałem na torbę z lekami ,które mam zacząć brać.Mieliśmy z Olgą lecieć do Stanów a wszystko przez jednego człowieka się rozpadło. Komuś na tym zależy by nas zniszczyć. Chciałem pobyć sam .Dlatego poprosiłem Zuzę żebym mnie opuściła.
-Zuza. Jedź już do domu. - rozkazałem.
Zuza zmarszczyła brwi.
-Co? Mam jechać do domu?
-Tak. Chcę zostać sam.
Zuza była zdziwiona ale ja naprawdę chciałem pobyć sam.
-Ok. Jak wolisz ...ale nie oszukujmy się to dla Ciebie duża zmiana. Jak by coś się działo to dzwoń.
-Nic się nie stanie. - przerwałem jej.
-I proszę Cię nie jestem małym chłopcem żeby koło mnie chodzić. - dodałem.
-Ok to ja jadę ale jak coś Ci się stanie to nie wybaczę sobie tego nigdy.
-Jedź już. - rozkazałem.
Dam sobie radę.Poza tym Olga wróci po dyżurze więc nie będę sam dł się ze mną pożegnała i wyszła. Westchnąłem ciężko ,opierając się na kanapie. Nie powiem że dopadła mnie fatalna depresja. Moje życie zaczyna się walić. Ta idiotka chciała mi zniszczyć reputację a potem życie. Bo z tego co wiem to niektórzy mnie uznali za ćpuna. Byłem słaby a mój duch płakał. Postanowiłem wlać szklankę wody nie gazowanej . Byłem spragniony ale zwykła przezroczysta szklanka mi przypominała o najgorszym. Czułem jakbym patrzył na truciznę. Przypomniałem sobie moment jak piłem zioła które zostawiłem w łem intensywny zapach ale wypiłem. Mogłem tego nie pić. Zacisnąłem szczękę i tłumaczyłem sobie że w domu jestem bezpieczny. Nikt nie chce mnie otruć. Z trudem wypiłem wodę. Po chwili zadzwoniła do mnie Olga pytając się co u mnie.
-Cześć kochanie.
-Mateusz ,jesteś już w domu? Jak się czujesz?
-Tak jestem w mnie przywiozła a teraz jestem sam.
-Czemu jesteś sam?
-Bo chcę pobyć sam ze sobą.
-Ale Mateusz jesteś jeszcze słaby.
-Olga mi naprawdę nic nie jest. Przestańcie traktować mnie jak dziecko.
-Mateusz ja Cię znam. Nie musisz nic przede mną udawać.
-Nie chodzi oto że udaje tylko o to chodzi że się chce przezwyczaić.
-Do czego?
Przez chwilę milczałem.
-Do bycia samemu. Do normalności. Do tego że musze ufać temu co jem ,co piję..
-Boisz się teraz pić cokolwiek prawda?
-Wiem że to głupie ale to tylko woda.
-Kochanie ale to jest normalne że masz fobię. Z czasem nauczysz się z tym żyć.
-Nie chcę być więźniem tego strachu.
-Kochanie z czasem będziesz podchodził do tego normalnie. Pomogę Ci.
Przez chwilę słuchałem jej oddechu po drugiej stronie słuchawki a potem powiedziałem cicho.
-Tęsknie za Tobą.
-Ja za Tobą też.
-Kiedy kończysz dyżur - zapytałem w końcu.
-Za kilka godzin i będę przy Tobie kochanie cały weekend będzie nasz.
-Dobrze. Będę czekał.
-To trzymaj się kochanie ja musze kończyć.
Rozłączyła się. Ale po raz pierwszy od momentu ,gdy wróciłem do domu nie czuje że jestem z tym sam. A za dwa dni czeka mnie rozprawa sądowa. Ja naprawdę marzę żeby Antonina została surowo nie zniszczyli Hitler i Stalin ️. Osłabiony postanowiłem położyć się spać,próbowałem zasnąć ale nic z tego , więc włączyłem telewizję. Nic prawie ciekawego nie leciał jakieś głupie telenowele albo same głupie reality show.
OLGA :
Wszyscy w szpitalu się cieszymy że Mateusz wrócił do nadal jest rozbity ale przejdziemy przez to razem. Spojrzałam na zegarek na ścianie, czekał na mnie pacjent który wymagał uwagi. Gdy wyszłam na oddział ,zobaczyłam jak pielęgniarka Kinga jak rozmawia z matką chłopca. To był 7 letni Adrian. Dziecko z ciężką niewydolnością serca który był najtrudniejszym przypadkiem tego dnia. Kinga stroni się ode mnie potem co się wydarzyło. Postanowiłam zajrzeć co się dzieje u Adriana.
-Cześć Adrian jak się czujesz?
-Trochę lepiej niż wczoraj ale wszystko mnie boli.
-Wiem zrobimy wszystko byś wrócił do zdrowia.
Matka Adriana stojąc obok ,wyglądała wyczerpaną.
-Pani doktor proszę mi powiedzieć ,czy mam szansę żeby z tego wyszedł?
Przez chwilę milczał chciałam dawać fałszywej nadziei ale nie chciałam też odbierać nadziei że będzie dobrze.
-Adrian jest silny ale jego stan jest poważny. Zrobimy wszystko co w naszej musimy być przygotowani na każdy scenariusz.
W tym momencie do sali weszła pielęgniarka Dorota.
-Pani doktor,pani ordynator pani wzywa.
Spojrzałam jeszcze raz na Adriana i na jego mamę
-Zaraz wracam.
Kiedy wyszłam na korytarz poczułam jak zmęczenie mnie dopada. Skierowałam się do gabinetu ordynatorki .Czekał mnie trudny dzień.Nie miałam czasu się nacieszyć Mateuszem. Weszłam do gabinetu Kamili a Kamila jak zwykle coś pisała. Kiedy wkroczyłam do środka ordynatorka uniosła na mnie wzrok.
-Pani doktor proszę usiąść.
-Coś się stało?
Kamila westchnęła ,składając dłonie na biurku.
-Chodzi o Adriana.
-Stan się pogorszył?
Kamila pokręciła głową.
-Na razie jest stabilny ale dostałam informację że może być potrzebne przeszczep serca.
Otworzyłam szerzej oczy.
-To świetnie. Ale czy jest jakiś problem?
Kamila westchnęła w jej oczach widziałam nie bardzo zadowolenie.
-Jest jeszcze jedno dziecko na liście nie jest jednym pacjentem ,który potrzebuje serca.
-Czyli decyzji nie ma?
transplantacyjna podejmie ją w ciągu najbliższych godzin.
-Ile mamy czasu?
-Może kilka godzin,może dzień . Wszystko zależy od stanu drugiego pacjenta i oceny lekarzy.
-Musimy być gotowi na każdą decyzję. Jeśli Adrian dostanie serce ,to musimy działać natychmiast. Jeśli nie to musimy przygotować rodzinę na najgorsze.
-Właśnie dlatego panią wezwał ę się przygotować na najgorszy scenariusz.
-Wiem.
-Jeśli komisja zdecyduje i wybierze drugie dziecko. - zaczęła ostrożnie Kamila.
-To się z tym takie miałam przypadki. Ale to nie znaczy że przestanę walczyć o Adriana.
-Dobrze. Proszę już wrócić na oddział i być przy pacjencie. Jeśli tylko dostanę jakiekolwiek nowe informację , poinformuję panią.
-Aha i pani doktor?
Odwróciłam się.
-Proszę nie pozwolić żeby to pani zniszczyło.
Spojrzałam w jej oczy. Niestety pewnych rzeczy nie przeskoczymy. Wyszłam od jej gabinetu. Mój pacjent leży w łóżku niczego nieświadomy. Jego życie może się zmienić albo może być skazane na wyścig z czasem. Gdyby nie ten przypadek to bym odebrała Mateusza ze szpitala. Nie mogę się doczekać powrotu do óciłam na oddział z pełnym niepokojem . Wróciłam do Adriana i jego mamy która siedziała obok niego. Nie chciałam dawać fałszywych obietnic ,ale też nie mogła zataić informacji. Poprosiłam ją żeby wyszła ze mną na korytarz.
-Pani Celino ,jest szansa na przeszczep ale to jest jeszcze jedno dziecko na liście. Komisja transplantacyjna zdecyduje,kto dostanie serce.
-Więc to jest wyścig?
-Lekarze ocenią,kto ma większe szanse na przeżycie .Decyzja zapadnie w ciągu najbliższych godzin.
Pani Celina zaczęła płakać.
-Proszę mi powiedzieć jeśli drugie dziecko dostanie serce ,co to oznacza dla Adriana
Nie chciałam jej powiedzieć tego wprost ,spojrzałam kątem oka na niego który nagle zasnął. To oznacza że czas się kończy.
-Nie poddamy się!
Podczas gdy rozmawialiśmy Kamila zadzwoniła do mnie. Powiedziała że chce się ze mną widzieć natychmiast. Pomyślałam że pewnie decyzja zapadła ale nie wiem czy dobra czy zła. Kamila przyszła do nas.
-Pani doktor i Pani Celino decyzja zapadła.
-Jaka?
-I? - pytała mama pacjenta.
Kamila wzięła głęboki oddech .
-Serce dostanie Adrian.
Uf...całe szczęście. Poczułam jak napięcie mi opada a do czasu napłynęły mi łzy.
-Dziękuję Bogu,dziękuje Ci Boże! - mówiła z ulgą mama Adriana.
-Teraz tylko Adriana czeka operacja .
-Słyszy pani? Wszystko będzie dobrze . - złapałam ją za rękę a ona ją uścisnęła.
-To się ud...musi się udać. - pocieszała Kamila.
Później Adrian został zabrany na blok operacyjny.
BORYS :
Zwykle nie wtrącam się w życie prywatne moich pacjentów ,gdy tylko jest taka potrzeba to działam. Mam pacjentkę o imieniu Edyta Gralak. Ma 16 lat i uczęszcza do szkoły z internatem . Chodzi do bardzo popularnej szkoły Elite Way School Poland. Jest to szkoła prywatna o międzynarodowym prestiżu ,w której wybitni uczniowie otrzymują wysoki poziom edukacji. Wygooglowałem tą szkołę i faktycznie ona istnieje od roku. To jest pierwsza taka szkoła w Polsce. Kiedy wszedłem do sali zauważyłem że płacze.
-Edyto czemu płaczesz?
-Panie doktorze bo...mój chłopak mnie zdradził. Sypia z inną.
-Tyle czasu razem ,tyle wspólnych spacerów a on mnie zostawił.
-Rozumiem że czujesz się oszukana i zdradzona ale znajdziesz innego chłopaka. - pocieszałem.
-Ale ja go nie chce innego.
łuchaj mnie. Nie zawsze pierwsza miłość jest z nami na jakiś czas będziesz płakać ale później się z tym pogodzisz.
-Nie,nie pogodzę się z tym. Ja dalej kocham Emila. I chcę żeby do mnie wrócił.
Spojrzałem na nią z empatią.
-Czas leczy rany ,choć nie oznacza że zapomnisz o tym co się stało .Z czasem się z tym pogodzisz. Jesteś jeszcze młoda i spotkasz jeszcze kogoś kto Cię pokocha taką jaką jesteś.
Edyta westchnęła ,ale jej twarz delikatnie się rozluźniła.
-A pan miał kiedyś złamane serce?
-Będąc w Twoim wieku tak. Miałem kiedyś dziewczynę ,bez której sobie życia nie wyobrażał mnie zostawiła dla ż bardzo przeżywałem ale wiedziałem że życie toczy się dalej.
-Ma pan teraz jakaś dziewczynę?
-Obecnie nie mam dziewczyny ale mam taką jedną na oku. Bardzo mi się podoba i też jest właśnie po rozstaniu jak Ty. Obie potrzebujecie czasu ,musicie dać sobie szansę na kolejny związek. Nie można długo żyć przeszłością.
Dla takiej 16-latki to jest koniec świata ale nic bardziej mylnego. Jeszcze pozna wartościowego chłopaka z którym ułoży sobie życie. Poza tym chodzi do popularnej szkoły . Jest zdolna i nie jedne drzwi będą przed nią otwarte. Sam żałuje że nie mogłem uczęszczać do takiej szkoły. Może kiedyś swoje dziecko tam pośle? Jeśli będę je mieć. Do sali wkroczył ojciec Edyty. Po ubiorze i wyprostowanej postawie widać że to majętny gość. Edyta na jego widok wyskoczyła z łóżka by się nim uściskać.
ę zabierz mnie z tej szkoły.
-Ale Edyta ty tak ciężko pracowałaś żeby tam się dostać. Już nie pamiętasz? - objął ją do siebie.
-Pamiętam,ale proszę przenieść do mnie do innej szkoły z internatem. - nalegała.
-Nie proś mnie oto ,nauka przede wszystkim.
-Ale w nowej szkole będę się nadal uczyć.Ale nie tam.
-W tej szkole masz przyjaciół.
-Znajdę nowych.
-Powiedz prawdę czemu chcesz zmienić szkołę?
-Igor mnie zdradził.
Igor. Imię tego typa który zdradził Ewelinę. I znowu Igor okazał się kłamstwem. Igory co z wami jest nie tak? Ojciec przytulił Edytę do siebie.
-Edyta. Nie możesz uciekać ,tylko dlatego że tam jest ęki tej szkole będziesz miała świetną przyszłość zobaczysz.
-To będę musiała go oglądać?
-Edyta,ja się nie zgadzam .Twoja mama też się na to nie zgodzi. Ta szkoła jest najlepsza pod słoń po to chodzisz żebyś miała odejść. Masz skończyć szkołę i koniec.
Ojciec ma rację. To że chłopak ją zdradził to nie oznacza że ma uciekać od tej szkoły. Ta szkoła przyniesie jej świetną przyszłość. Jak już wcześniej mówiłem ,po czasie pogodzi się z faktem że nie jest już z Igorem i pozna kogoś nowego. Jest młoda i wszystko jeszcze przed nią. Później postanowiłem zrobić sobie przerwę. Wyszedłem na zewnątrz gdzie niektórzy popalali sobie papierosy a inni wyszli by się przewietrzyć. Spotkałem Ewelinę ,Asię i Olgę jak razem rozmawiali.
-Cześć dziewczyny jak tam?
-Cześć Borys. - przywitała mnie Ewelina.
-Jakoś leci. Niedługo kończę dyżur i nareszcie będę mogła iść do domu. - powiedziała Asia z zadowolonym tonem.A było już po popołudnie gdzie niebo się malowało na pomarańczowo.
-Ty to masz szczęście. - powiedziała Ewelina puszczając ockzo.
-No co...muszę wracać do swojej Raji.
-Ach ta Raja jest taka słodka.
Raja to słodka suczka. Nowa psina Asi .
-No tak ale po pracy musze z nią wyjść na spacer..
-Olga a co u Ciebie? Kiedy będziemy kontynuować nasz projekt?
-Mój pacjent przechodzi teraz przeszczep serca i trzymam kciuki żeby się udało. A projekt myślę że pojutrze.
-A jak tam Mateusz? Podobno dzisiaj wyszedł ze szpitala.
-Tak dzisiaj wyszedł ze szpitala i jest już w domu ale nadal czuję się sł łam Zuzę by go odebrała ze szpitala bo miałam ciężki przypadek.
-No to dobrze. Teraz tylko czekamy na jego powrót - dodałem.
-Pić mi się chce - rzuciła Ewelina.
-Pozwól że pójdę po byś chciała?
-Fante
- Ok . To już lecę Ci po picie.
EWELINA :
Borys jest taki kochany. Poleciał mi po picie. Tak bo od tych dyżurów mam już sucho w gardle. Czy w końcu się zdecydowałam? Borys mnie pociąga ale nadal się wejść w związek . Jestem po przejściach jeśli chodzi o sprawy sercowe. Podczas gdy Borys poszedł kupić mi ł do nas dzieciak na około 8-10 lat. Miał na sobie szlafrok to więc był naszym pacjentem. Chłopiec miał bladą twarz i piękne niebieskie oczy. Miał łagodny wyraz twarzy. Pomyślałam że wyszedł się przejść. To co on powiedział to do dziś zbieram szczękę z wiem dlaczego ale bardziej rozmawiał ze mną i z Olgą.A Asia została pominięta.
-Niech pani się nie boi tego mężczyzny. - zaczął temat ten chłopiec.
-Jakiego mężczyzny - zapytałam zaskoczona.
O co mu chodzi? O Borysa czy o kogoś innego? Nie znam tego chłopca i pierwszy raz go na oczy widzę.
-Tego mężczyzny ,który nie dawno tutaj był.
-Dlaczego miałabym się bać doktor Olesińskiego?
-Bo on panią kocha.
-Dobra mały żarty żartami... - chciałam spławić tego chłopca by nie żartował w głupi sposób ale potem co on powiedział to oczy mi wyszły na wierzch.
-Wiem że pani jest po rozstaniu ,Pani się boi nowego związku. I wiem że pani tego go kocha..
-Zaraz,zaraz skąd to wszystko wiesz?
Wyraźnie mnie zatkało. Skąd on ma takie informacje? Czy on mnie śledzi? Czy on siedzi w mojej głowie?
-Ja wszystko wiem. Wiem że pani się boi ale on pani krzywdy nie zrobi. To będzie mężczyzna którego pani poślubi..
-No dobra młody wracaj może do środka bo może Twój lekarz Cię szuka..
-A pani.. - wskazał palcem na Olgę.
-Będzie szczęśliwie zakochana i urodzi pani dziecko.
-Tak to prawda jestem szczęśliwie zakochana ,jestem zaręczona i być może tak się stanie.
-Ale pani z nim nie będzie..
-Jak to nie będę. O czym ty mówisz?
-Nie będzie pani z tym panem. Pani pokocha kogoś innego..
-Nie możliwe jestem szczęśliwą narzeczoną - pokazała mu pierścionek .
-I w tym roku jeszcze wezmę ślub. - dodała Olga z uśmiechem na twarzy .
-To jest możliwe ale nie z nim. Nie wybierze się Pani do Stanów Zjednoczonych.
-Dobra przestań się bawić w proroka bo to jest nie prawda. - odwróciła w żart Olga.
-Ja mówię bardzo poważnie. Sama pani zobaczy. - zapewniał chłopiec.
Ten dzieciak potem sobie poszedł ale jego nagłe podejście i rozmowa było naprawdę dziwne. Jakby znikąd mówi o naszej przyszłości. Czyżby to jakieś dziecko indygo? Albo jakiś żartowniś który może podsłuchiwał a teraz bawi się w proroka. Dziwne że tylko mi i Oldze przepowiedział przyszłość a Asi już nie. Wniosek jest taki że skubaniec musi mieć wielkie uszy. Interesuje się po tajemnie życiem prywatnym mu się po wrócił już kupioną dla mnie Fantą
OLGA :
Ach te dzieciaki i ich zabawy. Nie biorę sobie tego do serca bo to może być ż i Mateusz jesteśmy ze sobą szczęśliwi i w tym roku jeszcze się pobierzemy. Dziecko i nowy partner? Na pewno z drugiej strony ten dzieciak mówił takim pewnym tonem nie wiem może mu się wydaje że przepowiada przyszłość. Jeszcze wam wszystkim pokażemy że jesteśmy szczęśliwi.A po dyżurze wracam do domu i chcę spędzić czas ze swoim ukochanym. Żadne w przepowiednie nie wierzę bo to głupoty. Ale z drugiej strony? Skąd on może mieć takie informacje? Zresztą nie ma co sobie głowy zawracać. Często nadprzyrodzone zdolności to bujna wyobraźnia ,chociaż niektórzy mówią że im to się spełnia. A co z hejtami które dostałam na mojej stronie? Zgłosiłam na policję ,niech ta osoba wie że z nami się nie zadziera. Jestem ciekawa kto za tym stoi..Jeśli Antonina to i tak dostanie za ę że potem będzie tylko lepiej i nic nam już nie przeszkodzi. Ewelina podzieliła się z wieścią że za kilka dni będzie miała urodziny.
-Słuchajcie. Wielkim krokiem zbliżają się moje odbędą się w Podkowie Leśnej. Razem z Zuzą wynajęłyśmy salę ,mówię wam cudowna totalnie na bogato.
-A masz zdjęcie tej sali? - zapytałam.
-Oczywiście.
Pokazała w telefonie zdjęcie tej sali i rzeczywiście była elegancka.
-To jak Mateusz wyzdrowieje ,to na pewno wpadniemy.
-No myślę że Mateusz jeszcze z nami zatańczy . - powiedział Borys.
-Olga jeszcze jest trochę czasu do moich 30-tych urodzin. ę żeby moje urodziny były huczne i zapamiętane.
-Jak chcesz to mogę Ci pomóc urządzić salę? - zaproponował Borys.
-Nie dzięki. Zuza mi pomoże...
Ciąg dalszy nastąpi..